T2 Rozdział 6

1.3K 32 2
                                    

Kyle

Zalała mnie krew, kto kurwa powiedział mojej mate, że jest w ciąży ze mną?! Cholera przecież ja z nikim nie sypiam, chyba że problemem była Olivia. Nie zdziwiło by mnie to wcale, że wymyśliła coś tak durnego, by spowodować jej odejście. Wściekły ściskam nadgarstek dziewczyny, a ta cicho skomli i prosi bym puścił. Po chwili zmniejsza nacisk i spoglądam w załzawione oczy blondynki.

- Olivia ci tak powiedziała? - pytam, a dziewczyna spuszcza wzrok. Miałem rację! - Co ci naopowiadała?

Dziewczyna milczy przez dłuższą chwilę, co mnie trochę niecierpliwi.

-Wystarczająco, by dowiedzieć się, że będziecie szczęśliwymi rodzicami. - mówi i patrzy ze smutnym wyrazem twarzy w moje oczy.

- Agnes, ale to nie może być moje dziecko! Poza tym kocham ciebie! - mówię i próbuję wtulić się w jej drobne ciało, ale delikatnie mnie odpycha.

-Nigdy mnie nie kochałeś Kyle, nawet nie potrafisz zostawić jej... - mówi spokojnie i obejmuje się rękoma.

- To nie prawda! Po prostu...

- Co Kyle? Już dawno stało się jasne. A teraz jedźmy do domu watahy... - spełniam jej życzenie bez sprzeczania się. Moja mate miała rację, muszę zakończyć tą chorą relację z Olivią i doprowadzić sprawy do należytego porządku.

Agnes

Minęło parę dni od czasu gdy ostatni raz widziałam bruneta. Próbowałam zapomnieć o nim i naszej więzi. Chciałam żyć tak jak w wiosce, bez zmartwień i bez zbędnych wspomnień o moim mate. Leżę na łóżku patrząc tępo w sufit i zastanawiając się co powinnam zrobić ze swoim marnym życiem. Nic nigdy nie szło jak po mojej myśli,zawsze moja życiowa droga była usłana stosem kamieni, nie płatkami róż.

Do moich uszu dobiegają donośne odgłosy  pukania, więc wstaję od niechcenia i podchodzę do źródła hałasu, przekonana, że to Alfa lub Beta. Jakie było moje zdziwienie gdy w framudze drzwi widzę wściekłą postać Olivii. Dziewczyna zamyka z hukiem drzwi i rzuca się mi do gardła. Dopiero teraz widzę, że w jej ręce lśni srebrne ostrze.

- Co ty robisz!! - krzyczę, wiedząc co chce zrobić wściekła brunetka. Zanim jednak zdążę krzyknąć "pomocy", dziewczyna zasłania mi usta swoją dłonią.

- Ty wywłoko! Przez ciebie straciłam moją przyszłość! Przez ciebie dowiedział się o mojej zdradzie! - piszczy Smith, wbijając paznokcie w mój policzek. - Kazał mi odejść, a wiesz kogo to wina?! TWOJA!!

Po jej słowach czuję ogromny ból w okolicach uda, z bólem wymalowanym na twarzy, spoglądam na ostrze w tym miejscu. Kopię stojącą nade mną brunetkę w brzuch z całych sił, a ta ląduje na pobliskiej ścianie. Wykorzystuje jej chwilę oszołomienia i wyjmuje ostrze z rany, głośno krzycząc. Moje ręce zaczynają płonąć i czuję jak tracę kontrolę nad swoimi emocjami. Olivia patrzy na mnie z widocznym szokiem, wymalowanym na twarzy. Po chwili jednak odzyskuje świadomość i zmienia się w wilka.

-Nie podchodź! - krzyczę ostrzegawczo, ale ona nie słucha,w efekcie czego celuje płomieniem w jej stronę. Dziewczyna unika pocisku i dorzuca się do mojego gardła. Próbuję odepchnąć ją od swojego ciała, ale jest zbyt silna i zdesperowana. Ogień, który zaczyna pochłaniać meble nabiera siły. Moje oczy zaczynają płonąć, a wilcza strona przejmuje kontrolę. Odpycham kobietę w ludzkiej postaci od siebie i zadaje jej ciosy, które dosyć umiejętnie przyjmuje. W jej ręku ponownie znajduje się ostrze, które jednym pchnięciem wbija w mój brzuch. Teraz to ona zadaje silne ciosy, kalecząc moje ciało w losowych miejscach. Uderza mną o kant ściany, a ja ostatnimi siłami odpycham ją w stronę okna. Upadam nieprzytomnie na ziemię, słysząc dźwięk tłuczonego szkła i krzyków przerażenia. Ostatnie co widzę to potężne płomienie i czarne kłęby dymu...

Kyle

Po powrocie do domu kazałem Olivii spakować rzeczy i wyjechać wraz z ojcem do sąsiedniej siedziby mojej watahy. Nie chciałem widzieć ich na oczy. Na jaw wyszło, że dziewczyna zdradzała mnie z trenerem młodych wilkokrwistych. Pamiętam, jakby to było dziś, gdy na rozprawie zjawił się jej kochaś z zdziwioną miną. Ace był zrozpaczony wyrzeczeniami Smith co do niego, zapewniał, że regularnie z nią sypiał i nie miał pojęcia o naszych zaręczynach. Nie miałem mu tego za złe, wręcz chciałem mu dziękować, że uwolnił mnie od tego szatana w ciele kobiety. Ostatecznie Olivia wraz z ojcem musiała opuścić dom główny i nie domagać się pomocy od prawdziwego ojca jej przyszłego dziecka. Kolejne dni mijały dosyć spokojnie, co prawda nie widziałem się z Agnes, gdyż musiałem załatwić parę spraw w mieście. Jakim było zaskoczeniem, gdy z jakieś dwadzieścia kilometrów od domu głównego ujrzałem czarny dym. Od razu wcisnąłem pedał gazu do dechy i z pieskiem opon ruszyłem w stronę mojej watahy. Po drodze widziałem zwierzynę, która ucieka w popłochu. Smród jaki towarzyszył dymowi, był okropny. Wiedziałem, że musiał wybuchnąć pożar, ale jakim prawem? Zajeżdżam pod bramę gdzie panuje chaos, służący wraz z członkami stada zgromadzili się na placu, przyglądając się jak płomienie trawią dom.

- Gdzie jest kurwa Agnes! - krzyczę, a wszystkie spojrzenia lądują na mojej osobie.

- W budynku! Słyszałam jakieś krzyki z jej pokoju, a potem ogień, który szybko strawił pół budynku! - krzyczy jakaś wilczyca, wymachując nerwowo rękami.

Bez namysłu wbiegam w pożar, słysząc krzyki stada. Moja mate gdzieś tu jest i żyje! Musi żyć! Biegnę omijając płomienie, kieruje się w stronę jej pokoju. Po drzwiach nie zostało już ani śladu, a ona leży w kącie pomieszczenia. Naokoło niej szaleje istne piekło. Widzę liczne poparzenia na jej ciele i krew, masę krwi. Podbiegam i dusząc się czadem, podnoszę dziewczynę. Biegnę jak nienormalny, lawirując pośród walących się belek stropowych. W ostatniej chwili unikam płonącej belki i znajduje się na dworze. Wszyscy zgromadzeni patrzą z niedowierzaniem na naszą dwójkę.

- Kurwa będziecie tak stać czy może ktoś pomoże! Moja mate do cholery umiera!-wydzieram się na wszystkich, a z tłumu wyłaniają się lekarze, którzy patrzą z bólem na rany mojego aniołka. Co tu się kurwa stało, że mój świat wygląda, jak po walce życia w dodatku z próbą podpalenia i zatarcia śladów?! Chwytam krwawiącą i posiniaczoną rękę Agnes i delikatnie przykładam do ust, całując jej wierzchnią stronę.

-Kurwa aniołku nie możesz odejść, już miało być tak dobrze! - mówię, a po moim policzku, pierwszy raz od wielu lat, spływa łza. Jestem tak przepełniony emocjami i przeczuciem, że stracę moje kochanie po raz drugi, że nie hamuje emocji. Stado czując mój ból, zapada w bezruch i głuchą ciszę, tylko ratownicy próbują ocalić życie mojej małej mate...


Zagubiony w miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz