Rozdział 12

1.4K 37 5
                                    

Susan

Czekam przed potężnym, drewnianymi drzwiami do sali obrad. Niepewna, czy na pewno dobrym pomysłem, jest informować przyszłego alfę odnośnie wybudzenia się Agnes. Nabieram głośno powietrza do płuc i ówcześnie pukając, wchodzę do pomieszczenia. Wszystkie pary oczu kierują się w moją stronę, a ja speszona spuszczam wzrok.

- Czego?! - odzywa się Pan Evans, świdrując mnie swoim spojrzeniem. Mam wrażenie, że jego wzrok mógłby wypalić dziurę na wylot w mojej głowie.

- Mam sprawę do Pana Kyle'a. - tłumacze, cały czas utrzymując spuszczoną głowę.

- A więc proszę, nie mamy żadnych tajemnic w stadzie. - mówi i czeka na moją odpowiedź. Moje zdenerwowanie sięga granic, a ręce zaczynają niekontrolowane się trząść. - Słuchamy.

- To jest... Mmm bardziej prywatna sprawa. - próbuje zdolnię, uniknąć odpowiedzi.

- Co oznacza bardziej prywatna rozmowa?! - krzyczy jakaś osoba z obecnie tu zebranych.

- Kyle... - podnosi głos rodziciel, bruneta. - Możesz nam wyjaśnić?

- Skoro wszyscy mnie posądzacie, w takim razie dobrze. Ona miała pomóc mi, wybrać obrączki na zaręczyny. Miała być to moja niespodzianka dla Olivii, ale najwyraźniej nie wyszła. Czy mam rozwiać, jakiekolwiek pomówienia na mój temat?

- Nie, możesz wyjść. - odpowiada ojciec przyszłego Alfy, a ja oddycha z ulgą.

Wychodzimy z sali, a wszystkie nerwy ulatują ze mnie w jednej chwili. Brunet zatrzymuje się i czeka na moje wieści.

- Obudziła się, ale nie może się ruszać. - tłumacze.

- Dzięki Bogu, nie mogłem wysiedzieć z nerwów. - odpowiada szczęśliwy.

- Jest jednak zła wiadomość. - mówię zmieszana, patrząc na czubki swoich butów.

- Jaka? - zadaje zdenerwowany pytanie.

- Gdyby nie fakt, że nie może się ruszać, dawno by z nami jej tu nie było.

- Co masz na myśli Susan?

- Ona cię nienawidzi. - z wypowiedzeniem przeze mnie tych słów, brunet pochmurniał, a jego mina wyrażała załamanie.

Olivia

Na wieść o zaręczynach w niedługim czasie, chciałam skakać z radości. Wyobrażałam sobie ten moment, gdy Kyle klęczy przede mną i otwiera czerwone pudełeczko z pierścionkiem, zadając te piękne pytanie. Widziałam już siebie w przepięknej i oczywiście drogiej sukni ślubnej, idącą do ołtarza, gdzie czekał mój przeznaczony, mój alfa. Serce biło mi jak oszalałe na myśl o tym wszystkim. Chłopak jednak przemyślał parę spraw i podjął właściwą decyzję. W niedalekiej przyszłości miałam zostać panią tego stada.

- Olivia ty to masz szczęście. - piszczała jedna z moich przyjaciółek.

- Dziewczyny po prostu jestem przeszczęśliwa! Niedługo sprowadzę was tutaj, żebyście mogły dzielić to szczęście wraz ze mną! - krzyczę również podekscytowany do laptopa.

- Ja mam nadzieję, mam dosyć siedzenia tutaj. - mówi ironicznie Amber, poprawiając się na łóżku. - Jak mogłaś nas zostawić!

- Przepraszam, ale wiecie jak to jest.

- Oj wiemy, jesteś oślepiona miłością. - mówi May, robiąc rozmarzoną minę.

- Dokładnie, jest taki idealny. - wzdycham.

Zagubiony w miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz