36

8K 533 220
                                    

Alicja siedziała na brzegu Wisły i czekała na Kamila. Chłopak na chwilę
od niej odszedł i wbiła wzrok w tafle wody. Dzień był wyjątkowo
piękny. Nie było za gorąco, a przyjemny wietrzyk rozwiewał jej włosy. Podniosła swoją głowę ku słońcu żeby promienie delikatnie muskały jej twarz. Była bardzo szczęśliwa. Marzyła o takim dniu gdzie pierwszy raz chłopak zaprosi ją na randkę i teraz to marzenie się spełniło.

Jej dziadek był nauczycielem matematyki i zawsze twierdził, że życie bywa nieprzewidywalne, i tego najmniej lubił. Alicja pierwszy raz nie mogła się z nim się zgodzić, ponieważ wolała każdy taki dzień od każdego innego. Pragnęła wreszcie się zakochać, poczuć motylki w brzuchu i tulić się do ukochanego.

- Zaczynam być zazdrosny o te słońce- usłyszała za sobą męski głos i otworzyła oczy. Zobaczyła Kamila, który uśmiechał się do niej rozbawiony. Wyprostowała się i nieśmiało poprawiła sukienkę.

Chłopak usiadł obok niej na piasku. Trochę za blisko. Pomyślała. Gdyby głębiej zaczęła oddychać ich ciała by się zetknęły. Za bardzo wstydziła się żeby cokolwiek powiedzieć i zrobić więc siedziała sztywno.

Pachniał czymś przyjemnym. Pomyślała. Mydłem? A może wodą kolońską?

- Przeniosłem wędlinę, biały chleb, wódkę i dwie kremówki- powiedział i
rozłożył wszystko na białej serwetce - lubisz kremówki?

- T... tak, bardzo- wyjąkała. Poczuła jak jej nogę przypadkową musnął palcami i wstrzymała oddech. Nie zauważył tego. Tylko otworzył
butelkę i wypił łyk, a następnie podał jej. Nieśmiało wzięła ją i również pociągnęła łyk. Wypiła i wstrząsnęło ją. Nie lubiła wódki, ale nie chciała żeby wziął ją za małą dziewczynkę. Dzisiaj była bardzo dorosła. Kamil uśmiechnął się i odebrał jej butelkę. Sam pociągnął kolejny łyk.

- Nie musisz pić - powiedział- przeniosłem żeby uczcić nasze spotkanie, ale zapomniałem szklanek.

Chłopak ponownie musnął jej nogę przypadkowo i miała wrażenie, że tylko ona to widzi. Kamil zachowywał się swobodnie jakby ich bliskość była czymś normalnym i naturalnym. Próbowała też się rozluźnić, ale za każdym razem kiedy spojrzał na nią ona ponownie się czerwieniła.

- Smakowało ci? - zapytał kiedy zjedli to co przyniósł.

- Tak, dziękuję- uśmiechnęła się nieśmiało. Kiedy on odwracał głowę
żeby sprawdzić czy ktoś jest w okolicy mogła mu się bliżej przyjrzeć.
Zauważyła, że był czujny jak żołnierz. Jego zachowanie było podobne do
majora. On również ciągle był czujny. Nawet jak odpoczywał czy grał na fortepianie nigdy nie zapominał gdzie jest. A może jej tylko się zdawało?

- Chcesz jeszcze wódki? - zapytał Kamil kiedy ponownie na nią spojrzał.

- Nie - pokręciła głową.

- Powiedz, upiłaś się kiedyś? - chcąc uniknąć spojrzenia jego roześmianych oczu spuściła głowę.

- Tak, jak miałam dwa lata. Wypiła pół litra wódki. Rodzice zabrali
mnie do szpitala.

- Kiedy miałaś dwa lata, a później nigdy?

- N... nigdy- odwróciła głowę, bo skłamała. Przypomniało jej się, że
major raz ją upił i straciła przytomność.

Podniosła na niego oczy.

- O... opowiedzieć ci kawał- zapytała zawstydzona.

- Umieram z ciekawości

Prowadzą żołnierza na stracenie.
- Fatalna pogoda- mówi żołnierz do tych z plutonu egzekucyjnego.
- Ty jeszcze narzekasz- odpowiadają tamci- my musimy wrócić.

Pokochać wroga cz. 1 (Zakończone)Where stories live. Discover now