13

2.6K 128 16
                                    


Nadszedł listopad. A wraz z nim urodziny moje i Syriusza. Cieszyłam się jak małe dziecko, z resztą Syriusz miał podobnie. Od wczoraj biegał po całej szkole szukając prezentów. Bo akurat wszyscy chcą go obdarowywać. Jasne.
Trzeciego listopada obudził mnie śpiew ostatnich ptaków i zapach ciastek. Nie no żart. Obudził mnie Potter. Wparował do dormitorium jak burza i skoczył na moje łóżku.
- Bianca - trącił mnie w bok. Przekręciłam się na brzuch.- no obudź się.
- Spadaj trawożerco - na moje nieszczęście Lily nie było w pokoju i nie miał kto mnie ratować. Na Dorcas i Ann nie liczyłam. Nie w tym życiu.
- Bianca no - tym razem dźgnął mnie w żebra.
- Ja cię ostrzegam Potter jeszcze raz tak zrobisz to..- zaczęłam, ale nie dane mi było dokończyć bo chłopak złapał mnie za kostkę i ściągnął z łóżka. Opadłam na podłogę z hukiem. Ból przeszedł po całym moim ciele, a potem ustał.
- Potter - jęknęłam. Chłopak złapał mnie w tali i postawił na nogi. Przeciągnęłam się i ruszyłam do łazienki.
- Daj mi dziesięć minut - poprosiłam zrezygnowana.
Po upłynięciu wyznaczonego czasu opuściłam łazienkę.
James leżał na moim łóżku z zamkniętymi oczami. Odłożyłam ubrania i cicho się do niego zakradłam. Uśmiechnęłam się złowieszczo i usiadłam na chłopaku zaczynając go łaskotać. Otworzył gwałtownie oczy i zaczął się wyrywać.
- Bia..Bianca..Prze..stań. pr..oszę - wydusił. Przerwałam na moment, by dać mu chwilę na oddech, ten jednak wykorzystał moją łaskę. Złapał moje nadgarstki i usiadł normując oddech.
- To było... złe - stwierdził nadal szybko oddychając.
- Wiem - posłałam mu uśmiech godny księżniczki. Pochylił się tak, że musiałam położyć się na łóżku.
- Ej, to teraz jest nie fair - mruknęłam wyrywając się.
- Dlaczego?
- Jesteś silniejszą dziewczyną - uśmiechnęłam się zadziornie.
- O ty!- chłopak zaczął mnie łaskotać. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
- Co wy tu jeszcze robicie?- do pokoju wszedł Remus. Zmierzył mnie i Jamesa ponurym spojrzeniem.
- Miałeś przyprowadzić Biancę - przypomniał z lekkim grymasem.
- Pamiętam, ale to ona zaczęła - chłopak zszedł ze mnie i pomógł mi stanąć na nogi. Poprawiłam koszulkę i roztrzepane włosy.
- To gdzie idziemy?- ciekawa podeszłam do Remusa.
- Zobaczysz - chłopak szybko wyszedł z pokoju. Spojrzałam zdezorientowana na przyjaciela. Ten jedynie wzruszył ramionami. Nie miałam pojęcia o co mogło chodzić blondynowi.
- Chodź, bo go zgubimy - chwycił mnie za nadgarstek i wyciągnął z dormitorium. Lupin właśnie przechodził przez portret.
- Remik - krzyknęłam za chłopakiem. Nie odwrócił się. Wyszliśmy za nim.Dogoniłam go dopiero w połowie korytarza, James został w tyle.
- Hej, co jest?- szturchnęłam go łokciem.
- Nic - mruknął, nie patrząc na mnie.
- Ej ponuraku, ożyw się - nie zareagował. Zaczęłam obmyślać plan rozbawienia przyjaciela kiedy nagle się potknęłam.
- Nawet powietrze mnie lubi - mruknęłam, kiedy huk jaki wywołałam ustał. Usłyszałam śmiech. Spojrzałam na pokładającego się ze śmiechu Remusa. Przynajmniej poprawiłam mu humor. 
- No bardzo zabawne, no po prostu ubaw po pachy - podniosłam się i otrzepałam spodnie. Chłopak nadal się śmiał.
- Okej myślę, że wystarczy - oznajmiłam uderzając go w tył głowy, kiedy po następnych minutach nie mógł się uspokoić.
- Ej - zaczął masować obolałe miejsce.
- Prowadzisz?- machnęłam ręką w kierunku korytarza.
- Tak - wyprostował się, znów śmiertelnie poważny. Westchnęłam i ruszyłam za nim. Weszliśmy po schodach. Chłopak zatrzymał się przed ścianą i przeszedł przy niej trzy razy.
- Pokój życzeń?- podniosłam brew do góry wchodząc do tajnego pomieszczenia.
- A i owszem - potwierdził chłopak i nim zdążyłam się odezwać zamknął drzwi. Uderzyłam w nie pięścią. Oczywiście nic to nie dało. Któż by się tego spodziewał.
- To nic nie da - usłyszałam. Obróciłam się i zobaczyłam Syriusza rozwalonego na kanapie z nogami na stoliku.
- O co tu chodzi? - podeszłam do niego i usiadłam na podłodze opierając się o miękki przedmiot.
- Mamy urodziny, coś szykują, a że nie mieli co z nami zrobić zamknęli nas tutaj - wzruszył ramionami poprawiając włosy, które swoją drogą i tak wyglądały jak jedno wielkie ptasie gniazdo.
- Hm. Fajnie - podsumowałam.
- To co robimy?- odezwałam się po dziesięciu minutach ciszy.
- Nie mam pojęcia ale wiem jedno..- zerknęłam na niego.
- Nudzi mi się  - parsknęłam śmiechem.
- Wojna na poduszki?- zaproponowałam biorąc poduszkę z fotela.
- Przegrasz z kretesem.
Zaczęliśmy zabawę. Po godzinie wszędzie walało się pierze.
- Mam dość - jęknął zmęczony chłopak i opadł na podłogę. Usiadłam obok ciężko oddychając.
- Ja też. To co teraz?
- Pośpiewaj mi - poprosił chłopak. Nie mogłam odmówić, więc zaśpiewałam coś co najbardziej mi się podobało, a podsunęła mi to Lilka.
( Media)
Kiedy skończyłam siedzieliśmy w ciszy przez jakiś czas. Zobaczyłam, że mój brat ściera łzę z policzka. Uśmiechnęłam się smutno.
- Syriuszu?- dotknęłam jego policzka.
- Po prostu.. Boję się. O ciebie Bianca. Po tym co się stało.. Zawsze jak źle się czujesz, jak odpływasz gdzieś myślami przypomina mi się tamten dzień i.. - nie skończył. Przytuliłam go do siebie, kryjąc twarz w jego ramieniu.
- Już wszystko dobrze. Spójrz na mnie - odsunęłam go lekko. - jestem i już nigdy nie zniknę.
- Dziękuję - objął mnie znowu.- kocham cię wiesz?
- Wiem - potwierdziłam. - ja ciebie też.
Dwie godziny później przyszedł po nas Peter. Jego mina kiedy zastał nas gadających o pandach była tak zabawna, że po chwili tarzaliśmy się po podłodze ze śmiechu.
- To co teraz?- spytałam idąc za chłopakiem do pokoju wspólnego.
- Zobaczycie - chłopak przeszedł przez obraz, a my nie zdążyliśmy. Zamknął się idealnie przed naszymi twarzami.
- Ej - burknęłam i uderzyłam lekko w obraz.
- Nie możecie na razie wejść - oznajmiła Gruba Dama.- i nie wyżywaj się na mnie moja droga.
- Wybacz.
- A kiedy będziemy mogli?- spytał zirytowany Syriusz. Też miałam powoli dość tej bezczynności.
- Za chwilę - powiedziała. Znudzeni wpatrywaliśmy się w ścianę naprzeciwko.
W końcu obraz się odsunął. Weszliśmy do środka, wszędzie było ciemno.
- Halo?- już chciałam sięgać po różdżkę kiedy coś poruszyło się w cieniu.
- NIESPODZIANKA - z sufitu spadł na nas brokat, a zza mebli wyskoczyli nasi przyjaciele i niektórzy, znajomi gryfoni.
Zakryłam usta dłonią, a po chwili rzuciłam się przyjaciołom na szyję.
- Dziękuję. Merlinie, tak bardzo dziękuję.
Jakie były moje urodziny?
Spędzone z przyjaciółmi wartymi każdego grzechu.
::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::
Uwaga, ludziska. Lovciam was. I dziękuję za wszystko ale teraz moja druga propozycja ale nie maraton.
Chcę napisać jeszcze jakieś fanfiction ale nie wiem o czym, myślałam nad:
* Strażnicy marzeń
* Jak wytresować smoka
* Następcy
Pomożecie?

Bianca Black i HuncwociWhere stories live. Discover now