T2 Rozdział 16

978 18 0
                                    

Agnes

Przejęła kontrolę. Nie czuję nic oprócz gniewu wilczycy, który przepełnia moje ciało. Jak przez mgłę słyszę nawoływania Kyle, który próbuje mnie dogonić. Jestem bezradna, bez silna na to wszystko. Wilczyca przejęła kontrolę nad moim ciałem, umysłem i sercem. Chce tak jak ja uwolnić naszą przyjaciółkę z śmiertelnej pułapki, ale nie kieruję się zdrowym rozsądkiem, a chwilowym uczuciem. Modlę się, abyśmy nie wpadły w coś o wiele gorszego.

- Kurwa Agnes! - w dalszym ciągu krzyczy Alfa, próbujący dorównać mojemu szaleńczemu pędu. - Zaczekaj, proszę zaczekaj do cholery!

Nie słucha go, tak cholernie go nie słucha. Na jej miejscu bym to zrobiła, ale ona jakby go ignoruje. Próbuję odrzucić fakt, że jest Alfą i biegnie dalej. Byle szybciej, byle zdążyć na czas.

- Agnes to pułapka do jasnej cholerny! - krzyczy, próbując z całych sił mnie dogonić. Jednak Cara nie słucha, chce uratować Susan z całych sił. Nie mogę jej zatrzymać, nawet nie chce tego zrobić. Tak jak ona pragnę zobaczyć brunetkę, która była dla mnie jak siostra. Poddaję się uczuciom i teraz wraz z moją wilczycą pragnę za wszelką cenę sprowadzić, Sus do domu.

Od miejsca spotkania dzielą nas dwa kilometry. Zostawiłam Kyle'a gdzieś w tyle. Sama nie sądziłam, że jestem tak szybka po przemianie. W oddali widzę parę osób, ale nie jestem w stanie powiedzieć kim są. Zwalniam swój szaleńczy pęd i teraz po cichu skradam się do zgrupowania. Może Kyle miał rację i to wszystko jest pułapką? Przyglądam się nieznajomym mi mężczyzna, którzy najwyraźniej na coś czekają. Rozglądam się próbując dostrzec kogoś, ale mój wzrok niczego podejrzanego nie rejestruje.

- Panno Smith. - mówi jeden z mężczyzn i kłania się kobiecie w kapturze. Dlaczego nazwał ją Panna Smith? Przecież Olivia jest zamknięta w domu głównym watahy. Prawda?

- Macie tą służkę? Chce mieć je dwie z głowy. - mówi beznamiętny głos, należący do tak dobrze mi znanej kobiety. Olivia ściąga kaptur i z grymasem patrzy w dal. Czy to możliwe? Czy Sus naprawdę żyje?! Za mocno wychylam się zza zarośli i ląduje pyskiem na brudnej ziemi.

- O proszę, a jednak przyszłaś? - mówi przez śmiech brunetka. - Tak też myślałam, że nie dasz swojej koleżance po fachu umrzeć!

Salwy śmiechu wypełniają echem las. A jeden z mężczyzn wprowadza na środek polany Susan z workiem na głowie. Podnoszę się na równe nogi, jeżeli tak można powiedzieć będąc wilkiem. Szybkim krokiem przemierzam dzielącą nas odległość, ale Smith uprzedza mnie.

- A a a, nie ma nic za darmo skarbie. - syczy Olivia z nieodgadnionym wyrazem twarzy. - Albo ty, albo ona musi dzisiaj zginąć.

Moje serce zatrzymuje się na ułamek sekundy. Czyli jednak nie dane będzie mi szczęśliwe. Ale śmierć za osobę, która jest ważna w twoim życiu wydaje się ładna.

- Agnes nie waż się! Nie waż się tego zrobić! Nie tego chciała Aname! - proszącym głosem mówi moja przyjaciółka.

- Zamknij się śmieciu! - warczy ciężarna i uderza dziewczynę w brzuch. - A więc jak będzie Arne?

- Jaką mam pewność, że jej nie zabijesz?

-Żadną. - mówi oschle i chwyta srebrny sztylet w dłoń - A teraz decyduj. Ty czy ona?

Cara nie odzywa się, chyba sama wie jaka będzie moja decyzja i nie chce się ze mną sprzeczać. Wie, że Susan jest dla mnie jak siostra i była w najgorszych momentach mojego życia. Szkoda tylko, że nie dane będzie mi prosić Kyle za podejrzenia go o spisek z Olivią.

