Pokochać wroga cz. 1 (Zakończ...

By kotkapazurki

842K 48.8K 17.7K

II Wojna Światowa. Opowieść o życiu podczas okupacji niemieckiej. Młoda siedemnastoletnia dziewczyna o imieni... More

Prolog
1
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
Historia
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
Zwiastun
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
info
64
65
66
67
68
69
info
70
71
72
73
74
75
76
77
Epilog
Zakończenie

2

12.1K 762 119
By kotkapazurki

Fakty:

W czasie okupacji wiele osób trudniło się szmuglerstwem i handlem na czarnym rynku, a zwłaszcza w Warszawie gdzie nielegalny handel towarami przybrał niespotykane nigdzie indziej rozmiary i stanowił jeden z najważniejszych elementów życia społeczno-gospodarczego. Mimo że szmugiel towarów na czarny rynek był procederem wykraczającym poza prawo, w obliczu ciężkich warunków życia pod okupacją, wobec rabunkowej, wyniszczającej polityki gospodarczej hitlerowców, pozostawał tak naprawdę jedyną formą przetrwania Polaków, a także jedną z form walki z niemieckim okupantem. Istniało także społeczne zapotrzebowanie, a nawet przyzwolenie na szmugiel. Skoro był potrzebny, rozwijał się.
Działalność taka angażowała również rzesze pośredników. Wymagała ona niezwykłego sprytu i wielkiej odwagi, bowiem za szmugiel i paserstwo groziły najcięższe kary, z karą śmierci włącznie.
Kiedy już szmuglerzy wpadli w ręce Niemców, ci wielokrotnie nie poprzestawali na konfiskacie, często maltretowali ludzi psychicznie i fizycznie, fundując sobie tanią i brutalną rozrywkę. Nie mieli litości dla nikogo, bezwzględnie traktowali nawet kobiety oraz małe dzieci. Takie działania miały na celu zastraszenie ludności i zniechęcenie jej do trudnienia się przemytem.

Ciekawostka z życia czarnego rynku:

W obliczu trudności z dostawami mięsa, jakie zapanowały w miastach okupowanej Polski, pojawiło się wielu cwaniaków chcących dobrze zarobić na niedoli sąsiadów.

Handlarze z kamienną miną zachwalali świeżutkie mięso, twierdząc, że doskonale nadaje się ono na potrawkę. W ten sposób dał się nabrać między innymi powstaniec warszawski Wiesław Lechowicz. Po latach wspominał swoją transakcję:

"Zapłaciłem, ile chciała, królika pod pachę i prędko z powrotem. Przyniosłem tego królika. Wszyscy wierzyli, że to królik, ja też wierzyłem, że to królik. Ale znalazł się taki, który rozpoznał, mówi: „Słuchaj, tyś kupił kota, a nie królika”

Źródło http://ciekawostkihistoryczne.pl/2015/11/14/nie-uwierzysz-ze-oni-tym-handlowali-hity-czarnego-rynku-w-okupowanej-polsce/2/

Rozdział 2

Alicja, kiedy wróciła do domu po pracy praktycznie leciała z nóg. Była
wykończona. Tego dnia razem z Mirą musiały nosić dwudziesto kilogramowe skrzynie i układać na pace wojskowej ciężarówki.  Czetrnastoletnia dziewczynka nie była wstanie podnieść ani jednej, więc Alicja wszystkie nosiła sama.

Weszła do pokoju i rzuciła się na łóżko nie zdejmując nawet butów .
- Boże...- westchnęła. Leżała chwilkę walcząc z bolącym ciałem. W końcu, po pół godzinnym odpoczynku podniosła się i poszła do kuchni, aby ugotować ziemniaki na kaflowym piecu. 

Zapomniała o zmęczeniu jak przypomniała sobie, że jej ukochana siostra za godzinę ma spotkać się z Niemcami. Ponownie przeszyły ją dreszcze niepokoju. Bała się o nią i miała złe przeczucia co do ich intencji. Nie znała wielu chłopców i nie miała żadnych doświadczeń z
nimi, ale nie umiała im zaufać. Niby się uśmiechali i byli bardzo mili
uprzejmi wobec nich, ale było coś w tym mało naturalnego. A może mi się
tylko zdawało? Może nie wszyscy Niemcy są źli, może faktycznie polubili ją i Marię i nie skrzywdzą? Boże, było trzeba tam iść i nie zostawiać jej samej. Co ze mnie za siostra? Jeśli jej coś się stanie nie wybaczy tego sobie do końca życia.

Była tak pogrążona w rozmyślaniu, że nie zauważyła swojej matki.

- Alicja, mówię do ciebie- dziewczyna aż podskoczyła.

- S..słucham mamo, coś mówiłaś? - rodzicielka ilustrowała ją wzrokiem, nie komentując nieobecnej córki .

- Musisz dzisiaj iść na targ i sprzedać kilka ubrań. Postaraj się zdobyć coś do jedzenia .

- Dobrze, mamo - nagle matka złapała się za głowę i przytrzymała się framugi drzwi.

- Boże! Mamo! - krzyknęła Alicja i doskoczyła do rodzicielki.

- To nic takiego. Jestem trochę zmęczona- wyszeptała.

- Mamo, musisz odpocząć- chwyciła jedną rękę w tali kobiety, a drugą
zarzuciła sobie na szyję i pomogła jej dość do łóżka. Położyła ją, zdjęła buty i przykryła kocem. Pocałowała delikatnie w czoło kobiety.

- Śpij, mamo, odpoczywaj - wiedziała, że omdlenie było spowodowane
niedożywieniem i przepracowaniem. Ona również wielokrotnie zemdlała -  
Przyniosę dla ciebie trochę kiełbasy z targowiska. Dobrze?

- Uważaj na siebie córeczko - wyszeptała-  Może wiesz gdzie jest Maria? Jeszcze nie wróciła.

- Jest w szpitalu, ma dyżur. Nie martw się mamo

Alicja patrzyła na nią z czułością póki nie zasnęła. Westchnęła ciężko. Źle się czuła, że musiała okłamywać matkę, ale nie chciała ją martwić.

Poszła do pokoju, wzięła kosz z ubraniami i ruszyła w stronę targowiska. Alicja musiała jechać tramwajem, bo duży bazar zwany
"Karcelak" mieścił się na ulic Chłodnej i Towarowej. Ciągnął się on wzdłuż ulicy Okopowej dochodząc do ulic Ogrodowej i Leszno.

W oddali zobaczyła tłum ludzi, którzy mimo późnego popołudnia
gnieździli się stłoczeni wokół drewnianych bud. Większości zaś
sprzedawców chodziła między ludźmi i trzymając w ręku rzeczy do
sprzedania, głośno przy tym krzycząc:

- Papierosy tanio, papierosy! Bimber, dobrej jakości, Bimber! - Alicja
przecisnęła się dalej i słyszała kolejne krzyki .

- Gazeta, Kurier Warszawski! - krzyczał siedmioletni chłopiec trzymając w ręku gazetę zwaną "Gadzinówką" i wymachiwał nią na wszystkie strony.

Alicja spojrzała w bok na stragan gdzie mężczyzna oglądał jakieś
przedmioty. Sprzedawca mówił warszawskim dialektem.

- Platery, proszę ja dziedzica!... Dwa tuziny „nożów” i tyleż „łyżków”... Taniutko! Po cenie kosztu...

- To znaczy? - pytał się kupujący .

- A jakieś frajerze chciał? Wiadomo, że za pół darmo!

Kercelaku wszystkiego można było dostać! Czasami nawet "jeszcze ciepłe” rzeczy pochodzące z kradzieży. Przychodziło się tutaj też, żeby spróbować tradycyjnych warszawskich pyz czy flaków oraz wychylić kieliszek wódki.

Budki, budy, stragany, setki sprzedających i tysiące kupujących.
Zgiełk, śpiew ptaków, szczekanie psów, wykrzykiwanie przekupek i
handlarzy

- Parówki gorące, knedle, placki!" - Alicja ponownie usłyszała krzyk, a
do jej nozdrzy napłynął piękny zapach jedzenia. W usta naleciała ślina i musiała przełknąć gorzki smak głodu. Ruszyła dalej aby zapach jedzenia nie docierał do nosa. Stanęła na mniej zatłoczonym miejscu,
wyciągnęła z kosza sukienkę i zaczęła wołać.

- Ubrania, sukienki, płaszcze, tanio! - próbowała naśladować innych
sprzedających, ale na próżno. Po godzinie krzyczenia podeszła do niej
tylko jedna pani. Pomacała materiał.

- Po ile ta sukienka?

- Tylko pięćdziesiąt złotych - kobieta prychnęła, machnęła rękę i odeszła. Alicja się załamała. Nie była dobra w handlowaniu. Oparła się o jakiś mur i ciężko westchnęła. Była głodna, zmęczona i bolało ją gardło od krzyczenia oraz ręce od machania sukienką. Chyba wrócę do domu?
Pomyślała.

- Alicja? - usłyszała męski głos. Podniosła głowę i zobaczyła Wojtka,
byłego chłopaka Marii.

- Wojtek? - Chłopak się uśmiechnął i podszedł do dziewczyny.

- Co ty tutaj robisz? - zapytał się, a dziewczyna westchnęła smutno.

- Próbuje sprzedać ubrania, które mama uszyła. Jestem beznadziejna.
Siedzę tutaj chyba całą wieczność i nic nie sprzedałam - Chłopak
zajrzał do koszyka i przejrzał rzeczy.

- Zaraz coś wymyślimy- powiedział. Bez słowa wziął sukienkę, którą Alicja usilnie próbowała sprzedać i podszedł do dwóch kobiet.

- Drogie panie, proszę spojrzeć na sukienkę- kobiety spojrzały na
uśmiechniętego chłopaka, a później na ubranie- To prawdziwa okazja.
Proszę zobaczyć jak starannie uszyta i ten kolor...pani oczy będą błyszczeć i podkreślą jej blask, a pani będzie wyglądać jak słońce na niebie.

- Nooo.. śliczna, a ile? - Kobiety pomacały materiał.

- To bardzo dobrej jakości materiał kosztuje sześćdziesiąt złotych, ale dla tak miłych pań sprzedam jedynie za pięćdziesiąt. To ostatnia sukienka. Wzorowana na paryskiej modzie. Nikt takich nie ma. Prawdziwa okazja. Koleżanki będą patrzeć na panią z zazdrością i zachwytem... - Wojtek chciał mówić i mówić, ale jedna z kobiet chwyciła sukienkę jakby to był cenny łup i wcisnęła mu pieniądze do ręki i odeszła.

Wojtek podszedł do Alicji, która stała w osłupieniu.
- Jak ty to zrobiłeś?

- Siedzę tutaj już dwa lata. Potrafię sprzedać wszystko. Nawet ślepemu
wcisnę okulary- Alicja zaśmiała się.

Wojtek jak powiedział tak zrobił. Po pół godzinie sprzedał wszystko i
koszyk był pusty. Alicja oddała Wojtkowi połowę zarobionych pieniędzy .

- Alu, nie wezmę od ciebie ani grosza.  Chodź, pokaże ci gdzie możesz
kupić dobre jedzenie- chwycił ją za rękę i zaprowadził do jakiejś budki. Starszy mężczyzna sprzedawał kiełbasy, wędlinę, jaja, masło,
śmietanę, mleko, mąkę .

- Witaj Wojtku - uśmiechnął się sprzedawca.

- Serwus Henryk. Przyprowadziłem ci wyjątkową klientkę, więc nie oskub
jej za bardzo .

- Twoi przyjaciele są moimi przyjaciółmi- powiedział starszy mężczyzna z siwą brodą, którą przegładził ręką.

- Alu, muszę już iść. Trzymaj się i uważaj na siebie - powiedział chłopak i chciał odejść, ale Alicja chwyciła go za rękaw.

- Wojtek! Czekaj! - Chłopak spojrzał na nią zaskoczony. Dziewczyna się zarumieniła, spuściła głowę. Puściła go.

- Dziękuję- wyszeptała - przykro mi, że ty i Maria...

Chłopak posmutniał i westchnął.
- Co u niej słychać? - również spuścił głowę i patrzył na buty. Tęsknił za Marią.

- Dobrze.

- Powiedz jej...- urwał i po chwili skończył- że tęsknię za nią - wyszeptał i odszedł .

Alicja przez chwilę patrzyła na plecy chłopaka, który zniknął w tłumie. Nie rozumiała swojej siostry, która zerwała z tak cudownym mężczyzną. Ale co ona mogła rozumieć, była jeszcze dzieckiem.

Dziewczyna kupiła kiełbasę mleko, jajka, mąkę i wszystko schowała do kosza.

- Uważaj na siebie dziecko, jak Niemcy cię skontrolują możesz stracić
życie- powiedział. Alicja zadrżała, przełknęła śline i ruszyła przed siebie szybkim krokiem. Robiło się ciemno i pragnęła zdążyć przed godziną policyjną.

Kiedy wsiadła tramwaju zapadł zmrok. Zobaczyła kilku ludzi siedzących w rzędach i wlepili w nią wzrok. Ich oczy były przerażające. Jakby jakieś upiory, tempe bez żadnych emocji. Alicja przełknęła ślinę i mocniej przecisnęła do siebie koszyk z jedzeniem. Usiadła najdalej od nich. Niestety zapach kiełbasy rozchodził się po tramwaju i dziewczyna miała wrażenie, że zaraz wszyscy na nią się rzucą. Zaczęła się modlić w duchu, ale słowa wciąż jej się mieszały ze strachem.

Kiedy wyszła na przystanku. Szybkim krokiem próbowała dotrzeć do domu.
Nagle poczuła, że ktoś uderzył ją w tył głowy i upadła.
- Nieeeee.... - krzyknęła. Czarna postać wyrwała z jej rąk koszyk i popędziła przed siebie w zaułek. Drugi z mężczyzn znowu ją uderzył w głowę i na chwilę straciła przytomność.

Kiedy oprzytomniała, usiadła na bruku i się rozpłakała. Wszystko straciła. Co teraz będą jadły? Była załamana. Czuła ogromny gniew i przerażającą niemoc. Była tak słaba, że miała ochotę położyć się i zasnąć na zawsze. Nie chciała wracać do domu z pustymi rękoma, ale nie miała wyboru.

Zebrała wszystkie swoje siły i ruszyła w stronę ulicy Polnej. Weszła do mieszkania niepewnie. Bała się pokazać matce z niczym. Przecież ona robiła te ubrania wiele nocy, a teraz wszystko przepadło.

Zobaczyła swoją rodzicielkę siedzącą przy kuchennym stole. Trzymała w rękach robótkę i robiła na drutach wełniane skarpety. W Alicji oczach zebrały się łzy widząc matkę, która ostatkami sił wciąż pracowała. 

- Mamo, powinnaś odpoczywać - kobieta nawet na nią nie spojrzała tylko dalej wykonywała swoją pracę.

- Już odpoczęłam. Sprzedałaś coś? - zapytała się i Alicja nie wytrzymała. Wybuchnęła płaczem.

- Przepraszam cię mamo. Wszystko przepadło - łkała. Mama przerażona wstała, rzuciła robótkę na stół i mocno przytuliła córkę.

- Co się stało?! - Alicja opowiedziała o całym incydencie wciąż płacząc.

- Boże, Alu, ważne, że żyjesz - głaskała ją po głowie- Poradzimy sobie.

Kobieta długo tuliła dziewczynę aż w końcu poszły spać. Dopiero nad
ranem Alicja zobaczyła Marię, która leżała obok niej. Ucieszyła się na jej widok. Na szczęście siostrze nic się nie stało. Ciekawe o której wróciła i jak jej poszło spotkanie? Pomyślała

Continue Reading

You'll Also Like

15.7K 586 54
𝚃𝚘𝚜𝚒𝚊 𝚒 𝚃𝚊𝚍𝚎𝚞𝚜𝚣 𝚣𝚗𝚊𝚓ą 𝚜𝚒ę 𝚘𝚍 𝚖𝚊ł𝚎𝚐𝚘. 𝙶𝚍𝚢 𝚍𝚣𝚒𝚎𝚠𝚌𝚣𝚢𝚗𝚊 𝚔𝚘ń𝚌𝚣𝚢 19 𝚕𝚊𝚝 𝚣𝚍𝚊𝚓𝚎 𝚜𝚘𝚋𝚒𝚎 𝚜𝚙𝚛𝚊𝚠ę ż�...
245K 15K 64
Wojna zazwyczaj wyzwala w ludziach to co najgorsze, ale i to co najlepsze. Teraz można sortować społeczeństwo. Ten będzie dobry, ten będzie zły. Okup...
6.1K 333 64
- Puść ją - powiedział, widząc jak jego małżonka się męczy - Przecież w stajni jest grzeczna. - Ale to nie dom. Jeszcze, nie daj Bóg, gdzieś mi ucie...
25.9K 1.1K 51
Ismihan Kaya Sultan to najmłodsza córka Sułtana Suleymana Wspaniałego i jego Haseki Hurrem Sultan, prawowitej żony. W przeciwieństwie do swojego rodz...