32. Nie chcę już być sama.

189 27 2
                                    

- Clarie nie płacz już, proszę- Ernest wszedł na moje łóżko i przytulił się do mnie. Naprawdę czułam się okropnie. No bo jak inaczej ma się czuć osoba, która umiera? Na dodatek chłopak, który twierdzi, że ją kocha kiedy tylko się dowiaduje o tym odwraca się i nic nie mówiąc wraca do domu pełnego pijanych ludzi. Wszystko mnie w tamtym momencie przytłoczyło. To nie była moja codzienność i nigdy nie chciałabym, aby nią była. Zbyt dużo złych rzeczy spotkało mnie dosłownie w dwóch tygodniach. Miałam nadzieję, że jak powiem o chorobie Luke'owi to jakoś zareaguje. Przygotowałam się na każdą reakcję, złość, wstręt, pogardę, ale nie na totalną obojętność. Tak nie postępuje osoba, która rzekomo kocha. Tak postępuje tchórz. Zasrany tchórz, którym zawsze będzie Hemmings. 

Nawet się nie zapytał co mi dokładnie jest tylko ot tak dał nogę. Bo tak jest najprościej. Odejść kiedy jest ciężko. 

Wtuliłam się w ciało braciszka próbując się nieco uspokoić. Do domu wtedy wróciłam około piątej nad ranem, ponieważ przejście ośmiu kilometrów w nocy, pijanej i załamanej dziewczynie jest ciężko pokonać w krótszym czasie niż dwie godziny. Wracając miałam gdzieś, że było ciemno i być może niebezpiecznie. Byłam zdruzgotana. Nie przerażała mnie śmierć, która w moim przypadku była niemalże nieunikniona. Przerażało mnie to, że opuszczę Erniego, rodziców i moich prawdziwych przyjaciół.

- Kocham cię- powiedział w moją koszulkę, do której był wtulony. Nie chciałam już nigdy słyszeć tych słów od nikogo. Nigdy. Po tych słowach Luke odszedł. Niall również mówił, że mnie kocha i zginął. Każdy kto mnie 'kochał' odszedł. Zostawił samą sobie. Oficjalnie nienawidzę tych dwóch słów. Ale nie mogę żądać od trzyletniego chłopca, aby nie mówił mi takich rzeczy. To mój brat i ja go kocham. 

- Kocham cię- wyszlochałam, a po chwili usłyszałam pukanie do drzwi- proszę- oznajmiłam dziwnie zachrypniętym głosem od płaczu. Drewniana płyta się otworzyła ukazując Abbie. Chciałam się uśmiechnąć, ale wyszedł z tego okropny grymas. Dziewczyna nie czekając na moje zaproszenie do środka, weszła zamykając za sobą drzwi. 

- Hej- przywitała się szeptem.-  hej Ernie- uśmiechnęła się do bruneta, a ten jej nie pozostał dłużny. Dołączyła do nas na łóżku. Położyła się naprzeciwko mnie. 

Włosy miała związane w kucyk, a oczy jak zawsze idealnie wymalowane. Oliwkowa cera idealnie komponowała się z jasnymi kolorami ubrań, które wtedy na sobie miała. Zawsze jej zazdrościłam urody. Była perfekcyjna w każdym celu. Znaczna część chłopaków ze szkoły się nią interesowała. W końcu, który facet nie oglądałby się za piękna błękitnooką brunetką, z długimi nogami i idealną figurą? Może nie miała specjalnie wysokiej średniej, ale tak jak ja uczyła się przeciętnie. Tylko, że ona po prostu miała urodę, a mi jej zabrakło. 

- Jak się czujesz?- uwielbiałam z nią przebywać. Wszyscy uważają ją za samolubną i zapatrzoną w siebie laleczkę, ale ona wcale taka nie była. Nie lubiła rozmawiać o sobie. Zawsze służyła wszystkim pomocą. Była taką damską wersją Nialla. Być może dlatego się polubiłyśmy.

- Chłopak, który twierdził,że mnie kocha, odszedł gdy tylko się dowiedział. Jak mam się czuć?- wyprana z emocji patrzyłam w jej oczy, czując jak pojedyncza łza spłynęła po mym policzku. Hale pokiwała smutno głową.

- Przykro mi, że nie jestem w stanie ci pomóc- jej warga zaczęła niebezpiecznie drgać, a oczy zaszły łzami. Nie chciałam, aby płakała. Miała być silna, obiecała mi to.

- Nikt nie jest w stanie mi pomóc- przypomniałam.- wiesz, myślałam, że Luke nie jest aż taką świnią. Ale jestem zbyt naiwna.

- Przestań, on jest zwykłym dupkiem. Nie możesz przez niego płakać.- starła słony płyn, który wypłynął z jej oczu.- poza tym, przyniosłam twoje ulubione lody- uśmiechnęła się przez łzy, a ja nie potrafiłam się nie uśmiechnąć. Uwielbiałam ją. 

Don't Fuck With My Love/l.hOnde as histórias ganham vida. Descobre agora