Legenda || KOREKTA ✍️

By angrykaczucha

746K 29.5K 2.3K

Mówią, że to tylko legenda, jednak ja jestem jej częścią. (poprzedni tytuł - "W czasie pełni") #1 fantasy - 1... More

I. Impreza z zaproszeniem.
III. A... rower?
IV. Powtórka z rozrywki.
V. Na własne oczy.
VI. Wilcza krew.
VII. Korzenie.
VIII. Początek góry lodowej.
IX. Przeszłość.
Będę wilkiem
Na czterech łapach
Jedność
Intruz
Kto jest alfą?
Przywódca
Niespodzianka
Co ja robię?
Pojedynek
On... też?
Uciekaj
Podwójne tarapaty
Tylko nie strzelaj
To tylko pies
Artykuł... o mnie?
Przyyypaaał
Para alf
To nieprawda... Prawda?
Owczarek
Wstęp tylko dla... wilków
Czy to zdrada?
Ma-sak-ra
Wszystko się wali
Koniec?
Przepraszam
Już czas
Nie wierzysz? To patrz
To tylko ja
Mogłam się tego spodziewać...
Po trupach do celu
Atak
Pułapka
Eksperyment
Nie ma ucieczki...?
Co dalej?
Szczury laboratoryjne
Zwiewamy
Nie patrz w górę
W którą stronę?
Zrobiło się gorąco
Pani alfa
Śledztwo
Come home
Ja wszystko wyjaśnię
No to tak...
Ja tam nie wrócę
Czy może być gorzej?
Kamera - akcja!
To dzieje się za szybko
Morderca
To przez niego
Pożałujesz
Umowa
Ufasz?
I co teraz?
Ostatni ruch
Koniec wojny
Jesteśmy jednością
Witamy w rodzinie
Chyba nam się udało
Co jest grane?
Koniec z tajemnicą
Wilkołaki istnieją
Nic więcej mi nie trzeba

II. Prawda czy wyzwanie?

25.1K 909 144
By angrykaczucha

- No, idź... - zachęcałam, chociaż tak naprawdę to powoli kończyła mi się już cierpliwość.

- Skyler, nie. Ile mam ci powtarzać? - Hannah marszczyła brwi, zakładając ręce na piersi.

- Będziesz żałować, no zobaczysz.

- Nie będę. Oszalałaś?

- Hannah, idź. - póki siedzi sam. Zaraz porwie go inna laska i z waszego tańca wyjdą nici. - wskazałam na Jacoba siedzącego na ławce. Wiem, to był trochę głupi pomysł, ale nie musiała go prosić od razu do tańca... Wystarczyłoby, żeby z nim chociaż trochę pogadała. Albo, żeby chociaż znalazła się w zasięgu jego wzroku. - Może nawet nie wie, że tu jesteś?

- Nie. I mnie nie denerwuj - nieugięcie stała przy swoim, marudząc bez przerwy. Odpowiadała z coraz to większą niechęcią.

- I co, teraz będziesz tak siedzieć obrażona? - wytknęłam jej. Nie po to tu przyszłyśmy, żeby zamulać. Równie dobrze mogłyśmy zostać w domu, co oczywiście u mnie - ani trochę by nie przeszło. Miała okazję, a nie chciała jej wykorzystać. Nawet nie mogłam jej wyrwać do tańca, żeby chociaż trochę się powygłupiać z resztą klasy. Zamiast tego siedziała jak sierota, obserwując z bezpiecznej odległości obiekt jej westchnień.

Hannah już miała mi się odgryźć, nim naszą rozmowę - a raczej sprzeczkę - przerwał Ethan.

- Skyler... - powiedział, wyglądając na delikatnie speszonego. - Chcesz zatańczyć?

Zaskoczona, popatrzyłam na przyjaciółkę, po czym wróciłam wzrokiem do chłopaka.

- Pewnie. - z uśmiechem podałam mu dłoń, a on poprowadził mnie na prowizoryczny parkiet.

Nie to nie. Niech sobie teraz siedzi sama. Ja nie zmarnuję swojej okazji. Może, gdy zostanie sama to przemyśli swoje zachowanie i dojdzie do wniosku, że nie ma na co czekać. Wystarczyłoby, że dałaby się wyciągnąć do tańca przez dziewczyny, zamiast w nieskończoność czekać na jakiś cud z nieba. W każdym razie, podczas tańca z Ethanem co chwila zerkałam na przyjaciółkę. Nie tylko ze względu na to, że chciałam wiedzieć, czy coś się zmieniło, ale na to, że podobnie jak mój partner, też byłam nieco zestresowana i nie wiedziałam, gdzie utkwić wzrok. Każda sekunda dłużyła się w nieskończoność, po kilku minutach nasza piosenka się skończyła i chciałam po prostu wrócić do tej osamotnionej małpy. Nie to, że chciałam, żeby Ethan się odczepił, ale czułam się trochę niekomfortowo, chociaż tak naprawdę chciałam spędzić z nim więcej czasu... I jak widać, nie tylko ja tak sobie myślałam, bo gdy już miałam odejść to Ethan złapał mnie za rękę, nie dając mi tak łatwo odejść.

- Gdzie uciekasz? - zapytał z lekkim uśmiechem, przyciągając mnie z powrotem do siebie.

- Ech... Hannah siedzi tam sama, nieudolnie czeka, aż ktoś ją zaprosi do tańca... Szkoda mi jej... - wytłumaczyłam po chwili wpatrywania się mu w oczy. Właśnie moja okazja przeleciała mi przed nosem, ale cóż ja mogłam poradzić? Nie chciałam, żeby moja przyjaciółka myślała, że mam ją gdzieś. Musiałam do niej wrócić. Wtem blondyn spojrzał na nastolatkę siedzącą na ławce. Tej obrażonej miny blondynki nie dało się nie zauważyć. A jej naburmuszony wyraz twarzy skutecznie odganiał jakichkolwiek potencjalnych adoratorów.

- A na kogo dokładnie czeka? - spytał, wracając z powrotem do mnie, chcąc bym go wtajemniczyła. Uśmiechnął się lekko do mnie, przez co mogłam się już domyślić, co kombinuje.

- Na Jacoba... - zdradziłam bez namysłu. Może nie było to mądre, ale wierzyłam, że coś temu zaradzi. W końcu nie chciałam, żeby Hannah wypominała mi, że zaciągnęłam ją na imprezę, gdzie tkwiła jak kołek, a ja myślałam tylko o sobie.

- To poczekaj chwilę. - puścił do mnie oczko i szybko zniknął w tłumie, przeciskając się przez niego. Jednak wrócił do mnie chyba po kilkunastu sekundach. Nie wiedziałam, co tak szybko udało mu się załatwić, ale byłam ciekawa jak to się rozwinie. Wskazał głową w stronę dziewczyny, abym się odwróciła. Uśmiechnęłam się podejrzliwie. Obejrzałam się przez ramię i zobaczyłam Jacoba. Poszedł poprosić tą małą wredotę do tańca.

Co ona by zrobiła, gdyby nie ja?

No, może raczej, gdyby nie Ethan...

Spojrzałam na blondyna. Wydawał się być bardzo dumny z siebie. Jednocześnie nie mogłam odmówić mu kolejnego tańca. Szczerze to nawet nie chciałam. Ten wieczór zapowiadał się znakomicie, a to, że Ethan uratował mi tyłek, sprawiło, że już z czystym sumieniem mogłam się cieszyć tą niespodziewaną imprezą. Prawie przez całą piosenkę wpatrywał się we mnie swoimi niebieskimi oczami, na które opadała blond grzywka.

Nie, żeby to było coś złego, ale trochę mnie to onieśmielało.

Bardzo fajnie z jego strony, że powiedział Jacobowi, żeby zatańczył z moją przyjaciółką, mimo że najwyraźniej chodziło mu o to, żebym po prostu jeszcze chwilę została na parkiecie. Tak czy owak - najważniejsze, że ta mała jędza nie siedzi teraz sama w kącie. Już nie musiałam sobie zaprzątać tym głowy. Ethan przez ten czas zdawał się głęboko coś obmyślać, jakby czekał na odpowiedni moment.

- Skyler... - wydusił, kiedy piosenka dobiegła końca, prawdopodobnie chcąc o coś zapytać.

- Uwaga! - usłyszeliśmy nagle głos jednego z chłopaków z klasy. Wszyscy spojrzeli w jego kierunku. - Chodźcie, gramy w "prawda czy wyzwanie?"! - zawołał Alex. A ludziom najwyraźniej się to spodobało, bo rozległ się gwar. Ja też nie miałam nic przeciwko.

- O, spoko, idziemy? - zapytałam, podekscytowana. Chłopak speszony podrapał się po karku. - Em... a co chciałeś wcześniej powiedzieć? - wróciłam do poprzedniego tematu, który nawet nie zdążył się zacząć.

- Nie, nic już. Chodźmy... - powiedział zrezygnowany. Zrobiło się trochę niezręcznie, ale gdy Ethan skierował się do reszty klasy, od razu podążyłam za nim i usiadłam obok niego. Przy moim boku znalazła się Hannah. Cała w skowronkach. Oczywiście, ze swoim towarzyszem. Alex wziął ze stolika pustą butelkę po piwie i położył na środku naszego zgromadzenia. Mogliśmy zacząć grę. Było nas dość dużo, więc ciężko było, by na kogokolwiek wypadło dwa razy. I jak na złość, ludzie częściej wybierali pytania, bo wyzwania nie były za ciekawe. Szczególnie, kiedy było to całowanie kogoś. Zabawnie się to oglądało, ale traciło to na śmieszności, gdy takie wyzwanie padało już dwudziesty raz. Zresztą, co mogliśmy robić w lesie? A na dodatek, ani razu nie wypadłam ja. Było nas za dużo. Długo się naczekałam, nim w końcu - chyba po setnym razie - butelka obróciła się w moją stronę.

Będzie grubo.

- Wyzwanie! - wybrałam, pocierając dłonie o siebie.

- Ja! - wydarła się Vanessa. Uniosłam pytająco brew do góry, a klasa cicho się zaśmiała. Tapeciara chyba miała zamiar mnie upokorzyć swoim chorym pomysłem. - Ja dam ci wyzwanie. - dokończyła zadowolona, prostując się dumnie.

- No, dawaj, kotku. - odparłam, bo wiedziałam, czego mogę się spodziewać po blondynie, ale nie było się czego bać. Przynajmniej tak się nastawiałam. Plastik zaczął rozmyślać, prawdopodobnie jak by mnie tu ośmieszyć, jednak ku mojemu zdziwieniu - wyzwanie okazało się być fajne i całkiem w moim stylu.

- Widzisz ten drewniany domek pomiędzy drzewami? - wskazała pieciometrowym tipsem na mroczny domek, niedaleko między drzewami.

- Eee... No, ta. I?

- Wejdź tam.

- Mam się włamać? - cofnęłam głowę, nie wierząc w to, co wymyśliła. Całe towarzystwo uważnie wsłuchiwało się w nasz dialog.

- Przecież tam nikt nie mieszka. - odezwał się jeden z chłopaków.

- Chyba, że pękasz... - zakpiła Vanessa, próbując zrobić ze mnie najzwyklejszego tchórza.

- Pójdę tam. - wzruszyłam ramionami. Alkohol w moim ciele dodawał mi dużej pewności siebie, wprost proporcjonalnie odbierając resztki rozumu. Wiedziałam, że jest jakieś ryzyko, ale jak zawsze, myślałam, że mnie to nie będzie tyczyć i wyjdę z tego bez szwanku. Zawsze wszystko uchodziło mi płazem. Ale do czasu. - Na luzie.

- Tylko zabierz coś stamtąd jako dowód. - dodała, bo pewnie sama bała się ze mną tam iść, by przekonać się na własne oczy, że tam weszłam.

- Nie ma problemu. - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem. Wstałam i otrzepałam się z kurzu, włączając opcję latarki w telefonie. Byłam już gotowa ruszyć w stronę celu. - A w nagrodę jak wykonam to zadanie to pójdziesz do domu.

- Hej, jesteś pewna, że chcesz to zrobić? - Ethan objął mnie jedną ręką w talii, nie do końca godząc się na ten pomysł. Hannah także do mnie podeszła. Patrzyła na mnie z przejętym wzrokiem.

- Skyler...

- Oczywiście. To nic takiego. - dalej zgrywałam chojraka.

- Pójdę z tobą. - oznajmił.

- Nie, spokojnie. Jestem dużą dziewczynką. Poradzę sobie. - odparłam, uwalniając się z jego uścisku i kierując się w stronę opuszczonego domku. Za plecami słyszałam jak Vanessa zmusza swoją przyjaciółkę do tego, by poszła ze mną, wbrew jej woli.

- ...nie musisz tam wchodzić, pilnuj tylko, żeby nie oszukiwała. - odparła i oczywiście, stało się tak jak królowa sobie zażyczyła.

- Van... Czemu ja? - spytała z pretensją Avery. - No dobra, już dobra... - dziewczyna nie miała już więcej pytań, gdy ta zgromiła ją swoim wzrokiem. Posłusznie podążyła za mną. Reszta ludzi wstała i zaczęła nas obserwować, a my powoli oddalaliśmy się od leśniczówki. Chatka znajdowała się chyba jakieś dwieście metrów od naszego ogniska, ale im bardziej się do niej zbliżałam, tym bardziej utwierdzałam się w tym, że jest opuszczona. Tak czy siak, to byłoby dziwne, by ktokolwiek zapragnął kiedyś sobie zamieszkać na takim odludziu. Co trzeba byłoby mieć w głowie?

Avery płoszył każdy, nawet najmniejszy trzask łamania gałązek, na które sama deptała. Śmiesznie to wyglądało. Nie próbowałam jej więcej straszyć - chociaż bardzo mnie kusiło... To jeszcze zeszła by mi tu na zawał.

A wyzwanie czekało.

Domek był prawie cały obrośnięty mchem, a stare, przemoczone deski wydawały się pękać. Nie wyglądał za ciekawie. Drzwi nie dało się otworzyć. A nie było sensu ich wyważać czy jakkolwiek się z nimi siłować. Nie miałam zamiaru się brudzić, chociaż to pewnie i tak by mnie nie ominęło. Ale w każdym razie, nie chciałam się zbytnio wysilać. Obeszłam chatkę i z jej lewej strony zauważyłam uchylone okno.

- Ha, będzie łatwiej, niż myślałam. - powiedziałam do mojej towarzyszki, która ani trochę nie chciała tutaj być i wdrapałam się na parapet, a po chwili byłam już po drugiej stronie. Avery natomiast wciąż się trzęsła.

- Tylko szybko!

- Spokojnie, jak coś się będzie działo to krzycz. - uspokoiłam dziewczynę. Blondynkę zdziwiło to, że jestem gotowa stanąć w jej obronie. Nie lubimy się, ale aż taką wiedźmą nie jestem.

Chyba.

Niestety musiałam zostawić tą dygoczącą galaretę i zniknęłam za firankami, które zachowały się w dziwnie dobrym stanie. Obejrzałam całe pomieszczenie, oświetlając je telefonem. Liczyłam, że skoro tak łatwo udało mi się tutaj dostać to wnętrze będzie w większym lub mniejszym stopniu zdewastowane przez okoliczną młodzież. Jednak nie było tutaj ani potłuczonego szkła, ani jakichkolwiek śmieci. To było bardzo dobrze zadbane pomieszczenie. Zbyt strasznie zadbane jak na chatkę w środku lasu. Wyglądało jak sypialnia połączona z jadalnią. Przede mną na lewo w rogu - jednoosobowe łóżko, na przeciwko jakiś regał, a po drugiej stronie szafa i cztery krzesła stojące przy okrągłym, drewnianym stole. Na środku był jakiś stary dywan. Przy ścianie znajdował się kominek. To było okropnie podejrzane. Zero pajęczyn, kurzu i szczurów.

- Co do...? - wyszeptałam najciszej jak mogłam. Po plecach przeleciał mi dreszcz.

W tym opuszczonym domku... jednak ktoś mieszka.

I teraz uciec czy wykonać wyzwanie?

Co robić?

- Skyler, co tak stoisz?! Bierz byle, co i wracamy! - Avery wydusiła przez zęby, przez co się wystraszyłam, a jednocześnie otrząsnęłam.

Trudno, najwyżej ktoś mnie złapie, ale nie zamierzam wrócić z pustymi rękami.

Wykonam wyzwanie.

Rozejrzałam się się po pomieszczeniu.

Łóżko.

Szafa.

Stół.

Regał...

Właśnie, książki!

- Książka chyba się nada, co? - wyszeptałam do Avery i na palcach podbiegłam do regału.

- C-co? T-t-tak! Bierz cokolwiek i zwijamy się stąd, proszę cię, no!

Chwyciłam za pierwszą lepszą książkę, a przez pośpiech strąciłam jeszcze dwie inne.

No brawo, Skyler.

Zastygłam chwilę w bezruchu, wsłuchując się w przeraźliwą ciszę... Miałam wrażenie, że słyszę jak głośno wali mi serce i że gdyby ktoś tu był to też by je usłyszał. A najgorsze było to, że nie musiałam długo czekać, by moje podejrzenia się ziściły. Bo miałam rację. Nie byłam tam sama.

Usłyszałam skrzypienie drzwi i kroki.

Zamarłam.

- Lindsey? - z innego pomieszczenia dobiegał głos jakiejś staruszki, który wydawał się być jak z horroru. Avery zaczęła krzyczeć, dezorientując mnie jeszcze bardziej. Obróciłam głowę w prawo i zobaczyłam w progu jakąś sylwetkę. - A ty kto?! - zapytała chrypliwym głosem. Na co szybko włożyłam zdobycz do worka i ruszyłam w stronę okna. - Po co ci to? Stój!

Nie wiem jak udało mi się to zrobić, ale wyskoczyłam przez okno, prawie robiąc salto. Na dodatek otarłam się o kolczaste krzaki i rozcięłam sobie rękę.

Pomińmy to, że spadłam w pokrzywy.

- Halo! Wracaj tu!

Biegłam najszybciej jak mogłam. Chyba jeszcze nigdy tak szybko nie uciekałam. Ciężko było mi złapać oddech, a jeszcze trudniej sprawić, by z paniki nie plątały mi się nogi. Chciałam jak najszybciej dotrzeć do ogniska. Już z daleka widziałam jak ludzie mnie wypatrują. Kiedy tylko zdyszana dotarłam na miejsce, upadłam na kolana ze zmęczenia, próbując dojść do siebie. Wszyscy zaczęli wypytywać, co się stało.

To było jak horror... tyle, że ja uszłam z życiem...

Chyba...

Continue Reading

You'll Also Like

519K 14.9K 55
Ona- to piękna 17 letnia dziewczyna. Bita, upokarzana na każdym kroku. Jest także odważna i mimo tych przeszkód nadal idzie dalej przed siebie. Lecz...
179K 8.9K 48
Savannah rok po zakończeniu edukacji zostaje wezwana na obowiązkową służbę wojskową. Nieco niepewnie jednak stawia się i dwa dniu później jest już pr...
382K 16.9K 49
Azana Anson najmłodsza siostra alfy jednej z najbardziej wpływowych watah na świecie. Roztrzepana i nieodpowiedzialna dziewczyna wiecznie uciekająca...
574K 16.2K 57
Rose-15 letnia brunetka z błekitnymi oczami. Lubiana w szkole,miła i szalona.Razem ze swoja przyjaciółką Lucy jest w stanie roznieść pół szkoły. Nie...