45

2.4K 185 23
                                    

Przerażająca proklamacja pana Plucka spotkała się z martwą ciszą ze strony wszystkich wokół. Trwała ona przez dłuższą chwilę, gdy wszyscy patrzyli na siebie z niedowierzaniem. Nikt tego nie przewidział, a już najmniej Harry.

- Jak to w ogóle jest możliwe? - zapytała w końcu Bones, przejeżdżając drżącą dłonią po policzku aż do gardła. - Jest pan pewien, że wszyscy nie żyją, panie Pluck? Dementorzy nie zabijają swoich ofiar, kiedy wysysają z nich dusze.

Zanim pan Pluck zdążył odpowiedzieć, Harry powiedział.

- Mogą, jeśli przyspieszą postępowanie.

Nawet Tom rzucił Harry'emu pytające spojrzenie, słysząc to.

- Proszę o wyjaśnienie. - Powiedziała Bones, zwężając oczy na Harry'ego. Z jej zachowania jasno wynikało, że choć może nie mieć żadnych dowodów, wydawała się pewna, że Harry wie o całym tym bałaganie więcej, niż mówił.

Wzdychając, Harry nieobecnie potarł dłonią klatkę piersiową.

- Kiedy dusze są szybko wyrywane z ciała, te natychmiast umiera.

- Tak się dzieje, gdy ktoś zostaje trafiony klątwą uśmiercającą. - Tom powiedział cicho z kiwnięciem głowy pełnym zrozumienia.

- Dokładnie. - Harry zerknął na otaczających go ludzi, by sprawdzić, czy oni również rozumieją tę koncepcję. - Zazwyczaj dementorzy usuwają duszę powoli, przeciągając ten proces, delektując się nim. Ciało pozostaje wtedy żywe jeszcze przez jakiś czas, w zależności od ilości magii, jaka pozostała w ofierze. Ale dementorzy potrafią zebrać duszę na tyle szybko, by zabić swoje ofiary. To właśnie stało się tutaj, jestem tego pewien. Wątpię, byście znaleźli kogokolwiek, kto pozostał przy życiu.

- Ale dlaczego mieliby zrobić coś takiego? - zapytał młody Auror o imieniu Parker, wyglądając jakby chciał się rozpłakać, jego dolna warga drżała. - Pracowali dla ministerstwa. Nie powinni nas atakować.

- Przychylali się do żądań Ministerstwa tylko tak długo, jak im to odpowiadało. - Tom powiedział głosem, który jasno dawał do zrozumienia, że uważa Parkera za strasznie naiwnego. - Nigdy nie byli tu lojalni wobec nikogo.

Harry mądrze trzymał usta na kłódkę, nawet gdy Bones rzuciła mu badawcze spojrzenie.

- Coś musiało ich rozjuszyć. - Bones mruknęła, krzyżując ręce ciasno na piersi. Pochyliła głowę, ale po raz kolejny zerknęła w górę na Harry'ego. - Albo ktoś kazał im zaatakować.

- Oskarża mnie pani, pani Bones? - Harry zapytał, zaciskając szczęki. Nie miał zamiaru pozwolić, by ktokolwiek wypowiadał wobec niego jakiekolwiek oskarżenia bez cienia dowodu. - Bo zapewniam, że nie rozkazałem żadnemu dementorowi zaatakować.

- Czy jest pan gotów powtórzyć to oświadczenie pod Veritaserum? - zapytał Bones, wcale nie będąc pod wrażeniem rosnącego gniewu Harry'ego.

Harry wyszarpnął różdżkę z kabury.

- Stać mnie na więcej. Ja, Harry James Potter, przysięgam na moją magię, że nie kazałem dementorom zaatakować dziś nikogo w Azkabanie ani w Ministerstwie Magii. Niech tak się stanie. - Szum magii zawirował wokół niego, potwierdzając przysięgę. Harry bez słowa rzucił Patronusa i srebrzysty barok okrążył pokój kilka razy, zanim ponownie się rozpłynął.

Wszyscy wpatrywali się w niego szerokimi oczami, nawet Tom. Przysięganie na swoją magię było niezwykle niebezpieczne, ponieważ śluby mogły być bardzo podstępne. Nigdy nie wiadomo było, jak pewne słowa lub zwroty mogą zostać zinterpretowane przez przysięgę, więc mało kto był skłonny je składać, gdy ich magia była na szali.

The Necromancer || Tłumaczenie tomarryWhere stories live. Discover now