Zamieszanie 9.

7 1 0
                                    

Przyszła wiosna. Za oknem słońce i wracająca do życia przyroda. Na drzewach śpiewające ptaki i wpadający przez okno zapach porannej rosy, a w kuchni Saade w samych bokserkach.

Częsty widok ostatnio, ale zawsze zdumiewa tak samo.

- Dzisiaj na śniadanie naleśniki na słodko z sosem klonowym, bitą śmietaną i owocami, co ty na to? [ pyta z uśmiechem]

- Brzmi smakowicie,ale dlaczego znowu masz na sobie tylko bokserki? Nie jest Ci zimno? [ zapytałam biorąc do ust truskawkę]

- Eemm... Po co mam tracić czas na ubieranie się skoro nigdzie nie idę. Jestem u siebie. Z Tobą, co ważniejsze i robię nam śniadanko. Jest wiosna, ptaszki śpiewają . Nie jest aż tak zimno. Takie rześkie powietrze jest dobre dla zdrowia.

- Hahah, no dobra już dobra niech Ci będzie , ale jak się przeziębisz żeby nie było [ powiedziałam przykrywając dekolt od koszuli nocnej kusym szlafrokiem.]

- Jesteś niesamowicie seksowna kiedy tak zrzędzisz . [Stwierdził]

Wyłączył kuchenkę, podszedł i zaczął mnie namiętnie całować.

- Yyym... Tak na głodniaka [ wyrwałam się delikatnie, chwyciłam naleśnika, obsadziłam go na szybko dodatki , chwyciłam pilot i chwiejnym krokiem podjadając przeszłam do salonu ,włączając telewizor. ]

-Żarłok [ wyszeptał mi na ucho, obiął mnie w talii i całował po szyji po czym spoczęliśmy oboje niczym jedność na kanapie.]

Zatraceni w sobie wymienialiśmy się pocałunkami, jego ręce wędrowały po moim ciele,a ja od czasu do czasu go dokarmiałam. Naleśnik szybko się skończył,ale nici z drugiego ,bo go na szło. Nie żebym narzekała. Byliśmy cali w bitej śmietanie. Trzeba było to wytrzeć. Nasze poranne igraszki przerwał głos w TV mówiący o zaginionej dziewczynie. W jednej chwili całe podniecenie szlag trafił. Była młodziutka miała zaledwie 16 lat. Nazywała się Alice Svensson i mieszkała z rodzicami dwie przecznice dalej.  Więc w sumie byliśmy sąsiadami. Piękna nastolatka o śniadej cerze i rudawych włosach, symetrycznej twarzy, błękitnych oczach. Posiadała duże pełne usta, a figurą przypominała klepsydrę.To wiem ze zdjęcia które pokazywali mówiąc komunikat.

A jego część brzmiała : Wzrost około 168 cm. Ciemne ubrania i kórtka bordo. Buty na słupku,a plecak żółty, firmy " Nike". Zaginęła w dniu wczorajszym, w drodze do szkoły. Kto kolwiek coś wie zobowiązany jest zgłosić się na pobliski komisariat w celu złożenia zeznań i naprowadzenia policji na choćby najmniejszy trop. Ochotnicze poszukiwania Nastolatki odbędą się dziś o godzinie 18:00. Zbiórka na parkingu leśnym . To stamtąd rozpoczniemy przeczesywać las wraz z asystą policji. Prosimy o każdą dodatkową parę rąk i nóg oraz modlitwę. "

Wtedy oboje zdecydowaliśmy się pojawić na zbiórce. Pogoda bardzo szybko uległa pogorszeniu. Zaczęło lać i wiać. Zrobiło się niesamowicie zimno i ponuro. Odzialiśmy się w kalosze oraz płaszcze. Pod spodem swetry . Przygotowaliśmy duże lampy wodoodporne.  Następnie wyruszyliśmy na miejsce zdromadzenia. Samochodem. Na miejscu zobaczyliśmy wielu ludzi,którzy tak samo jak my chcieli pomóc odnaleźć dziewczynę. Gdzieś przy radiowozach , wśród policji byli zrozpaczeni Państwo Svensson. Zwłaszcza matka była w złym stanie. W końcu chodziło o jej jedyne dziecko. Skojarzyłam ją. Była stałą klientką mojego salonu fryzjerskiego. Tym bardziej uderzyła mnie ta sytuacja. Byliśmy przed czasem i uczestniczyliśmy w lekkim zamieszaniu. Jednak policja sprawnie wyjawiła instrukcje dotyczące akcji. Do 18:00 przyjechało jeszcze sporo ludzi. Funkcjonarjusze ustawili nas jednym sznurem wzdłuż drogi. Z jednej i drugiej strony szosy. Na wejściu w las. Równo o 18:01 ruszyliśmy. Marsz nie należał do najprostrzych ze względu na warunki atmosferyczne. Ja i Eric szliśmy dwójką. Niektórzy nieco się oddalali od swoich bliskich i szli w pojedynkę. Teren był ogromny i każdy miał tego świadomość. Zewsząd było słychać nawoływania. Przed oczyma błyskały światła lamp. My w lesie maszerowaliśmy przeszukując każde źdźbło trawy , najmniejszą norkę, każdy podejrzanie uniesiony mech i wszystkie stosy liści, kamieni czy gałęzi. Na drodze ludzie jeździli quadami  i motorami. Zaglądali w każdą dróżkę. W trakcie zobaczyłam jak starsza kobieta upada. Nie myśląc wyrwałam się Ericiwi i pognałam w jej kierunku. Pomogłam jej wstać. Postanowiliśmy wtedy wspólnie,że zrobimy sobie chwilę na oddech. Przysiedłyśmy na mokrym konarze drzewa, Ja i kobieta, a Eric stał oparty o konar i się rozglądał. Zaczęłyśmy rozmawiać. Dowiedziałam się,że kobieta mieszka w domu obok zaginionej ,a w rozmowie wyjawiła mi dlaczego właśnie tu jej szukamy. Coś wcześniej podejrzewałam. Staruszka wyjaśniła,że na wejściu do tego lasu znaleziono plecak dziewczyny ,a parę metrów dalej telefon. Pożucony w gęstym mchu. Na jednej z gałęzi był skrawek fragmentu bluzki. Znalazł to z samego rana leśniczy podczas codziennego obchodu . Nie wachając się od razu zgłosił ten fakt. Zmroziło mnie. Co ulicha się stało? Miasto było spokojne. Ludzie życzliwi. Tu nagle... Napad na Erica, sms'y... Jakiś czas później zaginięcie dziecka. Ruszyliśmy dalej. Była już czarna noc jednak wszyscy bez wytchnienia wciąż szukaliśmy. Doszliśmy w końcu do dużego jeziora. Jednak było zbyt ciemno na jego obejście, a decyzja na przeszukiwanie terenu wokół była zbyt niebezpieczna. Wokół były doły , zbocza i bagna. Dalszą część poszukiwań przełożono na dzień następny. Poszukiwania dobiegły końca dokładnie o 1:00 w nocy

Wróciliśmy do domu. Zziębnięci, zmęczeni, głodni i zdrugotani sytuacją. Długo nie mogłam zasnąć . Nie wiem czy zmrużyłam oczy na choćby dwie godziny.

Następnego ranka Eric pojechał do rodziców dziewczyny i w obecności gliniarza polecił zaangażowanie w sprawę Jack'a. Następnie wrócił do domu. Zjedliśmy śniadanie o 5:00 rano. Przy włącząnym telewizorze w salonie. Za oknem padało . W TV usłyszeliśmy,że zaangażowano w sprawę Jack'a i jego zespół. Gdzieś koło godziny 6:00 to było. Już o 10:00 przemówił wydając komunikat o poszukiwaniach ochotniczych o godzinie 16:00. Wyjawił też nowe fakty w sprawie. Do dziewczyny pisał tajemniczy numer. Najprawdopodobniej mężczyzna. Telefonu z którego sms'ował do nastolatki nie dało się namierzyć,a większość treści została utajniona . Opublikowano tylko fragment korespondencji.

Brzmiał on tak:
"~Nieznany : Spotkajmy się,intrygujesz mnie

~Alice : Daj mi spokój, nie znam Cię.

~ Nieznany : Nie bulwersuj się tak Kochanie. Znasz mnie. Piszemy ze sobą jakiś czas .

~ Alice : Nie rozumiesz. Nigdy nie widziałam Cię na oczy. "


Więcej nie ujawnili. Niby ze względu na treści nie odpowiednie. Sprawa wyglądała podobnie do mojej sprzed paru miesięcy. Tylko,że ja nie zaginęłam. Mnie też nikt nie podszedł. Dziewczyna natomiast z nim pisała. Ponoć zwierzała się. Ahh... Nastolatkę łatwiej jest podejść i stworzyć z nią wieź.  Ale jak podkreślił w komunikacie inspektor Roberts; nie wiadomo czy ofiara nie  poznała nieznajomego na jakimś forum. Sprawdzają to . Około godziny 13:00 zgłoszone zostało kolejne zaginięcie. Tym razem 17- letnia Emma Pattersson. Zniknęła nieopodal głównego dworca kolejowego. Tym sposobem sprowadzone zostały jednostki policji z pobliskiej miejscowości. O 16:00 podzielili się na dwie grupy. Część wraz ze strażą pożarną i nurkami szukała Svensson w pobliżu jeziora. Reszta próbowała ustalić co stało się z Emmą. W mieście zaczął panować chaos.  Ustaliliśmy z Ericem,że jedno pójdzie szukać Svensson, a drugie Pattersson. Tak też zrobiliśmy. Po mnie przyjechał Jack na prośbę telefoniczną mojego Saade,a on sam pojechał nad jezioro. Z racji tego,że coraz więcej ludzi chciało pomóc, zbiórki się nieco przeciągnęły.  Tak ,więc żadno się nie spóźniło mimi korków. Na chodnikach i placach zabaw było pusto. Lało jak z cebra,a w powietrzu wisiało jakieś mroczne fatum.
Poszykiwania, w których uczestniczyłam  skończyły się o 1:00. Natomiast te, w których brał udział Eric skończyły się o 20:00 Pierwsze, dotyczące Alice zakończyły się wyłowieniem spod konara drzwa opadającego do wody Ciała . Przy wschodnim przegu jeziora. Pośród trzcin. Znaleziono ronegliżowane ciało nastolatki. Nie mogę sobie nawet wyobrazić jaki cios przeżyli rodzice kiedy musieli zidentyfikować ciało. 
Na dworcu cudem wyrwaliśmy od zarządców nagrania z monitoringu. No i znaleźliśmy telefon komórkowy 17-latki. Był w śmietniku. Od strony parkingu.
Jack zabrał mnie do swojego biura,by spytać czy nie przyszły do mnie kolejne sms'y. Bo druga z nastolatek również dostawała różnorakie wiadomości,a nawet groźby od trudnego do zidentyfikowania numeru. Wypytał dokładnie o wszystko. O sprawę pobicia Erica, o sms'y ,o to kiedy dokładnie się zaczęły, o to czy nikt nie przychodzi mi na myśl, o ewentualnych wrogów naszych i naszych rodziców. Rutynowe czynności jeśli coś choć trochę się łączy. Odwożąc mnie do domu przestrzegał,że gdyby nieznajomy znów zaczął się do mnie odzywać mam go powiadomić jako pierwszego i żebym uważała w drodze do pracy. Wysadził mnie przed domem. Poczekał aż wejdę po czym odjechał.
Wchodząc do domu zobaczyłam Erica z butelką whisky w ręce.

- Kochanie ja... [ zaniemówił , ze łzą w oku]

- Spokojnie, rozumiem, słyszałam, mi też nalej [ wpadłam w jego ramiona i oboje zaczęliśmy płakać.]

Nie wiedzieć czemu buzowały w nas aż tak emocje. Przecież to nie były nasze dzieci. Nie należały nawet do naszych rodzin. Ale ostanie wydarzenia chyba uderzyły we wszystkich mieszkańców Miasta. Tak sądzę.


Anonimowa WiadomośćWhere stories live. Discover now