Sweater Weather

By devooon22

4.8K 524 79

Devon Blake Ferri - siedemnastoletnia buntowniczka. Gdy dowiaduje się o przeprowadzce do innego miasta zaczyn... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43

Rozdział 28

78 11 1
By devooon22

Cofnęłam się do Jesse'a. Stał na betonie, a oczy miał rozbiegane. Jego usta ściśnięte były w cienką, prostą linię. Rozglądał się gorączkowo próbując znaleźć przyczynę hałasu. Po chwili jego wzrok zatrzymał się na punkcie pomiędzy dwoma krzakami na przeciwległej stronie ulicy. Wytężyłam wzrok i ujrzałam postać o męskiej posturze. Ubrany był na czarno, a w prawej dłoni trzymał coś błyszczącego. Automatycznie przysunęłam się do Jesse'a, a ten ścisnął mnie w talii trzymając mnie ściśle obok jego ciała. Tajemnicza postać wolnym krokiem zaczęła się do nas zbliżać. Chłopak odsunął mnie za siebie, a sam czekał aż obcy mężczyzna się do nas zbliży. Gdy był on jedynie kilkanaście metrów od nas Jesse krzyknął:

- Co tu robisz, kim jesteś? Nie można tak po prostu strzelać w środku nocy. - jego głos był napięty i pełen podejrzliwości. Wyjrzałam zza jego ramienia na człowieka stojącego na przeciwko nas. Był wysoki i umięśniony, ubrany w czarne jeansy, koszulkę i buty sportowe. Pistolet trzymał skierowany w dół, dzierżąc go w opuszczonej ręce.

- Naprawdę nie wiesz? - zaśmiał się mężczyzna. Uśmiech na jego twarzy był kpiący i arogancki. Jego oczy błyszczały w świetle latarń, ale były puste i pozbawione uczuć, przerażały mnie. Jesse zesztywniał, a jego pięści zacisnęły się. 

- Mason? Byłem pewien, że po ostatnim razie wszystko sobie świetnie wyjaśniliśmy. Musisz być jeszcze głupszy niż myślałem, skoro zaczynasz ze mną kolejny raz. - mój chłopak zaśmiał się, jednak nie był to jego śmiech. Pusty, groźny i sarkastyczny. 

- Dobrze wiesz, że ja się nie poddaję. A tym bardziej nie przegram z tobą. Ostatnim razem byłem słaby, ale to się więcej nie powtórzy. - zastrzegł Mason.

- Słaby czy nie, i tak powinieneś zająć się czymś pożytecznym i zrozumieć, że jesteś porażką. Mógłbyś już sobie pójść, zamiast grozić mi tą małą zabawką. - skinął głową w kierunku broni. 

- Jesteś w błędzie, Jesse. Nie chcę przegrać, a już na pewno nie z tobą. Jestem zbyt dumny. - przez chwilę panowała cisza, mężczyźni mierzyli się nawzajem wzrokiem. Potem Mason spojrzał na mnie. Uśmiechnął się pod nosem. - A cóż to za dama za tobą stoi? Kolejna dupa? - zarechotał kpiąco mierząc mnie wzrokiem. 

- Od niej się odpieprz. Nie jest w nic zamieszana. - odparł Jesse lodowatym głosem.

- Och, ależ jest. W końcu to twoja dziewczyna, co malutka? - odpowiedział mu, przyglądając się mnie. 

- Bardzo miło się z tobą rozmawiało, ale my musimy już iść. - Jesse chciał odprowadzić mnie do domu, ale mężczyzna podbiegł do niego i ścisnął jego rękę. Chłopak chciał się wyrwać, jednak jego przeciwnik był silniejszy. Mason podniósł rękę z bronią i strzelił, chybiając od ramienia mojego chłopaka o jedynie kilka centymetrów. Jesse zamachnął się i uderzył pięścią w twarz Masona, rozległo się chrupnięcie. Dzięki temu mój chłopak został uwolniony z uścisku, a potem dobił przeciwnika kopnięciem w brzuch. Krzyknął na mnie bym wsiadła do samochodu, co zrobiłam bez gadania. Jesse dołączył do mnie parę sekund później i odjechał. Za nami posypały się kule. Przejeżdżaliśmy przez zakręt, gdy jedna z nich trafiła w przednią szybę po mojej stronie. Małe odłamki szkła posypały się po mojej twarzy. Cała twarz zaczęła mnie piec, poczułam stróżki krwi spływające z niektórych miejsc na niej, ale nie przejmowałam się tym. Po kilku minutach jazdy strzały ucichły, a telefon Jesse'a zadzwonił.

- Halo? - warknął.

- Jesse? - usłyszałam spanikowany głos Zacha. - Boże, jak dobrze, że żyjesz. Gavin zaatakował mnie, Brandona i Dakotę, gdy byliśmy w klubie. Nic poważnego nam się nie stało, ale co z tobą? Jesteś z Devon? 

- Tak, wszystko w porządku. Właśnie jedziemy do studia. 

- Jasne, my już tu na was czekamy. Pośpieszcie się, okay?

- Już do was pędzimy. 




---------------------------------------------

Miłego dnia ;) 

 Komentarze, gwiazdki mile widziane ;P 

                                                                  

                                                              Małgosia, xoxo

Continue Reading

You'll Also Like

23.1K 1.9K 20
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
22.3K 1.5K 38
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
69.4K 2.2K 130
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
6.8K 376 30
Lucyfer wielki król piekła, Alastor overlord który budzi a bardziej budził postrach oboje cierpią do siebie nienawiścią ale serce nie sługa. [shipy...