Postanowienie

1.7K 123 13
                                    

- Wytłumaczę Wam wszystkim od razu. Zaraz przyjdzie Reiji i Subaru, ponieważ ją wyczuli. Mówienie każdemu z osobna to strata czasu... - odparł spokojnie Shu i dyskretnie spojrzał na mnie - Nie bój się. Są potulni... - powiedział i spojrzał na swoich braci. Ayato poczerwieniał na te słowa ze złości.

- Nie obrażaj swojego króla! - wstał i oparł dłonie na stole - Zwracaj się do Ore-sama z szacunkiem! Gnojku...- warknął.

- Spokojnie Ayato. Bitch-chan, właśnie mi się przypomniało - zaczął kapelusznik - To ciebie porwał Shu kiedy wszedłem do sali, ne? - czyli to on wtedy z hukiem wszedł do pomieszczenia.

- Czemu tam przyszedłeś? - zapytałam zaciekawiona. Chłopak zbliżył się do mnie.

- Szukałem cichego miejsca, gdzie mógłbym schować się przed tą szmatą od matematyki. Jędza, nie daje mi żyć, tylko łazi i łazi za mną - zaczął narzekać - Kiedy Ayato śpi na każdej lekcji, to nie zwraca na niego uwagi. Kiedy ja zaczynam kulturalną rozmowę z koleżanką, to od razu krzyczy. Ech, mam wielką ochotę wyrzucić ją przez okno, ale...

- Ale nie zrobisz tego. Twoje głupie pomysły są irytujące - w tym momencie zauważyłam wysokiego, czarnowłosego chłopaka. Był elegancko ubrany. Miał też poważny wyraz twarzy. Gdyby nie to, w jaki sposób się do nich odnosi, uznałabym, że jest lokajem. Wychodzi na to, że to równie ważny członek dworu.

- Shu, kim jest ta panna? - niedaleko nas widziałam białowłosego chłopaka. Nie wyglądał na zadowolonego.

- A więc skoro już wszyscy jesteście...- blondyn wstał - Powiem wam to raz, więc słuchajcie, bo gadanie drugi raz tego samego, jest irytujące... - spojrzał na mnie - Chie, to moi bracia - zaczął ich wszystkich kolejny raz przedstawiać.

- Przejdź do rzeczy - Reiji poprawił okulary na nosie - Mów, co ona tu robi. Wczoraj dostałem wiadomość, że przyprowadziłeś kobietę, ale nie usłyszałem, dlaczego.

- Mówiłeś, że nie mogę być głową rodziny, bez małżonki. Postanowiłem, że nie będę jej szukać i zostawię wszystko tobie. W końcu i tak to robisz... - czarnowłosy zmarszczył brwi - Jednak  wkurzało mnie twoje ciągle ględzenie o tym, jaki to ja jestem bezużyteczny i że nie potrafię znaleźć sobie narzeczonej...A więc, Chie zostanie moją żoną... - powiedział z powagą, a mi oczy powiększyły się ze zdziwienia. Żoną? Jego zoną? Przecież ja jestem za młoda na małżeństwo!

- Ona? Chcesz się ożenić z zwykłą, ludzką panną? Głupi jesteś... - warknął - Niech ci będzie. W końcu czego mogłem się po tobie spodziewać - dodał i zniknął.

- Nooo! Gratulacje Bitc... Chie-chan! - poprawił się kapelusznik - Już ci współczuje! - zaśmiał się.

- Co tak pachnie? Czujecie? To chyba...Nie! - fioletowo włosy zaczął mnie wąchać - Niemożliwe! Shu! Ty okrutna żmijo.... - reszta braci tez poczuła tą samą woń i zbliżyli się do mnie - Chcesz zgarnąć taki skarb tylko dla siebie? Potwór.

- Czyli to ty nie dawałaś mi spokoju kiedy spałem! - odezwał się Subaru - Wstrętna i okrutna dziewko. Nie wstyd ci, że nie dawałaś mi spokoju ? - warknął i z wielką siłą uderzył w stół, w którym powstała dziura. Był bardzo silny, ale na szczęście, wyżył się na stole, a nie na mnie.

- Aaa, dlatego on chce się z tobą ożenić! Gnojek! Takich dziewczyn się nie zabiera dla samego siebie! Ore-sama powinien pierwszy się w ciebie wgryźć - powiedział widząc dwie dziurki na mojej szyi.

- Łapy od niej...- Shu złapał mnie za rękę i odciągnął od swoich braci - Nie macie prawa jej dotykać. Jeśli zobaczę was przy niej, to odetnę łapska - zagroził i kazał im odejść.

- Shu, przecież ja, nie mogę za ciebie wyjść! - zaczęłam kiedy tylko zostaliśmy sami. Byłam za młoda na ślub. W dodatku Ruki jest moim narzeczonym. Czy to nie oznacza, że tylko kiedy zerwę z nim zaręczyny, to będę mogła żyć z kimś innym.

- Wolisz Mukamiego? - zapytał i uniósł lekko brew - Jeśli tak, to odejdź, ale ja nie będę wracał po ciebie... - powiedział oschle. Zbliżyłam się do niego i wymusiłam, aby ponownie na mnie spojrzał.

- Nie! Chce być przy tobie, ale co jeśli narobię kłopotów. Jestem przecież jego narzeczoną... Nie chcę, abyś ucierpiał... Nie chce zsyłać na was kłopoty.. - zaczęłam płakać.

- Nie wyj, Chie. On nie ma do ciebie praw... - powiedział i podniósł moją głowę do góry - Jesteś teraz moja i nikomu cię nie oddam, zrozum to.

- Naprawdę? - wytarłam swoje słone łzy - Nie pozwolisz mu mnie zabrać?

- Nigdy. Teraz tu jest twój dom - oparł swoje czoło o moje - Nie wyj, wkurza mnie to.

*Go*

- Jak to nie wiecie, gdzie ona jest?! - krzyczałem na właścicieli domu. Moja mała Chie zniknęła, a oni nie mają pojęcia gdzie jej szukać.

- Zamknij się! - wrzasnął na mnie Ruki. Był bardzo zły. Chie zaginęła, a on jest w tym momencie bardzo bezradny. Nie wie co robić. Teraz nadszedł czas na to, abym to ja zajął się tą sprawą. Im jak widać nie zależy na niej, a ja dotrzymałem obietnicy chronienia jej.

- Chie, znajdę cię...- szepnąłem sam do siebie i udałem się do swojego pokoju, aby się przygotować.


I co tam, jak tam? 

Ουπς! Αυτή η εικόνα δεν ακολουθεί τους κανόνες περιεχομένου. Για να συνεχίσεις με την δημοσίευση, παρακαλώ αφαίρεσε την ή ανέβασε διαφορετική εικόνα.

I co tam, jak tam? 

Chce tylko powiedzieć, że kiedy wbijecie już tą liczbę komciów, to musicie poczekać max 3 dni, bo chyba nikt nie chce jakieś długiej przerwy, albo żeby szybko się skończyło, ne? xD
Jesteście wstanie je szybko wbić, a ja nie nadążam. Mam też sporo nauki, a tu jeszcze tylko rozdziałów muszę pisać :D

8 komentarzy = rozdział :3

Vampire LoveΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα