Supernatural Life | S. W. | Z...

By MonaSalvatore

35.1K 2.2K 105

Córka demona i człowieka, która została łowcą. Gdyby to było możliwe, to wybrałaby dla siebie inne życie, łat... More

Prolog
1. Spotkanie
2. Żegnaj Bobby
3. Klony
4.Pijany Garth
5. Dziecięcy strach cz. 1
6. Dziecięcy strach cz. 2
7. Pokój suczki cz. 1
8. Pokój suczki cz. 2
9. Lęk .
10. Prorokuj nam.
11. Za życia kumpel czy po śmierci też?
12. Przymierze z demonem
13. Przeszłość zawsze da o sobie znać.
14. Trzy klucze do końca cz. 1
15. Trzy klucze do końca cz.2
16. Powiedz pa pa
17. I'm back
18. Intuicja
19.Rozumiem
20. Cacao
21. Brat krwi
22. Dom
23. Pianino
24. Golem
25. Naziści
26. Nekromanii
27. Ośmiu Wspaniałych
28. Straceni cz.1
29. Straceni cz.2
30. List
31. Bank
32. Daughter
33. Demon
34. "Kocham cię"
35. Zamknięta
36. Poznałam Śmierć
37. Nie mogę zapomnieć
38. Cień
39. Motocyklista
40. Ostra zabawa
41. Sen
42. Sprawa
43. Vetale
44. Ja go... zamordowałam...
45. Sumienie
46. Todd
47. Dla mnie to cud.
48. Bar
49. Opętanie
50. Rey
51. Zaklęcie
52. Jestem Tom
53. Pamieć
54. Tak będzie lepiej
55. Pierwsza próba
56. Ranczo
57. Nieznośna rodzinka
58. Pakt
59. Dobry glina
60. Meg?
61. Nie mogłam inaczej
63. Willa
64. Malakit
65. Przysługa

62.

232 19 0
By MonaSalvatore

Dean z dwiema dużymi torbami zszedł po schodach po czym przeszedł dalej do pomieszczenia w głąb bunkra gdzie przy stole zastał siedzącą Monic, wokół której jest pełno książek. A ona sama wygląda jakby miała zaraz zasnąć na siedząco i nawet nie usłyszała jak blondyn wrócił z zakupów, na które go wysłała.

-Hej, Sam jeszcze nie wstał?- starszy Winchester odłożył torby na stół. Granatowowłosa podniosła wzrok znad czytanych papierów Ludzi Pisma, które znalazła w zakamarkach bunkra.

-Po tym co mu dałam powinien przespać co najmniej 10 godzin.- odłożyła papiery po czym przetarła twarz dłonią.

-Co mu dałaś?- Dean usiadł na krześle na przeciw niej.

-Ledwo przespał dwie godziny w nocy. Wyglądał jak zombie wiec podałam mu w koktajlu środki nasenne, po których obudzi się jak nowo narodzony. Kupiłeś?

-Tak, choć gdy kupywałem te leki, których nazw w ogóle nie rozumiem i nawet ciężko je wypowiedzieć na głos, ekspedientka dziwnie się na mnie patrzyła i niezbyt chętnie mi je sprzedała. Co to właściwie jest?- blondyn przysunął torbę z lekami w stronę Monic. Kobieta zaczęła przeglądać jej zawartość.

-Najważniejsze żeby postawiły mnie na nogi, tyle musisz wiedzieć.- Dean sięgnął przez stół i zabrał granatowowłosej torbę.- Ej, oddaj.

-Nie, gadaj co to za świństwa.- zajrzał do środka, wyjął małe pudełeczko i przeczytał na głos widniejącą na nim nazwę.- Kodena, zawiera śladowe ilości opioidów. Co to do cholery? Jakieś narkotyki, jeśli tak to teraz bym zrozumiał dziwne spojrzenia tamtej ekspedientki.

-Właściwie to niektóre zawierają narkotyki, ale zanim coś powiesz to jest bezpieczne. Oczywiście jeżeli wiesz ile powinno się tego brać.

-A ty skąd to niby wiesz?- spytał mrużąc oczy. Monic wywróciła oczami.

-Byłam na studiach medycznych przez dwa lata i miałam staż w szpitalu wiec wiem to i owo. Nie martw się to nie dla Sammy'ego. Dla niego są w tej drugiej torbie.

-Ale tam jest jedzenie i jakieś proszki.

-I to mu wystarczy, a teraz oddaj.- Monic wyciągnęła wyczekująco dłoń, blondyn niechętnie oddał jej torbę.

-Gdy Kevin'owi kupiłem tabletki to byłaś zła że go tym faszeruje, a teraz sama sobie to robisz.

-Po pierwsze, nie wiedziałam co dokładnie mu kupiłeś, pewnie były to pierwsze lepsze tabletki z brzegu i nawet pewnie nie sprawdziłeś ich składu. A po drugie, tylko to może w jakimś stopniu poprawić mój stan.- Monic wstała od stołu i chwyciła w dłonie torebki.- Jak coś będę w kuchni.- powiedziała i wyszła z pomieszczenia. 

-I będziesz faszerować się lekami, nie na mojej warcie.- powiedział cicho pod nosem Dean.

~~~~

Monic skończyła kroić owoce i włożyła je do miksera. Dodała jeszcze naturalny jogurt po czym założyła pokrywę i włączyła urządzenie. Wcześniej spożyła kilka tabletek i może teraz powiedzieć że czuję się trochę lepiej, ból złagodniał, a jej ciśnienie wróciło do normy. Z dnia na dzień dochodzą kolejne objawy, ostatnio zaczęło jej szumieć w głowie i trzy razy wymiotowała czarną mazią, ale o tym nie mówiła nikomu. Bo po co dokładać im więcej trosk. Sammy jeszcze bardziej by się martwił i nie opuszczał by biblioteki w poszukiwaniu jakiegoś sposobu by  jej pomóc. A dobrze wiedzą jakie jest jedyne rozwiązanie. 

Monic usiadła przy stole obserwując jak maszyna miksuje produkty na koktajl odżywczy dla Sam'a. Już dwa stoją i chłodzą się w lodówce, każdy ma inny skład i przeznaczenie. Przynajmniej w ten sposób może mu jakoś pomóc i dbać o jego zdrowie, które pogarsza się. Monic boi się że po ukończeniu tych prób jego stan może wcale się nie poprawić, a nawet pewna myśl dręczy ją że to nie skończy się dobrze. Przymknęła oczy na moment odganiając z myśli strach przed utratą go. Wstała z miejsca i podeszła do półki gdzie schowała leki, które kupił jej Dean. Nie do końca była z nim szczera. Mają jej poprawić stan, ale nie fizyczny tylko psychiczny, przy tym mogą nawet jeszcze bardziej zaszkodzić jej zdrowiu. Ale przynajmniej nie czuje już takiego bólu jak wcześniej i czuje się spokojniejsza. Wzięła do reki kilka tabletek i połknęła je popijając szklanką wody. Odetchnęła głęboko. 

Do pomieszczenia wszedł Dean. Zatrzymał się spoglądając na Monic, która nie zauważyła go bo stoi przodem do szafek i jest lekko pochylona w ich stronę. Blondyn zauważył pudełka po tabletkach. Szybko podszedł do niej i zabrał wszystkie.

-Co ty robisz?

-Wyrzucam to świństwo.- blondyn podszedł do kosza, ale Monic złapała go za ramie.

-Stój, to mi pomaga.- spojrzał na nią niedowierzająco i pokręcił głową.

-Wcale, że nie. Sprawdziłem te nazwy w internecie i okazuje się że to wszystko w większości psychotropy. A najciekawsze jest to że w większej dawce szkodzą zdrowiu i nie sądzę byś brała je w małych ilościach.- granatowowłosa zabrała rękę i cofnęła się. Dean podszedł do kosza i wszystko wyrzucił.

Monic usłyszała jak maszyna automatycznie wyłącza się i podeszła do niej.

-Daj, ja to zrobię.- blondyn podszedł do niej gdy próbowała nalać do dzbanka zmiksowany koktajl.

-Nie jestem dzieckiem czy chora, sama dam rade.

-Ale umierasz, zapomniałaś?- spojrzał na nią gdy skończył. Monic spuściła wzrok na podłogę.

-Nie musisz wypominać mi moich błędów. Sama dobrze je znam i muszę z nimi żyć.

-Nie wypominam ci ich tylko... Chodzi o to że... mówię że... - zaciął się nie wiedząc jak odpowiednie dobrać słowa.- Cholera. Sam'owi takie rozmowy wychodzą lepiej.- uśmiechnął się delikatnie gdy granatowowłosa zaśmiała się krótko z jego nieporadności w takich sprawach.

-To prawda. Pozwolisz że sama to włożę do lodówki czy i w tym chcesz mnie wyręczyć?- wskazała koktajl.

-Myśle że to zbyt ciężkie dla ciebie.- powiedział z udawaną powagą, ale i tak się uśmiechnął.

-Dobrze mój bohaterze. Tylko nie wypij tego jak ostatnio.- pogroziła mu palcem z rozbawieniem.

-No co? Niczego innego nie było w lodówce, a byłem bardzo głodny.- podszedł do lodówki i postawił kwoktaj tuż obok innych.

-Mogłeś pojechać do sklepu.

-Tak, ale mi się nie chciało. 

-Okropny leń z ciebie.

-I kto to mówi.

Monic pokręciła głową i zapadła miedzy nimi cisza.

-Pójdę do biblioteki, może tym razem coś znajdę.- granatowowłosa chciała wyjść, ale zatrzymała się.

-Nie musisz już tego robić.- powiedział Dean poważniejąc. Monic odwróciła się i spojrzała na niego.

-Co masz na myśli?

-Dobrze wiesz co. To jedyne wyjście.

-Ale Sam...

-On też wie że tyko tak można ci pomóc.

-Wiesz że tym razem potrzebuje więcej.

-Wiem, dlatego idź się przygotować, za pół godziny jedziemy.

-A co z Sam'em?

-Sama mówiłaś że prześpi jeszcze kilka godzin, wrócimy zanim wstanie i jak coś zostawimy mu notatkę. A i tak bym nie pozwolił mu jechać, powinien odpoczywać. Nie sądzę żeby był zły za to.

Monic przytaknęła głową i razem z Dean'em wyszli z kuchni by się przygotować do jazdy.

Granatowowłosa weszła cicho do pokoju jej i Sam'a. Zerknęła na szatyna, który śpi jak niedźwiedź i rozłożył się na całej szerokości łóżka. Uśmiechnęła się na ten widok, wygląda tak spokojnie i uroczo. Następnie podeszła do krzesełka przy biurko i zdjęła z niego swój płaszcz żeby go założyć. Otworzyła jedną z szuflad i wyjęła stamtąd anielskie ostrze po czym schowała je pod płaszcz. Zajrzała da kolejnej szuflady by wyjąć pistolet, sprawdziła magazynek, zwykłe kule. sięgnęła w głąb i wzięła inny magazynek, tym razem kule, które są w nim mają wyryte pułapki na demona. Zmieniła magazynek na ten drugi i położyła pistolet na biurku. Sięgnęła po czystą kartkę i napisała krótką notatkę dla Sam'a. Podeszła do łóżka i położyła ją na komodzie obok po czym pochyliła się nad szatynem i pocałowała go w czoło. Długowłosy mruknął coś niewyraźnego.

-Nie martw się niedługo wrócimy.- szepnęła cicho delikatnie odgarniając kosmyki włosów, które opadły mu na twarz po czym wzięła z biurka broń i wyszła na korytarz kierując się w stronę garażu gdzie gdy weszła był już tu blondyn. Monic bezpośrednio podeszła do Impali i wsiadła go środka.

Dean zamknął bagażnik, do którego uprzednio włożył torbę po czym usiadł na miejscu kierowcy.

-Wziąłeś wszystko?- zapytała Monic spoglądając na niego.

-Tak mamo. Woda święcona, farba, strzykawki, kajdanki, sól. Wszystko spakowane.- powiedział i uśmiechnął się głupkowato.

-Oba rodzaje strzykawek?- blondyn przytaknął.- A nóż na demony?

-Jest. I ochota skopania czarnookim dupkom też jest. Gotowa?

-Zróbmy to.- Monic przeładowała swój pistolet i schowała go pod płaszcz.

Continue Reading

You'll Also Like

10K 768 38
Jestem córką Syriusza, anioła najjaśniejszej gwiazdy. Moje życie było idealne, przynajmniej tak zawsze mi się wydawało. Wszystko zmieniło się w chwil...
23.5K 974 38
🍀Gdy po zakończeniu wojny, Hermiona Granger postanawia wrócić do Hogwartu na powtórzenie siódmej klasy i mimo zastrzeżeń przyjaciółki i chłopaka, mi...
68.4K 1.6K 43
Co by było gdyby Hailie zgodziła się wyjść za Adrien podczas tej pamiętnej kolacji?
14K 1K 34
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...