- Zgoda. - mówię jej telepatycznie i wychodzę na środek polany. Może i będę żałować, że nie dożyłam dobrej starości, nie założyłam rodziny i nie patrzyłam jak moje wnuki biegają po lesie. Jednak z naszej dwójki Susan zasługuje na drugą szansę, a nie ja.

Mężczyźni przywiązują Susan do drzewa i ściągają worek z głowy, by mogła patrzeć na moją egzekucję.

- Agnes nie! - krzyczy szarpiąc się z całych sił, wywołując tym samym śmiech dwóch napakowanych wilkokrwistych.

- Och no przestań, twoja przyjaciółka daje ci żyć, a ty wolisz umrzeć? - śmieje się Olivią i podchodzi do mnie z ostrym narzędziem. - Śmieszycie mnie. Gdybyście nie wchodziły mi w drogę, może nikt by dzisiaj nie umarł.

-Co ci to da? Ty też lada dzień zostaniesz skrócona o głowę! - krzyczy Sus i szarpie się jeszcze bardziej.

- Co mi to daje? Satysfakcję, że Alfa straci również coś na czym zawsze mu zależało. - cedzi przez żeby i przejeżdża nożem po moim boku. - To co psiaczku zabawimy się w fryzjera?.

Nie rozumiem o co jej chodzi. Podnosi rękę na wysokość klatki piersiowej i prostuje ją w oczekiwaniu na jakiś przedmiot. Już po chwili jeden napakowany mężczyzna podaje jej maszynkę do golenia. - Sprawimy, żeby twój mate brzydził się twoim własnym wyglądem.

Przejeżdża narzędziem dosyć boleśnie, pozbawiając mnie jednocześnie większej ilości nieskazitelnie białego futra. Moja wilczyca popiskuje cicho czując zimno wrześniowego wieczora. Moje piękne futro już w całości leży pode mną, ukazując gołą skórę. Susan dalej próbuje wyrwać się z uwięzi, ale po prostu nie zwracam już na nią uwagi. Czekam z bólem serca na nadchodząca śmierć. Przełykam głośno ślinę czując ostrze sztyletu na udzie.

- Wiesz co? Może bym cię nawet lubiła, bo jesteś zajebiście silna, jak na takie gówno. Jednak jesteś dla mnie nikim. - mówiąc to wbija głęboko ostrze, powodując tym samym krwotok. - O jejciu Luno czy to bolało? Tak bardzo przepraszam miało boleć bardziej! - śmieje się i wbija nóż blisko serca. Czuję jak srebrny przedmiot utknął pomiędzy żebrami.

-Agnes przepraszam! - piszczy moja przyjaciółka patrząc na agonię w moich oczach. Mimowolnie przechodzę przemianę, a nóż wbija się jeszcze głębiej w moje ciało. Oddycham dosyć głęboko, trzymając się nerwowo za ranę. Jednak śmierć to nic miłego, to tylko ból.

- Wiesz co mam jeszcze lepszy pomysł! - klaszczę w dłonie ciężarna. - Chłopaki przynieście kamerę! Pokażemy Kyle'owi, jak jego mate zdycha w agonii, gdy go nie było w pobliżu! - zalewa się śmiechem dumna że swojego skandalicznego pomysłu. Kuca przy mnie i chwyta mnie boleśnie za podbródek, bym spojrzała w obiektyw kamery. - Część Kyle! Tu twoja ukochana narzeczona z twoją byłą mate! Fajnie wygląda prawda? Za Chwilę będzie martwa, jak Twoja głupia matka!

Z tymi słowami kobieta kopie mnie i wyciąga zamaszystym ruchem srebrne ostrze i wbija powyżej obojczyka. Po moich policzkach ciekną łzy. Śmierć nadchodzi wielkimi krokami, a kałuża krwi pode mną o tym dobitnie świadczy.

______________________________________
Hejo misie kolorowe! Przepraszam, że nie było mnie no statystycznie rzecz biorąc długo😅 Ja jestem zła w tłumaczeniu się, więc po prostu nie będę tego robić. Myślę, że teraz będę w miarę systematyczna 😅 Do następnego rozdziału Bay!

Zagubiony w miłościWhere stories live. Discover now