Kolejne dni

1.6K 120 12
                                    

*Go*

Mijał już trzeci dzień moich poszukiwań. Myślałem, że odnalezienie Chie będzie dużo prostsze i szybsze niż mogło się wydawać. Rzeczywistość była jednak inna. Moja pani nigdzie się nie zagubiła, ktoś ją ewidentnie porwał. Oczywiście próbowałem się dowiadywać, kto mógł maczać w tym palce, ale nie znalazłem żadnego tropu. W dodatku Mukami nie chcieli ze mną współpracować. Ruki szukał jej sam. Nie chciał połączyć ze mną swoich sił.

Dziś jednak los mi sprzyjał. Sakamakich nie było w szkole od dnia, w którym zaginęła Chie. To musieli być oni. W dodatku Yuma znikał gdzieś często. Dziewczyny plotkowały o tym, że widziały go z jednym z porywaczy dziewczyny. Jak najszybciej zaczął szukać ich rezydencji.

- Zobaczysz Chie, już prawie cię mam... Wytrzymaj... Gdziekolwiek jesteś...- szperałem w szkolnych aktach. We wszystkich dokumentach, dzięki którym mogłem coś czegokolwiek dowiedzieć.

*Chie*

Dzisiaj mija kolejny dzień od kiedy jestem w domu Shu. Wampir dba o mnie najlepiej jak potrafi. Zauważyłam też, że stara się nie denerwować każdym moim słowem, bo wszyscy wiemy, że jego wszystko irytuje i denerwuje.

Zabiera mnie w piękne miejsca. Ostatnio byliśmy w parku, gdzie rosły same wiśnie! Było tam tak pięknie i pachnąco. Wampir obdarował mnie nowymi sukienkami, ponieważ jak sam powiedział, nie chce mieć na głowie Reijiego, który zacząłby wytykać mu, że nieodpowiednio mnie odział. Nie przeszkadzało mi to. Teraz cieszyłam się, że mogę w końcu być blisko niego. Każdego dnia budziłam się obok niego. Za każdym razem udawał, że śpi, ale ja zawsze dawałam się nabierać. Byłam też jego chodząca lodówką. Bankiem krwi! Blondyn codziennie pił z mojej szyi, jego zdaniem, najlepszy napój jaki mógł powstać.

- Shu, to boli...Przestań już - jęknęłam kiedy blondyn kolejny raz pił moja krew. Za każdym rzem bolało coraz bardziej. Nie lubiłam tego. Nie mogłam jednak nic zrobić, aby go powstrzymać. Był zbyt silny.

- Cicho bądź... Nakarm mnie...- szeptał kiedy odrywał się od mojej szyi - Jesteś moją narzeczoną, więc masz być posłuszna w każdym calu. Inaczej... będą czekać cię kary... -  dalej ssał moją krew. Ja zwijałam się z bólu. Shu był taki zachłanny. Marzyłam tylko o chwili, kiedy moje cierpienie się skończy.

Po paru minutach oderwał się ode mnie. Spojrzał w moje oczy. Byłam taka zmęczona. Czułam się tak, jakby życie ze mnie uleciało. Blondyn nie wyglądał na zmartwionego moim stanem.

- Chie, chcę cię pocałować... Teraz... - szepnął dalej patrząc na mnie. Miałam rozpiętą koszulę, która należała do niego. Jego słowa mnie zaskoczyły. Wampir nie okazywał mi miłości, jak to powinno być w normalnym związku. Zaraz, czy on coś do mnie czuje? Czy może jestem mu tylko potrzebna jako narzędzie?

- Shu... Zanim to zrobisz.. Powiedz mi... - mówiłam cicho. Nie miałam sił. Pozbawił mnie ostatnich resztek energii.

- Kim dla ciebie jestem..co? - zadałam mu pytanie, które chyba od początku chciałam zadać. Shu milczał. Wydawało się, że rozmyślał nad tym, co ma mi odpowiedzieć. W końcu westchnął głośno. Chyba go zdenerwowałam.

- Doprawdy, jesteś irytującą dziewuchą - zaczął - Nie mogę jednak odgonić się od ciebie. Nieważne jak bardzo się staram, to nie potrafię przejść obojętnie obok ciebie. Nie wiem jeszcze co, ale coś ciągnie mnie do ciebie. Coś, czego nie mogę powstrzymać - blondyn chylił się i delikatnie pocałował mnie - Jesteś moją kobietą i zapomnij, że kiedykolwiek pozwolę ci odejść... Jeśli będziesz chciała uciec... - zatrzymał się - To cię zabiję.. Wyssę całą twoją krew. Nie masz prawa być z nikim innym. Każdego kochanka zamorduje. Dlatego...- wstał i spojrzał na mnie z góry -...  pilnuj siebie i innych, bo nie będę miał litości - dodał i wyszedł.

Czy mi ulżyło? W jakiś sposób tak. Shu rzeczywiście coś do mnie czuje. Nie powiedział jasno co, ale wydaje się, że nie jestem tylko rzeczą. Tak się cieszę. I ten pocałunek. Chłopak ledwo co musnął moje wargi, ale było to takie wspaniałe! Gdybym tylko mogła, to przytuliłabym się do niego, ale nie miałam sił nawet na to, aby go zatrzymać.


Następnego dnia czekała mnie niespodzianka. Okazało się, że wracam do szkoły! Nie cieszyło mnie, ponieważ oznacza to, że zobaczę się z rodziną Mukamich. Nie chciałam do nich wracać, chociaż tęskniłam za Kou, Yumą i Azusą. Brakowało mi naszych wspólnych rozmów i wygłupów. Nie chciałam spotkać na swojej drodze Rukiego. Chyba wpadłby w szał, kiedy dowiedziałby się, z kim teraz jestem i gdzie mieszkam. Nie oznaczało to jednak, że się o niego nie martwię. Boję się, że może sobie coś złego zrobić z mojego powodu.
Miałam nadzieję, że jest rozsądny, a bracia nie dadzą mu uczynić żadnego głupstwa!

- Chie... - usłyszałam za sobą głos Shu - Masz tutaj nowy mundurek. Będziesz chodziła teraz ze mną do klasy - położył mi na łóżku czerwono-granatowy strój. Spodziewałam się zmiany klasy. Blondyn ciągle chce mieć mnie na oku. Podobało mi się to.

- Ubieraj się, nie mamy dużo czasu... - polecił i położył się na kanapie. Ja zsunęłam z siebie szlafrok i zaczęłam ubierać czystą bieliznę i mundurek. Nie byłam skrępowana, ponieważ wampir widział mnie już prawie nagą. W dodatku, im bardziej chciałabym się zakrywać, tym Shu bardziej chciałby się patrzeć. Teraz też patrzy, ale nie jest to tak nachalne. Na szczęście nie komentuje mnie, ponieważ potrafi mi dopiec.
Kiedy byłam ubrana zaczęłam czesać swoje włosy. Później lekko się umalowałam. Odwróciłam się i wpadłam w ramiona blondyna. Objął mnie swoimi silnymi rękami i przysunął do siebie.

- Mam piękną narzeczoną... - szepnął mi na ucho. Musiałam wyglądać jak burak, ale na moje szczęście, chłopak tego nie widział.

- Dobra, koniec tego... - odsunął mnie od siebie - Idziemy! - złapał mnie za rękę i pociągnął schodami w dół, a potem do limuzyny, która pojechaliśmy do szkoły. Siedziałam obok Shu. Chłopak jak zawsze słuchał muzyki. W aucie panowała cisza. Tylko czasem Ayato lub Laito dokuczali sobie nawzajem, a Reiji komentował ich naganne zachowanie. Upominał też mnie, żebym nie przyniosła im wstydu, ponieważ już niedługo będę nosić ich nazwisko.

- Chie - znów odezwał się blond włosy wampir - Pamiętasz, co ci mówiłem o wszystkich twoich adoratorach? - złapał mnie za dłoń.

- Pamiętam, ale nie martw się! - uprzedziłam go - Nie będę odchodzić do ciebie daleko, więc nie przejmuj się... - ścisnęłam jego rękę.

- Masz się mnie pilnować. Nie chce mi się ciebie szukać - powiedział oschle i ruszył w kierunku szkoły ciągnąc mnie za sobą.


Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


Kolejny rozdział!
Następny dopiero za tydzień xD Taak, nauka, nauka i nauka moi mili! To jednak z dłuższych rozdziałów, więc mam nadzieję, że przejdzie xD

No to wbijacie 8 komów i czekacie :) (moje się nie liczą xD )

Do nn!

Vampire LoveWhere stories live. Discover now