Rozdział 11

1.4K 33 1
                                    

Kyle

Niedługo po całym zdarzeniu, Agnes straciła przytomność. Byłem załamany jej stanem zdrowia. Siniaki były na całym ciele, otwarte rany i złamania było widać z dwa metry od niej. Jednym słowem wyglądała, jak nieboszczyk. Siedziałem w swoim biurze, myśląc o dziewczynie. Nie wiedziałem, co tak naprawdę mam teraz zrobić. Pozostawić wszystko na ten miesiąc, do czasu przejęcia władzy, czy uciec z blondynką. Myśli cały czas krążyły, nie dając mi chwili spokoju. Wszystko ustało, gdy po pomieszczeniu rozległo się pukanie.

- Wejść... - oznajmiam ozięble.

- Hej skarbie. - piszczy Olivia, którą na chwilę obecną mam dosyć. - Przeszkadzam?

- Powiedzmy. - mówię oschle.

- Byłam u lekarza, stwierdził, że rany nie są poważne i ręka szybko się zagoi. - zmienia znowu temat na siebie.

- Czy wyglądam jakbym się przejmował twoimi zadrapaniami na rękach Olivia?!- podnoszę głos zdenerwowany. - Poza tym jesteś wilkokrwistą, więc daję Ci góra pół godziny i nie będzie po tym śladu!

- Coś ty taki zły?

- Przeszkadzasz mi w pracy swoimi błahymi sprawami, a teraz jak możesz wyjdź!! - podnosząc ton głosu, wskazuje na drzwi.

-Niech ci będzie...

Brunetka opuszcza biuro, a ja odetchnąłem z ulgą. Jednak nie na długo zaznałem ciszy i spokoju. Do środka wchodzi mój ojciec, bez zbędnych ceregieli przechodząc do rzeczy.

- Za dwa tygodnie oświadczysz się Olivi.

- Czy ty się dobrze czujesz? Nie poślubię kogoś, kogo nie kocham...

- A czy ja ci wyglądam na osobę, którą to obchodzi? Podczas oświadczyn zostanie Ci przekazane stado, więc mam nadzieję, że nie zawalisz. To jest jedyna szansa na zdobycie większych terenów.- oświadcza i ma zamiar wyjść. - Pamiętaj za dwa tygodnie.

***

Minął tydzień, tydzień w którym niewiele się działo. Agnes nadal nie odzyskała przytomności, a ojciec zaczął przygotowania do ceremonii przekazania stada. Chodziłem, jak na szpilkach. Myśląc o tym co powiedzieć mojej mate, gdy się wybudzi. Czy przyjmie na spokojnie wiadomość o zaręczynach czy po prostu opuści teren watahy i wróci do wioski orfan. Rozsadzało mnie od środka na myśl o wydarzeniach kolejnego tygodnia, nie potrafiłem normalnie funkcjonować. Każdego dnia chodziłem zamyślony, nie skupiałem swojej uwagi na ważnych zebraniach. Ale czy można normalnie się zachowywać, gdy wiesz, że za tydzień zrobisz coś okropnego? To jest wręcz zdrada kogoś na kim bardzo mi zależy.

- Kyle... Znowu nie słuchasz, co się z tobą dzieje? - pyta Arthur, wpatrując się w moją zamyśloną twarz.

- Sorry... Po prostu ciężki dzień. - próbuje wytłumaczyć swoje beznadziejne zachowanie.

- Bardzo często ci się zdarzają te gorsze dni. - mówi nieprzekonany moim tłumaczeniem.

- Co ci poradzę?

- Może przestań pieprzyć i powiedz co się dzieje.

- Gdyby to było takie proste jak myślisz... - wzdycham, siadając na ławce i chwytam głowę rękoma.

- Kyle twoje całe życie nie jest łatwe. W końcu za tydzień zostaniesz prawowitym władcą stada.

- No i w tym tkwi problem, cena jaką zapłacę za władzę jest zbyt duża.

- Co ty dajesz? Odnalazłeś mate. Dzięki wcieleniu Olivii, otrzymasz dodatkowe tereny, a za tydzień przejmujesz stado.

- To jest bardziej skomplikowane, niż możesz sobie wyobrazić. - tłumacze, nerwowo pocierając skronie.

Zagubiony w miłościHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin