Bianca Black i Huncwoci

By ovorly

73.6K 3.5K 293

Życie się toczy i wtedy wkracza ona, ubrana cała na czarno, czyli historia Bianci Black i Huncwotów. "Każdy z... More

1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
17
18
19
20
21
22
23
24
25

16

2.6K 134 11
By ovorly

Z okazji świąt życzę wam wszystkim zdrowia, pomyślności, radości z robienia tego co kochacie i spełnienia wszystkich najskrytszych marzeń.
Wesołych świąt spędzonych z najbliższymi i szczęśliwego nowego roku.
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
Remus
Obudził mnie huk. Taki, który powstaje tylko kiedy ktoś upada. Wyprostowałem się i rozejrzałem po pokoju. Obok mojego łóżka leżała Bianca zwinięta w kulkę. Jej ramiona drżały oplatając głowę.
- Bianca?- ześlizgnąłem się z posłania i kucnąłem przy niej.- Bianca?
Dziewczyna usiadła ukrywając twarz w dłoniach. Po chwili uniosła głowę poprawiając włosy.
- Przepraszam - wymamrotała ocierając mokre od łez policzki.
- Nie przepraszaj mnie za łzy. Co się stało?- delikatnie przygarnąłem ją do siebie.
- Miałam koszmar - szepnęła cichutko wtulając się we mnie.
- Chcesz mi opowiedzieć?- Bianca pokręciła przecząco głową. Westchnąłem cicho.
- Nie potrafię - wtuliła się mocniej w moje ramię.
- Wszystko będzie dobrze - głaskałem ją po włosach chcąc by choć trochę się uspokoiła.- iść po Syriusza?
- Nie. - odparła natychmiast wystraszona.
- Jesteś pewna?
- Tak. Dam radę - oznajmiła odsuwając się. Skinąłem głową i wstałem pomagając zrobić to samo dziewczynie.
- Masz może chusteczki?
- Jasne - podałem Biance paczkę wcześniej wyciągniętą z szafki nocnej.
Po chwili czarnowłosa wyglądała trochę lepiej. Nie licząc podkrążonych i czerwonych oczu.
- Często masz koszmary?- zapytałem przypominając sobie o zajściu kiedy dziewczyna przyszła do Syriusza nad ranem.
- Kilka razy w tygodniu - westchnęła.- idzie się przyzwyczaić - zapewniła.
- Nie sądzę. Może idź do Dumbledora?
- Remus wybacz ale poradzę sobie sama - posłała mi lekko wymuszony uśmiech i wyszła zostawiając mnie totalnie zmartwionego.
Obserwowałem Biance przez cały dzień. Uśmiechała się rozmawiając z Lily lub moimi przyjaciółmi ale kiedy spojrzałem na nią podczas lekcji eliksirów zauważyłem smutek i ból, który męczył ją od środka.
Wiedziałem, że nie powinienem ale poszedłem do Syriusza i wszystko mu powiedziałem.
- Dlaczego nie mówiłeś wcześniej?- krzyknął z wyrzutem, chodząc po dormitorium i trzymając się za głowę.- Merlinie powinienem się domyślić, że znowu ma koszmary.
- Uspokój się Black, o co wogóle chodzi z tymi koszmarami?- odezwał się James starając się opanować gniew przyjaciela.
- Kiedyś wydarzyło się coś i.. - zaczął Syriusz.- od tamtej pory Biance śnią się koszmary. Najgorsze jest to, że wtedy to była moja wina. Nic nie zrobiłem i teraz - ze zdziwieniem dostrzegliśmy łzy w oczach chłopaka.
- Syriusz ty..?- zaczął Peter pierwszy raz widząc przyjaciela w takim stanie.
- Kocham ją. Jest najważniejszą osobą w moim życiu i.. nie mogę patrzeć jak dzieję się z nią coś złego - wyszeptał patrząc przez okno.
- Porozmawiaj z nią - Potter chyba pierwszy raz nie bardzo wiedział co powiedzieć, z resztą ja też nie. To był drażliwy temat.
- Wiecie gdzie jest?
- Błonia - odparłem od razu.
Syriusz wyszedł trzaskając drzwiami
Zapanowała cisza przerywana jedynie naszymi oddechami.
Wszyscy wiedzieliśmy, że dzieję się coś złego.

Bianca
Siedziałam pod drzewem Huncwotów nie przejmując się zimnem. Powoli traciłam kontrolę, nienawidziłam tego całym sercem.
Westchnęłam i zamrugałam starając się powstrzymać łzy. Niestety popłynęły one po moich policzkach, tworząc mokre ślady.
Dlaczego nic nie może być jasne, tylko wszystko się komplikuję?
Nie miałam pojęcia. Chciałam wiedzieć, chciałam znać odpowiedzi na dręczące mnie pytania.
-  Bianca - usłyszałam cichy głos obok siebie. Nie wiele myśląc rzuciłam się na Syriusza i przytuliłam go z całej siły rozklejając się na dobre.
- Cii malutka, już, wszystko będzie dobrze - chłopak kołysał mnie delikatnie głaszcząc po włosach.
- Nic nie będzie dobrze Syriusz. Nic, a nic - podniosłam się gwałtownie.
- Bianca - również wstał i wyciągnął do mnie rękę.
- Ja nie mam już siły. Ciągle widzę ten dzień. Powtarza się bez przerwy. Nie radzę sobie - szepnęłam cofając się i chwytając za włosy.
- Ej, razem zawsze..
- Nie rozumiesz. Po prostu... Boję się - wyrzuciłam z siebie.
- Jestem tutaj. Spójrz na mnie. Proszę - brat chwycił mnie za nadgarstek.
Wstrząsnęły mną niekontrolowane dreszcze. Wyrwałam się i odsunęłam kilka kroków.
- Niech to się wreszcie skończy - opadłam na kolana zanosząc się płaczem.
Jedyne co później pamiętam to ból w czaszce i krzyk mojego brata. Cisza, która później zapanowała jak dla mnie mogłaby trwać wiecznie i nigdy się nie kończyć. Wiedziałam jednak, że to tylko cisza przed burzą. A taka zawsze jest najgorsza.
Byłam w ciemności. Nic nie czułam. Nic nie widziałam. Czy tak wygląda koniec?

Poczułam jak ktoś ściska moją rękę. Chciałam otworzyć oczy, ale każda część mojego ciała pulsowała bólem. Byłam wyczerpana i senna.
- Bianca proszę, obudź się - szept, który dotarł do moich uszu sprawił, że chciałam uchylić powieki. Naprawdę, ale to wszystko było takie trudne. Otworzyłam oczy dopiero po kilku minutach. Powoli odwróciłam głowę w kierunku z którego dochodził znajomy głos. Obok mnie na krześle siedział Syriusz zaciskający powieki. Po jego policzkach spływały łzy. Uniosłam wolną rękę i starałam jedną z nich.
Chłopak momentalnie podniósł wzrok.
- Na Merlina Bianca - wtulił się w moją dłoń płacząc.
- Nie płacz - posłała mu delikatny uśmiech, który niestety przysporzył mi lekki ból.
- Pani Pomfrey nie wiedziała kiedy.. kiedy się obudzisz, bałem się, że... bałem się, że cię stracę - wyjąkał.
Podniosłam się do pozycji siedzącej zaciskając zęby.
- Chodź tu - chłopak przesiadł się na łóżko i przytulił się do mnie chowając twarz w moich włosach.
- Miałaś mi tego nie robić - usłyszałam i od razu poczułam wyrzuty sumienia.
- Przepraszam. Tak strasznie przepraszam.
- Obudziłaś się - mój brat odsunął się słysząc za sobą głos dyrektora.
- Napędziłaś nam stracha kochanieńka- rzuciła pielęgniarka podając mi kubek. Wypiłam zawartość krzywiąc się lekko przez gorzki smak lekarstwa.
- Jak się czujesz moja droga?- odstawiłam kubek spoglądając na Albusa.
- Już lepiej - przyznałam.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi o koszmarach?- zdezorientowana spojrzałam na Syriusza.
- Musiałem, dalej tak nie możesz - chłopak spojrzał na mnie przepraszająco.
- Myślałam, że sobie poradzę - wytłumaczyłam zawstydzona.
- Rozumiem. Kazałem pani Pomfrey naszykować eliksir, który pozwoli ci zasnąć- dorzucił.- mam nadzieję, że niedługo zobaczymy się w Wielkiej Sali.
Dumbledore ruszył do wyjścia.
- Dyrektorze?- zawołałam za nim cicho.
- Tak?- zatrzymał się tuż przy drzwiach.
- Dziękuję.
Mężczyzna uśmiechnął się i wyszedł.
- Jak długo.. mnie nie było?- spytałam rozglądając się.
- Tydzień - spojrzałam na brata z niedowierzaniem.
- Aż tydzień? Chyba nie siedziałeś tu cały czas?
- Wymieniałem się z chłopakami i Lily.
- Muszę nadrobić zaległości - mruknęłam stawiając nogi na podłodze.
- Panno Black, powinna pani leżeć - pouczyła mnie pielęgniarka, mijając mnie w drodze do innego pacjenta.
- Nie mogę, leżałam tydzień. To za dużo jak na mnie - podniosłam się i tylko dzięki Syriuszowi nie uderzyłam o podłogę.
- Chyba powinnaś jeszcze poczekać z chodzeniem - odezwał się zmartwiony.
- Nie ma takiej opcji - wyrwałam się z jego objęć i zrobiłam kilka kroków w kierunku okna.
- Która godzina?
- Niedługo zaczynają się lekcję - Syriusz stanął obok mnie. Razem obserwowaliśmy Błonia.
- W takim razie ja idę do pokoju, a ty na lekcję - podsumowałam.
- Panno Black...
- Proszę, posiedzę u siebie, nie lubię tej bieli- zrobiłam oczka szczeniaczka.
- Niech będzie, a i proszę nie obrażać mojego miejsca pracy. To jest eliksir - podała mi flakon. - panie Black zaprowadzi ją pan, żeby po drodze nie zrobiła sobie krzywdy?
- Oczywiście - chłopak wziął mnie pod ramię i razem opuściliśmy szkolny mini szpital.
Kiedy przekroczyłam próg dormitorium od razu uderzył mnie zapach leśnych perfum Lily. Uśmiechnęłam się pod nosem. Dobrze być u siebie.
- Poradzę sobie, idź już na lekcję i powiedz reszcie, że, no.. żyje - posłałam mu delikatny uśmiech. Nie wyglądał na przekonanego.- naprawdę sobie poradzę.
- Zawsze sobie radzisz sama, ale nie jesteś sama - mruknął ponuro.
Podeszłam do niego i pocałowałam w policzek.
- Wiem. Kocham cię braciszku - szepnęłam. Chłopak westchnął.
- Też cię kocham. Wpadniemy do ciebie później - ruszył do drzwi by po chwili za nimi zniknąć.
Przejechałam ręką po twarzy i biorąc czyste ubrania oraz ręczniki ruszyłam do łazienki. Potrzebny mi był prysznic jeśli nie chciałam nikogo zabić moim zapachem. W końcu tydzień to dość długo.
Cierpliwe czekałam na odwiedziny przyjaciół. Teoretycznie nie widziałam ich cały tydzień. Na moje usta wkradł się uśmiech na myśl o nich. Merlinie jak bardzo mi na nich zależało. Byli jak powiew świeżego powietrza. Obserwowałam krajobraz, kiedy rozległ się szczęk otwieranych drzwi. Wstałam obracając się błyskawicznie. Nie był to dobry pomysł, bo poczułam zawroty głowy ale kiedy zobaczyłam Lily od razu o tym zapomniałam. Dziewczyna rzuciła się na mnie przytulając. Schowałam twarz w jej włosach wciągając piękny jaśminowy zapach. Odsunęłam się czując jak drży.
- Ej, już w porządku - zapewniłam cicho,widząc jej łzy.
Rudowłosa wymamrotała coś o tym, że musi się ogarnąć i zamknęła się w łazience. Westchnęłam szczęśliwa. Następna para rąk mnie pochwyciła, stałam teraz w uścisku Petera i Jamesa. Za nimi też tęskniłam. Peter przyniósł mi nawet słodycze, za które podziękowałam kolejnym uściskiem. Kiedy się od siebie odsunęliśmy westchnęłam czując nieprzyjemny ścisk żołądka, a w moich oczach z niewiadomych przyczyn pojawiły się łzy. Zagrzyłąm wargę. Spojrzałam na Remusa. Włosy miał w nieładzie, jeden z kosmyków opadł mu na oczy. Dmuchnął chcąc go zrzucić. Zaśmiałam się cicho na co uśmiechnął się do mnie niepewnie. Niewiele myśląc doskoczyłam do niego przytulając się z całej siły. Oplotły mnie jego ramiona unosząc do góry.
- Tęskniłem - szepnął wprost do mojego ucha.
- Ja też. Bardzo.

Continue Reading

You'll Also Like

8.4K 224 27
E-Eliza S-santia Bb-boberka G-gracjan M-gawronek(Marcel) Z-zabor B-borys
10.4K 596 34
Tony Monet, chłopak pełen życia, przyjaciół i szczęśliwych chwil. Chłopak, który od kilku tygodni zaczyna przygaszać a przy tym całe jego otoczenie...
63.1K 1.3K 60
jest to opowieść o tym jak Hailie trafia do braci jak ma 3 latka.Vincent opiekuje się nią jak córką,nawet kazał Willowi zająć się pracą.jeśli chcesz...
23.1K 3.8K 23
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...