T2 Rozdział 15

1K 22 1
                                    

Kyle

- Do cholery jasnej! - wydzieram się, jak nienormalny zadając zabójcze dla człowieka ciosy workowi treningowemu. Z mojego czoła spływa pot, a dłonie są czerwone od krwi. Mimo to dalej uderzam w martwy przedmiot, który lada moment się rozsypie. Muszę ochłonąć, kurwą muszę coś zrobić by się uspokoić inaczej ją skrzywdzę, inaczej stanie się coś złego. Ta dziewczyna jest tak zagadkowa i tak strasznie irytując. Dlaczego nie może powiedzieć mi tak po prostu co się do cholery dziej?! Czy to takie trudne powiedzieć swojemu mate co ją trapi? Myśli kłębią się w mojej głowie, niemiłosiernie sprawiając mi ból.

- Kyle kurwa chcesz roznieść siłownię?! - wydziera się Arthur, wchodzący do pomieszczenia. W mgnieniu oka znajduje się obok mnie i patrzy z wściekłością w moją twarz.
- Co ci do cholery odbiło?!

- Nie twoja sprawa, po prostu przesuń się! - mówię i popycham go z dosyć dużą siłą na matę.

- Człowieku ogarnij się! Przez tą dziewczynę tracisz zmysły! - łapie mnie za barki i próbuje uspokoić. Jego próby są daremne, wręcz jeszcze bardziej potęgują mój gniew.

- Nie waż się tak mówić o swojej Lunie! - wydzieram się, a żyły na moich rękach przybierają czarny odcień. - Ona jest inna, ale nie na tyle, żebyś mógł o niej mówić z wyższością!!

- Przykro mi bardzo, ale taka jest prawda. Wataha chce by opuściła nasze stado. Takie są realia Kyle, a ty jako Alfa powinieneś respektować głos poddanych...

- Gówno prawda, oni nic nie wiedzą i tylko nakręcają się bredniami mojego ojca!

- Spójrz na siebie, przed chwilą zachowywałeś się, jak maszyna do zabijania przez nią, a teraz jej bronisz?! Przecież to jest nienormalne!

- Kurwa zamknij się, chociaż ty!

Dysze ciężko, czując, że przemiana może nadejść lada chwila. Beta widzi co się dzieje i po prostu w milczeniu patrzy na mnie. To wszystko mnie przytłacza. Z jednej strony głos rozsądku, który karze posłuchać stada, a z drugiej głos miłości, która wypala mnie od środka. Mam wrażenie, że gdy mojego maleństwa tu nie było, wszystko było łatwiejsze. Ale muszę sobie poradzić, a oni muszą zrozumieć, że Agnes jest potrzebna temu stadu, jak nikt inny. Sam nie jestem w stanie zrozumieć, czym jest moje kochanie, ale dowiem się w swoim czasie.

- Już? - pyta zniecierpliwiony Arthur, który stoi nade mną ze założonymi rękami na piersi. Kiwam tylko głową na potwierdzenie, a on kontynuuje swój wywód. - A więc?

- Musimy się dowiedzieć, co skrywa Agnes... - mówię, odchylając głowę do tyłu. - Za dużo skrywa, a jej moc jest potężna.

- Co masz na myśli?

- Agnes jest mieszanką, której nikt nigdy nie znał. Musimy się dowiedzieć co to dla niej oznacza...

Agnes

Siedzę pod tymi głupimi drzwiami od godziny, a po Kyle'u ani śladu. Mam wrażenie, że spędzę tu więcej czasu niż myślałam. Moja bezsilność spływa od godziny po policzkach i nie ma zamiaru przestać. Nagle słyszę, pukanie do drzwi, a chwilę później przy moim boku znajduje się koperta. To nie może być Kyle, po co by miał pukać do własnych drzwi? Z zaciekawieniem chwytam skrawek papieru, który cuchnie odorem damskich perfum. Obracam go w dłoniach, gdy zauważam napis " Dla Kyle". Głośno przełykam ślinę i otwieram kopertę.

Część kochanie!
Edward pyta co zrobić z tą ludzką dziewczyną, którą zabraliśmy z wioski. Mamy ją w końcu zabić, czy dać pobawić się chłopakom? :)
Powiedziała wystarczająco dużo, a my nie możemy dłużej jej niańczyć!
Spotkaj się z nami na skraju granicy, buziaczki O
.

W moje ciało uderza fala złości, oni mają Susan! Wszystko w okół zaczyna drżeć, a ja wiem, że nadszedł czas. Muszę wydostać się stąd i pomóc mojej przyjaciółce, która żyje! Wstaje z podłogi i jednym dotknięciem niszczę drzwi. Czuję woń Alfy, która snuje się po korytarzach, prowadząc mnie do niego. Z oddali słyszę jego wraz z Albertem i nie czekam na to, aż łaskawie mnie zauważy. Po prostu podchodzę do niego i wymierzam mu ostry policzek. Brunet traci równowagę i spogląda z niedowierzaniem w moją stronę.

- Jak mogłeś?! - zdzieram mój głos, rzucając w jego stronę zgnieciony w kulkę skrawek papiery.

- Jak wyszłaś? - pyta zbity z stropu, nie udzielając mi odpowiedzi.

- Odpowiedz!!!

Całej tej sytuacji przygląda się zmieszany beta, który nawet nie próbuje mieszać się w zaistniałą sytuację.

- Agnes o co ci do cholery chodzi?! - krzyczy, próbując złapać moją dłoń. Kręcę gniewnie głową i pokazuje dłonią w stronę kartki.

- Jesteś cholernym kłamcą i oszustem jak Twój ojciec. Pozdrów ode mnie Oliwie. - kwituje i zrywam się do biegu. Słyszę za sobą wołanie Alfy, ale szczerze mam to gdzieś i biegnę. Susan jeszcze żyje, a to daje mi nadzieje! Nie zmarnuje tym razem szansy na ocalenie czyjegoś życia!

Kyle

Spoglądam w miejsce gdzie jeszcze chwilę temu stała blondynka. Jestem zdumiony jej wybuchem, co to do cholery miało znaczyć?! Co to w ogóle jest za papier. Rozwijam go i uważnie czytam treść, a gdy kończę wszystko nabiera sensu. Wioskę Agnes spaliła Oliwia wraz z moim ojczymem. Susan żyje, a moja mate właśnie pobiegła jej na ratunek. Długo nie myśląc zbieram się do biegu, uprzednio karząc becie by zebrał straż i podążyli w moje ślady. Przechodzę przemianę i pędzę jak nigdy wcześniej przez gęste zarośla lasu. To może być pułapka, a moja mate właśnie może potrzebować mojej pomocy!

- Agnes! - telepatycznie wołam dziewczynę, którą widzę dziesięć metrów przede mną. Ta jednak nie zwalnia tylko dalej pędzi, raniąc swoje delikatne ciało. Czuję każdą ranę, która tworzy się na jej ciele przez ostre gałęzie. O ile myślałem, że już nic więcej mnie w tej dziewczynie nie zaskoczy, to właśnie grubo się myliłem. Dziewczyna przechodzi przemianę, po raz pierwszy od miesięcy. Kurwa przysięgam, że to jest najpiękniejsza rzecz jaką widzę. Jej futro lśni bielą, gdy ta biegnie.

- To nie czas na podniecanie się dzieciaku, ona chce wpakować się w coś groźnego! - beszta mnie mój wilka, a ja przyznaje mu rację. Teraz ważniejsze jest jej bezpieczeństwo, a nie coś takiego.

-Agnes, natychmiast się zatrzymaj! - z całych sił próbuję ją powstrzymać, ale wygląda jakby była w transie i tylko bardziej przyspiesza...

Zagubiony w miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz