Rozdział 39

75 13 0
                                    

- Jakie masz plany na dziś? - spytałam wciągając zapach naleśników, które Jesse właśnie smażył stojąc kuchence. Ja tymczasem siedziałam na stole i machałam nogami, które zwisały mi krawędzi. Jednocześnie piłam herbatę owocową. Okno w kuchni było otworzone na oścież, bo na dworze było bardzo słonecznie i upalnie. Swoją drogą, byłam pełna podziwu dla chłopaka, który nie umarł z przegrzania w swoich jeansach. No cóż, jeszcze. 

- Żadne, jestem cały do twojej dyspozycji. Co chcesz dziś porobić? - odparł spoglądając na mnie przez ramię i jednocześnie podrzucając ciasto na patelni. 

- W ogóle nie mam pomysłów. Może po prostu zostaniemy w domu? - zaproponowałam podchodząc do niego i obejmując go w pasie. Uśmiechnęłam się i przywarłam twarzą do jego pleców. Po chwili stanęłam na palcach i spojrzałam z nad jego ramienia.  Jesse pokiwał głową i przełożył ciasto naleśnikowe na biały talerz. Ja podeszłam do szafki, stanęłam na palcach i wyjęłam z niej dżem jagodowy. Wzięłam nóż z blatu i zaczęłam smarować naleśniki. Po chwili zwinęłam jednego i ugryzłam. Gwałtownie otworzyłam buzię i zaczęłam wachlować ją dłonią.

- Gorące - wysapałam.

- Gorące jak ja - odpowiedział z małym uśmieszkiem pod nosem. Spojrzałam na niego z wyrzutem. Więc ja się oparzyłam, a on śmie się z tego śmiać? Zdjął kolejnego naleśnika z patelni, posmarował dżemem i zawinął. Ugryzł i kwiknął cichutko.

- Kurwa, faktycznie gorące. Czemu nie powiedziałaś? - przechylił głowę do tyłu i otworzył buzię.

- Powiedziałam, tylko, że ty to zlekceważyłeś i teraz masz za swoje, za chwilę odpadnie ci buzia i umrzesz. Poważnie, widziałam w telewizji. 

- To wcale nie jest zabawne. 

- Oczywiście, że nie jest. - odparłam. - Czy ty zdajesz sobie sprawę ile w dzisiejszym czasach kosztuje dobra, dębowa trumna? To już nie przelewki. - upiłam łyka herbaty kręcąc z udawanym smutkiem głową. 

Jesse spojrzał na mnie miażdżącym wzrokiem, a ja zachichotałam. Niestety zbyt późno zorientowałam się co chłopak ma w planach. Gdy zrozumiałam co chce zrobić, byłam już trzymana w powietrzu, a ręce Jesse'a oplecione były w mojej talii. 

- Bardzo zabawne - powiedział - A wiesz co byłoby jeszcze zabawniejsze? - spytał. 

- Co?

-  Zaraz się przekonasz. 

Chłopak ruszył ze mną, przewieszoną przez jego ramię, w stronę zlewu kuchennego. Podszedł, odkręcił kurek, a ja zaczęłam się wierzgać, by uniknąć spotkania z wodą.

- Nie, nie, nie! - protestowałam głośno trzymając się kurczowo jego ramienia. Uwiesiłam się na chłopaku, a on próbował mnie od siebie odczepić. - Nie chcę do zlewu, wypuść mnie! 

- Nie do zlewu, powiadasz? 

- Tak! - odparłam gorliwie. - Jeszcze się pytasz? 

Jesse zamyślił się na moment, a potem zdecydowanym krokiem ruszył przez salon i po schodach, kierując się w stronę łazienki. Otworzył białe drzwi, a ja zachłysnęłam się powietrzem.

- Czy. Ciebie. Do reszty. Pojebało? Masz mnie puścić, ale już! - reakcją na moje przepełnione irytacją słowa, było mocniejsze ściśnięcie mnie w talii i odkręcenie wody, która strumieniem polała się z słuchawki prysznicowej. Jesse szybkim ruchem posadził mnie w wannie, a po chwili poczułam na sobie strumień letniej wody. Chłopak przycisnął moje ramiona do wanny tak, że nie miałam jak wyrwać się spod słuchawki, tymczasem woda lała się na moje ubrania i włosy. W końcu, gdy po minucie woda ciekła ze mnie ciurkiem, Jesse zakręcił ją i z pełnym samozadowolenia uśmiechem wyszedł szybkim krokiem z łazienki. Leżąc w wannie krzyknęłam:

- Czy ty jesteś jakiś, kurna, niepoprawny?! - w odpowiedzi usłyszałam cichy śmiech.

- Wolę określenie 'oryginalny'. Poza tym, trzeba ci to oddać, bardzo ładnie wyglądasz w staniku.

Prychnęłam, a moja głowa opadła na twardą powierzchnię wanny. Syknęłam cichutko i wycisnęłam trochę wody z włosów.





-------------------------------------------------

Słodki Jezu, jak ja całym sercem nienawidzę fizyki

A jak tam u Was?


                                     Małgosia, 

                                           xoxo

Sweater WeatherWhere stories live. Discover now