36

2.9K 204 48
                                    

Aby odwrócić uwagę od przerażającej myśli o konieczności zatrudnienia żywego asystenta, Harry sięgnął po gazetę, gdy kończył śniadanie. Główny artykuł na pierwszej stronie dotyczył zawalenia się Hogwartu, z ogromnym zdjęciem gruzów na parterze, ale zaraz pod nim znajdował się poruszający obraz Harry'ego i Marvolo pomagających uczniom odnaleźć ich namioty.

Harry Potter i jego przyjaciel dbają o bezpieczeństwo uczniów Hogwartu!

Harry parsknął i szturchnął Marvolo łokciem, podsuwając mu gazetę.

- Przynajmniej mamy z tego niezłą reklamę.

Marvolo zerknął w dół na artykuł i prychnął.

- I przyjaciel. No naprawdę. Sposób, w jaki patrzysz na mnie na tym zdjęciu, wyraźnie pokazuje, że jesteśmy kimś więcej niż przyjaciółmi.

Harry przestudiował zdjęcie ponownie i musiał dojść do wniosku, że owszem, w przerwach między pokazywaniem uczniom, gdzie mają iść, Harry raczej rozbierał Marvolo wzrokiem. Zaśmiał się, gdy spojrzał w górę, a potem zaśmiał się głośniej, gdy zauważył skonsternowany wyraz Syriusza, gdy jego ojciec chrzestny wpatrywał się w niego.

- Tak, tak, śmiejcie się. - Syriusz mruknął, przesuwając widelcem smażone jajko po talerzu. - Miałem zamiar zasugerować, żebyś zaprosił swojego nowego kumpla na naszą kolację, ale teraz chyba tego nie zrobię.

Harry zamknął usta, rzucając Syriuszowi zdezorientowane spojrzenie.

- Jaką kolację?

- Dziś jest święto Yule. - Remus wyjaśnił z dużo większą cierpliwością, niż Syriusz był skłonny zaoferować. - To tradycja, że rodzina spotyka się na wytwornym posiłku. Tak więc, ty i Marvolo jesteście zaproszeni na dzisiejszy wieczór do Black Manor.

- Przyjdziemy. - Marvolo odpowiedział szybko, ale Harry nie widział powodu, by sprzeciwiać się temu, że Marvolo decyduje za niego. Oczywiście Harry miał zamiar wziąć udział w rodzinnym obiedzie, który organizował jego ojciec chrzestny.

- To tylko kilka osób. - powiedział Remus, wracając do krojenia bekonu.

- Och. - powiedział Harry, podnosząc się na krześle. - Skoro to dzień dla rodziny, to mogę przywołać resztę rodziny, żeby też przyszła.

Syriusz wyglądał na zaskakująco wdzięcznego, słysząc tę sugestię.

- Bardzo chciałbym właściwie nadrobić zaległości z Fleamontem i Eufemią. I Lily, oczywiście.

- To świetny pomysł. - James powiedział z aprobującym uśmiechem. - Jestem pewien, że rodzina z przyjemnością spędziłaby wieczór na spotkaniach i nadrabianiu zaległości.

- A co do tego, że zatrudniasz asystenta. - Remus wrócił tematem, ku zmartwieniu Harry'ego. - Jutro przyjeżdża do nas spora grupa nowych mieszkańców. Jestem pewien, że znajdziesz kogoś chętnego i zdolnego do pracy jako twój nowy asystent.

- Tak, w porządku. - Harry westchnął, zdając sobie sprawę, że równie dobrze może mieć to już za sobą. Nie chodziło o to, że Harry nie chciał spędzać czasu z żywymi. Lubił żywych wystarczająco mocno. Po prostu, gdy chodziło o jego własną pracę, Harry wolał robić rzeczy po swojemu, a przez lata nauczył się, że ze zmarłymi pracuje się o wiele łatwiej niż z żywymi. Umarli nie zadawali irytujących pytań, ale po prostu wykonywali polecenia, które im wydawałeś. Żywi potrzebowali o wiele więcej uwagi i tego typu zabiegów, by byli zadowoleni.

Szczerze mówiąc, praca ze zmarłymi była po prostu o wiele bardziej wydajna, ale nawet Harry widział, że praktycznie tonął w ilości pracy i że na horyzoncie było jej o wiele więcej i naprawdę potrzebował pomocy.

The Necromancer || Tłumaczenie tomarryWhere stories live. Discover now