26. Wyglądasz idealnie w moich rzeczach

249 33 2
                                    

Clarie's POV:

Całą noc śniły mi się koszmary. W sumie to w mojej głowie pokazywały się obrazy z tamtego dnia. Uśmieszek Bena, ciemny las, domek, młody mężczyzna próbujący mnie zgwałcić, który skończył z kulką w piersi, Luke. Chciałam o wszystkim zapomnieć. Pozbyć się tych rzeczy, które sprawiały mi tyle bólu. Nadal się dziwię, że nikt nie wynalazł jeszcze takiej maszyny do wymazywania wybranych wspomnień z naszego umysłu. Sądzę, że byłaby to jak najbardziej trafna rzecz i mogłaby pomóc wielu osobom, które nie mogą sobie poradzić z przeszłością.

Otworzyłam delikatnie oczy, kiedy promyki słońca zaczęły wkradać się na moją twarz. Pierwsze co zobaczyłam przed oczami to Luke. Spokojnie śpiący blondyn tulił mocno moje ciało do swojego. Wyglądał tak niewinnie, niczym anioł. Włosy, które zazwyczaj były perfekcyjnie postawione do góry, tym razem były w lekkim nieładzie. Usta, które były ze sobą złączone nadal przyozdabiał czarny kolczyk. Przez mój umysł przeszła myśl pocałowania go, ale wyszłabym na większą idiotkę niż byłam.

Dopiero kiedy postanowiłam odwrócić wzrok od warg Hemmingsa, zorientowałam się, że kurczowo trzymam w dłoni jego koszulkę. Powoli puściłam materiał i najdelikatniej jak tylko potrafiłam wygramoliłam się z łóżka, Luke cicho jęknął, ale się nie obudził. Kiedy już zeszłam od razu pożałowałam swojej decyzji. Moje ciało nadal było obolałe. Postanowiłam, że mam dość użalania się nad swoją nędzną osobą i pomimo bólu udawać, że jest okej. Miałam dość ciągłego bycia tą poszkodowaną, dotkniętą przez los. Koniec.

Weszłam do łazienki i od razu wzięłam do ręki szczoteczkę do zębów, której używałam wczorajszego dnia. Nałożyłam na nią pastę i zaczęłam szczotkować zęby. Przez ten cały czas przyglądałam się mojemu odbiciu. Z każdą sekundą czułam do siebie jeszcze większy wstręt. Wyglądałam ohydnie. Gdy wyplułam całą pianę i opukałam usta oraz umyłam twarz zaczęłam szukać w szufladkach jakiegoś pudru, fluidu, czy cokolwiek innego, co oczywiście było paradoksem, ponieważ byłam w domu, gdzie mieszkali zazwyczaj osobnicy płci przeciwnej. Kiedy nic nie znalazłam zrezygnowana rozczesałam włosy i postanowiłam wrócić do sypialni. 

- Wyglądasz idealnie w moich rzeczach- do moich uszu dobiegł dźwięk zachrypniętego głosu Australijczyka. Podniosłam do góry wzrok i ujrzałam go uśmiechniętego od ucha do ucha. Posłałam mu słaby uśmiech.

- Pójdę zrobić jakieś śniadanie, czy coś- wskazałam kciukiem za siebie gdzie znajdowały się z tego co pamiętałam drzwi na korytarz.

- Nie musisz robić śniadania. Ja to zrobię- wstał z łóżka i podszedł do mnie. Stanął przede mną i ucałował moje czoło- połóż się. Potrzebujesz odpoczynku- wziął kosmyk włosów, który błąkał się po mojej twarzy, aby założyć go za ucho. Stałam nieruchomo i tylko wpatrywałam się w jego klatkę piersiową.- niedługo ktoś przywiezie parę twoich rzeczy.

- Słucham? Jak to ktoś przywiezie moje rzeczy?- odsunęłam się krok do tyłu.- muszę wrócić do domu. Do rodziców i Ernie'go.- nieświadomie zaczęłam podnosić głos.

- Myślisz, że pozwolę ci tam wrócić w takim stanie?- on również zmienił swój ton. Z miłego i troskliwego na nieprzyjemny i ostry. Zmierzył mnie od stóp po głowę. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Czułam jak moje policzki ze zdenerwowania robią się czerwone. 

- Przepraszam bardzo, że tak wyglądam! Oczywiście, sama się podkładałam do bicia! 

- Gdybyś mnie posłuchała nigdy do tego by nie doszło!

- Gdybym cię nie poznała nigdy by do tego nie doszło!- wykrzyczałam pełna złości. Dopiero chwilę później zorientowałam się co powiedziałam. Zakryłam dłońmi usta i wpatrywałam się w blondyna z szokiem wymalowanym na twarzy. On stał jak zahipnotyzowany. Tylko się wpatrywał we mnie jakby chciał mi powiedzieć, że przesadziłam. Nie musiał nawet tego mówić, dobrze wiedziałam, że to zrobiłam.

- Skoro tak to odejdź! Odejdź w cholere! To ci kurwa wychodzi najlepiej! Czasem miałem wrażenie, że jesteś wyjątkowa. Śmieszne, nie?- spojrzał na mnie z pogardą- ale już wiem, że taka nie jesteś. Bo ty, Clarie jesteś taka sama jak inne. Uciekasz póki jeszcze możesz.- nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Jego słowa tak cholernie trafiły do mnie, że odebrało mi mowę. Staliśmy chwilę. On wpatrywał się we mnie, a ja w niego. Jedyna różnica była taka, że miałam zaszklone oczy, a Luke zaciśniętą szczękę. Kiedy ktoś zapukał do drzwi wyminął mnie lekko trącając moje ramię.

Jak zwykle wszystko spieprzyłam.

Proszę o vote i (lub) komentarze ♥

Dziękuję za 40 komentarzy i 313 votes ♥

Chciałabym, aby komentarzy było troszkę więcej, ponieważ wtedy wiem co myślicie na temat rozdziału :) Jeszcze raz dziękuję ♥

Don't Fuck With My Love/l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz