T2 Rozdział 20

1K 22 3
                                    

Kyle

- Alfo przepraszam, ja nie chciałam jej pozwolić uciec, ale ona tak nagle wstała i wybiegła! - tłumaczy się Susan, która od pół godziny chodzi nerwowo za mną i próbuje wytłumaczyć swoje zachowanie. Śmieszy mnie to, ponieważ nie jestem na nią zły. Przecież Agnes jest dosyć nieuchwytna, więc nawet jej za to nie winie. Sam jej nie mogłem dogonić tego feralnego dnia. Brunetka nerwowo bawi się palcami, patrząc w podłogę.

- Alfo, ale Luna nie pamięta niczego przed tym wszystkim. - mówi cicho, zwiększając nisko głowę.

- Wiem Susan i już się tym zająłem. - parskam śmiechem, patrząc na jej zachowanie. Nic nie jest tak silne jak więź mate, dzięki temu Agnes odzyskała pamięć. Wystarczy jeden pocałunek, a wszystko wraca.

- Ja przepraszam! - kwili dalej, a ja już po prostu nie mogę tego słuchać, chwytam się u nasady nosa i kręcę głową.

- Susan, ja rozumiem, że przeżywasz to, że nie byłaś w stanie ją zatrzymać, ale proszę cię daj mi pracować. - mówię spokojnie, pokazując jej sterty dokumentów, które zgromadziły się, gdy Agnes leżała w śpiączce. Brunetka znajdująca się w pomieszczeniu przechodzi z nogi na nogę, co trochę wytrąca mnie z równowagi. Wzdycham, gdy nie opuszcza pomieszczenia - Susan idź pomóż może Arthur'owi, ja na prawdę jestem zajęty.

Dziewczyna niechętnie opuszcza biuro i cicho zamyka drzwi. Wzdycham ociążale i opieram się na łokciach. Czeka mnie masę pracy, a już teraz mój wilk wyrywa się do mojego słoneczka. To będzie cholernie długi dzień...

Agnes

Budzę się w łóżku mojego mate, słońce za oknem zachodzi. Przeciągam się na miękkim i ciepłym łożu. Teraz pamiętam wszystko, no prawie wszystko. Nie wiedziałam, że więź mate jest w stanie przywrócić pamięć. A może to unikalna zdolność mojego przeznaczonego? Przecieram oczy wewnętrzna stroną dłoni i ziewam. Niechętnie wstaję z mebla i podchodzę do okna. Nic się tutaj nie zmieniło, no prawie nic. Rasa ludzka nie zbiera już się na jakiegoś rodzaju "szczęśliwe piątki", a raczej są postrzegani za równych nam. Wzdycham na widok ciepłych barw zachodzącego słońca, obejmuje się ramionami i zatracam się w tym widoku. Nawet nie zauważam, gdy do pokoju ktoś wchodzi. Czuję duże dłonie obejmujące mnie wokół tali, a przez moje ciało przebiega przyjemne mrowienie. Odwracam głowę w stronę mojego mate, który czule całuję mnie w czoło. Wtulam się w jego ciało, gdy on przyciąga mnie do siebie bliżej.

- Co moje słońce robiło? - pyta zatapiając swoją twarz w mojej szyi, składając na niej mokre pocałunki. Wzdycham z przyjemności i odchylam lekko szyję, aby ułatwić mu tą czynność. Chłopak wykorzystuje to i kąsa moją skórę.

- Patrzyło. - mówię, a z moich ust wydobywa się jęk, gdy chłopak przygryza mocniej moją szyję. Chyba go to zachęca, bo podnosi mnie, wymuszając tym samym owinięcie nóg wokół jego bioder. Z uśmiechem na twarzy zmierza w stronę łóżka, na którym po chwili mnie kładzie. Patrzy na mnie wygłodniałym wzrokiem i skanuje każdy kawałek mojego ciała.

- Wiesz, że od czasu kiedy tu przybyłaś, nie dokończyliśmy parowania - pyta, a do mnie dociera sens jego słów. Przygryzam nerwowo wargę rozglądając się po pomieszczeniu. - Nie możemy z tym dłużej zwlekać. - z tymi słowami, zaczyna się zbliżać. Mój oddech przyśpiesz, gdy chwyta za krawędzie mojej koszulki. Jednym ruchem ściąga ze mnie materiał, a jego ciepłe dłonie błądzą po moim ciele. Podtrzymuje się jedną ręką nade mną, a drugą sunie w górę mojego torsu. Zahacza palcami i mój stanik ciągnąc go w swoją stronę. Uśmiecha się przebiegle, gdy się Ga do moich pleców i jednym zwinnym ruchem pozbywa mnie tej rzeczy. Wciągam gwałtownie powietrze do płuc, a z moich ust wydobywa się głośny jęk, gdy brunet chwyta pierś w swoją dłoń. Czuję, jak w dole mojego podbrzusza pojawia się coś wszechogarniającego, a Kyle tylko powoduje natężenie tego uczucia.

- Co jest skarbie? - pyta z uśmiechem, natężając swoje działania. Jego oczy przybierają wręcz czarny kolor. Jest pobudzony, strasznie pobudzony. Zbliża swoje usta do mojej szyi, gdy przymykam powieki. Mężczyzna liże miejsce nad obojczykiem, aby po chwili wgryźć się w nie niespodziewanie. Jęk przepełniony bólem wypełnia pomieszczenie, a ja szamoczę się pod jego ciałem, czując jak jego zęby wgryzają się w moją skórę. Próbuję go odepchnąć lecz to wszystko na nic. Jest silniejszy nie mam szans. Jego dłoń która przed chwilą trzymała nagą pierś, teraz przytrzymuje moją rękę, abym nie szarpała się. Czuję przeszywając ból na szyi, gdy Kyle odsuwa się lekko od niej. Ponawiam próbę wyrwania się, lecz on gromi mnie wzrokiem. Na powrót zbliża swoją twarz do obolałego miejsca delikatnie oblizując je i liżąc, co po kilku minutach sprawia mi przyjemność. Zaciskam mocniej nogi, czując narastające podniecenie. Chłopak najwyraźniej to wyczuwa, ponieważ spogląda na mnie zadowolony i dając mi przelotny pocałunek sunie ręka w te o to miejsce. Zahacza palcem linie moich spodni, gdy patrzę na niego spragnionym wzrokiem. Co się ze mną do ulicha dzieje?! Alfa rozszarpuje spodnie jednym ruchem, pozostawiając mnie w samych majtkach. Patrzę na niego wyczekująco, a on oblizuje spierzchnięte wargi. Sama miałam ochotę to zrobić. Chłopak zniża się i całuję mój brzuch, gdy ja ciągnę jego włosy. Co się ze mną dzieję? Nigdy się tak nie zachowywałam, nigdy... W sumie nigdy tego też nie robiłam. Piszczę na te wszystkie doznania, a chłopak odsuwa się ode mnie. Patrzę na niego zła, a ten parska śmiechem.

- Co cię tak śmieszy? - warczę w jego stronę i podnoszę się do pozycji siedzącej.

- Nic, tylko nie sądzisz, że mam na sobie za dużo ubrań w porównaniu do ciebie? - śmieje się i szybkim ruchem ściąga swój t-shirt. Wzdycham na widok jego umięśnionej klatki, jest tak bardzo podniecający. Bacznie obserwuje jak ściąga spodnie, uwidaczniając swoje umięśnione nogi. Mimowolnie mój wzrok ląduje na opiętych bokserkach mojego mate, przełykam głośno ślinę na ten widok. Chłopak z powrotem do mnie wraca, całując czule w usta. Zarzucam mu ręce na ramiona, gdy ten obdarza mnie kolejnymi mokrymi pocałunkami. Jego ręka po raz kolejny wędruje w dół mojego ciała, wsuwając się w majtki. Wzdycham zachwycona, gdy dotyka mnie w tak intymnym miejscu. Z jego ust wyrywa się mruknięcie aprobaty, gdy zrywa z mojego ciała jedyną barierę, która dzieli nas od pełnego powiązania. Spoglądam mu głęboko w oczy, gdy napiera na mnie swoim kroczem. Pozbywa się w niewiadomy dla mnie sposób swoich bokserek i nie czeka na  moją zgodę, po prostu wchodzi we mnie, a nasze dusze jak i ciała stają się jednością. " Połączeni w miłosnej chwili, dopełniają woli Boskiej. Łącząc dwa odrębne światy w jeden wspólny. A dopełnieniem tego ma zostać dziecko, które przyjdzie na świat jako wyraz ich oddania i owoc miłości."

****

Tak wiem mówiłam, że będzie przerwa, ale zmotywowałam się i przeczytałam całą historię w jeden wieczór. Niestety muszę was zasmucić, ponieważ jest to przed ostatni rozdział tego opowiadania.

Zagubiony w miłościDonde viven las historias. Descúbrelo ahora