Pokochać wroga cz. 1 (Zakończ...

Von kotkapazurki

846K 48.8K 17.8K

II Wojna Światowa. Opowieść o życiu podczas okupacji niemieckiej. Młoda siedemnastoletnia dziewczyna o imieni... Mehr

Prolog
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
14
15
16
17
18
Historia
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
Zwiastun
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
info
64
65
66
67
68
69
info
70
71
72
73
74
75
76
77
Epilog
Zakończenie

13

11.2K 712 191
Von kotkapazurki

Major chwycił Alicję

- Nie no, to chyba jakiś żart? Po takiej ilości alkoholu tracić przytomność? - lekko poklepał jej policzki- Wstawaj! - krzyknął.

- Panie majorze - do gabinetu weszła Rita- przyniosłam sukienkę.

- Dobrze, dawaj mi ją - kobieta podała ubranie i spojrzała zaskoczona na śpiącą dziewczynę. W mundurze majora wyglądała jak mała porcelanowa laleczka.
Praktycznie utopiła się w tym ubraniu.

- Co jej się stało?

- Oficerowie próbowali ją zgwałcić. Idź, przekaż Herr Schulzowi, że
jego żona ma jutro wstawić się w moim gabinecie. Poniesie konsekwencje za niedopilnowanie swoich obowiązków.

- Dobrze panie major- Rita wyszła z gabinetu .

Major zdjął z Alicji mundur i ubrał ją w sukienkę. Dziwnie się z tym czuł. Wreszcie mógł dotknąć jej ciała, ale jakoś nie sprawiło mu to przyjemności. Jakby na samą myśl, że mógł ją skrzywdzić skręcało go od
środka.

Kiedy ją ubrał wziął na ręce i wyszedł.

- Dzisiaj już mnie nie będzie - powiedział Werner do sekretarki i poszedł do samochodu. Położył Alicję ostrożnie na tylnie siedzenie i
wsiadł z drugiej strony.

- Do willi- rozkazał kierowcy i ruszyli.

W domu położył Alicję do łóżka i przykrył ją kocem. Długo chodził po
pokoju w tą i z powrotem. W końcu przysunął fotel i usiadł przy niej.
Długo wpatrywał się w śpiącą dziewczynę.

- Dlaczego? - zapytał i próbował znaleźć odpowiedź. Nie mógł
zrozumieć dlaczego tak się o nią martwił. Co ona go obchodziła? Nawet jej nie znał. Nigdy nie czuł niczego prócz nienawiści. Tylko to utrzymywało go przy życiu.
Stał się mściwy, bez żadnych skrupułów, bezlitosny. Więc co to do cholery miało być? Dlaczego zachowuje się jak obrońca uciśnionych? I to jeszcze dla kogo? Dla jakiejś Polki? To jakiś obłęd.
Teraz czuł jedynie frustrację do samego siebie, że nie umie być takim
jakim chciał być .

- Jesteś żałosny, Werner- powiedział do siebie. Czuł jak w jego serce
ktoś wbił ostry sztylet i wiercił nim dziurę. Cholernie go to bolało. Im bardziej się bronił tym gorzej to znosił.

Wstał podszedł do łóżka i ją dotknął. Przejechał delikatnie palcami po
pięknej buzi i uśmiechnął się. Sprawiało mu przyjemność, jej
bliskość i ciepło. A gdyby tak pozwolić choć trochę poznać co to jest miłość? Co się stanie? Przełknął ślinę czując jak pętla zaciska mu się na gardle. Nie, to bez sensu. Pomyślał. Po chwili wrócił do niego głos rozsądku. Ja nigdy się nie zmienię. Jestem chodzącym trupem.

Wyprostował się i wsadził ręce do kieszeni.

- Daj sobie spokój Werner i tak nie przeżyje tej wojny. Jest za słaba-
powiedział i wyszedł. W kieszeni poczuł, że coś ma. Wyciągnął srebrny
łańcuszek z medalikiem wizerunku Matki Boskiej. Zobaczył, że jest
porwany i poszedł po narzędzia żeby to naprawić. Siedział przy stole i
kombinerkami próbował połączyć dwa końce.

- Jest już pan w domu? - do salonu weszła jego gosposia Pani Elonora.
Miała około pięćdziesiąt lat i była w połowie Polką w połowie Niemką.
Werner za bardzo jej nie lubił, bo była bardzo wścibska, ale ktoś przecież musiał sprzątać wille. Elonora dobrze wywiązywała się z obowiązków, więc jeszcze jej nie wyrzucił.

- Tak, wyszło- powiedział nie odkrywając się od pracy - zrób mi obiad, bo nie wrócę dzisiaj do hotelu.

- Dobrze, a dla tej dziewczyny też?

- Też

- Kim ona jest? Nigdy pan nie przyprowadzał żadnej dziewczyny- Werner podniósł na nią wzrok i zmarszczył brwi.

- Nie powinno panią to obchodzić.

- Nie, oczywiście że nie, tylko tak się pytam. A to Polka? Bo wie pan, że...

- Elonora! - krzyknął i otwartą dłonią walnął o stół. Kobieta podskoczyła i momentalnie zamilkła.

- P... przepraszam- wyszeptała i poszła do kuchni. Werner pokręcił głową. Co za durne babsko. Pomyślał.

***

Alicja otworzyła oczy i jęknęła z bólu. W głowie jej szumiało jak stado
biegających słoni. Kiedy usiadła i rozejrzała się po mieszczanie jej
oczy zrobiły się jak pięciozłotówki. Przełknęła nerwowo ślinę i
zapomniała momentalnie o bólu.

- Boże, gdzie ja jestem? - szybko odchyliła kołdrę i zobaczyła, że jest
ubrana w jakąś nieznaną jej sukienkę. Wstała zbyt gwałtownie i ponownie
opadła na łóżko. Kiedy doszło do niej co się dzisiaj wydarzyło, pojawił się obraz majora, który z wściekłością tłukł tamtego żołnierza. Wstała
ponownie i wybiegła z pokoju. Pragnąc jak najszybciej znaleźć się w
swoim domu. Nie chciała nawet wiedzieć gdzie była, jak się tu znalazła i kto ją tutaj przeprowadził, a w szczególności kto ubrał ją w tą
sukienkę. Kiedy wyszła z pokoju zauważyła, że dom był ogromny. Z początku nie wiedziała dokąd ma iść. Przeszła korytarz, znalazła schody i zbiegła z nich jak szalona, a następnie pobiegła do frontowych drzwi.

- Dokąd się wybierasz? - usłyszała znany jej głos. Spojrzała w bok i
zobaczyła siedzącego przy stole majora.

- Ja...

- Chodź tutaj- Alicja przełknęła ślinę i ruszyła do salonu ze zwieszoną
głową. Czuła się skrępowana tym co dzisiaj się wydarzyło. Stała i nie wiedziała co miała zrobić, co powiedzieć?

- Panie majorze, czy mogę iść do domu? - zapytała cichutko.

- Jeszcze nie teraz. Najpierw zjesz obiad. Chodź i usiądź - wskazał na krzesło. Podeszła i wykonała polecenie. Nie patrzyła na niego. Dochodziło do niej przykre zdarzenie. Alicji policzki poczerwieniały.

- Nie chcę sprawiać kłopotów. Mogę iść do domu i...

- Jak się czujesz? - zapytał dokładnie ją obserwując.

- D.. dobrze, dziękuję

- Dlaczego byłaś bez Marthy? - Alicja spojrzała na niego.

- Bo... ona pojechała do miasta na zakupy, a mi poleciła zająć się
pokojami. Czy Martha....

- Nie wyraziłem jej zgody na opuszczenie hotelu, więc zostanie odesłana do Niemiec.

- Proszę tego nie robić. To dobra kobieta, ona... - Werner spojrzał na nią zaskoczony

- Prosisz mnie żebym darował jej karę? Przecież omało nie zostałaś zgwałcona

- Tak, ale to był przypadek. Martha dała mi rozpiskę, że pokoje są puste. Proszę jej nie odsyłać. Herr Schulz na pewno będzie bardzo smutny jak rozdzieli pan z jego żoną- Major zamyślił się

- Pomyślę nad tym - Werner podał jej łańcuszek - Proszę...

- O....Pan go naprawił? Dziękuję- Alicja zaskoczona odebrała łańcuszek. Założyła na szyję.

- To nie było trudne. Pomyślałem, że jest dla ciebie bardzo cenny .

- Tak. Dzisiaj dostałam go od mamy na urodziny .

- Masz urodziny?

- yyy... Tak

- Wszystkiego najlepszego- wstał i podał jej rękę. Alicja się zmieszała
i zrozumiała, że też musi wstać. Niepewnie wstała i podała mu dłoń.
Potrzasnął ją delikatnie - a teraz tradycja nakazuje pocałować się w
policzek.

Zanim Alicja cokolwiek powiedziała Werner nachylił się i poczuła jego
usta na policzku blisko jej ust. Chciała się odsunąć, ale on wciąż trzymał jej dłoń

- Trzeba pocałować się trzy razy. Tak nakazuje polska tradycja - wyszeptał i przyciągnął usta na kolejny policzek, a następnie powrócił do poprzedniego. Dziewczyny nogi zrobiły się miękkie i chwyciła mocniej jego dłoń bojąc się, że upadnie. Wernera zrozumiał to jako zachęta do jeszcze śmielszych pocałunków i ponownie zbliżył się swoimi ustami.

Do salonu weszła gosposia.

- Panie majorze, obiad gotowy. Mam podawać? - Niech ją szlag trafi. Pomyślał i niechętnie odsunął się od Alicji. Gosposia obserwowała dziewczynę uważnie, a ona zrobiła się czerwona jak burak. Nie sądziła, że jeszcze ktoś tutaj jest i poczuła straszny wstyd.

Zjedli obiad w ciszy. Alicja ledwo cokolwiek przełknęła, dłubiąc widelcem w surówce. Pragnęła wrócić do domu i uwolnić się od majora.

- Nie smakuje ci?

- Nie, nie jestem głodna - Werner wytarł usta serwetką i wstał - to chodź zabieram cię na lody .

- L... lody? - Alicja aż jęknęła przerażona- Ale ja muszę iść do
domu...

- Czemu się tak spieszysz do domu? - zapytał marszcząc brwi niezadowolony. Już przecież jej mówił, że nienawidził odmowy.

- No, bo...

- Umówiłaś się z kimś?

- N... nie

- Ktoś czeka w domu?

- N...nie - pokręciła głową .

- Więc nie musisz iść do domu. Dzisiaj spędzisz czas ze mną. Chodź i nie dyskutuj ze mną.

Wyszli z willi i dziewczyna zobaczyła że dom znajduje się tylko kilka
ulic od hotelu. Była pewna, że major mieszka w hotelu tak jak kucharz
wraz z żoną i siostrą.

- Czemu nie mieszka pan w hotelu?

- Cenie sobie prywatność - powiedział i szli wzdłuż ulicy obok siebie.
Alicja czuła się zarzenowana. Żołnierze których napotykali po drodze, stawali na baczność, a na nią patrzyli z drwiną. Czuła się fatalnie, ale nie mogła przecież odmówić majorowi. Poszli do parku i zatrzymali się przy wózku z lodami.

- Który wybierasz smak? - Alicja jak zobaczyła lody od razu zapomniała o Bożym świecie. Jej oczy rozmarzyły się na myśl o tych słodyczach.

- Są śmietankowe? - zapytała nieśmiało sprzedawcę po polsku.

- Tak panienko - nałożył na rożek dwie gałki i podał jej. Boże, mam
lody. Westchnęła. Nie pamiętała już kiedy ostatnio je jadła, a nawet zapomniała to jakie są przepyszne.

- Chodź, usiądziemy- poszli jeszcze kawałek i usiedli na ławce. Dziewczyna wreszcie posmakowała swoich pierwszych lodów od ponad trzech lat i zapomniała o wszystkim. Jakby wojna nie istniała, i że wciąż żył jej tata i brat. Razem wszyscy siedzieli na ławce w parku i rozkoszowali się lodami. Kompletnie zapomniała o majorze, który siedział obok i wpatrywał się w nią z uśmiechem. Rozczuliła go tym dziewczęcym urokiem . Zauważył, że skupiła się tylko na deseru i kiedy delikatnie chwycił jej kosmyk włosów i wsunął za ucho nawet tego nie poczuła.
Przesunął się bliżej i położył rękę tuż za nią na oparciu ławki. Palcami delikatnie dotykał jej ramienia gdzie było ramiączko od sukienki. Spojrzał na drzewa i zamyślił się. W parku było pusto i słychać było tylko ćwierkanie ptaków.

Do Alicji nagle dotarło gdzie jest. Podniosła wzrok na majora, który był
zamyślony. Patrzyła na jego zdrową stronę twarzy i zauważyła, że jest
przystojny. Gdyby nie ta druga strona na pewno byłby najprzystojniejszym mężczyzna jakiego znała. Siedzieli blisko siebie. Ich boki stykały się ze sobą, czuła jego ciepło, zapach i to jak delikatnie dotykał jej ramienia. Miała dziwne przeczucie, że była przy nim bezpieczna. Zarumieniła się na tą myśl.

Werner nagle poczuł, że dziewczyna mu się przygląda i zwrócił wzrok na
nią. Przez chwilę patrzeli na siebie w milczeniu.

- O czym pan myśli?- zapytała i major się uśmiechnął .

- O tym, że dzisiaj mamy piękny dzień, a twoje lody się topią - Alicja
nagle zauważyła, że po jej dłoni spływa biała stróżka.

- Ojej- jęknęła i zaczęła oblizywać rękę. Werner wyciągnął chusteczkę i
podał Alicji, a lody wziął i wyrzucił do kosza. Usiadł z powrotem obok
niej.

Dziewczyna kiedy wycierała rękę zauważyła na chusteczce wychaftowany herb .

- Co to jest za znak?

- To herb hrabstwa w Niemczech rodziny Von Haeften.

- Więc jest pan hrabią? - Alicja otworzyła usta zaskoczona.

- Nie - pokręcił głową- hrabia Arthur von Hefner nie jest moim ojcem. Powiedzmy, że to mój opiekun.

- Więc nie ma pan ojca ani matki?

- Moja matka zmarła zaraz po moim urodzeniu, a z ojcem nie otrzymuje kontaktu. Nie widziałem jego od dwudziestu lat.

- Nie widział pan swojego ojca dwadzieścia lat? Żadnego kontaktu? Dlaczego? - Alicja była totalnie zaskoczona. Zawsze uważała, że rodzina jest najważniejsza.

- Nie chce o tym rozmawiać. To długa i ponura historia, lepiej powiedz
coś o sobie.

- Hmm... ale co?

- Gdzie mieszkasz. Kim są twoi rodzice? Wiem tylko, że masz siostrę .

- Yyy... mieszkam na ulicy Polnej. Mieszkam z mamą i siostrą Marią.
Mama zajmuje się szyciem, a siostra jest salową w szpitalu .

- A ojciec?

- Zginął podczas bombardowania na początku wojny, a brat Karol któregoś dnia wyszedł z domu i zniknął. Nie wiemy czy żyje .

- Przykro mi - milczeli przez chwilę patrząc przed siebie.

- Panie majorze?

- Słucham cię .

- Co się panu stało...na twarzy- spojrzał na nią smutno .

- Nie chcę o tym mówić - powiedział chłodno- Na ciebie chyba już czas. Twój chłopak na ciebie czeka?

- Chłopak? - podążyła wzrokiem za majorem i zobaczyła w oddali Wojtka. Stał między drzewami i przyglądał się im .

- To jest Wojtek, chłopak mojej siostry.

- A zachowuje się jakby to był twój chłopak .

- Nie - uśmiechnęła się zawstydzona - Wojtek jest cudowny i mam nadzieję, że też poznam kogoś takiego jak on .

- Na pewno Alicjo. Jesteś wspaniałą dziewczyną i nie zapominaj o tym.

- Powinnam chyba już iść - wstała-
- Dziękuję panie majorze za wszystko.

- Proszę - uśmiechnął się lekko - do zobaczenia jutro .

- Do zobaczenia- ruszyła w stronę Wojtka. Odwróciła się żeby jeszcze
raz spojrzeć na majora, ale mężczyzna wstał i odszedł.

Weiterlesen

Das wird dir gefallen

10.7K 337 10
A co gdyby Vince miał wpadke w wieku 18 lat? Co gdyby urodziła mu sie córeczka o imieniu Hailie? historia w pełni zmyślona tylko postacie są z pierwo...
9.4K 470 23
Po II wojnie światowej Rzesza zostawił wszystko wraz ze swoi byłym przyjacielem jak i wrogiem czyli ZSRR. Lecz po tych latach znów się spotykają na n...
245K 15K 64
Wojna zazwyczaj wyzwala w ludziach to co najgorsze, ale i to co najlepsze. Teraz można sortować społeczeństwo. Ten będzie dobry, ten będzie zły. Okup...
13.7K 1.2K 56
Toinette ma zaledwie czternaście wiosen, kiedy przybywa do Francji, by poślubić przyszłego króla. I właściwie nie posiada nic prócz uroczej twarzyczk...