34.♡

2.7K 214 36
                                    

Kurczę, jakoś mało was jest i tym bardziej mało się udziela. Chyba przerwiemy maraton :(

Lekcje dałam radę znieść bez większego problemu, chociaż pytania na angielskim sprawiły mi nieco trudności chyba po raz pierwszy. Nie przejmowałam się tym zbytnio, bo byłam pewna, że i tak dostanę pozytywną ocenę. Na stołówcę razem z Cloe, usiadłyśmy przy moim stoliku, ale jakoś nie bardzo byłam z tego zadowolona. Cieszyłam się jedynie, że mogę spedzić więcej czasu z Taylorem, którego kochałam ponad życie. Ostatnimi czasy bardzo mi brakowało jego gejowskich żartów i wiecznych tematów o facetach, którzy go pociągali. Przy naszym stole siedział jeszcze Carol, który ciągle mi się przyglądał, przez co czułam się trochę, jakby to powiedzieć, skrępowana. Widać było, że chłopak załapał dobry kontakt z moją paczką i czuł się już przy nich wpełni wyluzowany, jakby od zawsze do nas należał.

- On jest jakiś dziwny - szepnęła Cloe, tak żebym tylko ja usłyszała. - Ciągle się na ciebie patrzy.

- Może się zakochał - zaśmiałam się cicho, a dziewczyna wywróciła oczyma. - Po prostu pewnie się dziwi, że spotkał mnie przez przypadek w szpitalu, a tu nagle chodzimy razem do szkoły.

- Co tak szepczecie, dziewczyny - zapytał chłopak, którego jakby nie patrzeć obgadywaliśmy.

- Rozmawiamy o facetach. - Wzruszyłam ramionami, chwytając w dłoń swoją kanapkę.

- A propo chłopaków, to jesteś w związku z Davidem, czy po prostu się pieprzycie? - zapytał jakby nigdy nic, a ja otowrzyłam szerzej oczy ze zdziwienia. Jak on miał w ogóle czelność, powiedzieć to na głos?

Spojrzałam na dziewczynę, której twarz zrobiła się czerwona jak burak, a z jej oczu zaczęły lecieć łzy. Naprawdę musiało ją to zaboleć, co w sumie nie było niczym dziwnym. Też bym pewnie tak zareagowała, oczywiście na jej miejscu, bo słyszałam takie komentarze w moją stronę i nie robiły na mnie już takiego wrażenia jak na początku. Wiem, że Cloe nie była na to przygotowana i pewnie nigdy nie będzie, bo jakby nie patrzeć bardzo się od nas różni, co w sumie w niej lubię. Nie próbuje nikogo udawać i zawsze jest po prostu sobą, a to się ceni. Tym bardziej w towarzystwie osób, które wiecznie kogoś udają.

- Ty nie za bardzo się poczułeś przy naszym stoliku, kochany? - warknęłam, chcąc bronić koleżanki. - Jeszcze jedna taka uwaga, a w podskokach będziesz stąd spieprzał. Może na taką nie wyglądam, ale uwierz, że usłyszę coś takiego z twoich ust jeszcze raz, a popamiętasz mnie na zawszę. - Wstałam od stołu, zabierając swoją tacę z niedojedzonym lunchem, bo od razu odechciało mi się jeść. W moje ślady od razu poszła Cloe, a nawet Taylor i razem odeszliśmy od stołu. Nie byłabym sobą, gdybym przechodząc obok niego, nie wylała mu na głowę soku pomarańczowego. Oczy wszystkich zgromadzonych ludzi na stołówce, były skierowane w naszą stronę, ale nie przeszkadzało mi to. Niech wiedzą, że ze mną lepiej nie zadzierać, bo może jestem miła, ale nie dam pomiatać ani sobą, ani moimi przyjaciółmi.

- Oszalałaś?! Co ty kurwa zrobiłaś?! - Wstał, krzycząc na całą stołówke.

- To na co zasłużyłeś - prychnęłam. - Naucz się szanować ludzi, to nigdy więcej nic takiego cię nie spotka.

Nie chciałam robić jeszcze większej szopki, dlatego wyszłam ze stołówki, razem z dwojką moich przyjaciół. Wiem, nie zachowałam się tak jak na dame przystało, ale kto mówił, że nią jestem? No oprócz mojej rodzicielki, oczywiście... ale ona się nie liczy.

- Dziękuję - odezwała się po chwili Cloe, a ja się zatrzymałam.

- Żartujesz sobie ze mnie?! Nikt nie będzie obrażał mojej bratowej! - powiedziałam głośno, przytulając dziewczynę. - Ani mojego najlepszego przyjaciela. - Spojrzałam na chłopaka, puszczając do niego oczko.

Nieodpowiedni Chłopak ▪︎Zakończone → Druga Część  ♡ Where stories live. Discover now