~ 18 ~

397 24 8
                                    

3...2...1...Huk.

Czy to już? Nic mnie nie boli?

- Otwórz oczy Delilah - usłyszałam.

Otworzyłam jedno oko, a później drugie. Jednak to co zauważyłam jest tak cholernie popieprzone, że właściwie żałuję, że to zrobiłam.

Alex,( który nie mam pojęcia skąd się tu wziął) niczym jak superbohater, albo raczej Edward ze Zmierzchu zatrzymał samochód ręką powodując przy tym wgniecenie zderzaka i pokrzywioną maskę.

Rozejrzałam się dookoła. Alex dyszał nerwowo i patrzył się na mnie intensywnie. Spojrzałam na kierowcę. Wyglądał jakby zatrzymał się w czasie. Miał otwarte szeroko usta i oczy. Nie ruszał się. Nie to nie możliwe... Szybko zerknęłam na drzewa. Liście, które poruszały się chwilę wcześniej przez wiatr teraz stały w miejscu.

- Del wszystko w porządku? - zapytał Alex.

Spojrzałam na niego z szeroko roztwartymi oczami.

- Del...? - powiedział łagodnie Alex powoli odsuwając się od samochodu. Pomimo, że już go nie dotykał nadal czas stał w miejscu.

Pokręciłam głową i zaczęłam odchodzić w las.

- Zaczekaj, wyjaśnię ci to! - krzyknął.

Znowu pokręciłam przecząco głową i przyspieszyłam kroku.

- Delilah stój!

- Odpieprz się!

- Ale...

- Nie!

Nie chciałam go dalej słuchać dlatego zaczęłam biec. Pech chciał, że każda najmniejsza napotkana przeze mnie gałąź postanowiła, że zabawnie będzie kiedy zacznie wplątywać się w moje włosy, bądź uderzać mnie w twarz. Pomimo tego jak szybko biegłam to nadal czułam obecność chłopaka. Odwróciłam się, lecz go nie było. Jednak, kiedy odwróciłam głowę wpadłam na coś twardego i upadłam na ziemię. Zanim zdążyłam się podnieść moje oczy napotkały jasny bursztyn tęczówek Alexa.

Próbowałam się wycofać, ale niestety chłopak złapał mnie za kostkę i mocno trzymał.

- Kiedy mówiłem zaczekaj powinnaś była posłuchać - na dźwięk jego słów przeszedł mnie dreszcz.

- Ja też ci coś mówiłam - powiedziałam.

Alex zmarszczył brwi.

- Powiedziałam ci, żebyś się ode mnie odpieprzył.

- Najwyraźniej oboje nie chcemy siebie słuchać - uniósł kącik ust.

- Mógłbyś mnie puścić? - powiedziałam przerażona.

- Nie.

Uniosłam brew.

- Nie puszczę cię dopóki nie dasz mi tego wszystkiego wyjaśnić.

Przetarłam twarz dłońmi.

- Ty też jesteś upadłym aniołem i chcesz zaciągnąć mój tyłek do piekła, mam rację?

Alex uśmiechnął się szeroko.

- Tak jakby - mrugnął.

Jęknęłam zrezygnowana.

- Dlaczego to wszystko spotyka akurat mnie.

- Wina twojej babki i tego - powiedział delikatnie gładząc miejsce mojego znamienia.

- Znamienia? A co to ma do rzeczy - uderzyłam go w rękę, którą natychmiast zabrał.

- Otóż tyle, że zostałaś naznaczona. Nikt by nie wiedział o potomkach Victorii, gdyby nie znamię.

Love Generation || H.Sजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें