14

2.4K 126 4
                                    

Minął miesiąc od naszych urodzin. Khalida nie dawała znaków życia, a Ann i Dorcas stały się jeszcze bardziej wkurzające niż zazwyczaj. W sumie nawet nie wiem jak to możliwe.
Była sobota, co oznaczało dzień wolny od lekcji. Wstałam z łóżka z uśmiechem na ustach. Dzisiaj miałam testować wrotki, które dostałam od Syriusza na urodziny. Powiem szczerze nie spodziewałam się takiego prezentu.
Miałam wypróbować je wcześniej, ale nie było okazji. W zasadzie wyleciało mi to z głowy. Teraz miałam na to czas.
Kiedy już się ubrałam i wyszłam z łazienki, kucnęłam przy łóżku i wyciągnęłam z pod niego piękne czarne wrotki. Po bokach miały wzory w kształcie różyczek i listków. Pokochałam je od pierwszego wejrzenia. Kiedy Syriusz mi je dał najpierw otworzyłam szeroko oczy, później delikatnie odłożyłam je na bok, a na końcu rzuciłam się na niego przytulając z całej siły. Dziękowałam mu przez następne dwa dni, z resztą on mi również. Nie codziennie dostaje się od siostry najlepszą miotłę.
Szybko założyłam na siebie wrotki i podjechałam do drzwi. Otworzyłam je z impetem i energią. Nie myślałam, że ktoś będzie za nimi stał.
- Za co kobieto?!- zerknęłam w prawą i zauważyłam leżącego na podłodze Jamesa. Zaczęłam się nieopanowanie śmiać.
- Co w tym śmiesznego?!- krzyknął patrząc na mnie wrogo i przyciskając dłoń do nosa.
- Ja.. o Merlinie..- wydusiłam trzymając się za brzuch.
Zdążyłam opanować się dopiero po kilku minutach.
- Przeszło ci?- spytał zirytowany chłopak nadal siedząc na podłodze.
- Tak. Chyba.
- Dobrze, więc może powiesz mi dlaczego zawsze od ciebie obrywam?- spytał marszcząc brwi.
Zdusiłam w sobie chęć ponownego wybuchnięcia śmiechem.
- Przepraszam - powiedziałam ze skruchą.
- Eh. Chyba powinienem się przyzwyczaić, co?- powoli wstał podtrzymując się ściany.
- Raczej tak - obróciłam się do schodów. Przejrzałam im się uważnie. Nie było szans bym zeszła po nich bez upadku.
- Jamie - zerknęłam na niego ze słodkim uśmiechem.
- O nie. Czego ty znowu chcesz?- podszedł do mnie powoli z podejrzeniem wypisanym na twarzy.
- Dlaczego znowu?- oburzona założyłam ręce na piersi.
- A pamiętasz lizaka? Albo jak uśmiechnęłaś się w ten sposób ja podszedłem, a ty mnie wrzuciłaś do jeziora?
- Przecież cię przeprosiłam - zauważyłam machając lekceważąco ręką.
- Nieważne. Co chcesz?
- Pomożesz mi zejść?- wskazałam na schody.- patrząc na moje umiejętności pewnie bym spadła.
- Wskakuj - mruknął i kucnął bym mogła mu wejść na plecy. Zrobiłam to z dziecięcą frajdą.
- To gdzie sobie panienka życzy?- Potter powoli wstał i złapał mnie mocniej bym się nie zsuneła. Postąpił słusznie. Wolałam nie mieć skręconego karku.
- Na korytarz. Idę testować wrotki.
- Mogę z tobą?- spytał chłopak, a po chwili postawił mnie na podłodze przed obrazem.
- Czy ja wiem. Nie umiesz jeździć - zerknęłam na niego niepewnie. Bałam się o jego kości. Mocnego zderzenia ze ścianą by nie wytrzymały.
- Proszę - zrobił słodkie oczka. Westchnęłam pokonana.
- Niech bedzie.
- Też chcę - odwróciłam się i zobaczyłam Syriusza i Remusa schodzących po schodach.
- Ja też - dorzucił Lupin z uśmiechem.
- Wywalicie się - stwierdziłam od razu mierząc ich krytycznym spojrzeniem.
- Nie wierzysz w NAS?- Syriusz objął mnie ramieniem urażony.
- Nie bardzo - przyznałam bez zastanowienia.
- Bianca! - obruszył się Remus.
- Okej, możecie ze mną jeździć ale jeśli się wywalicie to nie będzie moja wina - skapitulowałam unosząc ręce.
- Umowa stoi, ale skąd weźmiemy wrotki?- James spojrzał na mnie. Zastanowiłam się przez chwilę.
- Idziemy do biblioteki - zarządziłam wychodząc na korytarz. Usłyszałam jeszcze jęki chłopaków. No tak przecież biblioteka ich zje.
Pół godziny później siedzieliśmy przy stoliku i przeglądaliśmy jedną z ksiąg.
- Nic tu nie ma - mruknął Syriusz odchylając się na krześle. Miałam wielką ochotę kopnąć jedną z nóg i sprawdzić jak szybko chłopak straci równowagę. Powstrzymałam się jednak.
- To, że tego nie widzisz nie znaczy, że tego nie ma - stwierdziłam kartkując dalej.
- Jest - Remus zatrzymał moją dłoń. Oboje pochyliliśmy się patrząc na zaklęcie.
- Znalezione.
- Myślisz, że zadziała?- James spojrzał na mnie niepewnie stojąc wraz z resztą chłopaków na korytarzu.
- Nie mam pojęcia - odparłam szczerze unosząc różdżkę.
- Nie napisałem jeszcze testamentu - jęknął zrozpaczony Syriusz dramatycznie chwytając się za serce.
- Och, zamknij się.
Zamknęłam oczy i wykonałam odpowiedni gest ręką wypowiadając zaklęcie zapisane na kartce.
- Udało ci się - krzyknął Remus. Otworzyłam oczy i aż podskoczyłam ze szczęścia widząc, że chłopcy mają wrotki. Co z tego, że różowe? Ważne, że są.
- To co, zaczynamy?- klasnęłam w dłonie robiąc kółko wokół przyjaciół.
- Jedziemy - James próbował do mnie podjechać ale zachwiał się i gdyby nie Syriusz całowałby podłogę. Z twarzy całej trójki zniknęło zadowolenie.
- To będzie trudniejszej niż myślałam - wymamrotałam.
Po około godzinie, Syriusz, James i Remus poznali podstawy jazdy. Zaczęliśmy przemieszczać się po korytarzu. Najpierw powoli, a potem szybciej.
- Berek - szturchnęłam Jamesa jadącego obok mnie i prawie natychmiast odjechałam kawałek dalej. Chłopak ruszył w pościg za Syriuszem. Stanęłam z boku i zaczęłam się śmiać patrząc jak chłopcy nieporadnie odpychają się nogami by przyspieszyć. Nagle poczułam jak ktoś we mnie wpada. Straciłam równowagę i poleciałam do tyłu prosto na schody. Mojej myśli kotłowały się w głowie, jednak życie wcale nie przeleciało mi przed oczami. Przed upadkiem i prawdopodobnie uszkodzeniem mojej pięknej, skromniej osoby uratowała mnie czyjaś ręką na nadgarstku. Zostałam postawiona do pionu, a następnie przytulona. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że moje ciało drżało dopóki nie usłyszałam cichego głosu przy uchu.
- Już spokojnie, wszystko dobrze.
Wzięłam głęboki wdech i powoli odsunęłam się od chłopaka.
- Dziękuję Remus - mruknęłam cicho poprawiając włosy, moja ręka nadal drżała.
- Co się stało?- Syriusz machnięciem różdżki pozbył się naszych wrotek i przytulił mnie mocno.
- Nie mam pojęcia - pokręciłam przecząco głową rozglądając się. - poczułam jak ktoś mnie popycha ale nikogo nie było i nie ma.
Złapałam się za głowę. To było dziwne. Wróć bardzo dziwne. Przetarłam oczy, które prawdopodobnie wyglądały jak pięciozłotówki, bo dopiero teraz uświadomiłam sobie, że mogłam zginąć. I to w koszmarny sposób.

-----💜💜💜💜💜💜💜💜💜💜-------
Hej wszyscy. Mówiłam już, że was kocham? Nawet jeśli tak to powtórzę jeszcze raz i napewno nie ostatni. KOCHAM WAS😍💜.
Dobra mamy piątek 13 i rozdzialik. Według mnie jest taki sobie i stać mnie na więcej no ale..jest.
Stwierdziłam, że nie będę robić imagifów ale dalej mam w planach jakieś jeszcze opowiadanie, więc szykujcie się. To tyle na dzisiaj. Następny rozdział nie wiem kiedy. Postaram się jak najszybciej. Bayo.

Bianca Black i HuncwociWhere stories live. Discover now