Inne Oblicze. Jeff the Killer.

By xxZjawaxx

49.2K 2.7K 3.4K

Życie 16 latki ma swoje dobre i złe strony, tak jak każdy człowiek. Tylko od otoczenia zależy którą stronę po... More

†1†
†2†
†3†
†4†
†5†
†6†
†7†
†8†
†9†
†11†
†12†
†13†
†14†
†15†
†16†
†17†
†18†
†19†
†20†
†21†
†22†
†23†
†24†
†25†
†26†
†27†
†28†
†29†
†30†
†31†
†32†
†33†
†34†

†10†

1.4K 83 68
By xxZjawaxx


- Pokaż! - Chłopak poderwał się w górę. Stanął przedemną i pochylił się do przodu przez co ja byłam zmuszona pochylić się do tyłu. - Chcę wiedzieć co o mnie tam piszą! Co o mnie myślałaś!

- Uspokój się! - Krzyknęłam wstając i popychajac czarnowłosego. Zrobił dwa kroki do tyłu i spojrzał na mnie groźnie. - Pokaże Ci... Ale ty najpierw musisz odpowiedzieć na moje pytania!

Brunet zawachał się chwilę po czym pokiwał głową na tak.

- Pierwsze pytanie. - Wyciągnęłam jedną rękę lekko przed swój nos i wyprostowałam palca wskazującego. - Byłeś kiedykolwiek na badaniach psychicznych.

- Co to za pytanie. - Chłopak spojrzał na mnie dziwnie ale kiedy zauważył że mówię poważnie pokiwał głową. - Nie... Jakoś nigdy nie było powodu. - Zaśmiał się cicho i nisko.

Zauważyłam jak nerwowo zaczyna bawić się swoimi troczkami od bluzy.

Ukrywa coś.

- Mów prawdę. - Włożyłam ręce do kieszeni bluzy patrzyłam na jego ruchy które wciąż bardzo mnie niepokoiły. Jak się okazało, słusznie.

Nagle ręce zaczęły mu się trząść.

Cały czas uważnie go obserwowałam. Jeśli naprawdę jest chory, to nie jest zagrożeniem tylko dla mnie ale i dla samego siebie.

Nerwowo patrzył to na mnie, to na swoje ręce. W pewnym momencie złapał się za głowę i zacisnął palce na włosach.

Teraz cały się trząsł.

- Nie potrzebuję żadnego psychiatry! - Wrzasnął nagle lekko się kuląc. - Nic mi nie jest.

- Ja nic nie mówię. - Nerwowo cofnęłam się do tyłu. - Do żadnego psychiatry nie pójdziesz.

Spojrzał na mnie morderczym wzrokiem. Tak jak na swoją ofiarę.

Widziałam jak spina mięśnie i lekko ugina nogi.

W ostatniej chwili odskoczyłam na bok unikając ataku czarnowłosego.

- Co Ty!? - Odwróciłam się i zostałam brutalnie popchnęła w tył. Zrobiłam dwa kroki i poleciałam do tyłu upadając na plecy.

Szybko pomasowałam bolące miejsce i cofnęłam głowę unikając ręki czarnowłosego, która próbowała złapać mnie za włosy.

Zebrałam się w sobie i podkuliłam nogi. Kiedy chłopak zrobił krok w moją stronę kopnęłam go z całej siły w brzuch, celując w ranę postrzałową na boku.

Trafiłam idealnie.

Brunet zgiął się w pół, łapiąc za miejsce w które oberwał. Nie czekałam. Złapałam za fotel który stał obok i z jego pomocą wstałam. Kiedy byłam już w pozycji pionowej puściłam się biegiem w stronę mojego pokoju.

Wbiegłam do pomieszczenia i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Przekręciłam klucz i odskoczyłam, kiedy usłyszałam porządny huk tuż przed moim nosem.

Stanęłam może dwa metry od wejścia z mocno bijącym sercem. Nogi mi drżały. Pierwszy raz w życiu, naprawdę się bałam.

Wcześniej myślałam że nic nie jest w stanie mnie przestraszyć. Horror, pająk, klaun, krew, flaki, trupy... Nic. Ale teraz. Pierwszy raz w życiu bałam się o swoje życie. Pierwszy raz miałam okazję poczuć na własnej skórze co to znaczy strach. Strach przed śmiercią.

Często śmieje się z ludzi którzy w filmach trzęsą się ze strachu przed potworem, czy demonem. Ich miny, to jak zabawnie się poruszają, krzyczą... To wszystko jest wtedy takie zabawne.

Jednak jeśli odczuje się to na własnej skórze, to nie jest to już takie zabawne.

Podskoczyłam, kiedy znowu do moich uszu dobiegł głośny huk. Ktoś za drzwiami mocno w nie walił, a ja wiedziałam kto.

- Wyłaź stamtąd! - W domu rozbrzmiał donośny głos czarnowłosego.

Cofnęłam się o kolejne dwa metry i oparłam się rękoma o parapet. Odwróciłam głowę do tyłu czując zimne szkło na plecach.

Przymknęłam oczy myśląc o moim najbliższym wyjściu które znajdowało się tuż za mną.

Wzięłam głęboki wdech i odwróciłam się szybko. Nerwowo zaczęłam otwierać okno. Kiedy było już otwarte hałasy ucichły A zastąpiły je szmery dochodzące od strony zamka.

Przed oczami stanął mi obraz czarnowłosego który otwierał okno na parterze. Drzwi do pokoju to pewnie dla niego żaden problem.

Czując przypływ adrenaliny wyskoczyłam przez okno, ledwo łapiąc się gałęzi. Zawisnęłam w powietrzu.

Poczułam w tym samym momencie piekący ból, który dochodził od mojej dłoni na której znajdował się bandaż. Zacisnęłam zęby i zeskoczyłam na gałąź niżej. Potem jeszcze niżej, a na trawie stanęłam w tym samym momencie w którym usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.

Nie patrząc do góry puściłam się biegiem w stronę ulicy. Szybko i zgrabnie przeskoczyłam przez płot i dając z siebie wszystko zaczęłam biec przed siebie, w stronę miasta.

W pośpiechu włożyłam rękę do kieszeni moich spodenek od piżamy i wymacałam telefon który jakimś cudem cały czas tam był.

Kiedy wbiegłam do parku zdałam sobie sprawę jak wyglądam.

Czarna, zbyt duża, luźna koszulka, czarne krótkie, sportowe spodenki i bose nogi. Dopiero teraz poczułam też ból spowodowany powbijanymi w stopy kamyczkami.

Zaczesałam roztrzepane włosy do tyłu i rozejrzałam się łapiąc oddech. Nikogo nie było. W sumie, niedziela, 13:30. Większość jest w domu i gotuję obiad albo wyleguje się w ogrodzie.

Na moje szczęście.

Drżącą ręką wystukałam numer do Alexa.

Jedynej osoby do której mogłam się w takiej sytuacji zwrócić...

                              ~~~

- Matko boska! Co ci się stało!? - Usłyszałam głos blondyna. Podniosłam na niego zmarnowany wzrok i westchnęłam ciężko.

Stanęłam na chwilę przed jego drzwiami do mieszkania czując lekki niepokój.

Co jeśli zacznie się o coś wypytywać?

Walić to.

Pomału przekroczyłam drzwi do jego mieszkania.

Alex mieszkał w jednym w niewielu bloków w tym mieście. W sumie 80 procent budynków stanowiły domki, jedno lub wielorodzinne. Były tu chyba tylko trzy osiedla na których były jakiekolwiek bloki.

Jego mieszkanie miało jedną dość sporą kuchnię, ładną i przestronną łazienkę oraz dwa dość duże pokoje, salon i sypialnię, oraz korytarz.

Ładne jasne meble i szarawe odcienie ścian były przyjazne dla oczu i powodowały że pokoje wydawały się jeszce większe. Lubiłam ten wystrój, może dlatego że w moim domu było podobnie.

- Co się stało? - Chłopak zamknął za mną drzwi i zaprowadził mnie do salonu.

- Taka mała sprzeczka... Z bratem. - Mruknęłam.

Blondyn pokiwał głową łapiąc moje kłamstwo.

Znał mojego brata i wiedział że jest trochę wybuchowy. Na szczęście nie pytał kiedy, ani dlaczego przyjechał.

- Chcesz coś do picia? - Usiadł koło mnie i popatrzył na mój ubiór. - Może dam ci coś do ubrania.

Pokiwałam głową na tak.

Nieczęsto zgadzałam się na pomoc jednak tym razem nie miałam nic przeciwko temu. Nawet trochę cieszyłam się że to on zaproponował pomoc i nie musiałam się sama o to prosić.

- Nie poznaję Cię ostatnio. - Mruknął wchodząc do swojej sypialni. Po chwili wyszedł z pomieszczenia z ubraniami na ręce. - Jesteś trochę mniej wredna.

- Przeszkadza Ci to. - Mruknęłam lodowatym tonem. Nie powiem, zdziwiłam się. Dawno mój głos tak nie brzmiał.

- No coś Ty. - Uśmiechnął się szeroko. - Lubię kiedy jesteś milsza.

Wzruszyłam ramionami i wzięłam od niego ubrania. Minęłam go i weszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi ni klucz i spojrzałam na ubrania które mi dał, a konkretniej na koszulkę. Widział pewnie że moje spodenki wyglądają całkiem dobrze.

Przebrałam szybko górną część garderoby i podziękowałam sobie w duchu że poprzedniej nocy założyłam stanik do snu. Może to z powodu spania z czarnowłosym, chciałam mieć pewność że nie będzie mnie zbytnio dotykał przez sen i załatwiłam sobie dodatkową obronę. Tak czy siak, nie pożałowałam tej męczącej nocy.

Zwinęłam swoją koszulkę i wyszłam z pomieszczenia. W salonie tak jak wcześniej siedział blondyn. Przeglądał jakieś programy telewizyjne ale kiedy tylko mnie zobaczył odłożył pilota i wstał.

- Co chcesz teraz zrobić? - Popatrzył na mnie pytająco.

- Na którą masz jutro do pracy? - Rzuciłam mój ciuch na fotel. - Jeśli ci to nie przeszkadza, chciałbym zostać na noc.

Widziałam jak oczy blondyna otwierają się szeroko.

- Na dziewiątą. - Przeskoczył przez pufę która stała obok szklanego stołu. - I... Tak! Jasne że możesz zostać na noc.

Przewróciłam oczami jednak jeden kącik moich ust powędrował lekko w górę. Odchyliłam głowę lekko do tyłu i zrobiłam krok w przód.

- Mam tylko nadzieję że nie będę się nudzić. - Mruknęłam.

- Jasne że nie! - Uśmiechnął się. - Mam trochę papierkowej roboty z biura...

                             ~~~

- Cholera! Dużo tego jeszcze!? - Walnęłam głową w blat biurka.

Od 4 godzin siedziałam z Alexem i przygotowywaliśmy dokumenty dotyczące spraw... Uwaga, uwaga!

Jeffa!

Ironia losu. Alex wziął na siebie sprawę poprzedniego wieczoru i rano wszystkie dokumenty które dotyczyły morderstw czarnowłosego trafiły na jego biurko. Dużo tego było. Naprawdę sporo.

Dużo opisów stanu zwłok, miejsca zbrodni i metody zabicia. Co ciekawe informacji o mordercy było mało. Sprawy wszystkich zwłok które miały wycięty uśmiech trafiały właśnie do tych akt.

Na miejscu prawie nigdy nie było śladów włamania, ale zawsze były odciski palców tej jednej osoby która również łączyła te morderstwa.

Mówiąc szczerze, akta które przeglądałam prawie niczym się nie różniły. Jedynie miejsce zbrodni i liczba ofiar, no i czasami stan rozkładu zwłok.

Nie zawsze znajdowali jego ofiary dzień po zamordowaniu. Czasem były to tygodnie... Czasem godziny. Jednak nigdy mordercy nie schwytano.

Alex cholernie się uparł żeby zamknąć tego, jak on to mówił, zjeba. Tak. Od kiedy usiadłam z nim przy papierach ani razu nie wymówił imienia czarnowłosego. Cały czas nazywał go zjebem... I w tym momencie się z nim całkowicie zgadzałam.

- Daj już spokój. - Oparłam się o oparcie krzesła prostując nogi. - Nic nowego się nie dowiesz.

Chłopak podniósł na mnie swoje zielone oczy i westchnął głośno.

- Może masz rację. Całe to ściganie tego zjeba jest męczące. Zawsze jest krok przed nami. Musiałby popełnić jakiś błąd, a jeśli chodzi o niego jest to prawie niemożliwe. Jego morderstwa są cholernie doskonałe. Żadnych śladów włamania. Nic. - Wstał i przeniósł się na łóżko. - Ale na pewno się nie poddam. Nie po tym co ostatnio zrobił.

Przekręciłam się na krześle i złapałam za telefon. Żadnych nowych wiadomości.

- Co chcesz na kolację. - Blondyn wziął swój smartfon i zaczął w niego stukać.

- Obojętne. - Rzuciłam wstając.

Mówiąc szczerze nie miałam ochoty na jedzenie. Myśl że cały dom, moje rzeczy, mojego psa, laptopa zostawiłam na pastwę tego psychopaty. Mam tylko nadzieję że w dzisiejszych wiadomościach nie będzie nic o spalonym domu na obrzeżach tego miasta.

- Chyba zamówię pizzę.

Podniosłam wzrok na Alexa który skubał sobie usta cały czas patrząc w ekran.

- Dobra. - Wstałam i wyszłam z pomieszczenia w poszukiwaniu wody. Cóż. Cztery godziny bez picia i moje gardło przypominało pustynię.

Weszłam do kuchni i zajrzałam do lodówki w poszukiwaniu napoju. Tak jak myślałam na jednej w półek leżała butelka wody. Wzięłam ją i nalałam sobie trochę do szklanki. Wypiłam wszystko bardzo szybko ignorując lodowate uczucie w gardle. Odstawiłam pustą szklankę na blat i odpłynęłam myślami do mojego domu.

Mojego pokoju.

Poczułam nagle niepohamowaną chęć znalezienia się w moim królestwie. Schowania się w kołdrze i złapania za laptopa. Wpisania w wyszukiwarkę jakiegoś horroru na rozluźnienie i obejrzenia go.

Nie miało to głębszego sensu. Chciałam po prostu zapomnieć o świecie który aktualnie mnie otaczał. Udać się do mojego świata snów.

Niestety byłam aktualnie zdana na Alexa, jego dom, jedzenie, picie i auto. No i dach nad głową.

- Co tak myślisz. - Blondyn machnął mi ręką przed oczami i uśmiechnął się sięgając po sok który stał za mną. Odsunęłam się dając mu pełny dostęp do blatu kuchennego.

- Mówiąc szczerze, chce już do domu. - Mruknęłam.

Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego jak dziecinnie to brzmiało. Małe dziecko które zmęczone po całym dniu zabawy prosi rodzica o powrót do pokoju.

Tylko że dokładnie tak teraz się czułam.

Małe zagubione dziecko które tak naprawdę nie ma do kogo się zwrócić. Nie ma do kogo się przytulić, kogo poprosić o pomoc, radę. Miałam ochotę rozpłakać się ale nie mogłam. Coś cały czas hamowało moje łzy. Może to że nie chciałam pokazać że jestem słaba. Może dlatego że od bardzo dawna nie pozwalałam sobie płakać.

- Jejciu. - Alex przyciągnął mnie do siebie odkładając sok na blat. - Moja mała dziewczynka chce do domu.

- Przestań! - Odepchnęłam się i zrobiłam dwa kroki do tyłu.

Blondyn roześmiał się.

- Oj nie obrażaj się. - Mruknął widząc moją minę. - Tylko żartowałem.

Fuknęłam w jego stronę i odwróciłam się.

Przez chwilę nic się nie działo. Więc poszłam do salonu. Godzina 18 to nie jest moja godzina snu, czy jedzenia kolacji ale Alex najwidoczniej kładzie się trochę wcześniej niż ja. Skoro zamówił kolację i ma jutro do pracy, położę się dzisiaj pewnie o 20. No może trochę poprzeglądam Internet.

Tak czy siak jutro o 8:30 muszę opuścić ten dom i udać się do siebie. Nie do końca podobał mi się ten plan ale z drugiej strony nie mogłam przecież zostawić domu bez opieki.

Usiadłam na kanapie. Po chwili koło mnie usiadł blondyn że szklanką w ręce.

- Zaraz dam Ci kołdrę, jesli ci to nie przeszkadza możesz spać w salonie. - Odstawił szklankę na stole akurat w momencie, w którym ktoś zadzwonił do drzwi.

Odebranie pizzy zajęło blondynowi minutę, zjedzenie połowy pięć.

Po skończonym posiłku, który Alex zakończył po pięciu minutach, zostało już tylko położenie się spać. Chłopak prawie od razu poszedł do swojej sypialni.

Oczywiście wytłumaczył mi wcześniej jak działa telewizor i dał mi osobiste pozwolenie na picie wody.

Heh.

Usiadłam na kanapie i okryłam się kołdrą. Złapałam za telefon i szybko przejrzałam powiadomienia, których znowu nie było.

Westchnęłam i opadłam głową na poduszkę. Przekręciłam się na bok i lekko wtuliłam nos w miękki puch który delikatnie pachniał lawendą. W sumie wszytko w tym domu tak pachniało.

Zamknęłam oczy z nadzieją że uda mi się zasnąć...

Continue Reading

You'll Also Like

16.8K 637 47
𝐓𝐡𝐞𝐨𝐝𝐨𝐫𝐚 𝐇𝐚𝐫𝐫𝐢𝐧𝐠𝐭𝐨𝐧 to postać głęboko związana z dzieciństwem Płotek z Outer Banks, która opuściła grono swoich przyjaciół bardzo d...
17.9K 1.4K 23
"(...)Czuję dłoń na ramieniu, więc się obracam. Joost wrócił z białym tulipanem w ręku. Patrzę na niego zdziwiona. - Dla mnie? - dopytuję. - Możesz...
92.2K 3.3K 49
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
5.6K 614 34
"Nie jestem już dzieckiem do cholery zrozum to wreszcie jestem prawie pełnoletni i mam prawo umawiać się z kim chce, to jest moje życie więc się odpi...