Tom V - ,,Mężczyzna zwany Chłopcem" -Wspomnienia Maxa Thompsona Jr.

ابدأ من البداية
                                    


Wspomnienie 3730

Mamcia szlocha na ziemi z ustami pełnymi połamanych zębów. Chłopiec podnosi ją jedną ręką, a lawina niezrozumiałych słów sypie się z jego ust. Jedynych słów, które rozumie. Słów, których nauczyła go telewizja. Chce znać swoje imię, prawdziwe imię. Kobieta patrzy na niego niepewna, zagubiona, zdesperowana. Wypluwa krew, a odłamki zęba ześlizgują się bokiem jej twarzy, gdy zaczyna błagać o życie. Nawet gdyby zrozumiała, co mówił, nie mogłaby mu nic odpowiedzieć. ,,-Moje imię! Moje imię! Jak mam na imię?!" Chłopiec uderza mamcią w ziemię raz za razem. Podnosi ją nad głowę i rzuca na stół kuchenny. Mebel łamie się pod jej ciężarem. Krew wypływa z rany na jej nodze. Kobieta traci przytomność. Chłopiec czuje się z tym źle i chwyta jej wiotkie ciało. ,,-Dlaczego? Dlaczego mnie nienawidzicie? Co zrobiłem, że tak bardzo mnie nienawidzicie?" Jej twarz jest jednocześnie piękna i okropna. Zło skryte pięknem. Przytula ją – mocniej i mocniej. Chce, żeby wszystko potoczyło się inaczej, żeby był jedną z tych cholernych świń. Dawali im miłość, uczucie i czas, podczas gdy on tkwił bez imienia i towarzystwa w zbudowanym dla niego lochu. Próbuje ją podnieść, ale zaczyna się ślizgać w kałuży jej krwi. Mamcia szarpie się w jego objęciach. Za każdym razem, gdy zadaje jej pytanie, ściska ją coraz mocniej. ,,-Moje imię... Jak mam na imię? "Kobieta przestaje walczyć i już tylko drga spazmatycznie. Napięte ramiona i nogi wiotczeją. Puszcza ją powoli. Jej głowa uderza w kałużę krwi. Wpatruje się w górę pustymi niebieskimi oczami. Pięknymi pustymi niebieskimi oczami. Oczami, które widziały tylko potwora, rzecz, zwierzę do pracy na farmie. Nigdy syna. Jej własnego syna. Chłopiec nienawidzi tych oczu. Tych... pełnych nienawiści oczu. Wyrywa je z czaszki i ściska. Pękają jak oczy krowy. Uśmiecha się, choć nie wie czemu. Ściera krew z twarzy. Podoba mu się papkowate uczucie na rękach. Słyszy kroki za sobą. Szef nagle wbiega do kuchni. ,,-Rozwalę ci łeb twoim własnym młotkiem!" Jednak gdy podnosi narzędzie, przewraca się na ciepłej krwi. Chłopiec panikuje i wypada z domu w ciemny las. Słyszy wrzaski i przekleństwa Szefa oraz przelatujące obok kule.


Wspomnienie 3731

Chłopiec nie wie, ile czasu biegł, ale jest zmęczony. Daleko za sobą słyszy krzyki. Szef wrzeszczy, że żałuje, że powiedział jego rodzicom, aby zachowali go jako pomoc na farmie. Powiedział mamci i tatkowi, że dziecko-potwór będzie rewelacyjnym pracownikiem. Mówi też inne rzeczy. Rzeczy, których Chłopiec nie chce słyszeć. ,,-Rodzice próbowali cię zabić. Pozwolili, żeby wylał się na ciebie garnek wrzątku, i powiedzieli nam, że jesteś niezdarny! Że niby ściągnąłeś na siebie garnek z kuchenki! Ale ja wiedziałem lepiej! Przejrzałem ich!"  Wstydzili się swojego zdeformowanego dziecka, więc wylali na nie wrzącą wodę. ,,-Próbowali cię zabić! Chcieli, żeby wyglądało to na wypadek." Chłopiec zatyka uszy. Muchy brzęczą i śmieją się. Nie chce tego słuchać. Wysokie dzwonienie rozbrzmiewa w jego umyśle. ,,Nie! Nie! Stop!" Jednak nic się nie zatrzymuje. Wie, że tylko on słyszy ten jęk i śmiech much. Wie, że to złudzenie. Wie, że tatko go krzywdził. Jego głowę. Krzyczał za głośno do jego ucha, gdy on sam był jeszcze dzieckiem. Krzyczał okropne rzeczy. Na przykład że chciałby, żeby pępowina udusiła go całkowicie, a nie tylko poddusiła. Chłopiec zbiera się w sobie. Słyszy inne głosy. Szef wezwał więcej oficerów. To bez znaczenia, niech po niego przyjdą. Wszyscy powinni zapłacić za to, że pozwolili mamci i tatkowi go krzywdzić.


Wspomnienie 3732

Chłopiec ściska szyję tak mocno, że krzyki szybko zmieniają się w żałosne łkanie. Łatwiej zabić człowieka niż krowę. Tyle że człowiek robi dużo więcej zamieszania. Chłopiec wpatruje się w spanikowane oczy oficera. Zna go. Dobrze go zna. To ten, który śmiał się z niego wiele razy. Śmiał się, a powinien mu pomóc. ,,-I kto się teraz śmieje? Nie oglądasz telewizji? Policja powinna pomagać, a nie krzywdzić! Śmiej się teraz!" Chłopiec unosi go i uderza tyłem jego głowy w drzewo. Wielokrotnie. ,,Śmiej się teraz! Śmiej się! Śmiej się!" Czaszka pęka jak melon i mózg zaczyna się wylewać na zewnątrz. Chłopiec puszcza umierającego oficera, a ten ledwo trzyma równowagę. Chwieje się w lewo i w prawo i zatrzymuje przed Chłopcem. Przez chwilę wpatruje się w niego, jakby widział coś więcej niż dziwoląga. Coś mądrzejszego od osła. Mądrzejszego i bardziej niebezpiecznego. Oficer zdaje się zagubiony i zdezorientowany... Jak bezmózgie zombie w telewizji. Drżący oficer rusza do przodu, dotykając swojej mokrej i lepkiej głowy. Chłopiec odsuwa się na bok i pozwala mu przejść. Patrzy na swoją pracę. Wpatruje się w krew kapiącą z czaszki. Przygląda się oficerowi, który chwieje się na lewo i na prawo w świetle księżyca. Gdyby był krową, Chłopiec skróciłby jego męki. Ale nie jest krową. Jest czymś innym. Czymś złym i zepsutym. Chłopiec patrzy, jak oficer znika w cieniu. Wpatruje się w ciemność, aż słyszy głuchy łomot. Dziwne uczucie wypełnia jego serce i... śmieje się. Dobrze jest się zemścić i pokazać, na co go naprawdę stać.

Dead by Daylight - The Archives [PL]حيث تعيش القصص. اكتشف الآن