I will not leave you~ Draco M...

By PuzonekXD

325K 10.9K 6.4K

Rose i Draco byli przyjaciółmi od dzieciństwa. Razem dorastali, dostali list z Hogwartu, uczęszczają do tego... More

Prolog
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
Ogłoszenie
29
30
31
32
33
34
35
36
37
UWAGA!
39
40
41
Epilog
Ciąg dalszy!!!
UWAGA!

38

3.7K 149 45
By PuzonekXD

Kilka dni po Nowym Roku, Draco przyszedł do mnie i razem mieliśmy powrócić do Hogwartu. Ministerstwo zorganizowało wyjątkowe połączenie z siecią Fiuu, żeby uczniowie mogli szybko i bezpiecznie wrócić do szkoły. Uważają, że ponieważ Czarny Pan rośnie w siłę bezpieczeństwa nigdy za wiele. Według mnie to dobre rozwiązanie, bo uwierzcie... Nie chciało mi się pięciu godzin siedzieć w pociągu. 

Dochodziła godzina osiemnasta. Właśnie o tej godzinie były dostępne kominki. Czy jeśli dwie osoby z różnych miejsc wskoczą do kominka w tym samym czasie to się zderzą? Nigdy nie miałam takiej sytuacji, ale co się dziwić jak prawie nigdy nie korzystam z sieci Fiuu. Nie mogę się doczekać, aż będę mogła się teleportować. W tedy w ogóle nie będę musiała używać tych cholernych kominków.

-Na pewno wszystko masz? Różdżka? Hades? Komplet bielizny?- upewnia się An. Widać po niej było, że nie chce abym wyjeżdżała, ale co na to poradzę? Musi wytrzymać do końca tego roku. Później wracam do domu. A na nowy rok szkolny nie wiadomo czy wrócę.

-Tak, spokojnie wszystko mam.- uśmiechnęłam się ukazując szereg białych zębów i podeszłam żeby ją przytulić. Wszystkie moje rzeczy i tak już znajdowały się w moim dormitorium, także jeśli nawet coś zapomniałam teraz nie będę pamiętać co.  Po minucie może dwóch odkleiłyśmy się od siebie. Draco właśnie żegnał się z matką, która miała łzy w oczach. Ona zawsze przeżywała jak miał wyjeżdżać, a w tym roku to już w ogóle. Ale co się dziwić? Ma poważne zadanie do wykonania.

-No, osiemnasta trzy. Uciekajcie, bo jeszcze nie wrócicie do szkoły.- zaśmiała się macocha. Poprawiłam włosy ostatni raz i podeszłam do kominka. Odwróciłam się jeszcze ostatni raz uśmiechając się lekko do kobiet po czym weszłam do szmaragdowych płomieni mówiąc wyraźnie "Hogwart". Zdążyłam jeszcze zobaczyć blady uśmiech An, po czym utonęłam w płomieniach i zaczęłam wirować wokół własnej osi. Przed oczami mignęły mi jakieś pokoje, ale było to zbyt szybko abym mogła rozpoznać do kogo należy. Po chwili poczułam wolne opadanie i w końcu wylądowałam w gabinecie profesora Snape'a. 

-Dobry wieczór, Riddle. Postaraj się z łaski swojej nie ubrudzić dywanu popiołem.- powiedział zza swojego biurka, nawet na mnie nie patrząc. 

-Dobry wieczór.- powiedziałam i delikatnie wyszłam z kominka. Kiedy otrzepałam bluzę z popiołu w kominku pojawił się Draco. Gdy i on się doprowadził do porządku wyszliśmy bez słowa z gabinetu, kierując się do pokoju Slytherinu. Byliśmy w lochach, więc droga do celu nie zajęła nam za wiele czasu. 

-Salazar- powiedział hasło Draco i wkroczył do pomieszczenia. Jak tylko przejście się otworzyło słychać było śmiechy i rozmowy uczniów. Zaraz po blondynie weszłam ja i co mnie zdziwiło wszystkie rozmowy zamilkły, a spojrzenia padły na mnie. Poczułam rumieńce na twarzy i zdezorientowana spojrzałam na Draco, który badawczo mi się przyglądał. Usłyszałam szepty, które był dla mnie niezrozumiałe. Zauważyłam siedzącą Astorię na sofie, więc do niej podeszłam. 

-O co chodzi?- zapytałam szeptem, marszcząc brwi. Spojrzała na mnie z politowaniem. 

-Oni już wiedzą Rose.- powiedział Blaise siadający na przeciwko.

-Proszę?- uniosłam brwi.

-Wiedzą, że jesteś JEGO córką.- szepnął. Zrobiłam wielkie oczy ze zdumienia. Ale... Jak to? Nie powiedział tego na pewno żaden ze śmierciożerców. A nie przypominam sobie abym komuś o tym mówiła. 

-Ej White...- zawołała Parkinson- A nie! Przepraszam... Riddle? Czy tak?

-Pan.. nie prowokuj jej..- powiedziała cicho jakaś jej psiapsi. Mopsica spojrzała na nią.

-Czemu?- przeniosła wzrok ponownie na mnie.- Bo naśle na mnie ojca? Czy może zabije jak Dafne?- krew w moich żyłach się zagotowała i w mgnieniu oka znalazłam się przy dziewczynie, przykładając różdżkę do jej żuchwy. 

-Odszczekaj to suko.- warknęłam.

-Od zawsze wiedziałam, że masz coś z węża. Popisz się swoim prawdziwym językiem. No?- prowokowała mnie.

-A ja zawsze wiedziałam, że masz coś z suki, nie tylko ten ryj mnie upewnia w tym twierdzeniu.- w jej oczach zagotowała się złość. 

-No no no, zadziorna. Po tatusiu?- zakpiła, nie odpowiedziałam- Widzę, że agresywna też. Grozisz komuś kto nic nie zrobił. Pewnie zabiłabyś też z łatwością, tak jak tatulek, hm? A przepraszam! Ty już to zrobiłaś... Powiedz wszystkim jak Dafne ciebie błagała. Jak przepraszała, jak błagała o litość.- uśmiechnęła się cwanie. Wokół rozniosły się szepty. Widziałam jak ludzie powoli odsuwali się od nas. Zrobiłam krok w tył i rozejrzałam się dookoła. Każdy patrzył na mnie ze strachem jedynie moi przyjaciele z żalem. 

-T-to nie t-tak. J-ja... O-ona- zaczęłam się jąkać. Czułam wielką gulę w gardle, która nie pozwalała mi nic powiedzieć. Wszyscy mają mnie za morderce- Ja.. Musiałam t-to zrobić. O-On mi kazał. Nie... Nie miałam wyjścia.- mówiłam do wszystkich. Większość już patrzyła z politowaniem i żalem, ale wiele osób dalej patrzyło ze wstrętem. Czuli się zagrożeni.- Przecież ja nic bym wam nie zrobiła...- jęknęłam.

-Przed chwilą groziłaś Pansy!- zawołała jej blond przyjaciółka. 

-Sprowokowała mnie! Przecież widzieliście.

-I co? Teraz jak ktoś ci się narazi to będziesz grozić różdżką?- zapytała Parkinson krążąc wokół mnie. 

-NIE!- krzyknęłam- Nie chce być postrzegana za kogoś kim nie jestem, a ty- wskazałam na nią placem- Mówisz coś o czym nie masz pojęcia. Każdy wie, że wśród nas, ponad połowa tu obecnych to dzieci sługusów Voldemorta, ale ich się nie boicie. A czemu? Bo to ich rodzice im służą. Dlaczego więc ja mam obrywać za to, że mój ojciec jest jaki jest?- wokół ludzie zaczęli szeptać, ale nie patrzyli się już ze wstrętem tylko z wyrozumiałością. Co mnie uradowało.- A ty mopsie? Pochwal się jak twoi rodzice chcieli do łączyć do szeregów Czarnego Pana.- Pansy stanęła w miejscu i zbladła- No powiedz jak przyszli błagając aby ich przyjął, a ten ich wyśmiał i powiedział, że nie ma opcji. No proszę. Powiedz.- Każdy bez wyjątku spojrzał się na nią.

-Nie wiem o czym ty mówisz.- powiedziała zakłopotana. Uśmiechnęłam się zadziornie. 

-Czyżby?- podeszłam do niej blisko i tylko patrzyłam się na nią. Prosto w jej piwne oczy. Chciałam aby poczuła presję. Złamać ją. Z moich oczu biła obojętność, a z jej zdenerwowanie i strach.

-No dobrze!- krzyknęła odwracając głowę byle na mnie nie patrzeć.- Przyszli... To prawda...- załkała i pobiegła do, jak się domyślam, swojego dormitorium, a za nią pobiegła jej laleczka. Wszyscy wokół zaczęli klaskać. Było to dla mnie szokiem, ale nie przeszkadzało mi to. Coś mi się wydaje, że nikomu nie będzie to przeszkadzać, wręcz przeciwnie. Będę ich dumą. Dumnym krokiem podeszłam do przyjaciół i usiadłam obok Draco. Ten natychmiast obiją mnie ramieniem i pocałował w skroń.

 -Dzielna dziewczynka.- uśmiechnęłam się pod nosem i zatopiłam się w rozmowie z przyjaciółmi. Wszyscy obecni w pokoju zaczęli zachowywać się normalnie, jak gdyby nic się tu nie wydarzyło. Po krótkiej rozmowie Blaise przyniósł Ognistą Whisky i polał naszej czwórce w szklanki, które również przyniósł. 

-Za naszą Czarną Księżniczkę!- wzniósł toast Zabini. Wszyscy podnieśli rękę z szklanką. Zaśmiałam się i także podniosłam rękę z trunkiem, po czym każdy wypił do dna. Następna kolejka była większa, ale tym razem nie wznosiliśmy toastu, więc powoli delektowaliśmy się napojem. 

Piliśmy tak do godziny drugiej nad ranem. Później się Whisky skończyła, a my uznaliśmy, że watro iść spać skoro jutro są lekcje. Kiedy z As jakoś dotarłam do naszego dormitorium rozebrałam się i zmyłam makijaż. Nie wiem czy dokładnie, przejechałam płatkiem z płynem do demakijażu. Kiedy jako tako się umyłam przyszłam w samej bieliźnie do pokoju i położyłam się spać. Kiedy już zasypiałam usłyszałam walenie do drzwi. Spojrzałam na As. Dziewczyna kiwając się na boki podeszła otworzyła drzwi. Przed nią stali Draco i Blaise.

-Czego?- warknęła i zaczęła się śmiać. Ja śmiałam się ciągle z niej, śmieszna jest gdy jest pijana. 

-Chcieliśmy spać z naszymi księżniczkami.- powiedział Diabeł. Ona się odsunęła i przepuściła ich do środka. Chłopcy bez kiwania odnaleźli drogę do odpowiednich łóżek. Jak Draco znalazł się obok zakryłam się bardziej kołdrą tak, że widać mi było tylko oczy. W ciągu sekundy znalazł się po pierzyną. 

-Mmm... W samej bieliźnie.- mruknął zadowolony. Czułam na polikach rumieńce. Chłopak położył się na plecach otwierając ramiona, pokazując, że mam się przytulić. Tak też zrobiłam. Położyłam głowę na jego tors, a on mnie obiją. Jedną ręką zaczął jeździć po mojej tali, a drugą złapał lekko za pod brudek i złożył mi namiętny pocałunek. Ciągle pogłębialiśmy pocałunek. W końcu usiadłam na niego okrakiem, dłonie położyłam obok jego uszu, on swoje ułożył na mojej tali jeżdżąc w górę i w dół. Ten przyjemny moment przerwało nam jęknięcie. Oderwałam się natychmiast i spojrzałam w stronę skąd ten dźwięk dochodził. Moja najlepsza przyjaciółka właśnie ruchała się z przyjacielem. Niby normalne i wiem, że to robią, ale nigdy nie chciałam na to patrzeć. Od razu odwróciłam wzrok i spojrzałam na blondyna. Widocznie śmieszyła go ta sytuacja. Zeszłam z niego i ułożyłam się w poprzedniej pozycji. 

-Czyli to już koniec?- szepnął.

-Ta..- mruknęłam

-Ale nawet nie zdążyłem pomacać...- jęknął.

-Dobranoc, Draco.-mruknęłam i zamknęłam oczy. Pomimo co chwilowych jęków, w końcu zasnęłam. 

*

Zaczęłam mrużyć oczy, gdyż do moich uszu dotarł znienawidzony dźwięk. Sięgnęłam do budzika i go wyłączyłam. Nikt już nie spał. Położyłam się na poprzednie miejsce. Nie miałam zamiaru wstawać. Jestem niewyspana i zmęczona. 

-Czym zaczynamy?- zapytała zaspana As. Tak się złożyło, że poniedziałki mamy taki sam plan. W inne dni to albo ja mam zielarstwo, a As wróżbiarstwo. Zrezygnowałam z tego przedmiotu. Był bez sensu, a ja i tak nic nigdy nie widziałam. 

-Transmutacją o ile dobrze pamiętam.- mruknęłam. Leżeliśmy tak wszyscy przez pół godziny. W końcu byliśmy zmuszeni wstać. Już i tak jesteśmy spóźnieni. 

-Zajmuję łazienkę.- powiedziałam siedząc na brzegu łóżka. 

-Nie ma opcji.- z łóżka wyskoczyła As i wbiegła do łazienki. Spojrzałam nienawistnie na drzwi za którymi zniknęła przyjaciółka.

-Możesz się wyszykować u nas- wzruszył ramionami Draco.

-A wy?- zmarszczyłam brwi.

-My nie musimy- zaśmiał się Zabini. Pokiwałam z dezaprobatą głową i wzięłam wszystkie potrzebne mi rzeczy, po czym wyszłam z dormitorium i skierowałam się do chłopaków.

W pokoju mieli syf. I to nie mały. 

-Czy Goyle chce wyhodować jakieś nowe organizmy?- zapytałam patrząc na co najmniej dwumiesięczną kanapkę z chyba serem. Ciężko to określić. 

-Taa... Chyba tak.- powiedział za mną Crabbe. Odwróciłam się w jego stronę, dostrzegłam jak mierz mnie wzrokiem zatrzymując się wzrokiem na nogach. Dobrze, że przed wyjściem założyłam koszulę Draco, inaczej czułabym się źle. Teraz też się czuję w sumie, bo ona ledwo zakrywa mi pośladki.

-Co tu jeszcze robisz Crabbe? Nie jesteś na śniadaniu?- zapytał ozięble blondyn, który musiał zauważyć jak grubas się na mnie gapi. Odwrócił ode mnie wzrok i spojrzał na Malfoya. 

-Czekam na Goyle'a.- w tym samym momencie wszedł wcześniej wspomniany chłopak. Już otwierał usta aby coś odpowiedzieć, ale Draco go wyprzedził. 

-Już przyszedł. Teraz wypierdalać oboje.- syknął. Goryle nie odpowiedzieli tylko w trybie natychmiastowym opuścili pokój. 

On ich tak traktuje, a ci dalej mu usługują. 

-To ty idź się wyszykuj, a my na ciebie zaczekamy.- powiedział chłopak całując mnie w skroń. 

-Posprzątajcie tu.- rozejrzałam się.

-Po co?- zapytał Blaise.- Na moje jest okej.- Zignorowałam to i weszłam do łazienki. Pomieszczenie niczym się nie różniło od naszego. Może jedynie zapachem. Czuć było miks męskich perfum. Położyłam swoje rzeczy na sedesie zabierając tylko szczoteczkę i kosmetyki. Podeszłam i umywalki z lustrem i wykonałam poranną rutynę. Gotowa ubrałam się i wyszłam z pomieszczenia. W pokoju był już nawet porządek. Jedynie rzucały się w oczy rzeczy Crabbe'a i Goyle'a.  Chłopcy też byli już gotowi. Oboje mieli na sobie mundurek szkolny.

-Idziemy? Umieram z głodu.- powiedziałam. Oni przytaknęli i udaliśmy się do Wspólnego Pokoju. Już mieliśmy wychodzić, ale moją uwagę przykuła tablica z ogłoszeniami. Podeszłam do ogłoszenia.

LEKCJE TELEPORTACJI

Jeśli masz siedemnaście lat, albo skończysz siedemnaście lat przed 31 sierpnia, możesz się zapisać na dwunastotygodniowy kurs teleportacji prowadzony przez instruktora z Ministerstwa Magii. Chętni niech się wpiszą poniżej. Koszt: 12 galeonów. 

-Draco! Blaise!- zawołałam ich, bo akurat mieli wyjść. Odwrócili się gwałtownie zdziwieni, że z nimi nie idę i podeszli do mnie. 

-Nareszcie!- ucieszył się Mulat po przeczytaniu. Wzięłam pióro i podpisałam się na liście pod Astorią. Widocznie już je smacznie śniadanie. Kiedy się podpisałam pióro przechwycił Draco, a następnie Blaise. Gdy i ten się podpisał nic nie stanęło nam na drodze i mogliśmy w spokoju dojść do WS. Całą drogę rozmawialiśmy o lekcjach z teleportacji. Ta wiadomość będzie gitem dnia. Nikt o niczym innym nie będzie rozmawiał. Z naszego rocznika rzecz jasna. 

Wielka sala była w połowie zapełniona. Wzrokiem odnalazłam As i z chłopakami usiedliśmy na swoich stałych miejscach. Od razu nałożyłam sobie naleśniczki owsiane z bananem i jogurtem naturalnym. 

-Co w tak długo?- zapytała ciemnowłosa zajadając się płatkami. 

-Zatrzymało nas ogłoszenie. Widziałaś?- powiedział Zabini.

-Tak, zapisałam się nawet. Nie mogę się doczekać!- zachichotałam. Uśmiechnęłam się pod nosem. - Dobrze, że teraz nie będziemy musieli pieprzyć się z tą siecią Fiuu. Nienawidziłam jej!- powiedziała z pełnymi ustami.

-No, jeszcze tylko będzie trzeba zgubić namiar i wolni będziemy!- uradował się Zabini.  

-Namiar?- zmarszczyłam brwi. No właśnie, namiar. 

Mam na sobie namiar, to dlaczego kiedy używałam zaklęć na Dafne Ministerstwo nie zareagowało?

-Rose?- podniósł brew Draco, i badawczo mi się przyglądał. 

-Mamy na sobie namiar, tak?- wszyscy przytaknęli.- To dlaczego nikt z Ministerstwa nie zareagował kiedy rzucałam zaklęcia na Daf? Przecież powinni to wykryć. Musieli to widzieć.- wszyscy zaczęli się nad tym gorączkowo zastanawiać.

-Nie ma opcji o zatuszowaniu namiaru przed siedemnastką, na pewno to widzieli.- powiedziała As.

-Czemu nie zareagowali? Jeszcze widząc jakie to był zaklęcia. Użyłam dwóch niewybaczalnych i paru czarno-magicznych. Za to powinnam siedzieć do końca życia w Azkabanie. 

-Czy w jego szeregach jest ktoś z Ministerstwa?- próbowałam sobie kogoś takiego przypomnieć. 

-Mmm, jest jeden o ile się nie mylę Corban Axle?

-Yaxley.- poprawił mnie Draco- On jest szefem Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów. Pewnie namieszał czegoś żeby cię nie złapać. 

-Mogło tak być- potwierdził Zabini, który obżerał się kiełbasami. 

-No to wszystko jasne.- dokończyła As. Spojrzałam na salę.

-Ej.. Musimy się zwijać. Nikogo nie ma.- przyjaciele rozejrzeli się. Zabraliśmy swoje rzeczy i pobiegliśmy na lekcje. 

Continue Reading

You'll Also Like

21.2K 450 43
Dziewczyna która w zwykły dzień, w zwykłą godzinę poznaję osobę która możliwe że ją zmieni.Pytanie?Czy zmieni dziewczynę na lepszą, czy gorszą?Czy ch...
3K 214 17
Gdy pierwszy raz go zobaczyłam, miałam ochotę wydłubać mu oczy, a moja irytacja względem jego osoby nie znała granic. Lecz pewnej można by sądzić że...
60.8K 922 16
Jest to opowieść o miłości, dwóch osób, które nie mają o niej pojęcia ______________________________________ Książka, która dorasta wraz z autorem
4.6K 88 16
Tu jest ciąg dalszy opowieści gdyż mój telefon z opowiadaniem uległ zniszczeniu. Wiec teraz tu bedzie pisany ciag dalszy tej historii.