Nieposłuszeństwo i kara

1.7K 124 16
                                    

- Chyba zwariowałeś! - krzyknęłam chcąc się wyrwać z jego objęć - Robisz od samego początku ze mnie idiotkę! Myślisz, że jestem taka pusta? Odczep się! - wszystko szło jednak na marne, ponieważ wampir przekręcił nas tak, że leżałam pod nim. Trzymał ręką moje nadgarstki, a drugą pogładził po policzku. Miał poważną minę, co raczej nie wróżyło nic dobrego.

- Mówię w pełni poważnie. Jesteś u mnie i masz się mnie słuchać - polizał mnie po szyi - Nie chcę, żebyś myślała, że robię z ciebie idiotkę. Skoro nie chcesz mnie pocałować, to dam ci gorszą karę - po tych słowach poczułam mocne ukłucie w szyję. Bolało jednak, tylko na początku. Później czułam lekkie szczypanie i pieczenie. Shu ssał moją krew. To było oczywiste. Nie było to takie straszne, jak przypuszczałam. Kiedy skończył odsunął się i spojrzał na mnie ze zdziwieniem w oczach.

- Jesteś...Taka słodka - kropelki  mojej krwi spływały mu po brodzie. Byłam oszołomiona. Czułam, że tracę siłę. Blondyn przygarnął mnie do siebie i zaczął zlizywać pozostałości czerwonego płynu z mojej skóry.

- Nigdy takiej nie piłem...- szepnął mi do ucha - Chie, nie pozwolę cię im zabrać - po tych słowach zgasły światła w pokoju i zamknęłam mimowolnie oczy. Czułam na ciele oddech chłopaka.


Otworzyłam oczy. Słońce przebijało się przez ciemne zasłony. Czułam się niewyraźnie. Miałam nadzieję, że żyję, bo skąd mogłam wiedzieć, co Shu robił z moim ciałem kiedy spałam? Przekręciłam głowę na lewą stronę. Tak jak myślałam. Blondyn leżał z zamkniętymi oczami. Spokojnie oddychał. Uśmiechnęłam się lekko. Śniłam o takiej chwili, że obudzę się przy jego boku.

Próbowałam wstać. Było to trudne, ponieważ nie mogłam przejąc kontroli nad swoim ciałem. Wiedziałam, że to przez ubytek krwi. Udało mi się usiąść i opuścić stopy na zielony dywan. Kiedy chciałam już wstać, poczułam silny chwyt na swojej dłoni. Obejrzałam się. To Shu. Jak widać nie spał od samego początku, albo go obudziłam. Przypuszczałam jednak, że to pierwsze.

- Dzień dobry..Shu...- spojrzałam w jego piękne, niebieskie oczy. Czy mówiłam już, że chłopak wygląda jak prawdziwy książę? Był moim ideałem. Brakowało mu tylko uśmiechu, którego nigdy nie mogłam dobrze dostrzec. Zawsze był to uśmiech cwaniaczka, albo tak delikatny, że ledwo go zauważałam.

- Gdzie się wybierasz? - zapytał - Chciałaś uciec? - wciągnął mnie z powrotem pod siebie - Nie będzie to takie proste, moja droga Chie - nachylił się w moją stronę. Był tak blisko, że myślałam o pocałunku, ale on przyssał się do mojej szyi. Nie pił jednak mojej krwi.

- Pięknie pachniesz, Chie...- mruknął oplatając mnie swoimi silnymi rękoma. Czułam się bezpieczna. Tak, to dziwne, że wczoraj się mną żywił, a ja nie czuje żadnego lęku.

- Wczoraj mnie poniosło. Nie powinienem tyle pić. Byłaś jednak..Taka słodka, że nie mogłem się oprzeć. Teraz jesteś przez to bardzo słaba. I głodna, prawda? - spojrzał na mnie. Kiwnęłam leciutko głową na jego pytanie.

- Poproszę służbę, żeby cię wykąpała, ubrała i zaprowadziła do jadalni - wstał z łóżka i nałożył na siebie koszulę - Nie mam w zwyczaju wstawać tak wcześnie, więc doceń moje poświęcenie - powiedział i wyszedł do łazienki.

Czekałam na kogoś, kto pomoże mi. Po paru minutach od wyjścia Shu dwie służki weszły do jego sypialni. Pomogły mi się odświeżyć i ubrać. Miałam na sobie piękną sukienkę. Wyglądałam jak prawdziwa księżniczka.

Później kobiety zaprowadziły mnie do jadalni

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Później kobiety zaprowadziły mnie do jadalni. Na środku był ogromny stół na paręnaście osób. Na środku siedział Shu, który był bardzo elegancko ubrany. Wstał i podszedł do mnie. Chwycił mnie za dłoń i zaczął prowadzić na dwór.

- Zdecydowałem, że zjemy jednak w altance. Mam nadzieję, że ci się spodoba - powiedział i szedł dalej. Weszliśmy do ogrodu, w którym roiło się od czerwonych róż. Było tu pięknie. Czułam się tak wyjątkowo. Później zjedliśmy obiad, który rozpieścił moje podniebienie. Wiedziałam, że dla Shu to strata czasu, bo te pożywienie nic mu nie da. Miło mi było, że pomimo tego poświęcał mi swój czas.

- Chie..- powiedział, a wtedy spojrzeliśmy sobie w oczy - Poznaj mojego Kanato, Ayato i..Laito już znasz... - nie wiedziałam o co mu chodzi, dopóki się nie odwróciłam. Za sobą ujrzałam trójkę wampirów. Chłopaka w kapeluszu już znałam i nie ucieszył mnie jego widok. Wampir z misiem bacznie mi się przyglądał i zaczął jeść ciasto, które przyniósł poddany. Ostatni, z rozwiązanym krawatem, patrzył to na mnie, to na blondyna.

- Eee, Shu...Co to ma znaczyć? - zapytał w końcu z zaciekawieniem, ale też ze złością - Czemu sprowadzasz tu ludzką dziewkę. W dodatku, ona nadal żyje! - wrzasnął niezadowolony.


A więc, tak

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

A więc, tak. To ostatni rozdział. Kolejny dodam dopiero w następną niedzielę. Musze sporo rozdziałów nadrobić i uznałam, że podwyższę Wam ilość komentarzy, bo nie wyrabiam xD

A więc...

7 komentarzy = rozdział :)

  ( Jak wbijecie w godzinę to Was wytłukę ;-; I tak musicie czekać tydzień x"D)

Do za tydzień!

Vampire LoveWhere stories live. Discover now