Przypadkowe spotkanie

1.7K 140 9
                                    

Przez cały tydzień próbowałam spotkać się z Shuu. Niestety, Ruki ciągle miał mnie na oku i pilnował. Kazał mi również spać w swoim pokoju, aby mieć mnie przy sobie cały dzień i całą noc. Miałam dośc jego natrętności. Stał się dla mnie również bardzo miły. Codziennie przynosił mi bukiet białych róż, które były moimi ulubieńcami. Zabierał mnie do wielu kawiarni i restauracji. Zabierał mnie na długie, wieczorne spacery po parku i obdarowywał kosztownymi prezentami. Na początku byłam bardzo zadowolona, ale z czasem zaczęło mnie to przytłaczać. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, iż Ruki chce mi się przypodobać. Drogimi prezentami i kolacjami chce zdobyć moje serce. Wiedziałam też, że po ślubie nie będzie tak samo romantyczny i czuły.

W końcu nadszedł dzień, kiedy Ruki nie mógł iśc do szkoły. Miał bowiem coś do załatwienia w centrum miasta. Chciał mnie zabrać ze sobą. Prawie by mu się udało, gdyby nie Yuma, który zaoferował opiekę nade mną. Czułam, że coś zaplanował. Nie sprzeciwiałam się jednak, ponieważ moje szanse na spotkanie z blondynem wzrosły.

- Chodź świnko, musimy pójść do sekretariatu - zawołał mnie Yuma, który przekreślił mój plan. Niechętnie poszłam za nim. Podczas drogi nie odezwał się do mnie ani razu.

- Zapomniałem! - krzyknął i klepnął się w czoło - Idź beze mnie i zaczekaj tam. Muszę pójść do Kou - nie dał mi nawet dojść do słowa. Szybko pobiegł i zostawił mnie samą. Nie miałam innego wyboru. Musiałam iść do sekretariatu, w innym razie mogłam się narazić Yumie i sprawić, że następnym razem spędzę cały dzień z Rukim, czego bym nie chciała.

- Kogo ja tu widzę - usłyszałam głos, którego szukałam przez kilka dni. Shu opierał się o jedną ze ścian i bacznie się mi przyglądał.

- Shu! - uśmiechnęłam się promiennie. Cieszyłam się na jego widok. Nie czułam się już skrępowana. Dobrze mi było w jego towarzystwie. Podeszłam do niego, zapominając o poleceniu Yumy.

- Cześć. Cieszę się, że..- nie zdążyłam powiedzieć, bo chłopak wciągnął mnie do jakiegoś ciemnego pomieszczenia. Nie bałam się. Wierzyłam, że chłopak nie zrobi mi krzywdy. Po chwili w pokoju zapaliły się lampy. Byliśmy chyba w drugiej sali muzycznej, ale ta była zdecydowanie większa!

- Jej...- powiedziałam jedynie tyle. Byłam zachwycona wyglądem tego miejsca. Blondyn usiadł obok pianina i kiedy przestałam się już zachwycać tym miejscem, spojrzałam na niego. Nieznacznie uśmiechnął się do mnie i wskazał miejsce obok siebie. Wystąpiła podobna sytuacja, jak podczas spotkania, które przerwał Ruki. Tym razem bez żadnego wahania podeszłam do niego i usiadłam obok.

- Shu, przepraszam cię za tamtą sytuację z Rukim..Ja - zaczęłam, ale chłopak przerwał mi.

- Nie szkodzi. Cieszę się, że mogłem mu dopiec - przejechał palcem po kilku klawiszach.

- Nie lubicie się? - zapytałam patrząc w niego jak na obrazek. Zapomniałam o wszystkim dookoła. Nigdy wcześniej nie czułam się w czyimś towarzystwie tak dobrze. Nie znałam go, ale było mi dobrze przy nim.

-Nasze rodziny nigdy się nie lubiły. Od pierwszego spotkania wyjaśniliśmy sobie, że nie zamierzamy żyć w zgodzie - odparł - Są jednak wyjątki - szepnął cichutko, jakby sam do siebie. Nie postanowiłam wypytywać.

- Jesteś jego narzeczoną? - oderwał się od klawiszy i spojrzał na mnie. Wiem, że już kilkukrotnie zachwycałam się jego oczami, ale one naprawdę były nieziemskie. Nigdy przedtem takich nie widziałam.

- Nie z własnego wyboru. Nie zamierzam za niego wyjść. To on odpowiedział mi, że zostałam powierzona mu w dniu moich urodzin - zaczęłam bawić się palcami - Był bardzo zły kiedy mnie z tobą nakrył. Chciał zmusić mnie do ślubu, ale obiecałam, że już nigdy z tobą się nie spotkam... - wyjaśniłam mu.

- Okłamałaś go - zaśmiał się i oparł łokciem o pianino. Bacznie mi się przyglądał. Po chwili odgarnął jeden z moich brązowych kosmyków i przejechał dłonią po policzku. Spojrzeliśmy sobie w oczy.

- Wybacz, nie powinienem - zabrał swoją dłoń i wstał - Napisałem melodie, do której zainspirowało mnie nasze spotkanie. Chcesz posłuchać? - delikatnie się uśmiechnął i chwycił skrzypce. Przytaknęłam mu i zaczęłam słuchać.

 Przytaknęłam mu i zaczęłam słuchać

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Shu grał bardzo ładnie. Melodia spodobała mi się i bardzo wychwaliłam wampira. Blondyn ucieszył się. Porozmawialiśmy jeszcze trochę. Chłopak obiecał, że któregoś dnia zabierze mnie do najlepszej kawiarni i najpiękniejszego ogrodu, jaki tylko mogłabym sobie wymarzyć. Ucieszyłam się na tą propozycje. Wytłumaczyłam mu też dokładnie sytuację i relacje łączące mnie z najstarszym z Mukamich.  Później blondyn odprowadził mnie pod sekretariat, gdzie o dziwo, nadal nie było Yumy.

- Do zobaczenia, Chie - powiedział i zniknął zanim zdążyłam mu odpowiedzieć.

- Gdzie byłaś, świnko?! - zza rogu wyszedł Yuma. Nie wyglądał na złego. Bym uśmiechnięty, czego kompletnie się nie spodziewałam.

- Ja..- nie wiedziałam, czy okłamać go, że się zgubiłam, czy powiedzieć prawdę. Gdybym wybrała druga opcje, zapewne nadzór Rukiego wzrósłby i już nigdy nie rozmawiałabym z Shu.

- Nie obchodzi mnie to, idziemy na lekcje, świnko! - klepnął mnie w plecy i ruszył przed siebie, jak zwykle trzymając dłonie w kieszeniach spodni. Uśmiechnęłam się i poszłam radosna za nim. Lekcje minęły mi w spokoju, dzisiejszego wieczoru nie spotkałam już Shu.




Widzę, że szantaż ma sens :)

Do następnego

3 kom. = rozdział

Vampire LoveWhere stories live. Discover now