Więcej informacji

1.8K 129 6
                                    

Odwróciłam  się z przerażeniem wymalowanym na twarzy. Na szczęście był to tylko Go, który bacznie mi się przyglądał.

- A nikt, nikt. - zaczęłam machać rękami z zdenerwowania - Nie musisz się martwić. A tak właściwie, to co tu robisz, co? - zapytałam. Go zostawał w rezydencji. Nigdy nie wychodził poza jej teren.

- O to samo mogę zapytać ciebie - spoważniał i zaczął tupać nogą - Dlaczego nie jesteś na lekcjach, co? Nie powinnaś sama się błąkać po nowym miejscu. W dodatku zaraz skończą się zajęcia, a Mukami nie byliby zadowoleni, jeśli musieliby na ciebie czekać, albo cię szukać. Masz szczęście, że to ja cię znalazłem.

- Tak, tak, wiem - zaczęliśmy iść w kierunku wyjścia ze szkoły - Zostawili mnie samą bez żadnych informacji. Starałam się znaleźć kogoś, kto mi pomoże, ale na korytarzach przeważnie nikogo nie było. Jeśli ktoś przechodził, to nie zwracał na mnie uwagi, tak jakbym nie istniała! Nie wiem nawet do jakiej klasy chodzę, więc plan zajęć też mi nie pomógł - marudziłam przez cała drogę. W limuzynie, podczas drogi powrotnej również chłopacy prawili mi kazanie, że nie powinnam spacerować.

- Chodzisz do klasy z Rukim - odpowiedział na moje pytanie Kou, kiedy reszta poszła do swoich pokoi.

- Przecież jest ode mnie starszy...- mruknęłam- Jak to możliwe, że mam chodzić z nim do tej samej klasy? - pytałam - Nauczyciele się na to zgodzili?

- Oczywiście, że tak. Nie mają nic do gadania w tej kwestii - uśmiechnął się i zaczął zdejmować kurtkę  oraz buty - Ruki chce cię mieć na oku. Wszyscy uznaliśmy, że jest to dobry wybór, bo żaden z nas nie dałby rady pilnować cię przez cały czas. Jemu to nie przeszkadza.

- Wolałabym być w klasie z tobą - powiedziałam. Kou był w moim wieku, więc rozumielibyśmy się lepiej, a nasze relacje polepszyłyby się. Nie chciałam przebywać w otoczeniu Rukiego. Pewnie dalej chował do mnie urazę, a chciałam unikać spięć i nieporozumień.

- Haha! Chie-chan jesteś urocza! - poczochrał mnie po głowie - Jestem idolem, więc cały czas otaczają mnie dziewczyny. Wtedy nie mógłbym nawet spojrzeć na ciebie. Zabierają mi każda wolną chwilę.  Ach, są tego plusy i minusy! - zaśmiał się i poszedł w kierunku swojego pokoju. Poszłam za nim. Brakowało mi rozmowy. Kou przestał być denerwującym zboczeńcem. Przyznał się też, że robił to ze względy na zakład z Yumą, którego nie chciał przegrać. Za wygraną poszliśmy oboje na lody i do kina.

- A Yuma? - zapytałam - On nie dałby rady? - usiadłam na jego łóżku.

- Na początku może byłoby i dobrze, ale wiesz, że ma słabe nerwy i prędzej czy później rzuciłby się na ciebie i zostawił nieprzytomną gdzieś na korytarzu.

- A..-nie dał mi dokończyć. Spojrzał na mnie z rozbawieniem w oczach.

- Naprawdę oddałabyś się na łaskę Azusy? Odważa z ciebie dziewczynka! - w sumie to miał racje. Nie chciałabym zostać pokrojoną na zajęciach z gotowania, albo zostać tarczą na rzutki.

- Taak, to byłoby ryzykowne - zaśmiałam się nerwowo - A powiedz mi Kou - podeszłam do niego i zaczęłam rozpinać jego guziki od koszuli. Chłopak nie radził sobie z tym, o czym doskonale wiedziałam. Chciałam oszczędzić mu nerwów i dowiedzieć się czegoś więcej.

- Czy w szkole są jeszcze jakieś wampiry? - byłam tego bardzo ciekawa. Chciałam wiedzieć, czy jestem narażona na kły innych, czy mogę bezpiecznie przemieszczać się po szkole.

- Taa - powiedział ponuro - Są tacy jedni. Jest ich sześciu, są czystej krwi, więc jeślibyś ich spotkała, to nie byliby tacy delikatni i mili jak my - na te słowa lekko się zaśmiałam- Z czego się tak cieszysz, co?!

- Haha, wybacz! - zakryłam dłonią usta i starałam się uspokoić - Opowiedz mi o nich - usiadłam z powrotem na łóżku, ponieważ jego koszula była rozpęta.

- Czemu cię tak bardzo interesują? - zaczął być podejrzliwi - Spotkałaś kogoś w szkole?

- Nie, nie spotkałam - przebywanie z blondynem w sali muzycznej nie trwało więcej niż kilka minut. Nie rozmawiałam z nim też z nim długo, więc wolałam ominąć jego temat, a dowiedzieć się więcej o reszcie wampirów.

- Chce wiedzieć na kogo mam w szkole uważać. Nie chce zostać pogryzioną. Co jeśli mają wściekliznę, albo inne paskudztwo? - zażartowałam, aby podejrzliwość Kou ulotniła się. Podziałało. Chłopak opowiedział mi o nich. Mieszkali , tak jak oni, w dużym pałacu. Było ich, jak już wspomniał, sześciu. Najstarszy nazywał się Shu Sakamaki, jego bratem był Reiji. Były również trojaczki : Ayato, Kanato i Laito. Najmłodszy nazywał się Subaru i jak wspomniał Kou był bardzo agresywny i jeśli zauważę jakaś dziurę w ścianie, to jest to jego robota.

- Rozumiem. Dzięki Kou, dobranoc! - powiedziałam i wyszłam z jego pokoju. Ruszyłam w kierunku swojej sypialni.

- Chie...Poczekaj...- odwróciłam się. Za mną stał Azusa. Nie miał przy sobie żadnych ostrych narzędzi, więc poczułam się bezpieczniej - Mam..Pytanie do ciebie... - zaczął iść w moją stronę.

- Tak, Azusa? Czy coś się stało? - byłam zmartwiona. Nie wyglądał najlepiej. Tak, to zabawne, bo chłopak zawsze wyglądał na ofiarę tortur i ogromnego okrucieństwa, ale teraz ledwo się poruszał.

- Dasz mi...się napić? - szepnął do mojego ucha i upadł w moje ramiona - Nie...dam rady...dłu..- ledwo co mówił. Zrobiło mi się go szkoda, więc pomogłam mu.

- W porządku, ale jest to pierwszy i ostatni raz, kiedy daję się któremuś z was ugryźć za darmo - powiedziałam i czekałam aż chłopak wbije się w moją szyję.

...

Minęło już trochę czasu, a ja dalej nie mogę przystosować się do takiego trybu życia. Ruki dalej nie wracał. Strasznie długo zajmowało mu załatwianie tych spraw. Przez cały ten czas myślałam o blondynie. Od tamtego dnia ciągle zaprzątał moją głowę. Dlaczego nie zapytałam go o imię? Ja głupia, a może to był mój książę?

- Ach, mam nadzieję, że jeszcze cię spotkam...- uśmiechnęłam się sama do siebie. Zostało mi tylko czekanie na powrót najstarszego brata i częste odwiedzanie sali muzycznej.


Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


Komentujcie Myszki ^^!

Do  następnego! ♥

Vampire LoveWhere stories live. Discover now