~ 23 ~

384 24 6
                                    

Nadszedł piątek, dzień meczu. Po skończonych lekcjach od razu udałam się do domu. Kiedy przyszłam, rodziców nie było. Okazało się, że oboje pracują do późna. Jak dla mnie bomba! Do dziś dnia nie powiedziałam im o meczu jak i o imprezie. Im mniej wiedzą, tym lepiej śpią.

Mecz zaczyna się o dziewiętnastej. Później wraz z Alexem jadę na domówkę u niejakiej Jenny Atkins, która podobno jest cholernie bogata, a wyprawiane u niej przyjęcia są na podobnym poziomie jak w projekcie x.

Założyłam bluzę z logiem naszej szkoły, którą wcześniej dał mi Alex. Powiedział, że w ten sposób będę go lepiej wspierać. Podeszłam do tego sceptycznie, ale skoro tak uważa to proszę bardzo. Na nogach miałam ciemne spodnie rurki z dziurami na kolanach i czerwone conversy za kostkę. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Jeszcze raz przejrzałam się w lustrze i wyszłam z domu.

Siedziałam już na trybunach. Oprócz mnie było może jeszcze z dziesięć osób. W sumie pewnie dlatego, że zostało jeszcze godzina do meczu. Ale jak zwykle wolę być wcześniej i zająć sobie miejsce. Schowałam dłonie w rękawy bluzy i wbiłam spojrzenie na boisko. Nagle na krzesełku obok mnie ktoś usiadł.

- Długo będziesz się tak na mnie boczyć? Rozumiem masz okres, ale to nie oznacza, że masz być wredna dla mnie - powiedziała Darcy.

- Darcy masz rację tam na stołówce nie potrzebnie wybuchnęłam złością, ale to nie wina okresu. Właściwie to nawet bym wolała żeby to była jego wina - uśmiechnęłam się lekko.- Przepraszam, że zachowałam się jak nerwowo chora - pogłaskałam ją po ręku.

- To wina Stylesa, prawda?

Westchnęłam.

- Nie rozumiem go. On jest taki...- zmarszczyłam brwi

- No, ale pomimo tego i tak przyszłaś na mecz -stwierdziła.

- Nie przyszłam tu dla Harry'ego - spojrzałam jej w oczy.

- Więc dla kogo? - zapytała.

- Alex mnie poprosił bym trzymała za niego kciuki, a później towarzyszyła mu na imprezie. Swoją drogą dla drużyny to wielki dzień. Podobno ma być łowca talentów.

- Od kiedy zadajesz się z Alexem, co? - uniosła brew.

Od kiedy ma sposób na zerwanie umowy z Astarothem - pomyślałam.

Wzruszyłam ramionami.

- Ale z ciebie szmata! - krzyknęła radośnie Darcy i klepnęła mnie w plecy, później się głośno śmiejąc.

Spojrzałam na nią zaskoczona.

- No co? Wiedziałam, że z ciebie wcale takie niewiniątko nie jest! A tak między nami. Bzykałaś się już z którymś? - mrugnęła.

- Boże Darcy przestań! - uderzyłam ją w ramię.- Nie z żadnym. Poza tym to z Alexem to nic wielkiego, jestem tu tylko dla towarzystwa.

- Jasne - spojrzała na mnie wymownie.

Pokręciłam głową.

- A o co się pokłóciłaś z Harrym?

- Różnica światopoglądów - odpowiedziałam.

- Mhm - mruknęła.

Trybuny powoli się zapełniały. Później rozmawiałyśmy na mniej drażliwe tematy. Aż w pewnym momencie zapowiedziano wejście na boisko drużyn.

Najpierw zatańczyły cheerleaderki, a dopiero później weszły drużyny. Na przodzie naszej szedł Harry. Wszyscy byli ubrani w biało czarne stroje, zaś Harry jako kapitan miał bordową opaskę na lewym ramieniu. Przeczesał swoje włosy palcami i rozglądał się na trybunach jakby kogoś szukał. Gdy tego nie odnalazł powrócił do szeregu, aby odsłuchać hymnu szkoły. Po hymnie Alex wyłapał mnie wzrokiem i pomachał z uśmiechem, a ja zrobiłam to samo. Jednak moja cholerna natura kazała mi spojrzeć w stronę Stylesa. I to był mój największy błąd. Harry właśnie całował się z Elleną. Podejrzewam, że był to "buziak na szczęście".  Co nie zmienia faktu, że czułam się z tym źle.

- Chyba szybko mu przeszło - powiedziała Darcy.

Zacisnęłam wargi i spuściłam wzrok na swoje nogi.

Później Harry wymienił się chorągiewkami z kapitanem przeciwnej drużyny, zagrali w rzut monetą (wygraliśmy, więc zaczęliśmy pierwsi), a następnie podali sobie dłonie i zaczęła się gra.

○○○

- To już pewne team Cardiff High School wygrywa z Orłami cztery do jednego. Gratulujemy! - powiedział głos z głośników. Wszyscy wstali z trybun i zaczęli głośno skandować nazwę szkoły i śpiewać typowo piłkarskie piosenki.

- Idziemy już? - zapytałam Darcy.

- Nie miałaś czekać na Alexa?

- Poczekam na niego na parkingu.

- No to chodź - przekrzyczała tłum i pociągnęła mnie za rękę.

》》》

Love Generation || H.SWhere stories live. Discover now