Rozdział 84

654 39 4
                                    

:)


*** Oczami Victorii ***

( Następnego dnia )


Obudziły mnie dokuczające promienie słońca, które padały wprost na moją twarz, delikatnie ją przy tym łaskocząc. Leniwie przewróciłam się na drugi bok, chcąc uciec przed rażącym mnie światłem i jednocześnie jęknęłam, ponieważ uświadomiłam sobie jak bardzo boli mnie głowa. Czułam jakby miała mi za chwilę pęknąć. Była jak tykająca bomba, której niewiele zostało do ostatecznego wybuchu. Po chwili bardzo niechętnie otworzyłam powieki, ponieważ ból stał się wręcz nieznośny, a światło słoneczne nie dawało mi żadnego spokoju. Było mi bardzo gorąco, więc prawdopodobnie lekkie rumieńce pojawiły się na moich policzkach, których tak bardzo nienawidziłam. Czułam, jak pojedyncze kropelki potu powoli spływały po moim czole, powodując przyklejenie pojedynczych kosmyków moich włosów do skóry. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym się aktualnie znajdowałam. Zdecydowanie to nie był "mój" pokój. Jednak nie to mnie najbardziej zdziwiło.

- Harry? - szepnęłam do chłopaka, który leżał na fotelu pośród białej pierzyny. Cała klatka piersiowa, która unosiła się w równomiernym tempie oraz zniewalające umięśnione ramiona, na których były widoczne przeróżne tatuaże były w pełni odkryte. Mogłam podziwiać górną część jego ciała w pełnej okazałości. Niesforne loczki chłopaka, które w niektórych miejscach opadały na jego twarz o oliwkowej cerze, wyglądały jak małe rozciągnięte sprężynki. Długie rzęsy układały się na górnej części jego policzków, które teraz pozbawione były uroczych dołeczków. Uwielbiałam je w nim najbardziej. To właśnie one sprawiały, że wyglądał jeszcze młodziej. W pewnym momencie brunet zerwał się tak gwałtownie, że swoim ruchem o mało nie przewrócił fotela.

- Co się dzieje? Gdzie ja jestem? - zapytał, po czym przetarł zaspaną buzię, swoimi rękami o bardzo długich i chudych palcach, na których znajdowały się złote sygnety zapewne z wczorajszego wieczoru. Krzyżyk dość dużych rozmiarów, który zawieszony miał na szyi, pomału i w równomiernym tempie kołysał się w powietrzu. Jego mięśnie w ciągu sekundy się delikatnie napięły, dzięki czemu zauważyłam, że już się troszeczkę rozbudził. W momencie jego oczy zaczęły przeszukiwać całe pomieszczenie, zapewne w celu przypomnienia sobie, jak się tutaj znalazł, aż natknął się na moją twarz. Doznałam wrażenia, jakby kolor jego szmaragdowych tęczówek się zmienił, a źrenice się minimalnie powiększyły. Rysy jego twarzy na mój widok jeszcze bardziej złagodniały, jakby chciał być jeszcze bardziej delikatny w stosunku do mnie. Szybko wstał ze swojego miejsca spania, po czym podszedł do łóżka, na którym już siedziałam. Delikatnie chwycił moje dłonie w swoje. Złączyłam brwi, zdziwiona jego zachowaniem jak i jego obecnością. - Jak się czujesz? Wszystko dobrze? - zapytał niezwykle zachrypniętym głosem, który pewnie posiada tylko o poranku. Opuszkami palców bardzo delikatnie zaczął gładzić moje knykcie. W skupieniu oczekiwał na moją odpowiedź jakby bał się dosłownie najgorszego. Tylko dlaczego? Przestrzeń między nami wypełniały nasze nierównomierne oddechy, które tworzyły pewną melodię. To wszystko było dla mnie kompletnie niezrozumiałe.

- Czemu mam się źle czuć, Hazz? Boli mnie tylko głowa, ale to pewnie po tym, że troszeczkę wypiłam. Czy coś się stało zeszłej nocy o czym nie wiem, albo nie pamiętam? Tylko proszę cię, bądź ze mną w pełni szczery. - zapytałam podejrzliwie, na co lekko odwrócił swoją głowę, po czym puszczając moją dłoń, podrapał się po karku. Jego usta złączyły się w cienką linię, a linia szczęki stała się bardziej widoczna. Co się stało na urodzinach Harry'ego? Ostatnie co bardzo dobrze pamiętam to to, że tańczyłam z Styles'em. Następnie czarna dziura, a później... Czekoladowe tęczówki Zayn'a. Czemu pamiętam jego? Czemu pamiętam właśnie Zayn' a?! Czy ja coś zrobiłam? - Harry? Czy ja zrobiłam coś głupiego? Czy ktoś dowiedział się czegoś o czym nie powinien wiedzieć? - zapytałam wymijająco, a akcja mojego serca mimowolnie przyspieszyła. Nie patrzył się na mnie. Robił to, bo nie chciał mi udzielić odpowiedzi. Albo bał się tego zrobić. Czy alkohol działa na mnie tak źle, że pod jego wpływem jestem wstanie mówić o rzeczach, o których wie tylko garstka osób? Uniosłam swoją rękę, po czym dotknęłam nią gorącego policzka bruneta, zmuszając go tym samym, aby spojrzał mi prosto w oczy. To nie były te tęczówki. To nie był ten szmaragdowy odcień. Nie tańczyły w nich malutkie iskierki, które odejmowały mu lat. Teraz były przymglone, takie nieswoje. Mój wzrok zjechał na jego wargi, które zaraz miały wypowiedzieć słowo, a może zdanie. Zdanie, które może zaważyć dosłownie o wszystkim.

Little Things || Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz