Nate stanął za mną.
Odwróciłam głowę i spojrzałam mu w oczy.
On tylko się uśmiechnął, co dodało mi trochę otuchy. Przestałam mieć wątpliwości.
Byłam pewna, że robię dobrze.
Tylko tak mogliśmy zacząć normalnie żyć.
- A więc o co tu tak naprawdę chodzi...? - kobieta domagała się jakichś szczegółów.
- Nie chcemy się już dłużej ukrywać.
- Z czym? - nie wiedziała, o czym mówię.
- To nie do końca są wilki...
Nikt nie miał pojęcia, o co mi chodziło i co za chwilę mam zamiar im wyjawić.
- Lindsey - odwróciłam się i spojrzałam na wilczycę.
Doskonale wiedziała, co ma zrobić.
Wolnym krokiem ruszyła w stronę chatki. Widok zbliżającej się wielkiej bestii przeraziła trochę całe zgromadzenie. Jednak ona nie miała zamiaru zrobić im krzywdy.
Chwilę trwaliśmy tak w bezruchu czekając na właściwy moment.
Po nie więcej, niż pół minuty - z chatki wyszła Lindsey. A jedyne, co się nie zmieniło to jej niepowtarzalny kolor włosów. Ta intensywna rudość dała wszystkim trochę do myślenia, bo przed chwilą identycznego koloru był sam wilk.
Znowu popatrzyłam na watahę.
Kilkoro z nich zrobiło to samo, co Lindsey.
Wydawało się, że powoli zaczynając łączyć ze sobą te niespotykane fakty.
- Nie, nie przewidzieliście się. Potrafimy zmieniać postać. Z człowieka w wilka i z wilka w człowieka. Ludzie uporczywie próbowali wyprzeć nas z pamięci, jednocześnie wykluczając ze społeczeństwa. Ale my na to nie pozwolimy. Chcemy to zmienić - opowiedziałam. - To nie jest legenda. Wilkołaki istnieją.