Little Things || Z.M.

Od spookyaleex

89.3K 4.8K 288

Victoria jakiś czas po śmierci matki nie jest w stanie dłużej mieszkać z ojcem, ucieka do Londynu, gdzie star... Viac

Wstęp
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdzial 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69 (Hazza Czuwa)
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 82
Rozdział 83
Rozdział 84
Rozdział 85
Rozdział 86
Rozdział 87
Rozdział 88
Rozdział 89
Rozdział 90
Rodział 91
Rozdział 92
Rozdział 93
Rozdział 94
Rozdział 95
Rozdział 96
Rozdział 97
Rozdział 98
Rozdział 99
ROZDZIAŁ 100
Rozdział 101
Rozdział 102
Rozdział 103
Rozdział 104
rozdział 105

Rozdział 28

677 42 1
Od spookyaleex

- Victorio, czy zostaniesz moją dziewczyną?

## Retrospekcja ##


- Muszę porozmawiać z Victorią. - powiedział loczek.
- To nie mogłeś poczekać, aż wrócimy ? - zapytałam zdziwiona. Co może być tak ważnego, aby jechać dwie godziny do Londynu ?
- Nie. Chodź wytłumaczę Ci - powiedział otwierając drzwi od auta. - Wrócimy potem do domu. Czekajcie na nas to wrócimy razem. - westchnęłam i weszłam do pojazdu. Widziałam jak chłopak rozmawia jeszcze z pozostałą trójką ( czyt. Zayn, Niall i Amy ), a po chwili siedział na miejscu kierowcy.
- Gdzie jedziemy ? - zapytałam, kiedy ruszył. Jeśli to jest jakiś żart, albo coś takiego to go zamorduje.
- Zobaczysz.
- A o co chodzi ? - zapytałam z nadzieją, że się dowiem.
- Sam chciałbym wiedzieć... - po kilku minutach byliśmy na miejscu. Skąd to wiem? Auto się zatrzymało. Nie chciałam czekać, aż Harry mi otworzy, bo chciałam się jak najszybciej dowiedzieć się o co chodzi, więc otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się duży budynek.
- Teraz możesz mi powiedzieć co jest grane? - zapytałam z nadzieją.
- Ok. Powiem ci to co wiem, a wiem prawie nic. 

## Koniec retrospekcji ##

- Tak. - odpowiedziałam. Mam nadzieję, że mój uśmiech wygląda na szczery.  Mieliśmy się pocałować, ale widziałam jak chłopak się waha, więc bez namysłu wpiłam się w jego usta. Od strony widowni doszły do nas odgłosy oklasków.  Muszę przyznać, że nieźle całuje, ale nie tak jak Z....Ugh.. Kiedy ja z tym skończę!? To jest chore i męczące. Gdy oderwaliśmy się od siebie, popatrzyłam po moich znajomych, na wszystkich twarzach malował się szok, ale nie na jednej, bo tam malowała się wściekłość i zazdrość. Tak dobrze myślicie to był Zayn. Szybko zeszliśmy ze sceny i udaliśmy się do naszego stolika. To była już ostatnia nagroda przyznawana tego wieczoru, więc teraz zaczynała się zabawa. Jak to się mówi... Party time!
- Czemu nam nic nie powiedzieliście wcześniej? - dopytywała Eleanor. - Przez was wyszliśmy na idiotów. - obydwoje nie wiedzieliśmy, co powiedzieć więc się nie odzywaliśmy, ale po chwili rozmowa popłynęła już luźno.
- Wiecie co? Nie mam ochoty dziś na zabawę, pojadę już do domu. - powiedział Zayn i wstał od stołu. Poczułam lekkie ukłucie w sercu. Dobrze wiedziałam, że jego wcześniejsze wyjście z imprezy jest spowodowane zamieszaniem w okół mnie i Harrego. Chciałabym mu powiedzieć całą prawdę, ale nie mogłam...
- Harry gdzie tu jest jakieś wyjście, żebym mogła zapalić? - szepnęłam. Nie chciałam, aby Am mnie usłyszała, bo od razu dostałabym kazanie na temat jak ja to sobie psuje zdrowie. Czasami mam tego serdecznie dosyć.
- Choć. - wziął mnie za rękę i gdzieś prowadził. Po chwili znaleźliśmy się na świeżym powietrzu, który wypełnił moje płuca. Już czuję, że ten okres będzie bardzo trudny. Ale nie wiedziałam, że aż tak. Szybko ze swojej torebki wyciągnęła paczkę papierosów i zapalniczkę. Chwyciłam jednego w palce i go odpaliłam. Już po chwili nikotyna zawładnęła moim ciałem. Jeśli ktoś myśli, że to nie pomaga to się grubo myli.
- Wszystko w porządku? - zapytał.
- Tak - Kogo ja okłamuje? Nastała cisza, ale nie ta niezręczna.
- Mogę cię o coś zapytać?
- Jasne.
- Co było między tobą i Zayn'em? Wiem, że to nie moja sprawa, ale widzę jak to cię dręczy. - po tych słowach znów zapadła cisza. Chłopach chyba myślał, że nic mu nie powiem, ale ja po prostu nie wiedziałam co... Bo to był temat, którego właściwie wolałam unikać.
- Poznałam go na koncercie... właściwie to przed koncertem. Poszłam zapalić, ale mądra ja zapomniałam zapalniczki. Rozejrzałam się i z przykrością stwierdziłam, że oprócz mnie jest jeszcze zakapturzona postać. Nie powiem, trochę się bałam, zważając na moją przeszłość. Powiedziałam sobie raz się żyje i podeszłam do niego. Chwile rozmawialiśmy, potem zgaduję, że Liam do niego zadzwonił. Najlepsze jest to, że dopiero gdy wróciłam na arenę, zorientowałam się kim on naprawdę był. Zayn'em Malik'iem z One Direction.
- Czekaj, czyli poznał cię przed koncertem?

- Tak Harry. Wcześniej już to powiedziałam.
- Czyli ta dedykacja też była dla ciebie!
- Jeśli nie poznał innej Victorii, to tak. - chłopak w tej chwili wyglądał na zamyślonego.
- Wiesz co mnie dziwi?
- Nie...
- Że nie poznałaś Malik'a. No chyba wiesz o co mi chodzi. Nasze fanki mogły by to zrobić po głosie, tatuażu, a ty nic? Przecież rozmawialiście chwilę...
- Powiedzmy, że nie byłam mega wielką fanką, która zna wasz rozmiar buta i co lubicie jeść na śniadanie.
- To wszystko wyjaśnia, dlaczego nie rzuciłaś się na nas kiedy nas spotkałaś - mruknął Harry.
- Punkt, za spostrzegawczość.
- Ok, mów dalej. - powiedział na co lekko zachichotałam.
- Miałyśmy wejściówki na spotkanie z wami, tam wymieniliśmy się numerami. Spotkaliśmy się kilka razy. Całowaliśmy się. Teraz gdy o tym myślę, to stwierdzam, że to wszystko działo się strasznie szybko, przecież ja w ogóle go nie znałam, ale wtedy o tym nie myślałam. Może dlatego, że chciałam choć przez chwilę poczuć się kochana? Tak, czy siak to co piękne szybko się kończy. - zakończyłam swój monolog.
- Przez Perrie?
- Tak. Zapomniał mi powiedzieć o małym szczególe, którym była Perrie. - zaciągnęłam się ostatni raz nikotyną i wywaliłam, tak zwanego peta. - Wracamy? - zapytałam.
- Tak, jasne. - znów chodziliśmy jakimiś zawijasami po korytarzach, których nawet nie starałam się zapamiętać. Gdy w końcu dotarliśmy do stolika, usiedliśmy na swoich miejscach.
- Już wymieliliście się śliną, moje gołąbeczki? - zapytał Lou, a ja zakrztusiłam się sokiem, który właśnie piłam.
- A ty przypadkiem nie chcesz wiedzieć za dużo? - odparł Hazza w jego stronę, a ja w tym czasie próbowałam pozbyć się soku, który napłynął do mojego przewodu oddechowego.
- Ale ja nic nie robię - Tommo uniósł ręce w geście obronnym i powrócił do rozmowy z El. Postanowiłam coś w siebie wmusić, ponieważ znowu będzie gadka na temat jak to ja się odżywiam. Nałożyłam niewielką ilość sałatki na talerz i powoli zaczęłam jeść.
- Tylko się nie przejedz. - usłyszałam głos Horana. Spojrzałam na jego talerz, był wypełniony po brzegi różnymi potrawami. Westchnęłam cicho i wróciłam do poprzedniej czynności. Nie miałam za bardzo humoru na rozmowy, więc gdy skończyłam jeść swoją jakże wielką porcję, siedziałam bezczynnie wgapiając się w jeden punkt. Złapałam tak zwanego zawiasa. Siedziałam tak z jakieś dziesięć minut, ponieważ zrobiło mi się niedobrze, wiedziałam, że zaraz zwymiotuję. Szybko podniosłam wzrok i zatrzymałam go na blondynce. Chwyciłam ją za rękę i pociągnęłam za sobą do toalety.
- O co chodzi? - zapytała, gdy tylko weszłyśmy do toalety. Nadal nie mówiąc nic wbiegłam do pierwszej lepszej kabiny i zwróciłam moją kolację.
- O to chodzi.
- Weź nie gadaj, że w ciąży jesteś.
- No chyba ty.
- Przepraszam, ale stwierdzam, że po dzisiejszym wieczorze po tobie mogę się wszystkiego spodziewać. Skąd mam wiedzieć, czy gdzieś w Hiszpanii nie masz przystojnego męża i dwójki dzieci?
- Jesteś na mnie zła?
- A czy ja wyglądam jakbym była zła? - Tak.
- Przepraszam - mruknęłam spuszczając głowę. - Nie chciałam, aby to tak wyszło... - Nie miałaś innego wyjścia.
- Nie chodzi mi o to.
- A o co?
- No że możemy sobie ufać i mówić wszystko.
- Ale tak jest, po prostu bałam się tobie to powiedzieć - Tak! Jasne! Dobre kłamstwo zawsze spoko. Blondynka wzięła mnie w zwoje objęcia. Mówiłam już, że mam najlepszą przyjaciółkę na świecie?
- Dobra, było minęło. A teraz powiedz, jak całuję Harry! - niemalże pisnęła.
- Dobrze, całkiem dobrze - Ale nie tak jak Zayn. Prawda? Wyjdź z mojej głowy i daj sobie już spokój! Było, minęło.
- Ooo. Tak się cieszę! - krzyknęła i mnie przytuliła. Zrobiło mi się bardzo smutno. Muszę ją okłamywać, nie mam wyboru.
- Też się cieszę. - powiedziałam lecz bez takiego entuzjazmu, jak ona.
- Ej.. Co jest? - szlag.
- Źle się czuję. Dla przypomnienia to przed chwilą zwymiotowałam.
- Aaa... No tak. Chodź. - powiedziała i wyprowadziła mnie z kabiny. Przepłukałam usta wodą i wolnym krokiem ruszyłam za moją przyjaciółką.
- Nialler! Nie jedz tego. - powiedziała gdy znalazłyśmy się przy stoliku.
- Czemu? Jak chcesz to jest jeszcze...
- Nie chodzi o to. Vicky jadła tą sałatkę, a chwilę temu zwróciła ją do toalety. Więc dobrze ci radzę. - mina Niall'a bez cenna... - Nie jedz tego.
- Vic, wszystko w porządku? - podbiegł do mnie Harry. Albo tak się o mnie martwi, albo jest świetnym aktorem.
- Tak, jest ok.
- Słońce, przecież widzę, jesteś cała blada - odpowiedział. A jednak to drugie. Może wezmę od niego lekcję gry aktorstwa? 
- Hazz, na prawdę wszystko w porządku. - wypowiedziałam spokojnym głosem.
- Jedziemy do domu.
- Ale na serio nie trzeba...
- Tak właściwie to możemy już jechać. Ta impreza kończy się za pół godziny to nie ma co siedzieć - odparł Liam. Po 20 minutach drogi powrotnej byliśmy już na miejscu. Wszyscy w aucie prawie usypiali, tylko Lou gadał jak najęty, ale i tak nikt go nie słuchał. Przekroczywszy próg szybko ściągnęłam szpilki i udałam się do swojego pokoju. Czemu on jest na końcu korytarza? Ugh. Ja to mam zawsze szczęście. Obróciłam się za siebie. Reszta zniknęli w swoich pokojach. Zauważyłam, że drzwi do sypialni Zayn'a są otwarte. Bezszelestnie do nich podeszłam i zajrzałam do środka. Chłopak siedział przy oknie i rozmawiał przez telefon.

Wyglądał ślicznie. Ja pierdziele ogarnij się Vic! Osoba po drugiej stronie słuchawki widocznie powiedziała coś miłego, bo Zazza się uśmiechnął. Pierwszy raz tego wieczoru.- pomyślałam. Gdy miałam zamiar odchodzić, chłopak wypowiedział dwa słowa, na które moje nogi zmiękły, a w gardle powstała wielka gula.

- Kocham Cię...

Pokračovať v čítaní

You'll Also Like

14.8K 2.6K 17
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
23K 1.2K 44
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
31.3K 2.3K 110
Lavena i Lando od samego początku byli tylko przyjaciółmi. Ale i to się zawsze zmienia, prawda?
80K 2.7K 44
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...