Inne Oblicze. Jeff the Killer.

By xxZjawaxx

50.7K 2.7K 3.4K

Życie 16 latki ma swoje dobre i złe strony, tak jak każdy człowiek. Tylko od otoczenia zależy którą stronę po... More

†1†
†2†
†3†
†4†
†5†
†7†
†8†
†9†
†10†
†11†
†12†
†13†
†14†
†15†
†16†
†17†
†18†
†19†
†20†
†21†
†22†
†23†
†24†
†25†
†26†
†27†
†28†
†29†
†30†
†31†
†32†
†33†
†34†

†6†

1.7K 94 43
By xxZjawaxx

Zeskoczyłam z ostatniego schodka i złapałam moje trampki które grzecznie stały pod wyjściem.  Założyłam je na nogi bez sznurowania i wyszłam z domu. Zamykanie drzwi było w tym momencie zbędne. Jest jeszcze widno i mam w domu obronę. Nikt nie powinien się włamać.

Szłam szybkim krokiem do monopolowego. Już z tej odległości widziałam znajomy mi sklep. Kasjerka znała mnie i pozwalała kupować u siebie wódkę czy piwo. Zawsze płaciłam więcej, żeby nie powiedziała o tym moim rodzicom, którzy też czasem do niej zachodzą. Nawet spoko babka. Około 7 dych na karku a i tak nigdy na nic się nie skarży. Nie ma na co narzekać. 

Weszłam do sklepy i od razu podeszłam do lady. Znajoma twarz wychyliła się zza ściany.

- Ooo! Witam. Co mogę podać? - Staruszka stanęła naprzeciwko mnie i złapała za jedną z reklamówek.

- Ja tylko po alkohol. - Mruknęłam bez krępacji.

Właścicielka usmiechnęła się.

- To co zawsze czy dzisiaj zmieniasz zamówienie. - Podeszła do półki z alkoholem.

- Takie samo, tylko dwa razy większe. - Oparłam się o blat i patrzyłam jak staruszka pakuje mi do torby dobrze znane mi butelki.

- Wszystko? - Stanęła przy ladzie i podała mi pełną reklamówkę.

- Tak. - Podałam jej banknoty.

Właścicielka szybko przeliczyła to co jej dałam i z uśmiechem pokiwała głową.

Złapałam swoje zakupy i odwróciłam się z zamiarem wyjścia jednak moją uwagę przykuły gazety leżące na jednej z półek.  Sięgnęłam po makulaturę i przeczytałam napis zajmujący prawie pół strony.

,, Niebezpieczny morderca wciąż na wolności. "

Heh. Gdyby tylko wiedzieli...

Odłożyłam gazetę na miejsce i dość wolnym krokiem wyszłam że sklepu...

                            ~~~

- Jestem! - Krzyknęłam i zdjęłam buty.

Przeczesałam moją grzywkę do tyłu i rozejrzałam się po salonie. Nic się od mojego wyjścia nie zmieniło. Jedyne co mnie zaniepokoiło to brak odpowiedzi że strony chłopaka. Zaczęłam więc w ciszy nasłuchiwać jakichkolwiek dźwięków.

Cisza.

- Jestem kurwa! - Powtórzyłam głośniej. 

Złapałam mocniej reklamówkę w dłoni i podeszłam do ławy. Postawiłam na niej mój portfel i telefon, który jeszcze przed chwilą znajdował się w kieszeni mojej bluzy i stanęłam przed schodami. 

Czy on się ze mną bawi czy co. Nigdy nie raczy udzielić odpowiedzi na moje wołanie.  Zaczyna mnie to denerwować i irytować.

- Jeff ty chuju!! Odezwij się!!- Wbiegłam po schodach na górę i weszłam do mojego pokoju.

Czarnowłosy leżał na łóżku z telefonem w ręce i słuchawkami na uszach. Co ciekawe nie były to moje rzeczy.

- Ty. Nie za wygodnie ci. - Założyłam ręce na piersi kiedy chłopak podniósł wzrok i zdjął słuchawki.

- Coś mówiłaś. - Mruknął. Złapał za sprzęt który jeszcze przed chwilą trzymał w rękach i wstał.

Patrzyłam na jego ruchy bardzo uważnie. Nie zachowywał się tak jak wcześniej. Był trochę spięty.

Kiedy spojrzał na mnie spod nierównej grzywki mogłam zobaczyć że ma lekko... Zaszklone oczy? Czyżby był smutny.

- Co tam masz. - Podszedł do mnie i wyciągnął rękę w stronę reklamówki.

Szybko cofnęłam się krok w tył chowając moje zakupy za nogami.

- Po kolacji. - Rzuciłam i zrobiłam szybki obrót w tył. Zostałam jednak brutalnie pociągnięta w tył za kaptur mojej bluzy. Zrobiłam dwa kroki do tyłu i wpadłam na czarnowłosego który przycisnął mnie do siebie, łapiąc mnie za brzuch. Przeszył mnie mocny dreszcz.

- Gdzie uciekasz? - Zniżył ton głosu do szeptu i pochylił się nad moim uchem. - Nie każ mi czekać...

- Puść! - Krzyknęłam.

Chłopak zaśmiał się i zabrał swoje ręce. Szybko odwróciłam się do niego przodem i z uwagą obserwowałam każdy jego ruch.

- Nie znasz się na żartach księżniczko? - Wsunął ręce do kieszeni bluzy i popatrzył na mnie spod czarnych włosów przysłaniających jego twarz.

- To nie są żarty. - Rzuciłam oschle.  - Za dużo sobie pozwalasz. Kiedyś przekroczysz granicę.

- I co wtedy? - Pochylił się w moją stronę. Kąciki jego ust powędrowały w górę tworząc szeroki, psychopatyczny uśmiech, źrenice zwężyły się a brwi uniosły pokazując rozbawienie.

Czułam jak moje ręce zaczynają drżeć ze złości. Zacisnęłam szczękę i odwróciłam głowę w bok żeby nie musieć patrzyć na ten zwycięski wyraz twarzy.

- Wiedziałem. - Mruknął prostując się.

Otworzyłam usta w celu powiedzenia czegoś jednak w tym samym momencie ktoś zadzwonił do drzwi. Odwróciłam się szybko i wyszłam z pokoju. Zbiegłam po schodach na parter i popędziłam do drzwi, zostawiając po drodze moje zakupy.

                            ~~~

Szybko odebrałam zamówienie i usiadłam przy stole. Otworzyłam pudełko, a cały dom wypełnił zapach pysznej pizzy. Zbawiony zapachem chłopak wychylił się z pokoju i popatrzył na mnie oczami które aż błyszczały z powodu unoszącego się zapachu.

- No na co czekasz? - Wstałam i poszłam do kuchni w poszukiwaniu kieliszków i szklanek. Kiedy wróciłam czarnowłosy siedział na kanapie z wzrokiem wbitym w ciepłą kolację.

Usiadłam koło niego, wzięłam sobie jeden kawałek i posmarowałam sosem.

- No jedz. - Usmiechnęłam się pod nosem robiąc pierwszego gryza.

Nie musiałam czekać długo, bo już po paru sekundach obok mnie siedział ,,demon" pochłaniający swój kawałek pizzy.

Kątem oka widziałam jak uśmiecha się do siebie. Czyżby pierwszy raz jadł pizzę? Może już nie pamiętał jak smakuje? Tak czy siak, wyglądał na szczęśliwego.

- I co, dobre? - Przekręciłam głowę w jego stronę.

- Pycha! - Mruknął z pełną buzią. Zupełnie nie przeszkadzały mu włosy na oczach.

Jak dziecko, po prostu jak dziecko.

Wróciłam do jedzenia swojego kawałka. Reszta kolacji minęła w milczeniu.

                           ~~~

- Dobre było... - Czarnowłosy oparł się o oparcie sofy i przetarł oczy. - Nie wierzę w to co mówię ale chyba jestem śpiący...

Wstałam chwiejnie. Mimo tego że była dopiero 20 ja też czułam zmęczenie. Może nie był to zbyt ciekawy dzień, czułam się jak bym miała za sobą długą podróż.

- Ja też. - Mruknęłam ziewając. - Dobra. Przyniosę Ci jakiś koc i poduszkę i będziesz mógł kłaść się spać.

- Co? Nie śpię na górze. - Wyglądał na mocno zdziwionego.

- Nie myśl że będę z Tobą spała. Strasznie walisz wódką, papierosami i potem. - Zrobiłam obrót w prawo i podeszłam do szafy w której powinna znajdować się jakaś pościel.

- Sugerujesz, że śmierdzę. - Odwróciłam się akurat kiedy chłopak wąchał swoją bluzę. - Wcale nie wali aż tak mocno...

- Może ty tego nie czujesz ale ja tak. - Już miałam rzucić w niego tym co akurat miałam w ręce, ale myśl że czysta i pachnąca pościel mogła by prześmierdnąć jego zapachem powstrzymała mnie. - Może łaskawie pójdziesz się umyć.

- Co!? - Chłopak wstał szybko i zrobił dwa kroki w tył. - Czy to konieczne...

- Jak nie chcesz spać w garażu, to tak.

Czarnowłosy przekręcił teatralne oczami i opuścił głowę. Chwilę stał tak i chyba zastanawiał się nad odpowiedzią. Nie czekając na jego komentarz zaczęłam podchodzić do mebla na którym jeszcze chwilę temu siedzialam.

- Przygotuję ci wszystkie potrzebne rzeczy i będziesz mógł iść wziąć prysznic. - Położyłam pościel na kanapie i ruszyłam do łazienki.

Wyjęłam ręcznik i położyłam go na pralce. W sumie nie potrzebuje niczego więcej. Chociaż...

Wychyliłam się z pomieszczenia.

- Masz coś na zmianę!? -  Cały dom wypełnił się moim krzykiem.

Po paru sekundach koło mnie stał chłopak z jakąś torbą na ramieniu.

- Co to. - Cofnęłam głowę czując mocny zapach potu.

- Moje ciuchy.

Podniosłam na niego wzrok i nie czekając na zgodę pociągnęłam za zamek. Moim oczom ukazał się biały, poplamiony materiał. Wyjęłam go.

- Widzę że masz niezłą kolekcję brudnych ciuchów. - Mruknęłam zaglądając głębiej. Im dłużej pochylałam się nad torbą tym więcej nieprzyjemnych zapachów mogłam poczuć. W końcu skapitulowałam i wyprostowałam się nabierając świerzego powietrza.

- Bluz nie biorę na bieżąco. Resztę tak. - Poprawił torbę i spojrzał w głąb pomieszczenia które znajdowało się za mną. Światło odbiło się w jego oczach uwalniając cały niebieski kolor ukryty w jego tęczówkach. Kto by pomyślał że ktoś tak okropny może mieć takie piękne oczy. 

- Nie będziesz w tym spał. - Pokiwałam głową rzucając biały materiał na torbę która cały czas była na jego ramieniu. - Zaraz przyniosę Ci coś czystego.

Widziałam jak otwiera usta w celu powiedzenia czegoś jednak szybko je zamknął.

Wyszłam z pomieszczenia i zamknęłam drzwi. Teraz trzeba znaleźć mu jakąś piżamę.Pierwsze co przyszło mi na myśl to ciuchy mojego taty. Ostatnio sporo tego sobie kupił i na pewno znajdzie się jakaś koszulka i krótkie spodenki których jeszcze nie nosił.

Dość szybkim krokiem przeszłam przez korytarz i stanęłam przed sypialnią moich rodziców. Otworzyłam drzwi.

Białe dwuosobowe łóżko na środku, wielka biała szafa na całej długości prawej ściany i biała komoda na lewo.

Szybko przemieściłam się do szafy i otworzyłam ją. Mnóstwo wieszaków i półek była zapełniona.  Na pewno znajdę tutaj to czego szukam.

Zaczęłam przeglądać półki. Szukanie koszulki nie zajęło mi zbyt wiele czasu. Praktycznie od razu wyjęłam czarną, luźną koszulkę na krótki rękaw. Podniosłam ją. Biorąc pod uwagę to że czarnowłosy jest dużo chudszy od mojego taty, może być trochę za duża ale to tylko piżama.

Szukanie spodni było większym wyzwaniem i szukanie ich zajęło mi dobre 5 min ale w końcu znalazłam. Czarne, materiałowe spodenki ze sznurkiem, żeby mógł go sobie pomniejszyć. Żadnych wzorów tak jak na koszulce.

Wzięłam przygotowane ciuchy i wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi. Sądząc po odgłosach chłopak jeszce się mył. Stanęłam więc koło drzwi i czekałam aż skończy. Nie trwało to długo bo już po paru minutach odgłos wody sie urwał. Korzystając z ciszy krzyknęłam.

- Mam tu ciuchy dla Ciebie!

Chwila ciszy i drzwi uchyliły się lekko. Odwróciłam głowę i wystawiłam rękę w tamtą stronę. W tym samym momencie ciężar z mojej ręki zniknął a drzwi zamknęły się ponownie.

Wypuściłam powietrze z płuc i ruszyłam do swojego pokoju. Jedyne czego teraz potrzebuję to prysznic i łóżko.

Otworzyłam szafę i wyjęłam z niej moją piżamę. Rzuciłam wszystko na jedno ramię i usiadłam na łóżku. Zaczęłam macać poduszkę w poszukiwaniu mojego telefonu. Nic. Wstałam z zamiarem przetrzepania kołdry, kiedy przypomniało mi się że telefon jak i portfel zostawiłam na dole.

Przeczesałam włosy do tyłu i wyszłam z pokoju. Wezmę telefon, klucze, wpuszczę Happy do środka i mogę kłaść się spać.

Zbiegłam po schodach i od razu podeszłam do ławy. Tak jak myślałam, moje rzeczy leżały grzecznie tam gdzie je wcześniej położyłam. Wzięłam więc wszystko i poszłam wpuścić psa na noc.

To trochę dziwnie. Happy nigdy nie lubiła siedzieć na dworze. Wolała dom. Co się stało że tam została i nie drapała w drzwi.

Nagle mnie olśniło. Szybko otworzyłam tylne drzwi i zagwizdałam. Po chwili koło mnie siedział nie jeden ale aż dwa psy.

Happy była trochę umorusana błotem ale poza tym wyglądała na naprawdę szczęśliwą. Drugi pies był inny. Brudny. Wyglądał też na jakąś mieszankę Husky'ego lub wilczura. Poza dość nietypowym umarszczeniem widziałam coś jeszcze. Futro na jego pysku przypominało śmiech. Kucnęłam powoli i przyjrzałam się temu jeszce raz...

To nie było futro w kształcie uśmiechu tylko blizny, które wyglądały jak uśmiech a futro które było w tamtym miejscu trochę bardziej czerwone tylko dawało taki efekt.

Przełknęłam ślinę i wpuściłam psy do środka. Happy od razu rzuciła się na swoje legowisko. Nowy pies też tam podszedł. O dziwo moja psinka zrobiła miejsce nowemu i już po chwili spali sobie razem. Wyglądało to dość... Uroczo. Aż dziwię się że o tym pomyślałam.

Nagle jednak poczułam dziwne uczucie zazdrości. Smutku...  Już nie byłam jedyną ważną osobą w życiu tego szczeniaka. Happy miała teraz jeszcze jednego przyjaciela. Innego...

Dlaczego nawet psom lepiej wychodzi zaprzyjaźnianie się niż mi.

Westchnęłam i poszłam na górę. Rzuciłam wcześniej zabrane przedmioty na łóżko i znowu oparłam się o ścianę obok łazienki. W prawie tym samym czasie drzwi otworzyły się i wyszedł z nich mój nowy współlokator.

Poczułam przyjemny zapach męskiego żelu do mycia. Nie wiem czemu ale kocham ten zapach.

Przyjrzałam się chłopakowi który stał teraz obok mnie. Czarne mokre włosy opadały mu na czoło i na szyję. Rany na jego policzkach wyglądały na czystrze. Przeniosłam wzrok na jego ubrania i doszłam do wniosku że wcale nie wyglądają aż tak źle. Koszulka trochę za duża i spodenki w jednym kolorze powodowały że nawet fajnie to wyglądało.

Jednak była jedną rzecz która rzuciła mi się w oczy, a konkretniej jego ręce. To że były chude i kościste nie jest już żadną tajemnicą jednak zauważyłam tam coś jeszcze. Blizny. Mnóstwo szarawych blizn które były lekko widoczne na jego białej skórze. Jedne były małe, cienkie i ledwo widoczne, a inne, dlugie szerokie i mocno odznaczające się na białym tle.

-  No. W końcu można koło Ciebie stać. - Usmiechnęłam się delikatnie patrząc na chłopaka który poprawiał ręcznik na jego ramionach. Starałam się nie patrzeć na jego ręce jednak mój wzrok mimowolnie zjeżdżał w ich stronę.

- Dobre. - Mruknął bez entuzjazmu jednak widziałam że też lekko się uśmiecha. Przeczesał włosy do tyłu pokazując czoło i brwi które były tak samo czarne jak włosy.

- Na dole masz pościel, chyba nic więcej ci nie potrzeba. - Minęłam go i weszłam do łazienki. Nie czekając na jego odpowiedź zamknęłam drzwi i oparłam się o nie. Słyszałam jak schodzi po schodach.

W końcu trochę czasu dla siebie...

                           ~~~

Continue Reading

You'll Also Like

16.5K 3.8K 129
Przed rozpoczęciem pracy na lodowisku nikt nie powiedział Sunoo, że tuż przed zamknięciem ktoś na nim trenuje. instagram!au; pobocznie: wonki, heeja...
16.4K 1.5K 54
Czasem jedno, przypadkowe i niezbyt miłe spotkanie potrafi kompletnie zmienić całe życie, przewartościowując je dokumentnie. Doskonale przekona się o...
41.6K 2.2K 83
PART I |Lina, córka Tony'ego Starka, wprowadza się do Avengers Tower, gdzie jej sąsiadem staje się Bucky Barnes. Ich relacja szybko staje się skompli...
109K 10.7K 69
"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zacis...