2.

3.4K 120 6
                                    

Po zakupach wróciłam do domu. Przyszykowałam czyste ubranie i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki ale relaksujący prysznic. Założyłam na siebie czarne spodnie z dziurami na kolanach, białego crop-topa* i czarne conversy. Po trzydziestu minutach byłam już gotowa. Wzięłam kilka drobiazgów na koncert.

Najpierw pojechałam do Annie, a pod arenę przywiózł nas jej tata.

Gdy wysiadłyśmy, obie stałyśmy jak wryte w ziemię. Pierwszy raz widziałyśmy tyle ludzi w jednym miejscu. Wszyscy stali w swoich grupkach. Co chwilę kilka grup śpiewało piosenki Justin'a Bieber'a. Niektóre dziewczyny nawet piszczały z podekscytowania. Z Annie postanowiłyśmy stanąć gdzieś z boku.

Po dwuch godzinach stania i czekania Annie strasznie marudziła, przyznam mnie też już nogi bolały, ale tak nie nudziłam jak ona.

Zaczęło się zciemniać, a my coraz bardziej się bałyśmy, że biletów zabraknie.

Nagle od tyłu nie wiadomo skąd naszedł nas jakiś koleś. Miał na sobie ciemne ubranie, na głowę zarzucony kaptur i okulary przeciwsłoneczne. Po krótkiej chwili zrozumiałam, że to był Scooter Braun. Annie podskoczyła i zaczęła piszczeć. Ja widząc błagalny wyraz twarzy mężczyzny, szybko przycisnęłam swoją dłoń do ust mojej przyjaciółki, uciszając przy tym ją.

Całe szczęście tłum nie podbiegł do nas.

Dziękuję.- szepnął Scooter do mnie.

Mam dla was smutną wiadomość...-oznajmił mężczyzna, a Annie niemalże od razu zaczęła płakać. Szczerze mi też zaczęły napływać łzy do oczu.

Bilety właśnie się skończyły.-kontynuował. Annie powiesiła mi się na szyi i zaczęła beczeć jak małe dziecko, a mi z oczu spłynęła łza. Scooter się uśmiechnął szeroko, ale nie wiem czemu go tak to bawiło. - Ale mam też dobrą wiadomość. Mam dla was bilety na koncert i na M&G*. - dokończył i wyjął z tylnej kieszeni spodni dwa bilety. Myślałyśmy, że jesteśmy w siódmym niebie. Chciałyśmy obie piszczeć i skakać z radości, ale musiałyśmy się powstrzymać żeby nikt nas nie usłyszał. - Chodźcie za mną.- powiedział cicho i zaprowadził nas do środka.

Gdy weszłyśmy na arenę wszystko wydawało się olbrzymie, a najbardziej scena. Z każdą chwilą przybywało coraz więcej ludzi. Robiło się też ciasno i z Annie musiałyśmy się trzymać blisko siebie, żeby się przypadkiem nie zgubić.

Wszędzie zrobiło się ciemno. Gdy Justin pojawił się na scenie wszyscy zaczęli krzyczeć jego imię. Występ się zaczął.

Pierwsze kilka piosenek śpiewałyśmy i tańczyłyśmy. Potem Justin zrobił sobie przerwę i nawiązał z nami kontakt. Osoby z pierwszych rzędów zaczęły mu rzucać swoje telefony na scenę. On ich nie chciał, więc zaczął delikatnie je kopać w stronę, z której były rzucane... Przyznam to było całkiem zabawne. Przy piosence One Less Lonley Girl Justin wybrał dziewczynę z pierwszego rzędu, na scenie założył jej wianek na głowę i dokończył piosenkę. Gdy zaczął śpiewać Be Alright przytuliłam mocno Annie, zaczęłyśmy śpiewać i kiwać się. Obie śpiewając się rozpłakałyśmy, ponieważ ta piosenka jest dla nas ważna, bo śpiewam ją gdy Annie jest w dołku, albo na odwrót.

Po koncercie czekałyśmy na spotkanie z nim. Niektóre dziewczyny wychodziły zapłakane, a niektóre... Były wynoszone bo mdlały na spotkaniu. Modliłam się żebym nie musiała wynosić z tamtąd Annie, bo ona jest strasznie emocjonalna.

Przed nami zostało jeszczę parę dziewczyn, więc szybko poprawiłam sobie i Annie makijaż.

Annie poszła pierwsza, była tam chyba niecałe 5 minut. Kiedy nastała moja kolej, poczułam jak serce zaczęło szybciej i mocniej bić. Gdy tam weszłam zobaczyłam stojącego przy ściance Justina. Wyglądał perfekcyjnie. Miał na sobie czarny snapback, złoty łańcuszek z gwizdkiem, t-shirt, ciemne spodnie z niskim kroczem i czarne supry. Nieśmiało podeszłam i go mocno przytuliłam tak jakby miał zaraz zniknąć na zawsze. - Hej księżniczko, jak ci na imię?- zapytał, po czym się szeroko uśmiechnął. -Melanie.- odpowiedziałam i odwzajemniłam uśmiech. - Bardzo ładne imię.-powiedział. -mmm... Mogę ci coś dać?- spytałam niepewnie. -Jasne, co?- zapytał zaciekawiony. Sciągnęłam ze swojej lewej ręki bransoletkę i powiedziałam- Tylko obiecaj, że nie zgubisz. - Obiecuję.- powiedział ale bardzo cicho. Położyłam mu ją na dłoniach po czym on ją schował do przedniej kieszeni spodni i powiedział - Nie martw się napewno będę ją nosić. Fotograf zrobił nam zdjęcie, a ja na koniec wyszeptałam mu do ucha - Kocham cię. On nic nie powiedział. Tylko mnie przytulił. Do oczu napłynęły mi łzy, chciałam tam zostać ale nie mogłam. Musiałam wracać.

*crop-top - bluzka odsłaniająca kawałek brzucha

*M&G (ang. meet and great, pol. Spotkaj i poznaj) - wejściówki na spotkanie z idolem

*****************
Ten rozdział trochę dłuższy... I tak nie patrzę ile piszę. xd Piszcie w kom. Czy się podoba :) to dla mnie ważne;*.

When I meet my love.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz