Supernatural Life | S. W. | Z...

By MonaSalvatore

35.1K 2.2K 105

Córka demona i człowieka, która została łowcą. Gdyby to było możliwe, to wybrałaby dla siebie inne życie, łat... More

Prolog
1. Spotkanie
2. Żegnaj Bobby
3. Klony
4.Pijany Garth
5. Dziecięcy strach cz. 1
6. Dziecięcy strach cz. 2
7. Pokój suczki cz. 1
8. Pokój suczki cz. 2
9. Lęk .
10. Prorokuj nam.
11. Za życia kumpel czy po śmierci też?
12. Przymierze z demonem
13. Przeszłość zawsze da o sobie znać.
14. Trzy klucze do końca cz. 1
15. Trzy klucze do końca cz.2
16. Powiedz pa pa
17. I'm back
18. Intuicja
19.Rozumiem
20. Cacao
21. Brat krwi
22. Dom
23. Pianino
24. Golem
25. Naziści
26. Nekromanii
27. Ośmiu Wspaniałych
28. Straceni cz.1
29. Straceni cz.2
30. List
31. Bank
32. Daughter
33. Demon
34. "Kocham cię"
35. Zamknięta
36. Poznałam Śmierć
37. Nie mogę zapomnieć
38. Cień
39. Motocyklista
40. Ostra zabawa
41. Sen
42. Sprawa
43. Vetale
44. Ja go... zamordowałam...
45. Sumienie
46. Todd
47. Dla mnie to cud.
48. Bar
49. Opętanie
50. Rey
51. Zaklęcie
52. Jestem Tom
53. Pamieć
54. Tak będzie lepiej
55. Pierwsza próba
56. Ranczo
57. Nieznośna rodzinka
58. Pakt
59. Dobry glina
60. Meg?
61. Nie mogłam inaczej
62.
63. Willa
65. Przysługa

64. Malakit

290 20 1
By MonaSalvatore

Granatowowłosa zapukała w drzwi uspakajając myśli. Wszystko będzie dobrze, Dean da rade. To przecież Winchester, oni zawsze sobie radzą., powtarzała sobie w myślach by nie zacząć panikować.

Nagle dwuczęściowe drzwi zostały otworzone szeroko przez co Monic aż drgnęła w miejscu. Stanął w nich mężczyzna po trzydziestce w granatowym dobrze dopasowanym garniturze. Ale to nie był człowiek i granatowowłosa dobrze to wiedziała.

-Monic Salvatore? Wow, to naprawdę ty. Po tamtej akcji myślałem że się więcej nie zobaczymy.- powiedział demon zaskoczony, ale pozytywnie i przeskanował ją od stup po głowę posyłając zarozumiały uśmiech z odrobiną szaleństwa.- Co tutaj robisz moja droga?

-Mam do ciebie sprawę.

-Czyli interesy, lubię to choć z tobą wolałbym robić coś innego.- Monic musiała zachować spokój i przywołać na twarz sztuczny uśmiech mimo że miała ogromną ochotę zedrzeć mu ten arogancki uśmiech z twarzy i zadźgać go anielskim ostrzem, którego ciężar poczuła pod płaszczem i jeszcze bardziej korciło ją by to zrobić.- Wejdź do środka.- zaprosił ją gestem dłoni i zrobił miejsce by mogła wejść.

Monic weszła w głąb i rozejrzała się po wnętrzu. Nic się prawie nie zmieniło od ostatniego razu gdy tu była. Obszerny salon z dużym telewizorem, posągami i innymi ozdobami, kręte schody z czerwonym dywanem, szklana ściana po której płynie woda i tworzy wodospad, duży hol gdzie można by urządzać bale, dobrze wyposażona kuchnia, taras z widokiem na ogród. Wszystko wysokiej klasy dla typowego bogacza, a pomyśleć że to ona załatwiła mu to wszystko. Nie była wtedy moralna ani nie miała w sobie choć odrobiny dobroci wiec nie miała problemu z załatwieniem tego. A to co zrobiła było godne prawdziwego demona.

-Chcesz czegoś do picia? Wino, tequila, whisky, brandy? Albo wszystko na raz, w końcu stać mnie.

-Może być whisky.

-Już się robi, zaczekaj w salonie, skarbie.- demon mrugnął do niej po czym zniknął w kuchni, a Monic przeszła do salonu i usiadła na skórzanej sofie. Przyjrzała się palącemu się w kominku ogniu, płomyki błyskają jasnym światłem wydając z siebie charakterystyczny dźwięk palącego się drewna. Do pomieszczenia wszedł Malakit z szklankami i butelką alkoholu. Usiadł obok granatowowłosej i postawił wszystko na stoliku przed nimi. Otworzył butelkę i nalał do szklanek złocistego trunku. Jedną szklankę podał Monic, a drugą wziął sobie.

-Za naszą znajomość.- uniósł do góry swoją szklankę wznosząc toast po czym oboje upili alkoholu. Monic skrzywiła się czując jak jej przełyk aż zapłonął od trunku.- Mocne, nieprawdaż? Jak tam u twojego tatusia, przeżywa jakieś męki? Powiedz że chociaż odrobinę.

-Szczerze, to tak. Zaszłam mu trochę ostatnio za skórę.- granatowowłosa odstawiła szklankę na stolik i rozejrzała się po pomieszczeniu.- Widzę że za wiele nie zmieniałeś.

-A po co, zmieniłem tylko kilka drobnych detali. Wiec - demon upił trochę alkoholu po czym przysunął się bliżej Monic obserwując ją dokładnie.- czego ode mnie chcesz?

-Demonicznej krwi.- powiedziała wprost. Malakit odrobinę poczuł się zaskoczony, ale szybko przybrał swój arogancki uśmiech na twarz.

-Czyżby tatulek uciął ci kieszonkowe? W sumie to by się zgadzało, nie wyglądasz najlepiej. Ale znasz mnie, uratowałaś mi tyłek, załatwiłaś świetną kryjówkę, jak mógłbym ci nie odmówić pomocy? Ile potrzebujesz?

-Przynajmniej dwa litry.

-Aż dwa? To trochę dużo, ale da się załatwić.- przysunął się jeszcze bliżej i szepnął jej do ucha. - Będę ci się mógł odwdzięczyć.

Monic powstrzymała się od puszczenia pawia i wysiliła się na delikatny uśmiech. Gdy demon lustrował ją tym swoim wstrętnym spojrzeniem, granatowowłosa powoli zaczęła sięgać pod swój płaszcz by wyjąć broń z nabojami, na których wyryta jest pułapka na demona, ale wtedy usłyszeli hałas czegoś rozbijanego o podłogę gdzieś w innej części budynku. Monic szybko cofnęła rękę by nie wyglądało to podejrzanie i w myślach zaczęła przeklinać Dean'a od największych łamag i kretynów. Malakit odsunął się od niej i wstał odkładając na stolik swoją szklankę. Granatowowłosa myślała nad zatrzymaniem go, ale to tylko pogorszyło by sytuacje, domyślił by się że i ona w to jest zamieszana.

-Pójdę to sprawdzić.- powiedział po czym wyszedł. Monic wstała ze swojego miejsca i przeszła do okoła kanapy gorączkowo myśląc, że jeśli złapie Dean'a to będą mieli poważny kłopot. Przysłuchiwała się uważnie, ale cisza która panowała jeszcze bardziej ją martwiła.

Nagle coś większego przeleciało jak szmaciana lalka i upadło na dębowy stół przewracając go w drugiej części salonu. Monic krzyknęła imię przyjaciela i chciała podbiec do niego, ale niewidzialna siła pchnęła ją na ścianę tak mocno że chwilowo zabarkowało jej powietrza w płucach i przytrzymało ją że nie mogła się ruszyć. Przez próg przeszedł Malakit poprawiając swoją marynarkę i spokojnym krokiem podszedł do Dean'a, który powoli wstawał z ziemi.

-Coś czułem że nie przyszłaś sama. Ale mimo to gdyby twój przyjaciel idiota nie dał się przyłapać dałbym ci się nabrać bo mam słabość do twojej uroczej twarzyczki.- warknął patrząc na nią ozięble i stanął obok blondyna. Monic ze strachem spojrzała na Malekita, który uśmiechnął się paskudnie po czym złapał Dean'a za przód kurtki i uderzył go w twarz.

Granatowowłosa zaczęła się szarpać i próbować uwolnić, ale to było na nic. Zaczęła błagać Malekita by przestał gdy ponowił kilkukrotnie uderzenia i rzucił blondynem o ścianę, ale czego się spodziewać po demonie. Dean podniósł się do siadu opierając się o ścianę i spojrzał na znajdującą się po drugiej stronie Monic.

-Gdy skończę z Winchester'em zajmę się tobą skarbie.- powiedział Malakit i zaczął zbliżać się do blondyna. Monic skrzyżowała spojrzenia z przyjacielem. Dean pokręcił przecząco głowo by nie robiła tego o czym pomyślała, ale wiedział że to konieczne.

Dean wstał przy pomocy ściany i otarł dłonią zakrwawiony nos. Wyjął spod kurtki nóż na demony i spojrzał na zbliżającego się do niego Malekita wyzywająco.

-Tylko na tyle cie stać palancie?

-Nawet nie masz pojęcia na co mnie stać żałosny człowieczku.

Monic z całych sił skupiła się. Czuła jak wszystko się w niej gotuje, ale musiała wytrzymać. Mimo bólu udało się jej uwolnić spod niewidzialnej siły jedną rękę. Jej oczy błysnęły ognistą czerwienią gdy użyła swoich mocy i gestem reki niewidzialna siła pchnęła Malekitem. Przeleciał spory kawałek i uderzył prosto w szklaną szybę z wodospadem roztrzaskają ją na kawałki.

Granatowowłosa zjechała plecami w dół czując że nic już jej nie trzyma. Wszystko zaczęło wirować jej przed oczami, czuła jak nagle słabnie i coś zabiera jej oddech. Przymknęła oczy czując że jej koniec się zbliża. Dean podbiegł do niej jak najszybciej nie zważając na to czy coś go boli. Uklęknął przed nią i wziął jej twarz w swoje dłonie.

-Monic nie odpływaj, proszę. Dasz rade, musimy... o boże.- powiedział z przerażeniem widząc jak z oczu i nosa Monic cieknie czarna breja.- Ocknij się!- lekko ją potrząsną.

-Ten plan był do bani.- wychrypiała słabo i powoli otworzyła oczy, blondynowi ulżyło odrobinę.

-Był dobry, ale ja spieprzyłem, nie zauważyłem tej głupiej wazy.

-Przepraszam, gdyby nie ja nie musieliśmy tu być.- stęknęła, a głos się jej załamał.- Zawsze zawodzę, cokolwiek zrobię ranie osoby na których mi zależy. Może tak będzie lepiej, więcej nikt nie będzie cierpiał prze zemnie.

-Nie, nie Monic. To nie czas na załamanie nerwowe. Nikogo nie zawiodłaś. To prawda byłem zły, ale to dlatego bo się o ciebie martwiłem. Jesteś moją przyjaciółką i nie pozwolę ci się poddać. Wstawaj i dokończmy to razem.- blondyn złapał ją pod ramie i powoli pomógł wstać na równe nogi.

-Brawo, jakie to było urocze.- zaklaskał krótko Malakit gdy otrzepał się i będąc mokrym z drobnymi kawałkami szkła nadal wbitymi w jego ciało zaczął iść w ich stronę.- Całkiem niezłe uderzenie, ale uwierz że to jeszcze bardziej mnie rozwścieczyło. Nie zabije was od razu, będę czerpał przyjemność z powolnych katuszy jakie wam zapewnię bo nikt nie będzie bezkarnie zachodził mi za skórę. Zorbie wam tak potworna krzywdę że...

-Nie zrobisz.- przerwała mu Monic prostując się i puszczając Dean'a. Zrobiła dwa kroki do przodu posyłając demonowi zuchwały uśmiech mimo że skrzywiła się z bólu.

-A to niby dlaczego?- zapytał Malakit wątpiąc w jej zapewnienie gdy nagle cisze przeszyło głośne wycie. Pewność demona od razu zniknęła, a twarz trochę zbladła.

-Ogar? Skąd on się tu wziął?- zapytał Dean granatowowłosą.

-Crowley musiał go wysłać gdy próbowaliśmy przyzwać demona na rozdrożu. Śledził nas i czekał na odpowiedzi moment.

-Jak mogłaś go tu sprowadzić?! Wiecie co koniec imprezy, znikam stąd.- Malakit rozłożył ręce i otworzył usta by uciec jako dym, ale Monic była szybsza i wyjęła spod płaszcza pistolet posyłając trzy kulki prosto w ciało demona. Malakit zaśmiał się.- Myślisz że mnie tym zabijesz?

-Wystarczy, że zatrzyma na trochę.- Malakitowi mina zrzedła gdy próbował się poruszyć, ale nie mógł.

-Zapłacisz za to!!

-Wątpię.- granatowowłosa podeszła do unieruchomionego demona i schowała broń by tym razem wyjąć anielskie ostrze.

-Dogadajmy się.

-Nie tym razem.- Monic uniosła ostrze i przyłożyła je do skóry szyi Malakita. Przejechała nim robiąc głębokie ciecie, z którego zaczęła płynąć krew.- Mówiłam ci że potrzebuje dwa litry, prawda jest taka że potrzebuje znacznie więcej.- granatowowłosa przywarła ustami do rany i zaczęła pić krew. Wbiła się mocniej gdy zaczęła czuć jak przepełnia ją siła i żądza. Wszystko zaczęło w niej buzować, ale tym razem czuła się dobrze, a może raczej fenomenalnie, zaczęła zdrowieć w szybkim tępię. Oderwała się od jego szyi i oblizała usta uśmiechając się do niego paskudnie po czym wbiła mu w klatkę piersiową anielskie ostrze. Demon błysnął jasno pomarańczowym światłem i upadł na ziemie martwy. W tym samym czasie przez szklane drzwi wpadł ogar.

-Monic!- spanikowany Dean zaczął cofać się do tyłu gdy piekielna bestia zaczęła iść w jego stronę. Blondyn trzymał w dłoni nóż, ale jak walczyć z czymś czego nie można zobaczyć?

Granatowowłosa odwróciła się i spojrzała na blondyna. Ogar już chciał rzucić się na niego, ale Monic uniosła dłoń i pstryknęła palcami. Bestia zawyła i została rozerwana na strzępy, których cześć wylądowała na Dean'ie.

-Ohyda, ale to było super.- blondyn starł dłonią krew i wnętrzności ogara sobie z twarzy.- To chyba koniec, tak?

-Nie.- Monic spojrzała na niego powoli podchodząc w jego stronę i zaciskając pięście by nie dać się ponieść tej drugiej swojej połowie.

-Monic? Wszystko gra?

-Musisz mnie zakuć zanim zrobię coś czego nie chce.- złapała go za kurtkę gdy ustała przed nim.- Zrób to, nie zatrzymam tego dłużej.- zacisnęła mocno zęby walcząc o kontrole nad sobą, oczy jej zaczęły świecić się ognistym blaskiem.- Dean.- powiedziała ostrzegawczo. Blondyn sięgnął do swojej kurtki i wyciągnął jedną strzykawkę po czym wbił ją w szyje Monic wstrzykując całą jej zawartość. Granatowowłosa zachwiała się, a jej uścisk zelżał. Dean złapał ją by nie upadła na ziemie gdy całkowicie straciła przytomność.

~~~~~

Monic jęknęła i powoli otworzyła oczy zauważając że jest ciemno oraz że leży na tylnym siedzeniu Impali. Podniosła się do siadu czując że ma skrepowane ręce za plecami, szarpnęła nimi i poczuła jak metal wbija się w jej skórę przez co syknęła. Dean spojrzał w lusterko i uśmiechnął się delikatnie widząc jej lekkie zdezorientowanie.

-Witam z powrotem. Mam nadzieje że nie masz już ochoty zedrzeć mi twarzy i wykąpać się w mojej krwi?

-Co? Nie, to ohydne.

-Czyli wróciłaś.

-Jak to wróciłam?

-Nie pamiętasz? To co mówiłaś, nigdy nie pomyślałbym że coś takiego może wyjść z twoich ust. Zgroza.- zaśmiał się.

-Tyle że niczego nie pamiętam, dźgnąłeś mnie i straciłam przytomność. Najwyraźniej moja druga połowa przejęła kontrole, to bardzo nie dobrze.

-Właściwie musiałem więcej niż ten raz cie dźgnąć.

-Zdejmiesz mi te kajdanki? Strasznie się wbijają mi w nadgarstki.

-Jasne.

Dean zwolnił i zjechał na pobocze drogi by zatrzymać się. Po czym wysiadł i otworzył tylne drzwi. Monic wysiadła i odwróciła się by blondyn mógł ją rozkuć. Granatowowłosa rozmasowała nadgarstki gdy uwolniła się w końcu od kajdanek.

-Z Sammy'm też się tak bawicie?- zapytał z głupkowatym uśmiechem machając przed nią kajdankami. Spojrzała na niego robiąc bitchface i nie odpowiadając ominęła go by móc wsiąść do samochodu.- Tak tylko zapytałem.

-To było nieodpowiednie pytanie.- powiedziała i wsiadła do Impali, Dean też to zrobił.

-Racja, wybacz. Wiec jak się czujesz?- zapytał gdy odpalił silnik i ponownie ruszyli w drogę.

-Oprócz tego że jestem we krwi i czarnej mazi, to naprawdę dobrze. Wręcz jak nowo narodzona, dobrze.

-I o to chodziło. Gdy dojedziemy wezmę sobie długi prysznic by zmyć to.- dłonią wskazał na siebie.

-Do twarzy ci w rozerwanym na strzępy ogarze.- uśmiechnęła się do niego co blondyn odwzajemnił.

-Dzięki.- Dean sięgnął dłonią i włączył radio. Z urządzenia wypłynęły pierwsze dźwięki piosenki Lynyrd'a Skynyrd'a "Simple man". Zielonookie uśmiechnął się pod nosem i zwiększył głośność.

Mama told me when I was young
"Come sit beside me, my only son
And listen closely to what I say...

Z radia zaczęły lecieć słowa piosenki, a Dean zaczął cicho je nucić i uderzać palcami o kierownice w jej rytmie. Monic ukradkiem spojrzała na niego i sama się uśmiechnęła. Poczuła ochotę dołączenia i tak też zrobiła tyle że głośniej. Dean słysząc ją zerknął na nią i również zaczął głośniej śpiewać.

Oh, take your time, don't live too fast
Troubles will come and they will pass
You'll find a woman and you'll find love
And don't forget, son, there is someone up above

Gdy doszli do refrenu oboje tak głośno jak się dało zaczęli śpiewać nie patrząc czy fałszują czy nie.

And be a simple kind of man
Oh, be something you love and understand
Baby be a simple kind of man
Oh, won't you do this for me son, if you can ...

~~~~

Dean zgasił silnik i oboje wysiedli.

-Może kiedyś to powtórzymy?- zapytał blondyn gdy we dwoje wyszli z garażu bunkra i zaczęli iść wzdłuż korytarza.

-Chyba za mocno oberwałeś w głowę.

-Może.

Na korytarz wybiegł nagle Sam i nie zastanawiając się nad niczym złapał w objęcia niczego niespodziewającą się Monic i okręcił się wokół własnej osi.

-Sam postaw mnie.- granatowowłosa zapiszczała zaskoczona, ale też rozbawiona jego zachowaniem. Długowłosy grzecznie odstawił ją na ziemie po czym przytulił swojego brata i gdy to zrobił dopiero wtedy zdał sobie sprawę że oboje są brudni.

-Oh, teraz i ja będę musiał wziąść prysznic.- Sam odsunął się od brata i spojrzał na swoje pobrudzone ubranie.- Wyglądacie okropnie.

-To fakt, prawie zginęliśmy, ale wszystko dobrze się skończyło.- powiedziała Monic. Sam spojrzał na nich oboje kręcąc głową.

-Dobrze że wróciliście cali, nawet nie wiecie jak bardzo się martwiłem.- długowłosy objął Monic w pasie i we trojkę ruszyli w stronę biblioteki.

Gdy doszli do biblioteki telefon Monic zaczął wibrować, sięgnęła po niego do kieszeni.

-Crowley.- powiedziała na głos gdy zobaczyła kto do niej dzwoni. Sam i Dean wymienili się ze sobą spojrzeniami, a następnie przenieśli je na granatowowłosą, która odebrała połączenie przykładając urządzenie do ucha. Granatowowłosa poczuła jak Sam mocniej ją obejmuje, a jego mięśnie się napinają.

-Czego chcesz?

-Co tak ostro? Chciałem zapytać jak tam samopoczucie, wierze że nie jesteś już konająca.

-Czemu miało by cie to obchodzić?

-Rozumiem że już jest dobrze. Wysłałem za tobą ogara, przydał się prawda? Myśle że tak. Przy okazji skłamałaś o Malekicie, ale nie wracajmy do tego w końcu już nie żyje. Krótko mówiąc, życzę zdrowia.- skończył mówić po czym rozłączył się. Bracia przyglądali się Monic wyczekująco.

-Czego chciał?

-Życzył mi zdrowia i tyle.- powiedziała sama się dziwiąc.

Continue Reading

You'll Also Like

14.3K 1.3K 16
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
38.2K 2.3K 39
- Dobrze, że to trwało tylko tydzień. Przynajmniej nie zdążyłaś się nawet zakochać. A to co stało się w Las Vegas, zostaje Las Vegas.
68.2K 1.6K 43
Co by było gdyby Hailie zgodziła się wyjść za Adrien podczas tej pamiętnej kolacji?
85K 3K 47
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...