*** Oczami Victorii ***
- Zzzz... z tym blondynem z trzeciej C. Może go kojarzysz, ma na imię Daniel. - skłamałam. Tak... Oszukałam swoją… najlepszą… przyjaciółke która traktuje mnie jak siostrę.Jak ja mogłam to zrobić...
- Nie, nie kojarzę go... Ale masz szczęście ze nie idziesz z Zayn'em. - poczułam lekkie ukłucie w okolicach żołądka.
- Czemu go tak nie lubisz? - zdziwiłam się
- Sama nie wiem. Ale dobrze, że się z nim nie spotykasz.
- Aha...
- Dobra, nie ważne, może być? - pokazała mi czarną… sukienkę z ćwiekami do kolan, którą… kupiła mi na siedemnaste urodziny.
- Idealna. - wzięłam ją… od niej i poszłam do łazienki. Zrobiłam czarne kreski, rzęsy podkreśliłam tuszem, a usta leciutko pomalowałam krwisto-czerwoną… szminką. Szybko przybrałam się i zeszłam na dół. Ubrałam srebrne szpilki i dostałam sms'a od mulata, że jest już na miejscu. Cud wyrobiłam się!
- Ja idę będę o 23. Pa. - wydarłam się. Zawsze jest szansa, że ktoś usłyszy. Wyszłam przed dom a on już tam czekał Ubrany był, w czarne, opinające rurki, biały t-shirt, a na nim kurtkę ze skóry. Na nogach miał, najzwyklejsze szare Vans'y.
- Hej kochanie. - powiedział‚ lekko muskają moje usta
- Chodźmy już stąd. - odparłam i szybko wsiadłam do samochodu, a Zayn poszedł w moje ślady
- Coś się stało? - zapytał zmartwiony i ruszył czarnym BMW.
- Nie.
- No przecież widzę. Mów, proszę. - nalegał.
- Nie chce o tym gadać.
- Coś nie tak z mamą? - na te słowa momentalnie zeszkliły mi się oczy. Zayn to chyba zauważył.
- Powiedziałem coś nie tak?
- Zayn, moja... moja mama nie żyje...- powiedziałam już przez łzy. Usłyszałam jak wychodzi z samochodu, tak na marginesie to kiedy my się zatrzymaliśmy? Otwiera drzwi po mojej stronie i kucając posyła mi spojrzenie pełne troski.
- Przepraszam. Nie wiedziałem. - odparł skruszony pochylając się w moją stronę i kciukiem otarł łzy, które pojedynczo spływały po moich policzkach.
- To nic za chwile mi przejdzie. - niech to... I cały makijaż szlak trafił.
- Nie martw się wszystko będzie dobrze. - Taa jasne wszyscy mi to mówią, a jak wychodzi? Lekko mówiąc do dupy... Zawsze tak było... I chyba zawsze tak będzie... Jednak, gdy te słowa wypłynęły z jego ust, byłam wstanie mu w to uwierzyć. Tworzyły niesamowitą melodię, której mogłabym słuchać dniami i nocami.
- Dziękuje. - powiedziałam dość cicho.
- Za co ?- widać było że się zdziwił.
- Za wszystko. Za to że tu jesteś, że mnie pociesz.. - nie dał mi skończyć, ponieważ delikatnie mnie pocałował. Zrobił to tak, jakbym pod jego dotykiem miała się rozpaść na tysiące, a nawet miliony kawałeczków. Nagle się ode mnie oderwał.
- Jedziemy?
- Jasne. - powiedziałam z lekko zauważalnym uśmiechem na twarzy.
YOU ARE READING
Little Things || Z.M.
FanfictionVictoria jakiś czas po śmierci matki nie jest w stanie dłużej mieszkać z ojcem, ucieka do Londynu, gdzie stara się rozpocząć nowe życie. Udaje jej się to, znajduje miłość, przyjaciół, dom. Jednak problemy wracają i są większe niż kiedykolwiek.