16

2.6K 134 11
                                    

Z okazji świąt życzę wam wszystkim zdrowia, pomyślności, radości z robienia tego co kochacie i spełnienia wszystkich najskrytszych marzeń.
Wesołych świąt spędzonych z najbliższymi i szczęśliwego nowego roku.
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
Remus
Obudził mnie huk. Taki, który powstaje tylko kiedy ktoś upada. Wyprostowałem się i rozejrzałem po pokoju. Obok mojego łóżka leżała Bianca zwinięta w kulkę. Jej ramiona drżały oplatając głowę.
- Bianca?- ześlizgnąłem się z posłania i kucnąłem przy niej.- Bianca?
Dziewczyna usiadła ukrywając twarz w dłoniach. Po chwili uniosła głowę poprawiając włosy.
- Przepraszam - wymamrotała ocierając mokre od łez policzki.
- Nie przepraszaj mnie za łzy. Co się stało?- delikatnie przygarnąłem ją do siebie.
- Miałam koszmar - szepnęła cichutko wtulając się we mnie.
- Chcesz mi opowiedzieć?- Bianca pokręciła przecząco głową. Westchnąłem cicho.
- Nie potrafię - wtuliła się mocniej w moje ramię.
- Wszystko będzie dobrze - głaskałem ją po włosach chcąc by choć trochę się uspokoiła.- iść po Syriusza?
- Nie. - odparła natychmiast wystraszona.
- Jesteś pewna?
- Tak. Dam radę - oznajmiła odsuwając się. Skinąłem głową i wstałem pomagając zrobić to samo dziewczynie.
- Masz może chusteczki?
- Jasne - podałem Biance paczkę wcześniej wyciągniętą z szafki nocnej.
Po chwili czarnowłosa wyglądała trochę lepiej. Nie licząc podkrążonych i czerwonych oczu.
- Często masz koszmary?- zapytałem przypominając sobie o zajściu kiedy dziewczyna przyszła do Syriusza nad ranem.
- Kilka razy w tygodniu - westchnęła.- idzie się przyzwyczaić - zapewniła.
- Nie sądzę. Może idź do Dumbledora?
- Remus wybacz ale poradzę sobie sama - posłała mi lekko wymuszony uśmiech i wyszła zostawiając mnie totalnie zmartwionego.
Obserwowałem Biance przez cały dzień. Uśmiechała się rozmawiając z Lily lub moimi przyjaciółmi ale kiedy spojrzałem na nią podczas lekcji eliksirów zauważyłem smutek i ból, który męczył ją od środka.
Wiedziałem, że nie powinienem ale poszedłem do Syriusza i wszystko mu powiedziałem.
- Dlaczego nie mówiłeś wcześniej?- krzyknął z wyrzutem, chodząc po dormitorium i trzymając się za głowę.- Merlinie powinienem się domyślić, że znowu ma koszmary.
- Uspokój się Black, o co wogóle chodzi z tymi koszmarami?- odezwał się James starając się opanować gniew przyjaciela.
- Kiedyś wydarzyło się coś i.. - zaczął Syriusz.- od tamtej pory Biance śnią się koszmary. Najgorsze jest to, że wtedy to była moja wina. Nic nie zrobiłem i teraz - ze zdziwieniem dostrzegliśmy łzy w oczach chłopaka.
- Syriusz ty..?- zaczął Peter pierwszy raz widząc przyjaciela w takim stanie.
- Kocham ją. Jest najważniejszą osobą w moim życiu i.. nie mogę patrzeć jak dzieję się z nią coś złego - wyszeptał patrząc przez okno.
- Porozmawiaj z nią - Potter chyba pierwszy raz nie bardzo wiedział co powiedzieć, z resztą ja też nie. To był drażliwy temat.
- Wiecie gdzie jest?
- Błonia - odparłem od razu.
Syriusz wyszedł trzaskając drzwiami
Zapanowała cisza przerywana jedynie naszymi oddechami.
Wszyscy wiedzieliśmy, że dzieję się coś złego.

Bianca
Siedziałam pod drzewem Huncwotów nie przejmując się zimnem. Powoli traciłam kontrolę, nienawidziłam tego całym sercem.
Westchnęłam i zamrugałam starając się powstrzymać łzy. Niestety popłynęły one po moich policzkach, tworząc mokre ślady.
Dlaczego nic nie może być jasne, tylko wszystko się komplikuję?
Nie miałam pojęcia. Chciałam wiedzieć, chciałam znać odpowiedzi na dręczące mnie pytania.
-  Bianca - usłyszałam cichy głos obok siebie. Nie wiele myśląc rzuciłam się na Syriusza i przytuliłam go z całej siły rozklejając się na dobre.
- Cii malutka, już, wszystko będzie dobrze - chłopak kołysał mnie delikatnie głaszcząc po włosach.
- Nic nie będzie dobrze Syriusz. Nic, a nic - podniosłam się gwałtownie.
- Bianca - również wstał i wyciągnął do mnie rękę.
- Ja nie mam już siły. Ciągle widzę ten dzień. Powtarza się bez przerwy. Nie radzę sobie - szepnęłam cofając się i chwytając za włosy.
- Ej, razem zawsze..
- Nie rozumiesz. Po prostu... Boję się - wyrzuciłam z siebie.
- Jestem tutaj. Spójrz na mnie. Proszę - brat chwycił mnie za nadgarstek.
Wstrząsnęły mną niekontrolowane dreszcze. Wyrwałam się i odsunęłam kilka kroków.
- Niech to się wreszcie skończy - opadłam na kolana zanosząc się płaczem.
Jedyne co później pamiętam to ból w czaszce i krzyk mojego brata. Cisza, która później zapanowała jak dla mnie mogłaby trwać wiecznie i nigdy się nie kończyć. Wiedziałam jednak, że to tylko cisza przed burzą. A taka zawsze jest najgorsza.
Byłam w ciemności. Nic nie czułam. Nic nie widziałam. Czy tak wygląda koniec?

Bianca Black i HuncwociWhere stories live. Discover now