17

2.6K 223 42
                                    

Harry postanowił odwiedzić swoich jedynych sąsiadów, by opowiedzieć im, co wydarzyło się tego ranka, więc przespacerował się po szerokich łąkach w kierunku Dworu Syriusza. Keket brykała u jego boku, obracając się kilka razy w kółko, by podziwiać nową scenerię.

- Możesz iść i pozwiedzać. - powiedział Harry do swojego bestialskiego przyjaciela. - Tylko nie zjadaj bydła górskiego.

Keket przechyliła głowę w oczywistym zmieszaniu.

- Te wielkie, włochate z rogami. - Harry westchnął z irytacją, gdy Keket wciąż mrugała do niego nieświadomymi oczami. - Krowy, Keket. Wiesz, jak wygląda pieprzona krowa. Nie jedz ich.

Keket kliknęła z rozbawieniem na sfrustrowaną odpowiedź Harry'ego, po czym ruszyła w drogę, wyglądając jak koszmarna wersja cielaka wypuszczonego na pastwisko pierwszego dnia wiosny.

- Głupia bestia - skwitował V bardzo osądzającym tonem, patrząc za Keket.

Harry zachichotał i potrząsnął głową.

- Czasami wydaje mi się, że jest mądrzejsza od nas obu.

V nie miał na to nic do powiedzenia, ale tylko zakręcił dziobem w powietrzu, wypuszczając przy tym wyniosłe prychnięcie.

Mimo że Harry spakował i przeniósł Black Manor w obecne miejsce, to nie postawił jeszcze w nim stopy. Był zbyt zajęty porządkowaniem swojego nowego kraju, ale ciekawiło go, jak budynek wygląda w środku.

Remus otworzył drzwi po tym, jak Harry walnął w nie kilka razy.

- Harry! Wejdź. Właśnie omawiamy plany przebudowy.

Dom był mroczny, nie tak intensywny i duszący jak Grimmauld Place, ale bez wątpienia było to miejsce, gdzie mieszkało wiele pokoleń mrocznych czarodziejów i czarownic. Syriusz i James znajdowali się w dużym gabinecie, z kilkoma planami rozłożonymi na stole.

- Nigdy nie uwierzycie, co Dumbledore zrobił dziś rano. - powiedział Harry, zanim jeszcze jego ojciec chrzestny zdążył się przywitać. A potem opowiedział im wszystko, co się wydarzyło, nie pomijając niczego. No, może z wyjątkiem robaka, którego zjadł V, bo Harry nadal nie miał pojęcia, kto to był.

- Nie jestem pewien, czy to był dobry pomysł, żeby powiedzieć Barty'emu Jr o spełnieniu się przepowiedni. - powiedział Remus ostrożnie, podczas gdy James i Syriusz parsknęli śmiechem na myśl o porwaniu Harry'ego przez Fawkesa.

- Właściwie, to myślę, że to całkiem sprytne. - powiedział James, ku zaskoczeniu swoich przyjaciół. - Szczerze mówiąc, wolę, żeby Voldemort wiedział, że Harry nie jest jego przepowiedzianym wrogiem.

- Cóż, jeśli tak na to spojrzeć... - zamyślił się Remus.

- Herbata dla Mistrza i jego gości - powiedział nagle wysoki głos za nimi, a Harry odwrócił się, by zobaczyć małe stworzenie z dużymi uszami, niosące tacę z serwisem do herbaty.

- Dzięki, Dilby. - rzekł Syriusz, gestem wskazując elfowi, by położył tacę na pobliskim stoliku do kawy. To musiał być skrzat domowy, pomyślał Harry. Słyszał o nich dość często od swojej rodziny, ale nigdy żadnego nie widział.

- Cześć - powiedział, zwracając się do skrzata, przykucając, żeby lepiej mu się przyjrzeć. - Nigdy wcześniej nie spotkałem żadnego z was. To dla mnie przyjemność.

Dilby spojrzał na Harry'ego szerokimi oczami, po czym pochylił głowę.

- Och, gość Mistrza jest zbyt uprzejmy.

- Jesteś istotą obdarzoną magią, prawda? - Harry zapytał z lekkim grymasem. – Długo jesteś z Syriuszem?

- O tak, Dilby jest istotą magiczną. A rodzina Dilby'ego służy rodzinie Blacków od wielu, wielu pokoleń.

The Necromancer || Tłumaczenie tomarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz