22

9.6K 608 114
                                    

- Mam zamieszkać z panem? T... tutaj? - Alicja przełknęła nerwowo
ślinę- Ale.... dlaczego? Mogę przecież dojeżdżać z domu. Na prawdę
wszystko zrobię i....

- To nie podlega dyskusji. Albo przyjmujesz moje warunki albo nigdy nie zobaczysz swojej matki i siostry. Twój wybór należy do ciebie - Alicja
nerwowo rozejrzała po gabinecie, a później spojrzała ponownie w oczy
mężczyzny. Nie była wstanie logicznie myśleć. Była w takim stanie, że z
trudem rozumiała co wokół niej się  działo.

- A..czy..... będę mogła z nimi się widywać?

- Oczywiście, przecież nie mam zamiaru cię więzić. Dam ci całą niedzielę wolną. Będziesz mogła spędzić ten czas z rodziną. Zgadzasz się? - Werner w duchu coraz częściej uśmiechał się jak dziecko. Miał ochotę
zatrzeć ręce, ale tylko wsadził dłonie w kieszenie i patrzył na Alicję z
ciekawością. Interesowało go jak bardzo będzie się wzbraniać od
niemiłej dla niej propozycji dzielenia dachu razem z nim. Raczej nie
miała wyboru.

- T... Tak - westchnęła ciężko.

- Doskonale, więc jedziemy po twoje rzeczy - Werner podszedł do krzesła
gdzie na nim miał przewieszony mundur, szybko go na siebie nałożył, a następnie wsunął czarne rękawiczki.

Zakończył ubieranie nakładając czapkę na głowę nie odrywając wzroku od skołowanej i przerażonej dziewczyny. Czuł się cholernie podekscytowany dzisiejszym prezentem jaki dostał od Alicji. Będzie jego. Tylko i wyłącznie jego. Krzyczał w myślach. Ogarnęła go niebywała radość, której nie czuł jeszcze nigdy w życiu.

Alicja była rozstrzęsiona. Kompletnie nie wiedziała czego można było się
spodziewać po tym mężczyźnie. Wiedziała jednak, że nie miała wyboru i czuła odrętwiały strach.

- Chodźmy- Werner objął ją w tali i poprowadził do drzwi. Wyszli na
zewnątrz i wsiedli do czarnego Mercedesa stojącego przed wejściem.
Swojego szofera dawno już odprawił do domu sądząc, że nie będzie mu potrzebny, więc sam usiadł za kierownicą.

- Umie pan prowadzić? - zapytała, wpatrując w niego jak w jakiegoś
przybysza z innego świata. Werner spojrzał na nią i przemilczał
pytanie.

Dojechali na ulicę Polną, gdzie stały dwa bloki mieszkalne. Alicja
wsiadła pospiesznie i major również to uczynił.

- Nie zaprosisz mnie?- powiedział zatrzymując ją w pół kroku.
Dziewczyna stanęła jak wryta i odwróciła się.

- Yyyy... tak p.... proszę - Nie czuła się komfortowo w jego towarzystwie. Bała się, że ktoś ją zobaczy z Niemcem. Nerwowo zaczęła
się rozglądać po okolicy, ale na szczęście nikogo nie było widać. Z
powodu później pory wszyscy mieszkańcy dawno pochowali się po domach.

Alicja szła pierwsza, a major za nią. Próbowała iść szybko żeby choć
trochę od niego uciec. Niestety, mężczyzna nawet nie wysilając się
zbytnio, jednym długim krokiem wciąż był tuż za jej plecami.

Weszli do środka i dziewczyna zapaliła światło na niewielkim korytarzu.

- Więc tutaj mieszkasz. Bardzo malutkie te mieszkanko - skwitował i bez zaproszenia rozejrzał się po pomieszczeniach - Gdzie twój pokój?

- Tutaj - weszli do małego pokoiku, gdzie stało łóżko i niewielka
komoda. Nic więcej nie dało rady się zmieścić .

- Dobrze. Spakuj się, a ja zaraz wrócę. Pojadę po twoją mamę i siostrę.

- Dziękuję, panie majorze- powiedziała ze łzami w oczach. Werner przez chwilę przyglądał jej się w milczeniu. Zastanawiał się co w tym momencie powinien powiedzieć ale, nic nie przychodziło do głowy, więc w końcu wyszedł. Wiedział, że szybko załatwi sprawę. Po pierwsze, dzisiejsze transporty nie opuściły terenu Generalnego Gubernatorstwa, a po drugie kojarzył jak wyglądała Maria. Po znalezieniu jej, bez problemu mógł znaleźć również i matkę. Jeśli jeszcze żyją?

Pokochać wroga cz. 1 (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz