32

2.7K 189 12
                                    

Harry ostrożnie, bardzo, bardzo ostrożnie, ocenił sytuację. Był w łóżku Voldemorta, jego koszula została rozpięta, spodnie do połowy zdjęte, z jedną nogą odkrytą, a w głowie mu huczało. Ponownie spojrzał na Voldemorta.

– Nie sądzę, że się pieprzyliśmy, ale z jakiegoś powodu moje spodnie są do połowy zdjęte.

Voldemort przełknął, jego gardło wydało bardzo suchy dźwięk, a potem podniósł kołdrę i zbadał własne ciało.

– Moje są rozpięte, ale wciąż na miejscu. Zgadzam się, że prawdopodobnie nie uprawialiśmy seksu.

– Dobrze. – powiedział Harry, pozwalając głowie opaść z powrotem w poduszkę. A potem zdał sobie sprawę, jak to zabrzmiało, więc szybko dodał: – Kiedy będziemy się pieprzyć, chcę to pamiętać. – Harry nie był kompletnym idiotą. Miał oczy i widział, jak cholernie atrakcyjny był Voldemort. Nie tylko w dziale wyglądu, ale co ważniejsze w dziale magicznym. Było coś tak pysznie surowego i mrocznego w tym człowieku i jego magii, że Harry czuł do niego pociąg, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. A teraz, gdy Harry wiedział, że Voldemort przynajmniej czuje przyjemność z możliwości uprawiania seksu z mężczyznami, szanse na to, że w końcu będą się pieprzyć, wzrosły dość drastycznie.

Voldemort nie mógł powstrzymać uśmiechu i wydał z siebie salwę śmiechu, która szybko zmieniła się w bolesny jęk.

Harry odrzucił rękę na własną twarz i dołączył do Voldemorta, jęcząc w absolutnej nędzy. Nie tylko w głowie mu waliło, cała jego pieprzona twarz była obolała.

– Jakiego rodzaju truciznę zaserwowałeś mi zeszłej nocy?

Voldemort miał ściśnięte oczy, twarz niczym obraz nieszczęścia.

– Guinness to piwo mugolskie, więc po prostu zwalam winę za tego okropnego kaca na mugoli.

Prychając, Harry nie mógł powstrzymać śmiechu, który sprawił, że nawet zęby zabolały go z jakiegoś pieprzonego powodu. Wtedy właśnie jego żołądek dał znać, że też nie jest zadowolony.

– Ah, czuję jakbym miał się porzygać.

– Jeśli zwymiotujesz w moim łóżku, przeklnę cię. – ostrzegł Voldemort i nawet udało mu się zabrzmieć trochę groźnie przez sekundę lub dwie, zanim znów jęknął w absolutnym nieszczęściu. – Zobacz, co mi zrobiłeś.

– Co?

– Kiedyś byłem Czarnym Panem. – wyszeptał Voldemort, oblizując kilka razy swoje suche wargi. – Szanowanym, budzącym strach Czarnym Panem. Ludzie byli dosłownie zbyt przerażeni, by nawet wypowiedzieć moje imię. A teraz zostałem zredukowany do kacowatego głupca, który spędził całą noc w pubie, bawiąc się i upijając z wilkołakami i mugolakami. To wszystko twoja wina.

Harry zaśmiał się ponownie, a następnie szybko przetoczył się na bok, jedno ramię skręcił wokół brzucha.

– Przestań... Przestań... Kurwa, jak mam cię nazywać? Wciąż nazywam cię Voldemortem w mojej głowie, ale to już nie jest w porządku.

Powoli pozwalając głowie opaść na bok, Voldemort wpatrywał się w niego.

– Ostatnio posługuję się pseudonimem Marvolo. Możesz spróbować tego.

– Ugh. Jest za długie, kurwa. – mruknął Harry, z twarzą wciśniętą w poduszkę.

– Jak to za długie? – Voldemort zażądał, jego ekspresja na krótko rozświetliła się w oburzeniu, zanim ponownie spięła się z bólu. – Jest dokładnie o jedną sylabę dłuższe niż twoje imię. Ha-rry. Mar-vo-lo.

The Necromancer || Tłumaczenie tomarryWhere stories live. Discover now