Rozdział 28

677 42 1
                                    

- Victorio, czy zostaniesz moją dziewczyną?

## Retrospekcja ##


- Muszę porozmawiać z Victorią. - powiedział loczek.
- To nie mogłeś poczekać, aż wrócimy ? - zapytałam zdziwiona. Co może być tak ważnego, aby jechać dwie godziny do Londynu ?
- Nie. Chodź wytłumaczę Ci - powiedział otwierając drzwi od auta. - Wrócimy potem do domu. Czekajcie na nas to wrócimy razem. - westchnęłam i weszłam do pojazdu. Widziałam jak chłopak rozmawia jeszcze z pozostałą trójką ( czyt. Zayn, Niall i Amy ), a po chwili siedział na miejscu kierowcy.
- Gdzie jedziemy ? - zapytałam, kiedy ruszył. Jeśli to jest jakiś żart, albo coś takiego to go zamorduje.
- Zobaczysz.
- A o co chodzi ? - zapytałam z nadzieją, że się dowiem.
- Sam chciałbym wiedzieć... - po kilku minutach byliśmy na miejscu. Skąd to wiem? Auto się zatrzymało. Nie chciałam czekać, aż Harry mi otworzy, bo chciałam się jak najszybciej dowiedzieć się o co chodzi, więc otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się duży budynek.
- Teraz możesz mi powiedzieć co jest grane? - zapytałam z nadzieją.
- Ok. Powiem ci to co wiem, a wiem prawie nic. 

## Koniec retrospekcji ##

- Tak. - odpowiedziałam. Mam nadzieję, że mój uśmiech wygląda na szczery.  Mieliśmy się pocałować, ale widziałam jak chłopak się waha, więc bez namysłu wpiłam się w jego usta. Od strony widowni doszły do nas odgłosy oklasków.  Muszę przyznać, że nieźle całuje, ale nie tak jak Z....Ugh.. Kiedy ja z tym skończę!? To jest chore i męczące. Gdy oderwaliśmy się od siebie, popatrzyłam po moich znajomych, na wszystkich twarzach malował się szok, ale nie na jednej, bo tam malowała się wściekłość i zazdrość. Tak dobrze myślicie to był Zayn. Szybko zeszliśmy ze sceny i udaliśmy się do naszego stolika. To była już ostatnia nagroda przyznawana tego wieczoru, więc teraz zaczynała się zabawa. Jak to się mówi... Party time!
- Czemu nam nic nie powiedzieliście wcześniej? - dopytywała Eleanor. - Przez was wyszliśmy na idiotów. - obydwoje nie wiedzieliśmy, co powiedzieć więc się nie odzywaliśmy, ale po chwili rozmowa popłynęła już luźno.
- Wiecie co? Nie mam ochoty dziś na zabawę, pojadę już do domu. - powiedział Zayn i wstał od stołu. Poczułam lekkie ukłucie w sercu. Dobrze wiedziałam, że jego wcześniejsze wyjście z imprezy jest spowodowane zamieszaniem w okół mnie i Harrego. Chciałabym mu powiedzieć całą prawdę, ale nie mogłam...
- Harry gdzie tu jest jakieś wyjście, żebym mogła zapalić? - szepnęłam. Nie chciałam, aby Am mnie usłyszała, bo od razu dostałabym kazanie na temat jak ja to sobie psuje zdrowie. Czasami mam tego serdecznie dosyć.
- Choć. - wziął mnie za rękę i gdzieś prowadził. Po chwili znaleźliśmy się na świeżym powietrzu, który wypełnił moje płuca. Już czuję, że ten okres będzie bardzo trudny. Ale nie wiedziałam, że aż tak. Szybko ze swojej torebki wyciągnęła paczkę papierosów i zapalniczkę. Chwyciłam jednego w palce i go odpaliłam. Już po chwili nikotyna zawładnęła moim ciałem. Jeśli ktoś myśli, że to nie pomaga to się grubo myli.
- Wszystko w porządku? - zapytał.
- Tak - Kogo ja okłamuje? Nastała cisza, ale nie ta niezręczna.
- Mogę cię o coś zapytać?
- Jasne.
- Co było między tobą i Zayn'em? Wiem, że to nie moja sprawa, ale widzę jak to cię dręczy. - po tych słowach znów zapadła cisza. Chłopach chyba myślał, że nic mu nie powiem, ale ja po prostu nie wiedziałam co... Bo to był temat, którego właściwie wolałam unikać.
- Poznałam go na koncercie... właściwie to przed koncertem. Poszłam zapalić, ale mądra ja zapomniałam zapalniczki. Rozejrzałam się i z przykrością stwierdziłam, że oprócz mnie jest jeszcze zakapturzona postać. Nie powiem, trochę się bałam, zważając na moją przeszłość. Powiedziałam sobie raz się żyje i podeszłam do niego. Chwile rozmawialiśmy, potem zgaduję, że Liam do niego zadzwonił. Najlepsze jest to, że dopiero gdy wróciłam na arenę, zorientowałam się kim on naprawdę był. Zayn'em Malik'iem z One Direction.
- Czekaj, czyli poznał cię przed koncertem?

Little Things || Z.M.Where stories live. Discover now