Above all (chroń mnie)

By jaskierka_

86.4K 2.5K 2.5K

ZAKOŃCZONA! ~Pierwsza część dylogi Suffering~ Camilla wiedzie spokojne życie. Do czasu, aż z niewyjaśnionych... More

Rozdział 1 - Rumienisz się
Rozdział 2 - Nic Ci nie jest?
Rozdział 3 - Jake zjebałeś
Rozdział 4 - Od miłości do nienawiści
Rozdział 5 - Brud i krew
Rozdział 6 - Rany
Rozdział 7 - Coraz bliżej
Rozdział 8 - Cisza przed burzą
Rozdział 9 - Prywatny ochroniarz
Rozdział 10 - Zbyt wiele
Rozdział 11 - Poznając mordercę
Rozdział 12 - Powrót zła
Rozdział 13 - Nadzieja
Rozdział 14 - Z nią
Rozdział 15 - Zmartwienie
Rozdział 16 - Zdrajca
Rozdział 17 - Moja Camilla
Rozdział 18 - Przepowiednia
Rozdział 19 - Ucieczka
Rozdział 20 - O losie...
Rozdział 21 - Kawałek okrutnej prawdy
Rozdział 22 - Gdzie ona jest?
Rozdział 23 - Odsiecz
Rozdział 24 - To koniec
Rozdział 25 - Nadzieja umiera ostatnia
Rozdział 26 - Jej już nie ma
Rozdział 27 - Pożegnanie
Rozdział 28 - Nostalgia
Rozdział 29 - Ból psychiczny
Rozdział 30 - Cała prawda
Epilog
Druga część

Prolog

8.9K 190 202
By jaskierka_

— Kurwa mać! Jaki debil wymyślił próg? — syknęłam, uderzając palcami u stopy o próg drzwi, prawie zaliczając glebę, kiedy wchodziłam do swojego domu, po długim i ciężkim dniu.
No bo powiedzmy sobie szczerze. Czy tylko ja, przy każdej możliwej okazji muszę walić małym palcem u stopy o wszelkie kanty stołu, rogi ścian, framugi drzwi lub tak jak w tym przypadku próg na wejściu?

Rzuciłam plecak pod wielką szafę na korytarzu i opierając się o ścianę obok, zdjęłam buty i zaczęłam rozmasowywać obolałe palce. Kiedy ból już minął, zgarnęłam plecak z podłogi i ruszyłam do swojego pokoju, na piętrze. Zostawiłam plecak pod ścianą, koło wejścia i ruszyłam do łazienki, która jest połączona z moim pokojem. Załatwiłam potrzebę i podeszłam do umywalki aby umyć ręce. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, zawieszonym nad umywalką. Po dzisiejszym wf'ie makijaż był rozmazany, więc wzięłam płyn do demakijażu i go zmyłam.

Przeskanowałam swoje odbicie. Camilla Moore to ja. Jestem szatynką o wzroście metr siedemdziesiąt z ciemnoniebieskimi oczami. Wiele osób mówi, że są wręcz granatowe. Szczupły, lekko zadarty nosek i pełne czerwone usta też robiły swoje. Śmiało mogę stwierdzić, że mam powodzenie u płci przeciwnej ale specjalnie się tym nie przejmuje i przeważnie ich zbywam, ponieważ obecnie mam chłopaka.

Aiden Brown to wysoki brunet o jasnoniebieskich oczach. Dokładnie, ideał można powiedzieć i codziennie się zastanawiam jakim cudem, ten właśnie chłopak wybrał akurat mnie. Nie ukrywam, on sam też ma niezłe powodzenie u płci przeciwnej. Aiden jest jak skuteczny lep na muchy. Większą część dziewczyn w naszej szkole chciałaby trafić z tym chłopakiem do jakiegoś ustronnego miejsca. Niestety na ich przeszkodzie stoję ja.

Wyszłam z łazienki i podeszłam do szafy, która znajduje się pod ścianą zaraz obok drzwi. Wzięłam szare szorty, oraz koszulkę na ramiączkach i wróciłam do łazienki, aby wziąć prysznic. Po 20 minutach wyszłam z łazienki z turbanem na głowie. Podeszłam do toaletki i nałożyłam krem na twarz. Jeszcze niedawno zmagałam się z lekkim trądzikiem, ale od pewnego czasu mam nieskazitelnie czystą i gładką skórę z czego jestem mega zadowolona. Nigdy nie potrzebowałam tony tapety, jak te puste lale w naszej szkole, żeby wyglądać dobrze. Mój makijaż zawsze składa się z kremu, lekko podkreślonych brwi i pomalowanych rzęsach. Nic więcej nie potrzebowałam, aby dobrze się prezentować.

Gdy już nałożyłam krem, wróciłam do łazienki aby lekko podsuszyć swoje włosy. Gdy już to zrobiłam, podeszłam jeszcze do szafy, sięgnęłam po rozpinaną bluzę, którą wzięłam Aidenowi i ruszyłam na dół do kuchni aby coś zjeść.

Dom w którym mieszkam jest duży i przestronny. Składa się z piwnicy, parteru oraz piętra. Na tyle domu, w ogrodzie znajduje się basen. Razem z moimi rodzicami i bratem mieszkam w bogatszej części miasta za zasługą rodziców, którzy pracują na wysokim stopniu w firmie znanego biznesmena, dzięki któremu zarabiają nie małą sumkę. Nigdy niczego nam nie brakowało. Byliśmy typową rodzinką z Torrance.

Podeszłam do lodówki chcąc znaleźć coś do jedzenia. Po dłuższym przeskanowaniu całej zawartości stwierdziłam, że nie ma nic co by mnie zainteresowało. Po kolei zaczęłam otwierać szafki zawieszone nad blatem, aż wzrokiem natknęłam się na słoik nutelli. Wzięłam go i położyłam na wyspie kuchennej znajdującej się na środku kuchni. Wzięłam jeszcze bułkę i zaczęłam przyrządzać sobie posiłek. Gdy byłam w trakcie oblizywania noża z nutelli, drzwi do domu cicho się otworzyły i ktoś wszedł do środka. Zatrzymałam język w połowie noża i czekałam na dalsze wydarzenia. Cholera, a jeśli to włamywacz, który upolował sobie nasz dom na idealne miejsce do zarobku? Nie oszukujmy się, nasz dom był urządzony nowocześnie i nie brakowało tu drogich przedmiotów.

Po dłuższej chwili zza ściany w salonie, który był połączony z kuchnią wychyliła się głowa i zielone tęczówki spojrzały w moją stronę. Wtedy dotarło do mnie, że jestem kompletną debilką myśląc że to jakiś włamywacz, kiedy do salonu wszedł mój cholerny brat.

- Nie oblizuj noża bo się przetniesz, siostrzyczko. - zironizował Jake i przeszedł przez salon, wchodząc do kuchni. Przewróciłam oczami na jego denny tekst i położyłam nóż na blacie.

- A ty mógłbyś pewniej wchodzić do domu bo można przyprawić się o zawał gdy tak po cichu przekraczasz próg. - powiedziałam zakładając ręce na piersi.Jake tylko prychnął pod nosem i usiadł na stołku przy wyspie, podpierając ręką swoją brodę.

Jake to mój starszy kochany braciszek. Ma 19 lat, a między nami jest 2 lata różnicy. Ma ciemno brązowe,gęste włosy opadające na czoło i piękne zielone oczy. Zawsze dba o swój wygląd. Ćwiczy dzięki czemu ma wysportowaną sylwetkę, ubiera się w markowe ciuchy i zawsze pachnie morską bryzą przez co i jemu nie mogą się oprzeć dziewczyny ze szkoły. Niestety nie interesują go związki na stałe. Jest to typ bad boya który woli panienki na jedną noc. Mimo, że często sobie dokuczamy to kochamy się i kiedy któremuś z nas dzieje się krzywda, jesteśmy gotowi zabić za drugiego.

- Widzę, że robisz mi jedzenie. Cieszę się, że o mnie pamiętasz. - rzucił chłopak, ironicznie się uśmiechając.

- Tak się składa, że jestem po ciężkim dniu i to jedzenie jest dla mnie - mówiąc to wskazałam palcem na talerz z kanapkami - I nie radzę Ci nawet się do tego zbliżać, bo Ci łapki upierdole. Rozumiemy się? - zapytałam, patrząc na niego z zaciętą miną.

- Spokojnie mała, bo się czerwienisz- rzucił, puszczając mi oczko. Wstał od wyspy i skierował się do wyjścia - Nie martw się jadłem na mieście z chłopakami - dodał i zniknął za ścianą.

Pokręciłam głową, wzięłam talerz i ruszyłam do salonu. Rozsiadłam się wygodnie w fotelu, kładąc nogi na stoliku kawowym i włączyłam telewizor.

Po około 15 minutach oglądania usłyszałam, jak Jake zszedł na dół i powędrował do kuchni, aby po chwili wrócić do salonu ze szklanką soku. Usiadł obok mnie na kanapie i również położył stopy na stoliku i osunął się w dół.

- Co oglądasz? - zapytał, nie odrywając wzroku od telewizora.

- Jakiś program o przyrodzie. - odpowiedziałam z pełną buzią.

- Najpierw przełknij, potem mów. - popatrzył na mnie i nacisnął swoim palcem mój policzek.

- Spytałeś to chciałam Ci odpowiedzieć. - odwróciłam głowę w jego stronę i popatrzyłam mu w oczy spod czoła.

- Nie obraził bym się jakbyś odpowiedziała parę sekund później. - uśmiechnął się i pstryknąć mnie w nos.

- Ale Ci humor dzisiaj dopisuje, no kurwa. - zironizowałam na co tylko prychnął i przywrócił swój wzrok znowu na telewizor. Tak właśnie wyglądała moja relacja z bratem. Ciągle sobie dokuczaliśmy i dogryzaliśmy głupimi tekstami. Jake rzadko miał taki humor, jak dzisiaj. Przeważnie był cięty na każdym kroku i strasznie upierdliwy.

Siedzieliśmy tak jeszcze pół godziny, aż drzwi wejściowe się otworzyły i usłyszeliśmy rozmowę dwójki osób. Rodzice.

- Trzeba jak najszybciej wypełnić te papiery i mu wysłać, bo inaczej marny nasz los. - usłyszałam głos mojej rodzicielki.

- Zjemy coś i nad tym siądziemy. - odpowiedział jej tata.
W tym samym czasie ja i Jake postawiliśmy nogi na ziemi i odwróciliśmy się w stronę korytarza.
Chwilę potem mama pierwsza przekroczyła próg salonu, a zaraz za nią wszedł tata.

- Oo, moje kochane szkodniki. - zwróciła się do nas mama. - Jak wam minął dzień? - dodała, odkładając swoją torebkę na komodę pod ścianą.

- Jestem wykończona, jak to zawsze we czwartki. - odpowiedziałam, lekko uśmiechając się w ich stronę.

Z rodzicami od zawsze mam bardzo dobry kontakt. Są dla mnie jak przyjaciele, mogę rozmawiać z nimi o wszystkim. Często razem żartujemy i się wygłupiamy. Wszyscy moi znajomi zazdroszczą mi takich rodziców. Nie dziwię się, są w młodym wieku, ponieważ mama zaszła w ciążę z Jak'iem jak miała 17 lat. Tata zawsze ją wspierał i mimo młodego wieku, podjął się wychowania dziecka i założenia rodziny. Są ze sobą bardzo szczęśliwi, to widać.

Też chciałabym trafić na taką miłość.

A ty Jake? Co się nie odzywasz? - tym razem tata zwrócił się do chłopaka.

- Nic nowego. Szkoła, trening. Po staremu tato. - odpowiedział Jake i również się do niego uśmiechnął.

- Jedliście coś? - zapytała mama, kiedy zaczęła kierować się w stronę kuchni, a zaraz za nią tata. Również wstałam i powlekłam się za nimi do kuchni.

- Tak, ja zrobiłam sobie kanapki, a Jake jadł na mieście. - odpowiedziałam, siadając na krześle przy wyspie.

Mama wyjmowałam składniki z lodówki, zapewne, aby zrobić naleśniki. Tata natomiast zakładał w tym czasie fartuch i przygotował miskę. Właśnie tak wyglądały wieczory. Rodzice wracali z pracy i nawet nie przebierając eleganckich strojów, wchodzili do kuchni, zakładali fartuchy i gotowali. Uwielbiam wtedy na nich patrzeć. Było widać że są naprawdę szczęśliwi, że mają siebie nawzajem.

Podparłam głowę na rękach i patrzyłam jak krzątają się po kuchni. Tata wyjął z szafki mąkę i cukier waniliowy, mama za to wyjęła z lodówki mleko i olej. Postawili wszystko na wyspie i zaczęli dodawać składniki do miski. W pewnym momencie tata zanurzył palce w mące i przyłożył swoją dłoń do twarzy kobiety. Miała odbite na czole cztery palce. Zaśmiałam się na ten widok. W tym samym czasie mama włożyła dłoń do opakowania mąki i po chwili zaczęła mazać nią po twarzy mężczyzny przez co miał całą białą twarz. W tym samym momencie do kuchni wszedł Jake i oparł się tyłem o blat, również przyglądając się zaciętej walce.

- Kochanie ty moje. - uśmiechnął się tata w stronę mamy. - Właśnie rozpętałaś wojnę. - nagle spoważniał.

Chwycił za torebkę i całą garść mąki wysypał mamie na głowę, jednocześnie pocierając. Kobieta zaczęła się bronić, ale tata chwycił ją w pasie i przysunął do siebie. Próbowała się wyrwać, ale mężczyzna był silniejszy i jeszcze bardziej rozcierał mąkę w jej włosy, przez co zaczęła piszczeć. Razem z Jakiem zaczęliśmy się z nich śmiać aż brakowało nam tchu. Zachowywali się jak dzieci, jednocześnie super się przy tym bawiąc. Kiedy w końcu mamie udało się wydostać z objęć mężczyzny, chwyciła za jajko i szybkim ruchem rozbiła je na jego głowie. Tata znieruchomiał, patrzył prosto na kobietę z poważną miną. My również przestaliśmy się śmiać i tylko patrzyliśmy na dalszy rozwój wydarzeń.
Mama patrzyła na tatę z zagryzioną wargą, lekko się uśmiechając.

- No i co skarbie? Kto wygrał? - rzuciła zaczepnie mama, na co tata tylko prychnął pod nosem, chwycił za karton mleka i szybko odkręcił.
Mama nie zdążyła nawet zareagować kiedy mężczyzna przechylił karton nad głową kobiety oblewając jej piękne ciemne włosy pokręcone w loki. Mleko zaczęło spływać bo jej twarzy, oraz ramionach, rozlewając się po ziemi. Nic nie zrobiła, nie odsunęła się, nie próbowała go powstrzymywać. Po prostu stała z otwartymi ustami ze zdziwienia i patrzyła na jego cwany uśmiech.

- Ja, kochanie. - uśmiechnął się szeroko i posłał buziaka w powietrze. Zakręcił karton i odstawił go na blat.

- Williamie, będziesz sprzątał tę kuchnie.- popatrzyła na niego ze zmrużonymi oczami i szturchnęła go palcem w klatkę piersiową.

- Też Cię kocham, Alien .- odpowiedział jej zaczepnie.

- Z jakimi ja ludźmi żyje. - spojrzałam na Jake'a lekko się śmiejąc.

- Jake słonko. - zwróciła się do niego mama. - Lepszej rodzinki nie mogłeś sobie wymarzyć. - uśmiechnęła się, puszczając mu oczko.

I wtedy nie brakowało mi niczego. Wiedziałam, że jestem na swoim miejscu i nie zamieniła bym tych osób na żadnych innych. To jest moja rodzina, którą kocham nad życie. Nie trzeba mieć góry pieniędzy, czy ogromnej willi aby być szczęśliwym. Potrzebna jest tylko właściwa osobą, która Ci to szczęścia da. I ja właśnie mam takie osoby. I nie chce niczego innego, jak tylko ich szczęścia.

- Dobra, dość żartów. Camilla idź do spiżarki po wodę gazowaną bo widzę, że nie ma. - poinstruował mnie tata.

Kiwnęłam głową i ruszyłam do wyjścia z kuchni. Weszłam do korytarza i skierowałam się do drzwi, obok schodów na piętro.

Aaa, no i jeszcze mleko bo...też już nie ma. - dodał kiedy już otwierałam drzwi.

Okej. - odpowiedziałam szybko i zeszłam do piwnicy. Skręciłam w prawo do oddzielnego pomieszczenia gdzie trzymamy wszelkiego rodzaju produkty spożywcze. Odnalazłam wodę oraz mleko i ruszyłam spowrotem na górę. Wróciłam do kuchni i postawiłam produkty na wyspie. Rodzice mimo, że byli cali brudni kontynuowali przyrządzanie posiłku. Mama stała przy blacie wsypując mąkę do miski, a tata stał za nią obejmując ją w pasie i wbijał jajka. Jake w tym czasie wyciągnął z kieszeni swoich spodni telefon i zrobił im zdjęcie.

- Dzieci, a wy będziecie jeść? - zapytała nas mama.

- Nie jestem głodna, niedawno jadłam kanapki. - powiedziałam, jednocześnie nalewając sobie soku z czarnej porzeczki do szklanki.

- Ja też nie, jadłem z chłopakami na mieście. - dodał mój brat.

- Więcej dla nas kochanie. - stwierdził mężczyzna przy uchu naszej rodzicielki. Ta tylko się uśmiechnęła.

Pomóc wam ogarnąć kuchnie? - zapytałam biorąc łyk soku.

- Nie trzeba, tatuś na babrał, to tatuś będzie sprzątał. - mama odwróciła się do mężczyzny i szybko pocałowała go w usta. Tata tylko przewrócił oczami i zwrócił się do nas.

- Mieliście ciężki dzień, damy sobie radę. - uśmiechnął się do nas i wrócił do wlewania mleka do miski.

- Okej. To ja idę do siebie, muszę ogarnąć jeszcze lekcje. - poinformowałam ich i ze szklanką w ręce ruszyłam do wyjścia. Wspięłam się po schodach i weszłam do swojego pokoju zamykając za sobą drzwi.

Zgarnęłam plecak z podłogi i rzuciłam go na łóżko. Wyjęłam z niego książki i położyłam na biurku. Z szafki pod biurkiem wyciągnęłam książki na następny dzień, a tamte wrzuciłam do środka. Następnie przepatrzyłam zeszyty i zostawiłam na biurku tylko te przedmioty, z których mam zadania. Resztę zapakowałam do plecaka. Miałam do zrobienia matmę i angielski, więc od razu się do tego zabrałam.

Nigdy nie miałam większych problemów z nauką. Szybko ogarniałam temat i rozumiałam wszystko, dzięki czemu nie musiałam siedzieć po nocach i wkuwać. Miałam dobrą pamięć więc nauka przychodziła mi z łatwością. Sprawdziany zawsze pisałam na czwórki, lub trójki co nie jest tragedią, więc byłam zadowolona. Zamiast siedzieć nad książkami, w tym czasie mogłam spędzić ten czas z przyjaciółmi, chłopakiem lub rodziną.

Nie mam wielu znajomych, a raczej nie mam ich, w ogóle. Olivia Davis to moja najlepsza przyjaciółka. Poznałam ją w pierwszej klasie liceum i mimo, że się od siebie różnimy, od razu złapałyśmy wspólny język. Rozumiemy się jak siostry i to właśnie ona wie o mnie wszystko. Olivia jest typową Tumblr bad girl. Lubi spędzać czas na imprezach z chłopakami upijając się i paląc zioło. Żyje chwilą i nie martwi się o konsekwencje swoich głupich pomysłów.
Mimo że jest przeciwieństwem mnie, nie wyobrażam sobie, że mogłoby kiedykolwiek jej przy mnie zabraknąć. To jej opowiadałam o swoim pierwszym razie z Aidenem. Ona zna moje tajemnice, to jej mogę się wygadać gdy tylko tego potrzebuje.

***

Gdy skończyłam odrabiać lekcje, było już piętnaście po ósmej. Włożyłam resztę zeszytów do plecaki i rzuciłam nim obok biurka. Położyłam się na łóżku i wgapiałam prosto w sufit. Przetarłam swoją twarz rękoma i sięgnęłam po swój telefon. Przeglądnęłam wszystkie powiadomienia, chwilę jeszcze pisałam z Olivią i postanowiłam zejść jeszcze na dół. Wzięłam ze sobą pustą szklankę po soku i zaczęłam kierować się do wyjścia. Po pokonaniu schodów weszłam do salonu w którym zastałam rodziców oglądających telewizję. Przeszłam przez salon i weszłam do kuchni. Odstawiłam szklankę do zlewu, wróciłam do salonu i usiadłam na osobnym fotelu, obok rodziców.

- Co jest córcia? - zapytał tata, przenosząc wzrok z ekranu telewizora na mnie.

- Nic, skończyłam lekcje i nie miałam co robić, więc przyszłam. - oznajmiłam, przenosząc nogi z podłogi na fotel i siadając po turecku.

- Jak z Aidenem? - tym razem mama na mnie spojrzała z chytrym uśmieszkiem. Uśmiechnęłam się na to pytanie.

- Bardzo dobrze. Chociaż dawno go nie widziałam. Ciągle ma te swoje treningi, a potem pracuje. - odpowiedziałam lekko zmniejszając swój uśmiech.

- Napisz do niego, zapytaj o spotkanie. Kochanie mamy 21 wiek. - zaśmiał się tata. Sama uśmiechnęłam się na jego słowa.

- Tak zrobię, zapytam czy jutro ma czas. - powiedziałam, bawiąc się palcami.

Tak już było. Jesteśmy razem szczęśliwi, ale rzadko się widujemy. Od poniedziałku do piątku chodzi do pracy w warsztacie samochodowym, a na domiar tego, trzy razy w tygodniu ma dwugodzinny trening boksu. Jedyne wolne dni to sobota i niedziela.

- A jak tam u was w pracy? - zapytałam, aby umilić trochę czas.

Obaj zdrętwiali w tym samym momencie i popatrzyli na siebie z szeroko otwartymi oczami.

- Kurwa Will, papiery! - krzyknęła mama, na co lekko się zaśmiałam. Tak byli zajęci wojną na mąkę i jajka, że zapomnieli o pracy. Szybko zerwali się z kanapy i już mieli biec do wyjścia, gdy mama odwróciła się jeszcze w moją stronę.

- Najmocniej Cię przepraszamy Cam, ale rozumiesz, będziemy mieli przejebane, jak tego nie zrobimy. Obiecuje, że Ci to wynagrodzimy i spędzimy razem czas na pogaduchach. - powiedziała na jednym wdechu, po czym zaczęła szybko oddychać.

- Spokojnie mamo, świat się nie wali. Idźcie, ja i tak chyba pójdę już, spać bo jestem zmęczona po tym dniu. - mówiąc to, wstałam z fotela i się przeciągnęłam.

- Okej, to dobranoc słońce, - odparła i uśmiechnęła się w moją stronę.

- Dobranoc. - oddałam szeroki uśmiech.

Po chwili oboje wybiegli z salonu i powędrowali do biura, znajdującego się obok kuchni. Ja zgasiłam światło w salonie i sama udałam się do pokoju. Zamknęłam drzwi i poszłam jeszcze załatwić swoją potrzebę do łazienki. Po wszystkim przebrałam się w szorty i koszulkę do spania i wślizgnęłam się do łóżka. Sięgnęłam jeszcze po telefon z zamiarem zadzwonienia do Aidena.

Wybrałam jego numer i przyłożyła telefon do ucha. Nie musiałam długo czekać, bo już po drugim sygnale usłyszałam jego głos.

- No hej Camii, jak tam u Ciebie? - zapytał na co się uśmiechnęłam.

- Wszystko w porządku. Słuchaj, masz może jutro czas? Dawno się nie widzieliśmy i trochę się stęskniłam. - zapytałam, robiąc smutną minkę, której on i tak nie widzi.

Idiotka.

- Tak, akurat się okazało że jutro nie muszę iść do pracy, bo jest zamknięty warsztat, więc mam wolne. - odpowiedział i założę się, że się uśmiechnął. Sama ucieszyłam się na tą wiadomość.

- To może przyjdziesz jutro do mnie po szkole? Spędzilibyśmy razem czas.

- No pewnie kochanie z wielką chęcią. - odpowiedział radośnie. - Będę czekał na Ciebie po lekcjach, przy moim samochodzie. - dodał.

- Okej, to do jutra, kocham Cię. Dobranoc. - powiedziałam, dalej szczerząc się jak jakiś klaun.

- Ja Ciebie też, dobranoc. - w tym samym czasie się rozłączył. Odłożyłam telefon na szafkę nocną i nim się obejrzałam, spałam już w najlepsze.

***

No i mamy prolog. Wiem, że krótki, a w większości są dialogi i nic się nie dzieje, ale jakoś musiałam zacząć. Obiecuje, że będzie ciekawie. Oczekujcie kolejnego rozdziału.

Buziaki:*








Continue Reading

You'll Also Like

283K 10.1K 23
Dla Cartera muzyka jest całym życiem. Gdy rodzice zabraniają mu udziału w konkursie dla młodych talentów z powodu złych ocen chłopak nie zamierza się...
25.6K 837 25
Elizabeth była tylko dzieckiem, była dzieckiem które musiało za szybko dorosnąć No bo jak ma zachować się osoba która jako dziecko przeżyła piekło st...
142K 5.3K 30
Siedemnastoletnia Alysa Miller chciała być idealna dla swoich rodziców by chociaż raz ją docenili. Dziewiętnastoletni Caleb Roy nie chciał być idealn...
11.6K 480 35
Siedemnastoletnia Caroline Hunter jest zmuszona do przeprowadzenia się ze Stanów Zjednoczonych do Wielkiej Brytanii oraz porzucenia świetnie rozwijaj...