Drakonis Severus (bxb)

By aspoleczny_gnom

175K 17.3K 5.2K

Mieszkańcy jednego z wielu Podgórz już od wieków wpatrują się w lśniący białym śniegiem szczyt. Kiedy podróżn... More

Zlecenie
Kielich
Złodziej
Wola
Bransoleta
Para
Cierpliwość
Kolacja
Znajomości
Krew
Alarm
Rutyna
Nauka
Koszula
Szkło
Kłamca
Rozkaz
Gwiazdy
Obraz
Wybaczenie
Głos
Nuda
Kryształ
Niepamięć
Historia
Wino
Zabawa
Chmury
Śmiech
Skandal
Sprawiedliwość
Zguba
Wyjście
Sadza
Lalka
Dusza
Gniew
Walka
Ostateczność
EPILOG
Dodatek: Stare sprawy
Dodatek: Gniazdo
Dodatek: Gniazdo II

Czułości

3.6K 379 92
By aspoleczny_gnom

- A-Adan? Co ty robisz? - zapytałem, od razu chcąc się odsunąć, jednak było to trudniejsze niż myślałem. Wino zdawało mi się być czymś, raczej osłabia, ale mężczyzna najwyraźniej miał o tym inne zdanie, tak samo jego niedźwiedzi uścisk. 

Niepokojąco się zrobiło, gdy nagle ciepły marmur przestał spłaszczać mi pośladki, a zaczęły robić to nienaturalnie gorące, męskie dłonie. Niestety, ręcznik nie był na tyle duży, by zakryć to i owo, zwłaszcza w takiej sytuacji. Starałem się wywinąć, ale zaowocowało to tylko średnio przyjemnym dla mojej dumy, co innego dla ciała, otarciem się kroczem o jego brzuch. No nie!

- Puszczaj mnie zboku! Jestem nagi, a to, co masz w rękach to mój tyłek! - zasyczałem mu prosto do ucha, bo trzymał mnie w takiej pozycji, że nie miałem szansy zrobić tego gdzie indziej. Mężczyzna zrobił zmieszaną minę, więc jakiś optymistyczny głosik w moim serduszku zaczął mieć nadzieję, że może wielki, napalony czarownik się opanował. 

Rzeczywistość jak zwykle skończyła z flakami optymizmu na podeszwie. 

Nie dość, że mnie nie puścił, o przeprosinach i wstydliwej autorefleksji nie wspomnę, to zaczął ni stąd, ni z owąd uciskać moje pośladki w przyjemny, nie zbyt mocny sposób, jakby je masował. Miał przy tym tak skupiony wyraz twarzy. Nie miałem pojęcia o co mu chodzi, aż wypalił.

- Faktycznie. To chyba twoja pupa. - no ja tego geniusza utłukę. Zrobiłem się czerwony, i niewiele myśląc przywaliłem mu w ten głupi łeb, aż rozum zastukał o ścianki. Przynajmniej jedną rękę przeorganizował do zajęcia się swoją pustą łepetyną. Patrzył na mnie z szokiem i wyrzutem. - A to za co? - nawet się nie obejrzał, a znowu jęknął z bólu, gdy moja ręka z impetem cmoknęła jego potylicę. Głowa idioty poleciała do przodu, czołem oparł się o moje ramię. Pozwoliłem mu już na to, głownie dlatego, że walenie tak twardej czaszki nie należało do prostych i przyjemnych, więc też musiałem dać mojej ręce odpocząć. - Ała... za co to? 

Zacisnąłem zęby. 

- To drugie było za głupie pytanie, to pierwsze za łapanie mnie gdzie nie trzeba, a to trzecie z to samo co drugie.

- Trzecie? - zapytał, i od razu znowu oberwał. Odniosło to oczekiwany skutek, puścił mnie, ale nie w popłochu, tylko porządnie, grzecznie ułożył mnie na stare miejsce. Pocierał swój kark i tył czaszki. Oby jego to bolało bardziej niż moją dłoń, bo inaczej to będzie wybitnie niesprawiedliwe. Wreszcie wolny odsunąłem się od niego zapobiegawczo, co wprawiło go w nieukrywane, pewnie przez alkohol, zakłopotanie. - Przepraszam, chyba się trochę zapędziłem... Jestem głupkiem... - przerwał, pewnie oczekując zaprzeczenia. Takiego wała, chętnie posłucham jak po sobie jedzie. Sama słodycz dla moich uszu. Założyłem ręce na piersi, kiedy poprzestał na tylko jednym wyzwisku wobec samego siebie. Czułem się tym niezaspokojony. 

- Kontynuuj. - poleciłem mu dodatkowo gestem ręki. - Znasz wiele słów. Pochwal się nimi troszkę. - minę miałem niewzruszoną, ale mimo początkowego stresu i strachu tą całą sytuacją, teraz ledwo powstrzymywałem uśmiech. Adan westchnął, splótł palce obu dłoni i wbił wzrok w ich plątaninę. 

- To... jestem idiotą? - powiedział niepewnie, a ja kiwnąłem głową z uznaniem, i przysunąłem się do niego troszkę. Na ten widok kącik jego ust drgnął lekko ku górze. - Debilem, bałwanem, pacanem, baranem, bezmyślnym ssakiem, bezmózgą ropuchą, niemiłym głazem, wrednym płazem, i... - mój śmiech uniemożliwił mu dalszy pokaz kreatywności. Nie mogłem przestać się śmiać, i to szczerze, a to nie jest częste jak się można domyślić. Właściwie nie pamiętałem bym się śmiał tak czysto, nie z cudzego nieszczęścia. Miłe uczucie, takie ciepłe. Dołączył do mnie niższy, bardziej tłumiony śmiech mężczyzny, przy którym ja brzmiałem jak rechoczący chochlik. 

Chwilę mu zajęło uspokojenie się. Aż otarłem łezkę spod oka. Jeszcze cicho parskając, rozchlapywałem wodę na boki nogą. Gdy podniosłem wzrok, zauważyłem, że podczas tej chwilowej ciszy Adan wpatruje się we mnie z łagodnym uśmiechem. 

- Pięknie się śmiejesz. - przyznał od razu gdy na chwilę skrzyżowałem z nim spojrzenia. Na ten komplement miałem ochotę przerwać kontakt wzrokowy, ale uznałem, iż już mi wystarczy zachowywani się jak spłoszona panienka. Nie byłem nią w końcu, nie ważne jaką posturą obdarowała mnie natura. 

- Śmiałem się z ciebie, idioto. - pchnąłem jego czoło jednym palcem. - Głupota jest przezabawna. - westchnąłem z wyższością. Niespodziewanie miedzianooki zanurzył się w wodzie po szyję, po czym podpłynął do mnie, a brodę oparł o moje kolano, wystające z wody. Patrzył na mnie z dołu, a jego dziwne, pionowe źrenice przywodziły mi na myśl głodnego kota spragnionego pieszczot przypadkowych przechodniów. Takiego kota, który mimo ciągłego kopania, rzucających w niego kamieniami gówniarzy, i ogólnie parszywej egzystencji wśród ludzi wciąż do nich lgnie. Wszystko przez jedną osobę na setki, która podzieli się z nim jedzeniem, i pogłaszcze po głowie. Wszystko dzięki osobom takim jak ja. 

Chyba Adan naprawdę bardzo mi go przypominał, bo nim się obejrzałem, moja dłoń leżała na jego głowie, i zaczesywała jego pociemniałe od wody włosy do tyłu. Wydawał się jednocześnie zdziwiony, i niesamowicie zadowolony tym gestem. Ja nie mniej. Przecież... Dokładnie parę godzin temu dostałem jasny dowód na to, że jest złym człowiekiem. Powiedziała mi to moja rzekoma siostra... Nawet jeśli kłamała o naszym pokrewieństwie, to jednak ktoś ją uwięził. Też bym kłamał gdyby ktoś mnie zamknął... To musiał być on, prawda? Ten miły, opiekuńczy aż do porzygu facet, który teraz ociera się łbem o moje uda, jeszcze bardziej upodabniając się do kota. 

Wątpliwości krążyły mi w głowie, nie mogłem się skupić, co dało Adanowi więcej wolności w pieszczotach. O wiele za dużo wolności, jak pomyślałem w pierwszym momencie. 

Ni stąd, ni zowąd poczułem delikatne muśnięcie na udzie, konkretnie na jego wewnętrznej części, bardzo blisko kolana, do którego nie sięgał ręcznik. Spojrzałem na mężczyznę z szokiem. Chciałem się natychmiast wycofać, no bo co to miało być!? Uścisk przy tym to była pierdoła! Ten gest był już wybitnie nie odpowiedni dla zachowań między dwoma mężczyznami, nawet jeśli ja byłem nimi bardziej zainteresowany niż płcią przeciwną. To nie usprawiedliwiało go ani trochę! 

- A-Adan! C-co ty... - spojrzałem mu w oczy. Były trochę nieobecne, ale nie zamglone. Błyszczały pięknie jakimś uczuciem którego nie byłem w stanie nazwać, bo pierwszy raz się z nim spotkałem. Uśmiechnął się do mnie głupawo, na co moje serce przystanęło na chwilę, jednocześnie rozczulone, i przerażone jak jasna cholera. Głupi ludzie są tym co doprowadza świat do końca, a przede mną klęczał bardzo konkretnie ogłupiony mężczyzna, większy i silniejszy ode mnie. Nagle zaczął się unosić, górować nade mną, i cały czas się szczerzył. 

- Jesteś czerwony, Lyiar... - zamruczał tonem, który może gdyby nie był tak chwiejny, to mógłby być uznany za bardzo ponętny. Odruchowo zacząłem się zniżać, coraz bardziej zbliżając się do pozycji leżącej. W końcu pod plecami poczułem delikatny chłód nagrzanego kamienia. Adan już opierał się na rękach po bokach mojej głowy. Były zgięte w łokciach, więc nasze twarze były naprawdę blisko siebie. - Jest ci za gorąco? Upiłeś się, Lyiar? Jesteś taki malutki... Pewnie już się upiłeś tym łyczkiem. - mamrotał. Cały czas miał zmrużone oczy. Błyskała w nich wesołość. 

- Jesteś już zbyt pijany, ogarnij się jełopie. - starałem się zachować chociaż zimny ton. Przynajmniej to musiałem utrzymać. Nie mogłem się przecież roztapiać w całości. 

- Huh? Bzdura! Ja? Pijany? Bzdura! - przedłużył to słowo. Bardzo po pijacku. Był jednocześnie zabawny, a z drugiej strony okropnie obawiałem się tego co może odpierdolić. Ja też miałem w głowie mętlik, głównie dlatego nie byłem w stanie go odepchnąć do tej pory. Nagle jego wzrok, po tym jak zeskanował moje ciało z krępującymi szczegółami, spadł na dzbanek, który nada stał obok mnie, na wysokości mojego biodra. - A może to ty jesteś za trzeźwy? - uśmiechnął się do mnie psotnie, na co ja otworzyłem szeroko oczy.

- C-co ty kombinujesz? - zapytałem, niby rozbawiony, a nie przerażony tym wszystkim, podczas gdy on sięgnął po naczynie, i przyłożył je swoich ust. Nie rozumiałem. Chciał się już naprawdę doprowadzić do tego stanu w którym będzie tylko leżał i rzygał? Może to dla mnie lepiej...

- Ty też powinieneś się napić. Tylko mi dolewałeś. - stwierdził nagle cwanie. Zamruczał z zadowoleniem. Myślałem, że nie zauważy... Szok, nawet jeśli mały, przez kilka sekund mnie ogłupił. Wystarczyło to Adanowi na wykonanie swojego planu. Niespodziewanie przywarł ustami do tych moich. Pisnąłem, i od razu wykorzystałem ręce, ułożone na jego szerokiej piersi. Starałem się go odepchnąć, jednocześnie wijąc się pod nim desperacko, ale nic nie działało. On był spokojny, nieugięty. Rozchyliłem swoje usta w szoku, i wtedy zrozumiałem. Pomógł mu w tym smak wina na języku. To nie był smak jaki czułem bo został na wargach Adana. Wino wpływało do mojej buzi. Podał mi je przez pocałunek! A to kurw! Co jeszcze gorsze, jego jedno napełnienie ust było dla mnie kilkoma sporymi łykami!

Czerwona ciecz popłynęła mi po brodzie, ale szarlatan nie odsunął się póki wszystkiego nie przełknąłem, nawet nie zwracając uwagi na moje dyszenie i wizganie nosem.

W końcu jednak musiał to zrobić. Bez słowa korzystałem z dostępu do powietrza. Byłem czerwony, już nie mogłem mieć pewności od czego. Może od wszystkiego. Patrzyłem na niego zamglonym wzrokiem. Trudno mi było nawet wyrazić nim wielki wyrzut jaki do niego miałem. Tymczasem on znowu napełnił złapał za dzbanek.

- Jak to ująłeś... "pij aż wino się skończy"? - uśmiechnął się psotnie. Chciałem natychmiast wstać, przestraszony jego zamiarami, nawet jeśli mojej coraz bardziej upitej dupie wydawały się dziecinną zabawą. Ja nie mogłem się upić! Miałem zbyt wiele sekretów... Ale mężczyzna nie miał zamiaru mi na to pozwolić. Przycisnął mnie do podłogi, ponownie z policzkami napełnionymi płynem, który wcześniej był moją bronią. Teraz stawał się zgubą, dudniąc w mojej głowie, zmuszając mnie do odwzajemniania uśmiechu, i myśli typu "to całkiem przyjemne".

Jęknąłem, i zamknąłem oczy, gdy znów wpił się w moje wargi.


Walentynkowo, hah. Chłopcy razem się upijają. Co z tego wyniknie to lepiej nie myśleć. Wrzucam teraz, choć powinnam wczoraj, ale po prostu... Moje życie wczoraj troszkę się poprawiło? Oczywiście dlatego że zrobiłam coś bardzo odważnego, przełamałam się, i teraz jestem wolna. Jestem z siebie cholernie dumna. To były najlepsze walentynki. Obawiam się że może być sporo błędów, bo pisałam na telefonie, ale sprawdzam i sprawdzam, no i nic! A ja sobie nie ufam!


Continue Reading

You'll Also Like

179K 11.1K 106
Chłopak kulił się w swojej celi, nie miał imienia, przynajmniej już nie. Kiedyś jego ojciec wołał go nim, jednak minęły lata od kiedy ostatni raz je...
4.3K 424 31
Kiedy jej mama znika, trzyletnia Lotilucia natrafia na magiczny herb, który przenosi ją do posiadłości rodu Frodium, jednej z najpotężniejszych rodzi...
48.5K 2.7K 103
Inny tytuł; Baby Empress Dziecko z przepowiedni rodzi się, by zbawić świat. „Muszę się ożenić, żeby ratować ludzi...? Zawrę małżeństwo!" Cesarz jest...
429K 19.9K 198
To jest opowieść o. pewnej dziewczynie z białymi włosami i fioletowe oczy to Leslie Sperado. I mieszka z rodziną Sperado,którzy mają posiadającą taje...