Bianca Black i Huncwoci

By ovorly

73.8K 3.5K 293

Życie się toczy i wtedy wkracza ona, ubrana cała na czarno, czyli historia Bianci Black i Huncwotów. "Każdy z... More

1
2
3
4
5
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25

6

3.5K 173 12
By ovorly

Następnego dnia obudziłam się piętnaście minut przed śniadaniem. W pokoju była tylko Lily. No tak przecież nasze współlokatorki nie mogły nas obudzić. Niech się tylko nie dziwią kiedy obudzą się bez brwi.  Wyskoczyłam z łóżka i podbiegłam do rudowłosej. Teraz pora odwdzięczyć się za te wszystkie pobudki dzięki, którym nie chodziłam głodna.
- Lilka wstawaj! - potrząsnęłam dziewczyną lecz ona tylko obróciła się na drugi bok.- Evans, no!
- Jeszcze dziesięć minut - wymamrotała w poduszkę, szczelniej opatulając się kołdrą.
- Za dziesięć minut jest śniadanie - krzyknęłam tracąc cierpliwość.
- Aha. - na nic się to zdało. Zrezygnowana zgarnęłam swoje rzeczy i ruszyłam do łazienki.
- Jak tam chcesz -  Po kilku minutach wyszłam ubrana i z planem, który musiał wypalić. Wzięłam poduszkę ze swojego łóżka i z całej siły zaczęłam okładać nią Lilkę.
- Co na Merlina?- krzyknęła wkurzona podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Pobudka?- uśmiechnęłam się niewinnie odrzucając poduszkę.
- Chamska pobudka - poprawiała mnie i nadal zła zamknęła się w łazience.
- Obraziłaś się?- krzyknęłam zza drzwi.
- Tak - odkrzyknęła puszczając wodę.
- Okej ale chcę żebyś wiedziała, że śniadanie zaczęło się pięć minut temu.
Drzwi otworzyły się tak gwałtownie, że dostałabym nimi gdyby nie mój refleks. Żartuję, nie mam refleksu, dostałam w lewą rękę. Przeszedł mnie dreszcz bólu.
- Ała?- spojrzałam na dziewczynę, która poruszała się po pokoju niczym Frash czy jak mu tam. Ten z serialu. Najszybszy człowiek czy jakoś tak.
- Prąd cię kopnął, że tak zasuwasz?- zamiast odpowiedzi wyszła z dormitorium nie zwracając na mnie uwagi.
- Okej, jest zła - powiedziałam w przestrzeń i podążyłam za nią utrzymując bezpieczną odległość.
Weszłam do wielkiej sali minęłam nadal napiętą nastolatkę  i wcisnęłam się pomiędzy James'a a Remus'a
- Co się stało Lilce? Wygląda jak wściekła kura.
- Kura? Ale czemu.. albo dobra wiesz co, nieważne .Ma focha Potter, zdarza się - machnęłam ręką i zabrałam Remus'owi kanapkę z dżemem.
- Ej?!- oburzył się patrząc na mnie ze zmarszczonymi brwiami.
- Dlaczego się obraziła?- dopytywał James spoglądając to na mnie to na Lily siedzącą kilka osób dalej.
- Jak ona to ujęła ,,chamska pobudka"- zrobiłam cudzysłów w powietrzu.
- Bo tak było - krzyknęła Evans nawet na mnie nie patrząc.
- Nadal się gniewasz?- spytałam, mając nikłą nadzieję, że powie "nie".
- Tak - potwierdziła, na co westchnęłam przeciągle.
- No to nieźle - stwierdził Syriusz i wrócił do jedzenia.
- Ostatnio jak się na mnie obraziła trwało to tydzień - dodał James z pocieszającym uśmiechem.
Jęknęłam opierając głowę na rękach. Nie wytrzymam tygodnia z tymi głupkami sama.
Siedziałam tak przez kilka chwilę mocno wytężając i prawdopodobnie przegrzewając umysł.
- Kiedy jest wyjście do miasta?- spytałam zauważając kiełkujący w mojej głowie pomysł.
- Za tydzień.
- O nie. To wszystko psuje.
- Ale są jeszcze tajne przejścia - dorzucił szeptem Syriusz.
- Pokażecie mi je?- spytałam z przepływem nadziei. Chłopcy wymienili spojrzenia.
- Jasne ale po co?
- Mam pomysł Remusie, mam pomysł, a wy mi w nim pomożecie.
Przez całe lekcje dopracowywałam mój plan, uważając na każdy szczegół. Po transmutacji, która była ostatnia wzięłam z pokoju torbę oraz pieniądze i ruszyłam do chłopaków. Poprowadzili mnie korytarzami prosto do kolejnego korytarza.
- To tutaj - zatrzymaliśmy się przed jakimś obrazem. Nie mam bladego pojęcia co przedstawiał ale był ładny.
- A jak to się otwiera?- spytałam szukając jakiś guzików albo wajch.
- A tak - uśmiechnęłam się widząc tunel.
- Panie przodem - odezwał się James kłaniając się niczym gentleman.
- To na co czekasz?- odparowałam złośliwie
- Bardzo śmieszne - burknął chłopak, a reszta wybuchnęła śmiechem. Ostatecznie Peter wszedł pierwszy, a my podążaliśmy za nim śmiejąc się pod nosem. Po drugiej stronie tunelu znaleźliśmy się po kilkunastu minutach. I rzeczywiście byliśmy w miasteczku. Rozejrzałam się wokół zachwycona. Znałam to miejsce jedynie z opowieści Syriusza i nie byłam pewna czy dobrze je opisuję ale teraz wiedziałam, że się nie mylił. Było cudownie i magicznie. 
- Potrzebuję sklepu ze słodyczami - obróciłam się do przyjaciół kiedy przeszła mi pierwsza fala zachwytu.
- Da się załatwić - odparł od razu Peter i ruszył przed siebie.
- Zaufajcie mi, jestem specjalistą w dziedzinie słodyczy - dorzucił. Co do tego nie mieliśmy wątpliwości.
Zaprowadził nas prosto do miodowego królestwa. Było tam ogromna ilość słodkości, o niektórych przysmakach nie miałam nawet pojęcia.
- Bo ci mucha wleci - James delikatnie pomógł mojej szczęce wrócić na swoje miejsce.
- Aha - wymamrotałam niemrawo.- tu jest niesamowicie, genialnie, pięknie..
Okręciłam się wokół własnej osi, uśmiechając się wesoło.
- Wiemy - przyznali skromnie.- inaczej byś tu nie była. Wybieramy tylko luksusowe miejsca.
- Czego tak w ogóle potrzebujesz?- spytał Syriusz szukając już słodyczy na pobliskich półkach.
- Wszystkiego braciszku, wszystkiego. Każdy smak i kolor ma się znaleźć w tych workach. Lily będzie musiała mi wybaczyć. Nie dyskutuje się z toną słodyczy. Prawda?

I tak właśnie zakupiłam najwięcej słodyczy w swoim życiu i prawdopodobnie wydałam najwięcej pieniędzy. Cóż najwyżej zrezygnuje z chodzenia do miasteczka. Tak dwa lata wystarczą na ponowne zgromadzenie oszczędności. Chyba. W sumie zapakowałam pięć worków, które na moje szczęście były małe z wielką pojemnością. Zalety magi.
Każde z nas wzięło po jeden z worków i ruszyliśmy w drogę powrotną.
- Co w zasadzie masz zamiar zrobić z tymi słodyczami?
- Oj Peter, to chyba oczywiste. Zjemy je. Jednak wszystko w swoim czasie.- dodałam widząc jego błyszczące z zachwytu oczy.
Droga do szkoły zajęłam nam więcej czasu niż przewidziałam. Ostrożnie wnieśliśmy wszystko do dormitorium huncwotów i przykryliśmy płaszczem James'a.
- Dobra teraz któryś z was musi wyciągnąć Evans z pokoju na przynajmniej dziesięć minut - oznajmiłam patrząc znaczącą na Potter'a.
- Da się zrobić - uśmiechnął się James i opuścił pokój.
Po chwili w całym pokoju rozległ się krzyk Lily Evans.
- Postaw mnie Potter. Natychmiast albo nie ręczę za siebie.
Kiedy głosy ucichły wraz z rzeczami poszliśmy do mnie.
Za pomocą magii wysypaliśmy wszystkie słodycze na podłodze i na łóżku przyjaciółki. Podczas końcowego efektu sięgały mi do kostek. Wyrzuciłam z pokoju chłopców i usiadłam na swoim łóżku udając, że czytam.
Po chwili usłyszałam kroki i do pokoju weszła Lilka.
- Merlinie - wyszeptała zatrzymując się w progu. Nie patrzyła jednak na słodycze tylko na mnie.    - Co takiego? - wyprostowałam się zaskoczona.                                                                                                      - Jestem po prostu skołowana, nie wiedziałam, że potrafisz czytać - w jej oczach pojawił się złośliwy błysk.                                                                                                                                                                          - Powiedz mi lepiej kiedy zrobiłaś się taka zabawna. - posłałam jej uśmiech.                                            - Co na Merlina robią tu te wszystkie słodycze?!                                                                                                       - Są na przeprosiny - wytłumaczyłam patrząc jak powoli podnosi jej z ziemi. - Przyjmujesz przeprosiny?- spytałam spoglądając na nią ze swojego miejsca oczami szczeniaczka.

- Jasne, że tak - uśmiechnęła się i jakimś cudem dotarła do mnie by mnie przytulić - pytanie kto nam pomoże to zjeść. Nasze kochane współlokatorki nas zabiją.
Spojrzałyśmy na siebie ze zrozumieniem i po chwili krzyknęłyśmy na cały korytarz.
- Peter!!!

Continue Reading

You'll Also Like

9.2K 1.7K 11
Gdy wojna dobiegła końca, Harry poczuł, że opadł z sił. Nie wiedział, co będzie dalej, ale jedyne, czego chciał w tamtej chwili, to odpocząć od wszys...
110K 10.9K 70
"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zacis...
33.2K 2.1K 72
"Do cholery obudź się bo cię walne", prawie że krzyknął potrząsając chłopakiem. Młodszy zaczął kaszleć po czym otworzył lekko oczy na co starszy odet...
12.6K 766 21
Rosalia Gonzalez ma wszystko, czego pragnęła. Cudownego chłopaka, z którym planuje przeprowadzkę do Madrytu, świetnych przyjaciół, i super pracę w ka...