Epiolog cz.II

154 15 8
                                    

Zapłakana wchodzę do domu i zamykam za sobą drzwi na wszystkie spusty. Starałam się po drodze ogarnąć, uspokoić ale to na nic. Obiecywałam sobie, że będę silna, że nie pozwolę sobie znów się załamać. Oczywiście wszystko szlag trafił kiedy pojawił się mój martwy chłopak. Matko, jak to w ogóle brzmi.

Niezbyt zgrabnie zdejmuję buty i odwieszam płaszcz na wieszak. Dziwię się widząc zapaloną lampkę w salonie. Kiedy wchodzę do pomieszczenia widzę mojego przyszłego męża, który jak zawsze siedzi z nosem w papierach.

- Musiałeś zabierać pracę do domu?- jęczę niezadowolona, że ciągle pracuje. On uśmiecha się, ale tylko gdy podnosi głowę i widzi moją twarz, uśmiech mu znika. Rzuca wszystko co ma i podchodzi w moją stronę. Nadal ma na sobie garnitur, tyle, że zdjął krawat i marynarkę, oraz odpiął kilka guzików koszuli.

Kiedy stoi na przeciwko mnie chwyta w dłonie moją twarz i muska kciukami policzki.

- Miałem się zapytać, czy udał się wieczór panieński, ale chyba to będzie niewłaściwe pytanie.- nadal ilustruje moją twarz. Widzę, że się martwi przez co czuję się jak szmata, bo właśnie całowałam się z moim byłym, martwym chłopakiem, a on siedział w domu i czekał aż wrócę. Nie zasługuję na kogoś takiego jak on.

- Widziałam go, Daniel. Rozmawiałam z nim. On nadal żyje- łzy zaczęły znów wypływać z moich oczu. Szatyn od razu orientuje się o kim jest mowa. Widzę, że jest zmęczony moim zachowaniem.

- Oczywiście, moja droga- przyciąga mnie do uścisku, chcąc mnie w taki sposób uspokoić. Zaczynam mu się wyrywać kiedy orientuję się, że on mi wcale nie wierzy.

- Mówię prawdę- w końcu uwalniam się z jego objęć.- powiedziałam mu, że go nienawidzę, bo mnie zostawił. Powiedziałam mu wszystko co chciałam.- Daniel był już wyczerpany. Mówiłam mu to często, ale tym razem to prawda. Czuję, że muszę mu o tym powiedzieć, przecież nie mogę go oszukiwać. - Proszę tylko nie bądź na mnie zły.- na tą wiadomość marszczy brwi i zakłada skrzyżowane ręce na piersi. Czuję się jak mała dziewczynka, która musi się tłumaczyć rodzicom ze swoich czynów. Różnice są tylko takie, że nie jestem małą dziewczynką, nie mam rodziców oraz tłumaczę się narzeczonemu, którego zdradziłam.- Całowaliśmy się.- opuszczam ze wstydem głowę.

- Clarie, on nie żyje. Błagam przestań go już rozpamiętywać.- mówi zmęczony moim zachowaniem. Dziwi mnie jego opanowanie. Jakby on mi powiedział coś takiego to zaczęłabym na niego krzyczeć, a następnie poszłabym tej szmacie wyrwać włosy. Za bardzo go kochałam,aby po prostu olać coś takiego. - chodźmy spać, dobrze?- próbuje złapać moją dłoń, ale cofam ją nim jeszcze zdąży jej dotknąć.

- Powinieneś być na mnie wściekły- mówię, a łzy nie przestają spływać po moich policzkach- nie zależy ci na mnie? Czy to znaczy, że mogę się całować z każdym facetem?- teraz to jestem zawiedziona. Wzdycha sfrustrowany i przeciera dłońmi twarz. Wiem, że ma mnie już dość, ale muszę się tego dowiedzieć.- bo dla mnie tak to wygląda, mówię, że całowałam się z Luke'iem, a ty nic z tym nie robisz.

- A co mam do cholery zrobić, skoro on nie żyje, a ten cały pocałunek albo sobie wymyśliłaś, albo zrobiłaś to z kimś innym- wybucha. Wcześniej mieliśmy sprzeczki, ale nigdy nie wydawały się takie jak dzisiaj.- mam dość tego, że ciągle o nim gadasz! Znałaś go tylko cztery miesiące, a mnie znasz od ośmiu lat! Uważasz, że jestem jakimś idiotą i że nie wiem o pudełku, które trzymasz na dnie szafy? Myślisz, że nie wiem o tych wszystkich piosenkach, które słuchasz kiedy nie ma mnie w pobliżu?- krzyczy. Widzę to jak nie okazywałam mu miłości. Czuł się zaniedbany. Przechodzi do kuchni, więc podążam za nim.- naprawdę uwielbiam słuchać kiedy opowiadasz, że go widzisz, bo nie możesz pogodzić się z jego odejściem. I to jak za każdym razem muszę cię pocieszać kiedy za nim tęsknisz. Ale chyba najbardziej ubóstwiam kiedy przez sen mówisz jego imię, po chwili budzisz się z płaczem, a ja cię uspokajam. A no i jeszcze zapomniałem wspomnieć, że za każdym razem gdy słyszysz jego imię, oczy zaczynają ci się świecić jakbyś oczekiwała, że zaraz się pojawi.- bierze do rąk szklankę i rzuca przed siebie. Naczynie rozbija się o ścianę zostawiając w niej wgniecenie, a kawałki szkła rozsypują się po podłodze. Wzdrygam się przerażona, bo nigdy nie widziałam Daniela tak złego. Opiera się rękoma o blat, więc stoi do mnie tyłem. Widzę jak jego oddech przyspieszył a ręce zaciska w pięści.- skoro tak bardzo kochasz jakiegoś chłopaka, z którym byłaś parę miesięcy to co tu robisz? Co robisz ze mną?

Don't Fuck With My Love/l.hWhere stories live. Discover now