Czułości

3.6K 379 92
                                    

- A-Adan? Co ty robisz? - zapytałem, od razu chcąc się odsunąć, jednak było to trudniejsze niż myślałem. Wino zdawało mi się być czymś, raczej osłabia, ale mężczyzna najwyraźniej miał o tym inne zdanie, tak samo jego niedźwiedzi uścisk. 

Niepokojąco się zrobiło, gdy nagle ciepły marmur przestał spłaszczać mi pośladki, a zaczęły robić to nienaturalnie gorące, męskie dłonie. Niestety, ręcznik nie był na tyle duży, by zakryć to i owo, zwłaszcza w takiej sytuacji. Starałem się wywinąć, ale zaowocowało to tylko średnio przyjemnym dla mojej dumy, co innego dla ciała, otarciem się kroczem o jego brzuch. No nie!

- Puszczaj mnie zboku! Jestem nagi, a to, co masz w rękach to mój tyłek! - zasyczałem mu prosto do ucha, bo trzymał mnie w takiej pozycji, że nie miałem szansy zrobić tego gdzie indziej. Mężczyzna zrobił zmieszaną minę, więc jakiś optymistyczny głosik w moim serduszku zaczął mieć nadzieję, że może wielki, napalony czarownik się opanował. 

Rzeczywistość jak zwykle skończyła z flakami optymizmu na podeszwie. 

Nie dość, że mnie nie puścił, o przeprosinach i wstydliwej autorefleksji nie wspomnę, to zaczął ni stąd, ni z owąd uciskać moje pośladki w przyjemny, nie zbyt mocny sposób, jakby je masował. Miał przy tym tak skupiony wyraz twarzy. Nie miałem pojęcia o co mu chodzi, aż wypalił.

- Faktycznie. To chyba twoja pupa. - no ja tego geniusza utłukę. Zrobiłem się czerwony, i niewiele myśląc przywaliłem mu w ten głupi łeb, aż rozum zastukał o ścianki. Przynajmniej jedną rękę przeorganizował do zajęcia się swoją pustą łepetyną. Patrzył na mnie z szokiem i wyrzutem. - A to za co? - nawet się nie obejrzał, a znowu jęknął z bólu, gdy moja ręka z impetem cmoknęła jego potylicę. Głowa idioty poleciała do przodu, czołem oparł się o moje ramię. Pozwoliłem mu już na to, głownie dlatego, że walenie tak twardej czaszki nie należało do prostych i przyjemnych, więc też musiałem dać mojej ręce odpocząć. - Ała... za co to? 

Zacisnąłem zęby. 

- To drugie było za głupie pytanie, to pierwsze za łapanie mnie gdzie nie trzeba, a to trzecie z to samo co drugie.

- Trzecie? - zapytał, i od razu znowu oberwał. Odniosło to oczekiwany skutek, puścił mnie, ale nie w popłochu, tylko porządnie, grzecznie ułożył mnie na stare miejsce. Pocierał swój kark i tył czaszki. Oby jego to bolało bardziej niż moją dłoń, bo inaczej to będzie wybitnie niesprawiedliwe. Wreszcie wolny odsunąłem się od niego zapobiegawczo, co wprawiło go w nieukrywane, pewnie przez alkohol, zakłopotanie. - Przepraszam, chyba się trochę zapędziłem... Jestem głupkiem... - przerwał, pewnie oczekując zaprzeczenia. Takiego wała, chętnie posłucham jak po sobie jedzie. Sama słodycz dla moich uszu. Założyłem ręce na piersi, kiedy poprzestał na tylko jednym wyzwisku wobec samego siebie. Czułem się tym niezaspokojony. 

- Kontynuuj. - poleciłem mu dodatkowo gestem ręki. - Znasz wiele słów. Pochwal się nimi troszkę. - minę miałem niewzruszoną, ale mimo początkowego stresu i strachu tą całą sytuacją, teraz ledwo powstrzymywałem uśmiech. Adan westchnął, splótł palce obu dłoni i wbił wzrok w ich plątaninę. 

- To... jestem idiotą? - powiedział niepewnie, a ja kiwnąłem głową z uznaniem, i przysunąłem się do niego troszkę. Na ten widok kącik jego ust drgnął lekko ku górze. - Debilem, bałwanem, pacanem, baranem, bezmyślnym ssakiem, bezmózgą ropuchą, niemiłym głazem, wrednym płazem, i... - mój śmiech uniemożliwił mu dalszy pokaz kreatywności. Nie mogłem przestać się śmiać, i to szczerze, a to nie jest częste jak się można domyślić. Właściwie nie pamiętałem bym się śmiał tak czysto, nie z cudzego nieszczęścia. Miłe uczucie, takie ciepłe. Dołączył do mnie niższy, bardziej tłumiony śmiech mężczyzny, przy którym ja brzmiałem jak rechoczący chochlik. 

Drakonis Severus (bxb)Where stories live. Discover now