~ 19 ~

376 26 6
                                    

- Dzięki za podwózkę - powiedziałam cicho i już miałam wychodzić z auta, kiedy Alex złapał mnie za nadgarstek.

- Poczekaj.

- Na co? - uniosłam brew.

- Przepraszam, że cię przestraszyłem. Po prostu...

- Mogę już iść?

- Del...

- Alex dziś dowiedziałam się tylu rzeczy. Ja...Ja muszę je na spokojnie przemyśleć. Proszę daj mi spokój- zerknęłam na niego.

- Jasne. Przepraszam jeszcze raz.

Pokiwałam głową i otworzyłam drzwi od samochodu. Po chwili usłyszałam głośny ryk silnika i tak Alex zniknął mi z oczu.

- Jak było w szkole? - zawołała mama z kuchni krojąc warzywa.

- Um...Tak jak zwykle, nuda - odpowiedziałam i poszłam w jej kierunku.

- Nuda - pokiwała głową - a jak tam historia? - zaczęła mocniej siekać sałatę.

- Y mamo? Ta sałata chce żyć.

- Pytam się jak było na historii - zostawiła w spokoju sałatę i teraz wzięła się za pomidory.

- No jak było...Dobrze uczyliśmy się o Napoleonie - za wszelką cenę unikałam jej spojrzenia.

- Naprawdę? - udała zaciekawioną - A czemu tak późno wracasz ze szkoły?

- Lekcje się przedłużyły - odparłam.

Moje argument to istny inwalida.

- Oh doprawdy?

- No tak - zaczęłam bawić się swoimi skórkami przy paznokciach.

- A gdzie podziałaś torbę?

Kurwa. Została w samochodzie Harry'ego.

- O co ci chodzi? - zerknęłam na nią.

- O co mi chodzi? - zaśmiała się sztucznie. - Może o to, że wcale nie byłaś na historii, bo się zerwałaś! - rzuciła nóż na blat.

- To nie tak...

- Ależ jasne. Delilah jestem w stanie wybaczyć ci te wagary, bo to twój pierwszy raz...Ale dlaczego do jasnej cholery poszłaś na nie z największym chuliganem w szkole! - krzyknęła.

- Harry nie jest chuliganem!

-  Oczywiście, że go jeszcze bronisz! Doskonale wiem co powiedział dyrektor na jego temat! Poza tym widać, że ten chłopak ma na ciebie zły wpływ...

- Co?

- To co słyszysz. Przecież ty nigdy się tak nie zachowywałaś. Zawsze byłaś grzeczną dziewczynką. A teraz? Co się z tobą dzieje! - wyrzuciła ręce w górę.

- To ty wyolbrzymiasz sprawę!

Mama pokręciła głową z dezaprobatą.

- Wiesz co? Mam dosyć te całe siłowanie się z tobą jest bezsensu. Rób jak uważasz...Wagaruj, spotykaj się z tym łobuzem, daję ci wolną rękę. Tylko pamiętaj, że jak podwinie ci się noga to nie biegnij do mnie z płaczem, że ktoś cię zranił - mruknęła.

- Z pewnością nie poszłabym do ciebie pierwszej - wycedziłam przez zęby.

Musiało ją to zaboleć, ponieważ na jej twarzy rysował się smutek. Nie chciałam jej zranić, ale ja też musiałam się jakoś bronić, kiedy byłam atakowana.

- Obiad będzie za godzinę. Idź do siebie - powiedziała protekcjonalnym tonem.

Wstałam od stołu i poszłam do swojego pokoju.

Love Generation || H.SWhere stories live. Discover now